wtorek, 9 lutego 2010

Sesja fotograficzna! :D

Uwielbiam wizyty u mojej pani ginekolog! Od dziś! :D Zaprawdę powiadam wam: nic tak nie daje powera i uśmiechu na twarzy, jak wizyta na USG, które pokazuje pięknego, zdrowego dzidziusia. :) Cud, miód i orzeszki! Ale do rzeczy...
   Pamiętacie zdjęcie fasolki sprzed paru tygodni? Nie ma po niej najmniejszego śladu - w brzuszku zagościł mały człowiek. Ma główkę, dwie rączki i dwie nóżki, oczka ma dwa i mały nosek. Nawet widać było paluszki u rąk i nóg! Myślałam, że się popłaczę ze wzruszenia, jak to zobaczyłam. Naprawdę - mały, żywy człowieczek. :D W dodatku ten człowieczek rusza się, fika koziołki, kopie i ma zabawę w odbijanie się nóżkami od jednej ściany macicy do drugiej. :D Boskie! Niestety nie da się tego zobaczyć na zdjęciu, ale ja ciągle widzę to przed oczami i serce mi rośnie: moje dziecko ŻYJE! RUSZA SIĘ! Szał!
   Mamy też już pierwsze podejrzenia co do płci bobasa... przeczucie mamy nie myli się - chyba będzie chłopczyk. :D "Chyba", ponieważ na razie wszystko jest zbyt małe, by mieć 100% pewność, ale między nóżkami coś bobasowi wystaje... i raczej nie wygląda na żeńskie narządy płciowe. Pozostawiamy sobie jednak furtkę otwartą, coby się nie rozczarować przy kolejnym badaniu. Niemniej - fajnie mieć rację! :D Synek, tralalalalala!
   Poniżej dwa zdjęcia bobasa. Mam ich więcej: urządziłyśmy sobie dziś z panią doktor prawdziwą sesję fotograficzną dzidziusia, bo jest śmieszny i fajny. :) No i polowałyśmy na dobre ujęcie "siusiaka". Niemniej - moje zdecydowane dwa ulubione zamieszczam:
Bobas z profilu - piękne ujęcie główki i tułowia ogólnie. Mój pierwszy "look" na dziecko. :)
 Z cyklu "mały filozof" - bobas w zamyśleniu drapie się po głowie małą łapką. :) Zdjęcie zrobione tylko i wyłącznie ze względów czysto estetycznych. :D

Wybaczcie, że może ta notka jakaś mało składna jest, ale jestem tak rozemocjonowana, że szkoda gadać. Na cześć zdrowego, pięknego małego ludzika piję właśnie Kubusia. :P

poniedziałek, 8 lutego 2010

Powoli kończę...

... pierwszy trymestr mojej ciąży. :) Byle do końca tygodnia i będę mogła dumnie mówić, że jestem w czwartym miesiącu. :) Mam nadzieję, że oprócz zmiany nazewnictwa, zmieni się też sama ciąża, bo jednak... no nuda jest, dziewczyny. :P
   Jutro idę na "fotkę", czyli kolejne USG robala. Suwaczki mi mówią, że już jest w miarę widoczny i nawet coś waży, ale nie uwierzę, jak nie zobaczę. Za 2 tygodnie Adaś w końcu przyjeżdża, to będziemy mogli zachwycać się faktem mojej ciąży wspólnie. Póki co - w środę zmykam do rodziców. Filemon jedzie ze mną, bo mama tak ładnie prosiła przez telefon... a się zarzekała, że ona nie lubi kotów. :P
   Moja znajoma niedawno urodziła ślicznego syneczka, już są razem w domu. Podczytuję jej bloga i straszliwie zazdroszczę. Antoś jest już z nią, można go tulić i oglądać. Pewnie, zawsze różowo też nie będzie i jakoś-tam, teoretycznie, zdaję sobie z tego sprawę. Ale ze mnie niecierpliwa bestia, a tu jeszcze tyyyyle czasu do sierpnia...

środa, 3 lutego 2010

Śnię

Od samego początku ciąży miewam sny. Co noc. Sny przychodzą jak dawno zapomniani lokatorzy mojej podświadomości, rozsiadając się wygodnie w głowie i zsyłając na mnie każdej nocy niezwykle realistyczne wizje. Wizje bardzo różne, często pokręcone, nierzadko straszne, przerażające. Wcześniej śnić zdarzało mi się raczej rzadko (lub też rzadko pamiętałam sen po przebudzeniu). Teraz śnię każdej nocy, a rano ciężko mi wybudzić się z fabuły, która tak pięknie rozrosła się pod powiekami.
   Śnicie dużo?

   Żaden ze snów jak dotąd nie dotknął nawet odrobinkę tematyki ciąży i dzieci. Śnią mi się morderstwa, pościgi, tańce, poszukiwania jakichś ludzi niczym z seriali detektywistycznych, rozmowy ze znanymi ludźmi, gwiazdami kina czy muzyki. Aż nie chce się wstawać...

   Od wczoraj kluje mnie w podbrzuszu. Niby wiem, że to macica się rozkurcza i że mam się nie obawiać, ale jednak mi dziwnie z tym nowym dla mnie symptomem. Automatycznie pojawia się lęk: czy z dzieckiem jest wszystko dobrze? Czy to mu nie zagraża? Instynkt macierzyński: opieka i obrona potomka przed całym złem. Ponoć nie wszystkie kobiety to mają. Ja najwidoczniej mam.