Antoś nie wykazuje przesadnego zapału jeśli chodzi o przemieszczanie się. Wiadomo - rodzice zawsze pomogą, poza tym 8,5kg ciałka to jest spory ciężar do dźwigania. Zatem nie możemy się na razie poszczycić sukcesami z turlaniem, a tym bardziej próbami pełzania (a wiem, że są maluchy, które już takie sztuczki mają w swoim najmniejszym z paluszków :P). Troszkę mi smutno z tego powodu, bo wiadomo - chciałoby się, żeby MOJE dziecko wszystko robiło najlepiej, najszybciej i było zdolniejsze od rówieśników. Ale nie zawsze jest tak, jakby się chciało.
Zatem...
... patrzymy, co innego zmienia się u Antka. A właśnie dwa dni temu zaczęło się dziać coś ciekawego z piersiowego punktu widzenia. Otóż Antoś nie zasypia już zawsze z ciumkiem w dziobku (czytaj: zasysając pierś). Teraz moje dziecko kochane naciumka się do oporu, po czym spokojnie porzuca pierś i po prostu zasypia. Samo. Przytulone do mnie albo i wręcz odwrócone ode mnie główką w drugą stronę. Ha! Dziś dodał do tych wyczynów nowy update - zasnął kompletnie bez ciumka, po prostu przytulił się do mnie, gdy oboje leżeliśmy na łóżku, possał chwilkę paluszki swojej łapki i oczka same mu się zamknęły. Piękne to chwile z kilku powodów:
primo - wiadomo, więcej wolności w perspektywie dla mamy (czytaj: dla mnie :D);
secundo - jasny symptom "dojrzewania" bobasa do samodzielności w ogóle, a w zasypianiu w szczególe;
tertio - potwierdzenie faktu, że nie da się dziecka uzależnić od piersi i że dzieci w końcu same "wyrastają" z wiszenia przy cycku. :) Tylko czasu trzeba, czasu.
I tym jakże ciekawym spostrzeżeniem kończę w pierwszy dzień świąt, z życzeniami dla wszystkich mam i ich maluszków, także tych przyszłych. :)
Zatem...
... patrzymy, co innego zmienia się u Antka. A właśnie dwa dni temu zaczęło się dziać coś ciekawego z piersiowego punktu widzenia. Otóż Antoś nie zasypia już zawsze z ciumkiem w dziobku (czytaj: zasysając pierś). Teraz moje dziecko kochane naciumka się do oporu, po czym spokojnie porzuca pierś i po prostu zasypia. Samo. Przytulone do mnie albo i wręcz odwrócone ode mnie główką w drugą stronę. Ha! Dziś dodał do tych wyczynów nowy update - zasnął kompletnie bez ciumka, po prostu przytulił się do mnie, gdy oboje leżeliśmy na łóżku, possał chwilkę paluszki swojej łapki i oczka same mu się zamknęły. Piękne to chwile z kilku powodów:
primo - wiadomo, więcej wolności w perspektywie dla mamy (czytaj: dla mnie :D);
secundo - jasny symptom "dojrzewania" bobasa do samodzielności w ogóle, a w zasypianiu w szczególe;
tertio - potwierdzenie faktu, że nie da się dziecka uzależnić od piersi i że dzieci w końcu same "wyrastają" z wiszenia przy cycku. :) Tylko czasu trzeba, czasu.
I tym jakże ciekawym spostrzeżeniem kończę w pierwszy dzień świąt, z życzeniami dla wszystkich mam i ich maluszków, także tych przyszłych. :)