poniedziałek, 28 lutego 2011

W co się bawić?

Nie wiem, jak wy, ale ja rezygnuję z kupowania kolejnych Bardzo-Niezbędnych-Edukacyjnych zabawek dla dzieci. Powód - Antek wcale nie chce się nimi bawić. Ma kilka różnych grzechotek: krówkową, okrągłą; pieska, który dzwoni i pieska-pacynkę, gumową zeberkę i tygryska do kąpieli, grającą melodyjki krówkę, lewka wibrującego i konika, dwa gryzaczki...
... a i tak najchętniej lubi się bawić opakowaniem chusteczek do pupki, bo jest fioletowo-żółte i bardzo fajnie szeleści. :P Kapciami mamy - bo mają fajną srebrną klamerkę. ;) Dowolnym kawałkiem papieru, a najlepiej książką, którą mama czyta. Komputerem taty (kompletnie zabroniona zabawka, przez co bardzo atrakcyjna), komórkami obojga rodziców (ma też swoją, ale nie wzbudza jego zainteresowania tak bardzo, jak nasze :P). Wszelkie buteleczki i pudełeczka z kremami, balsamami do ciałka itd. Filiżanka z czarnym wzorkiem. Kubek mamy. Butelka po coca-coli i karton po soku (może być też z sokiem w środku, wtedy jest ciężki i trzeba trochę pokombinować, jak go złapać).
   Macie tak? :)

   Przestałam się już dziwić i wyszukiwać zabaweczki w sklepach - które na dobrą sprawę i tak są robione na jedno kopyto. :P Fajniejsza do zabawy dla Antka jest zwykła łyżeczka od herbaty i już. W zasadzie to miło ze strony mojego maluszka, że jest taki przezornie oszczędny. No i faktycznie mądrzejsze to. Niech dziecko poznaje przedmioty codziennego użytku, z którymi będzie się stykał przez całe swoje życie, zamiast potrząsać jakąś kolorową, plastikową grzechotką w nieskończoność. :P

piątek, 25 lutego 2011

Mówcie mi Ząbi

Kolejna zmiana - idzie nam (czytaj: Antkowi) pierwszy ząb! Dolna lewa jedynka. Na razie jeszcze jest pod dziąsłem, ale już da się wyczuć pod palcem twarde szkliwo, już można dostrzec otwierające się dziąsełko. Adam jest zachwycony, chodzi i ogłasza światu, że jego syn JUŻ MA pierwszego zęba, już się nawet wczoraj o to sprzeczaliśmy na żarty: czy ten ząb już jest czy dopiero będzie. :P Ja cieszę się też, ale też bacznie obserwuję, kiedy się ten ząbas w końcu przebije, czy Antoś nie gorączkuje, czy go za bardzo nie boli itd. Jednym słowem - w pełni realizuję syndrom matki-kwoki. :P
   Jest cudnie. Nagle naraz zaczęły się dziać różne nowe rzeczy w antolkowym życiu i to mnie bardzo cieszy. Na ząbki to już naprawdę najwyższy czas, bo odkąd Antek skończył 3 miesiące i zaczął bardzo obficie ślinić się i pakować każdą napotkaną rzecz w buzi (łącznie z moimi rękami, swoimi stopami itd.), czekamy na te zęby, że już lada dzień będą... i tak minęły 3 miesiące. :P Codziennie sprawdzałam Antka dziąsła palcem, czy czegoś tam nie znajdę - i nic. A Adam trzy dni temu coś-tam zauważył i BUM, jest ząb! Także teraz byle już się przebił, a potem czekamy na kolejnego, bo zęby to do siebie mają, że wychodzą parami. :)

środa, 23 lutego 2011

A ja siedzę i siedzę, i siedzę...

