Dni mijają, podobne do siebie jak dwie krople wody. Tylko pogoda, brak śniegu i temperatury utrzymujące się już przez całą dobę na poziomie dodatnim sugerują, że coś się zmienia - idzie wiosna. Najwyższy czas!
Pod koniec lutego przyjechał Adaś. Smutne, że tylko na 3 dni, ale cudnie, że był. Po prostu pobyć razem, zjeść śniadanie, iść na spacer, kupić firanki do pokoju - te proste czynności, robione wspólnie, nabierają większego znaczenia w moich oczach. Że jesteśmy MY, a nie tylko ja czy on. Teraz było jeszcze słodziej, bo brzuszek z maleństwem coraz bardziej wystaje poza linię paska od spodni. Adaś się do niego tulił, dotykał, rozmawiał z małym ludzikiem, który mieszka w środku, mówił mu "dobranoc" przed snem. Poczułam, że naprawdę mamy rodzinę i że to spaja nas jeszcze bardziej - o ile to tylko możliwe. Piękne to. Niespodziewane. I jednocześnie takie oczywiste.
Teraz znów sama, odliczam dni do kolejnego powrotu, tym razem na dłużej (w końcu bierze urlop i dwa tygodnie będą nasze), wyszywam kolejne obrazy, niańczę kotusia i wypatruję wiosny. Trudno wraca się do pustego domu, gdy jeszcze przed momentem był tak pełen nas. Byle do kwietnia.
Doskonale Cię rozumiem... Ale jak ludzie się rzadko widują to bardziej doceniają chwile spędzone razem :) no i podobno rozłąka wzmacnia związek:) choć ja też wolałabym swojego mieć już tu ze sobą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kffiatek
Mi też brzuszek dopiero zaczyna wystawać zza paska u spodni..:) Ale jeszcze jak ktoś nie wie to nie widać nic a nic :)
OdpowiedzUsuńJak tam u Ciebie z pierwszymi ruchami?? Poczułaś juz coś? Bo mi się udało:)
A idziemy tym samym niemal tempem- ja 16t1d.
pierwszaciaza.blog.onet.pl
Pozdarwiam
Katarina
Och, szczęściaro jedna! Ależ ci zazdroszczę! Ja się od 3 dni wsłuchuję w brzuch, zwłaszcza wieczorem przed snem i jak dotąd nic... Ale co ma wisieć nie utonie. :)
OdpowiedzUsuńNa twojego bloga zaglądam dość regularnie, choć może się nie wpisuję. :)
~kaczuszka, 2010-03-02 21:06