piątek, 11 października 2013

Dobry dzień

Wyspałam się nawet.

Zrobiłam naleśniki z dziećmi rano. Potem praca.

W pracy ok, bez spięć, szybko skończyliśmy.

Potem po prezent i do domku.

Mąż odprowadził dzieci do koleżanki, ja zdążyłam się rozłożyć z niespodzianką.

Mina męża, gdy zobaczył co mam - bezcenna! :D
Tak, kupiłam mężowi gitarę. :) Oboje jesteśmy starymi harcerzami i grać umiemy, choć nie graliśmy na wiośle już od wieeeelu lat. Czas to zmienić! :D

A ja dostałam od Adama piękny bukiet kwiatów i kolczyki - drewniane! - w małym, drewnianym pudełeczku. :)

Zrobiłam się na "bóstwo" i pojechaliśmy do centrum.

Fajna knajpka, w której jeszcze nie byłam. Dobre jedzonko, nastrojowo, pyszna herbatka, spokój...

Później szybkie zakupy prezentu dla kumpelki  w podzięce za opiekę nad naszymi Dziabągami i powrót.

Dziabągi bawiły się świetnie, nie chciały wracać. ;)

Dziabągi do domu spać, mąż też (padnięty, bo wstawał rano do Alutki), a ja skalpelek raz-dwa poćwiczyłam.

O! I to się nazywa dobrze spędzony dzień. :D

5 komentarzy:

  1. No to baaardzo się cieszę, że się tak wszystko udało! :D Ciekawe, jak Antoś zareaguje na brzdąkających ni stad ni zowąd rodziców. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny prezent wybralas!!! ciesze sie ze spedziliscie swietnie ten dzien. Zycze Wam jeszcze wielu takich rocznic! Ja z mezem juz ponad 8 lat po slubie i tez dobija mnie taka szara codziennosc zycia jako rodzice :/ niestety nawet nie mamy z kim zostawic dzieci wiec tak tkwimy w tej codziennosci jako rodzice i tylko rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  3. no no prezent i dla samej siebie skoro umiesz grać hehe sprytnie :D najlepszego z okazji drewnianej rocznicy ślubu

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego! Bardzo miła rocznica, świetnie, że nic Wam jej nie popsuło i jesteście szczęśliwi, tak dalej trzymajcie a nic Wam nie będzie straszne :-)

    OdpowiedzUsuń