Gdzieś w toku wielkiej dyskusji nad BLW padło pytanie-oskarżenie, czy moje dziecko już samodzielnie siedzi, że ja go tak sadzam w tym krzesełku do karmienia, że go z mężem "trenowaliśmy", żeby siadał sam... No nie wiem, jak można w ogóle trenować dziecko do czegokolwiek, bo z tego, co mi wiadomo, dziecko nie zacznie siadać/raczkować/chodzić wcześniej, niż mu na to pozwoli jego własny "program rozwoju" i żadne treningi w niczym tu nie pomogą. Ale ok - mogło to kogoś zbulwersować.
   A zupełnie niepotrzebnie. Antek pięknie siadał z podparciem już w wieku ok 5,5 miesiąca, spokojnie można sobie go było na kolana posadzić i przytrzymać ręką w pasie, a on tam już sobie sam radził z resztą, wyciągając rączki w kierunku naszych talerzy na stole. Jedzenie w ten sposób, choć bardzo miłe, bo w kontakcie fizycznym z dzieckiem, jest jednak trudne: raz, że ma się tylko jedną rękę wolną do jedzenia (i to zwykle lewą, bo prawą trzymalam Antka na kolanach), a dwa - że Antoś w ten sposób rozrzucał jedzenia nie tylko po swoim ubranku, ale także po mnie i było to mało praktyczne. A w krzesłku, i to z dodatkową poduszką podtrzymującą, Antolek siedział sobie sam, jedzonko rozsmarowywał po tacce lub śliniaczku i był git. A ja mogłam sobie jeść siedząc obok i obserwując, co też moje dziecko wyczynia z tym obiadem.
   Ale teraz Antoś siedzi już zupełnie SAM. Oczywiście, nie SIADA sam, ale gdy się go posadzi, to sam SIEDZI. I to dłużej niż minutę czy dwie. Gdy jeszcze dodatkowo może się czegoś złapać w razie "wu", np, nogi od stołu, to już w ogóle jest super. :) A jeśli złoży się "w scyzoryk" do przodu, to potrafi odepchnąć się na rękach z powrotem do pionu. :) Nawet przez chwilę może trzymać jakąś zabawkę w rączkach i nią wymachiwać (albo ślinić :P) i nadal pięknie siedzi i siedzi. :) Jesteśmy dumni z Adamem jak dwa pawie, a nie dwie kaczuchy. :P Antek też jest zachycony tą nową jakością życia, bo z pozycji siedzącej wszystko wygląda inaczej. No i rodzice się cieszą, i w ogóle jest fajnie. :)
   Od tej pory też bujaczek przestał być miejscem w pełni bezpiecznym, bo Antolek potrafi sobie z niego usiąść prosto, a że z równowagą jeszcze bywa kiepsko - upaść na twarz i zrobić sobie wielkie ku-ku. Na szczęście udaje nam się go asekurować do tej pory w 100% przypadków.
   Gdzieś wyczytałam, że ZWYKLE wraz z siedzeniem dzieci zaczynają pełzać. No to czekam, czekam.

I znów nagroda...

... ale tym razem dla mnie. :) Pojawiła się na blogach jakaś nowa akcja, do której nominowała mnie Ivette (http://maybebaby-ivette.blogspot.com/). A o co kaman?

SUNSHINE AWARD
Zasady przyznawania wyróżnienia:

1.Podziękowanie za wyróżnienie (dziękuję bardzo)
2.Umieść u siebie link do osoby która Cię wyróżniła (patrz wyżej)
3.Umieść u siebie logo wyróżnienia
4.Przekaż nagrodę kolejnym 10 blogom (patrz niżej)
5.Umieść link do tych blogów (--"--)
6.Powiadom o tym nominowane osoby (się zrobi)
7. wymien 10 rzeczy, ktore Cie uszczęśliwiają
 
To ja najpierw wymienię te rzeczy-nie-rzeczy, bo to fajniejsza część. :)
 
CO MNIE USZCZĘŚLIWIA:
1. Mój cudny synek: że rośnie, że gaworzy, że jest taki słodki i do schrupania na raz.
2. Adam, zwłaszcza jak jest z nami w domu i wspólnie spędzamy czas. (czuję, że rymuję)
3. Nadchodząca wiosna -czy wiecie, że w Dublinie już kwitną forsycje? I krokusy, i żonkile. :D
4. Coraz mniejsza ilość dni do powrotu do Polski!
5. Ślub mojej siostry. :) Już w maju! :D
6. Kolejna przeczytana książka po angielsku i już kolejna w trakcie. I niech mi ktoś powie, że trakcie karmienia nic się nie da robić. :P
7. Nowe znajomości z młodymi mamami i wspólny wypad do kawiarni. :)
8. Niespodziewane prezenty, nawet drobne - kocham niespodzianki!
9. To, że z własnej woli przetłumaczyłam artykuł z angielskiego i to się komuś przydało, i mi podziękowano. Miło.
10. Wolne 2h tylko dla siebie. :D Czyli czas na relaks, prysznic, balsamy, maseczki itp. :)
 
    Czas na moje nominacje: nominuję wszystkie czytane blogi, do których linki mam po lewej stronie. :P Bo taka radosna nagroda należy się wszystkim. :) Ale linkować tutaj dodatkowo mi się nie chce - sorki. Moja przeglądarka ostatnio ma jakiegoś focha na Onet i muszę korzystać z innej (IE), która jest dramatyczna w obsłudze.
 
