niedziela, 20 grudnia 2009

Dwie kreski

A więc - na 99% jestem w ciąży. Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują: brak okresu już od dobrego tygodnia, bolące piersi i test ciążowy, na którym jak byk pojawiły się magiczne dwie kreski. Margines błędu wielkości 1% zostawiam sobie, ponieważ nie konsultowałam się jeszcze z lekarzem. Ale to tylko formalność, prawda? :)
  Ta-da! Hurra!... a przynajmniej tak to powinno wyglądać, prawda? Dzika radość, jakaś fala ciepłych uczuć spływająca z chmurki... Nie. Nic takiego nie zaobserwowałam. Na razie. To znaczy: cieszę się taką głupią może jeszcze radością, że "kiedyś-tam-za-parę-miesięcy-coś-się-w-moim-życiu-zmieni". Ale na razie nie czuję żadnego wielkiego przełomu. Mówiąc krócej: czuję się normalnie, jak zawsze. Tylko te piersi bolą...
   Bardziej przeżywam teraz stany lękowe związane z natłokiem informacji na temat ciąży: co wolno, czego nie wolno, ile badań mnie czeka i na jakim etapie, co z seksem, co z poronieniem, bla bla bla. Tego wczesnego poronienia to się chyba naprawdę boję. Bo niby nie czuję, że jestem w ciąży, ale sobie już od paru dni powtarzam, że jednak jestem. I chyba byłoby mi przykro, jakby się nagle okazało, że jednak nie... że JUŻ nie... i że można ewentualnie starać się od nowa.
   I te wszystkie wady wrodzone, toksoplazmoza (biedny Filek, trochę go odpycham ostatnimi czasy i nie chcę się z nim tulić, bo a nuż-widelec to zaszkodzi dziecku i się urodzi upośledzone? A tego to bym chyba nie przeżyła), dieta. Wszystko jest, kurde blade, cholernie ważne. Przeczytałam nawet wywiad z jakąś, pożal się panie jedyny, dietetyczką, która zabrania jeść niemal wszystkiego, nawet sera żółtego, bo to "kaloryczne jest". A ja tyle lat jem i nic mi nie jest, i nagle w trakcie ciąży ten żółty ser będzie dla mnie taki szkodliwy... tak samo słodkie itp. Trzeba za to jeść sporo ryb (ale nie makrelę, bo to rtęć zawiera, a rtęć zła jest), bo kwasy omega; nabiał - bo wapń, kwas foliowy w tabletkach - bo rozwój struktur nerwowych dziecka; żelazo - bo mi grozi anemia; itd., itp. Nie sądziłam, że jedzenie to jest taka skomplikowana sprawa. I trochę mnie to śmieszy i polewam, ale z drugiej strony - no przecież chcę mieć fajne, zdrowe dziecko, tak? Więc gdzieś podskórnie się jednak przejmuję. Szlag by trafił te strony o ciąży w sieci, doprawdy. Może i bym jadła źle, ale bym była bardziej zrelaksowana. A przecież zestresowana kobieta też nie zapewnia najbardziej optymalnego środowiska dla dziecka...
   Jesteśmy... znaczy ja i mój zaczątek kaczątka... na jakimś 5-6 tygodniu ciąży. Czyli de facto na 3-4, ale te wyliczenia dodają 2 puste tygodnie od ostatniej miesiączki, więc i ja sobie dodaję. Zawsze to jakoś tak bardziej zaawansowanie brzmi: szósty tydzień. To już jest COŚ! Co nie? Chociaż ponoć kaczątko nadal wygląda jak kijanka o wielkości 2 mm. Więc trudno do czegoś takiego się emocjonalnie przywiązać.
   Adam jeszcze nie wie. Na razie tylko siostrze wypaplałam, no bo komuś musiałam po prostu! Toż to niecodziennie się takie rzeczy rodzinie oznajmia. Adaś wieść o kaczątku otrzyma drogą podchoinkową. Czekam już naprawdę niecierpliwie na 24 grudnia.

3 komentarze:

  1. Agata (www.atw.blog.onet.pl), 2009-12-20 08:2711 lipca 2011 04:16

    Gratulacje!!! A tym jedzeniem aż tak bardzo się nie przejmuj. Ja jadłam prawie wszystko i dziecko ma teraz pół roku i jest zdrowe jak rybka. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję :) fakt, że jesteś w ciąży tak w 100% dotrze do Ciebie jak poczujesz pierwsze ruchy dziecka:) też tak miałam - na początku miałam wrażenie że to sen, że to nie dzieje się naprawdę.. Dopiero jak poczułam Maleństwo to zrozumiałam że jednak to prawda - będę mamą :) a co do jedzenia to się tak nie stresuj, jedz na co masz ochotę, oczywiście z umiarem. Ja przez pierwsze miesiące też czytałam i wymyślałam że tego nie tamtego nie. W końcu wyjdzie na to że ciężarna nic nie może jeść:P A teraz jem wszystko, tylko kilka rzeczy omijam szerokim łukiem :) dziecku się nie odmawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedzeniem sie nie przejmuj, też sie naczytałam pełno rzeczy, ale każdy mówi, że jeśli coś sie chce to nie mozna sobie odmawiac;D Wiadomo jakies uzywki sa bardzo szkodliwe (ja tych problemow nigdy nie mialam). Ser żółty ma własnie bardzo dużo wapnia a wapń jest Ci teraz potrzebny. Tak jak juz moja poprzedniczka napisała, to że jesteś w ciąży dotrze do Ciebie jak poczujesz dziecko. U mnie od ponad tygodnia czuć ruchy i brzuch mi rośnie i to już coś :) Nie stresuj sie co jeść a co nie... Teraz potrzebny Ci spokoj a nie ciągłe stresy :)

    Pozdrawiam
    linka

    OdpowiedzUsuń