Uff, no i nawet dość szybko poszło. A teraz uciekam korzystać z moich dwóch godzinek tylko dla siebie. :)
 

czwartek, 17 lutego 2011

Pół roczku nam minęło...

... jak jeden dzień - chciałoby się dodać śpiewnym tonem. Ale wcale tak nie czuję, że tak szybko minęło. Dni ślimaczą się straszliwie: bo zima, bo brak znajomych, bo wiele rzeczy. Ja mam ostatnio znów nastrój w stylu:"życie-na-obczyźnie-jest-do-bani-chcę-do-domu" i mało co mnie cieszy. Dlatego postanowiłam sobie podsumować te pół roczku mojego kaczątka na spokojnie, żeby się naocznie przekonać, ile już moje dziecię umie. Bo czasem mam wrażenie, że niewiele - zwłaszcza, jak zaglądam na bloga Luthien i porównuję. ;)

OSIĄGI PÓŁROCZNEGO ANTOSIA
- całkowicie i pewnie trzyma głowę w pionie
- przyciąga głowę do klatki piersiowej, gdy podciągany do siedzenia
- jeśli podać mu rączki, łapie za nie i SAM podciąga się do siadania
- posadzony na bujaczku potrafi sam odepchnąć się łokciami od niego i usiąść prosto (po czym po chwili przewraca się do przodu na twarz :P), na jakieś 5 sekund
- przekręca się z pleców na brzuch przez prawy bok
- w pozycji na brzuszku podpiera się na całych dłoniach, odrywając cały brzuch od podłoża
- leżąc na brzuchu, głową na podłożu, podnosi cały kuperek na prostych nogach i chce przesuwać się do przodu (ale jeszcze nie daje rady)
- obraca się wokół własnej osi w poszukiwaniu zabawki
- trafia różnymi przedmiotami do buzi, w tym jedzonkiem
- potrafi podciągnąć też własną stopę do buzi i ssać paluszki u stóp :P
- przekłada przedmioty z ręki do ręki, potrząsa nimi, rzuca, uderza o podłoże
- uśmiecha się i śmieje w głos na widok mamy, taty i kilku innych osób
- zwykle reaguje na własne imię
- wymawia sylaby "babababa, "lalalala", "blablabla", czasem "dadadada"
- wie, gdzie jest cycuś mamy i wyraźnie daje znać, gdy chce z niego skorzystać (próbuje wtedy wessać się w dowolną dostępną część mojego ciała: ramię, rękę, szyję, klatkę piersiową :P)
- komunikuje chęć zrobienia kupki, ale nawet nie wiem, jak to dokładnie opisać: połączenie lekkiego zamyślenia, "nieobecnego" wzroku z potrzebą ssania i marudzeniem. Gdy trochę pociumka i zostanie posadzony w bujaczku - kupka zjawia się prawie natychmiast. :) Działa w 90% wypadków. :)
- wyciąga rączki i przyzywa lekkim marudzeniem, gdy chce być wzięty na ręce (gdy ja w odpowiedzi wyciągam ręce w jego stronę, zaczyna się cieszyć, piszczeć i machać nogami - znaczy: wie, że mama rozumie)

Uff, chyba tyle. ;) A teraz lecę kończyć obiad - ostatnio udaje się tylko, gdy wsadzę Antola w chustę, bo inaczej od razu jest bunt, że on nie chce być sam na macie. Trzeba go wziąć na rączki, poprzytulać, pokazać co się robi, odłożyć, po chwili znów wziąć na ręce... i robienie obiadu przeciąga się w nieskończoność. A tak - hop, siup i już ziemniaki obrane, a ja mogę bawić się w samolot. :P

wtorek, 15 lutego 2011

Płynę, płynę...

Jesteśmy po wczorajszej pierwszej lekcji pływania z Antkiem. Jestem za-chwy-co-na! :D Kursem też, ale przede wszystkim moim morskim kaczątkiem, które w wodzie czuje się jak w swoim naturalnym otoczeniu. ;)
   Na kursie oprócz nas jest jeszcze jakieś 6 czy 7 innych osób z bobaskami, w większości znacznie mniejszymi i młodszymi od Antolka. Jeden chłopczyk, prześliczny mały murzynek z cudnymi loczkami, jest chyba dokładnie w tym samym wieku i wzroście, reszta to takie maluszki jeszcze... zapomniałam już, że dzieci bywają takie maleńkie. I że z takim maluszkiem to trzeba powoli wszystko, oswajać, delikatnie. Ja też chciałam tak powoli zacząć: że najpierw moczymy nóżki, oglądamy basen, na spokojnie, bo to nigdy nie wiadomo, czy Antoś się nie wystraszy obcych twarzy i nowej przestrzeni... A gdzie tam! Bobas od razu chciał mi z rąk prosto do wody wyskoczyć, rączki wyciągał i chlapał wodą, wierzgał nóżkami i chciał płynąć po prostu, tak od razu. :P Bezzębny uśmiech od ucha do ucha, pełne zainteresowanie nowymi kolegami i koleżankami oraz całym otoczeniem. No i pierwsze małe zanurzenie pod wodą, które powitał radosnym zdziwieniem. :)
   Basen to był naprawdę strzał w dziesiątkę dla Antka - on jest po prostu stworzony do pływania. :) Nie mogę się doczekać kolejnych zajęć.

czwartek, 10 lutego 2011

Wodny bobas

Udało się!
   Od stycznia próbujemy z Antkiem zapisać się na kurs pływania dla niemowląt. W Dublinie jest bardzo fajna i polecana szkoła Waterbabies, ale lista chętnych jest długa i nie było pewności, czy damy radę zacząć w lutym. Apliakacja wysłana, czekanie, nic, nic... Aż tu wczoraj sms od Waterbabies, że jest miejsce! Ha! Dziś przez telefon dowiedziałam się wszelkich szczegółów i Antoś jest oficjalnie zapisany na 9tygodniowy kurs dla początkujących wodnych bobasów. :) Cieszę się jak wariatka, bo już dawno chciałam z nim na taki kurs iść, chyba odkąd u Żuczkowej zobaczyłam zdjęcia z takich zajęć w Wiedniu. Już nawet się zorientowałam wstępnie, gdzie są takie zajęcia w Poznaniu... a potem musieliśmy wyjechać i dupa blada, kurs przełożony na nie-wiadomo-kiedy.
    No i zapisaliśmy się tutaj, bo kto to wie, kiedy my do tej Polski wrócimy, a basenu było mi strasznie żal odpuścić. Owszem, finansowo jak sobie przeliczyć, to wychodzi tutaj drogo, ale już trudno - nie samą mamoną człowiek żyje. :) Zaczynamy od najbliższego poniedziałku, czyli w Walentynki. :) Ot, taki prezent nam wyszedł. Zwłaszcza, że tego dnia Antek skończy dokładnie pół roczku, więc okazja podwójna.
   Teraz muszę tylko kupić sobie jakiś przyzwoity strój kąpielowy, bo swojego z Polski nie wzięłam. No i pieluszki do pływania. I byle do poniedziałku, 10:00 rano! Ach, nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że to będzie fajna przygoda dla Antka.

wtorek, 8 lutego 2011

Skoki rozwojowe

Dyskusja nad żywieniem trwa, a tymczasem życie toczy się dalej...

   Znalazłam ostatnio bardzo fajnie rozpisane skoki rozwojowe dziecka w pierwszym roku życia, razem z poglądowym schematem graficznym. Więc niosę "dobrą nowinę" w świat. :) Bo czasem dobrze jest wiedzieć, że dziecko nie marudzi dlatego, że: a) jest marudne z natury, b) próbuje wymuszać cokolwiek na kimkolwiek, c) robi nam na złość, ale dlatego, że jego świat zmienia się bardzo szybko i dziecko próbuje nadążyć. :)

"Czarne tygodnie oznaczają okresy marudzenia i czasem dziwnych i niezrozumiałych zachowań maluchów (hmmm.... trochę duzo tego czarnego na wykresie )
Tygodnie z piorunem to "punkty kulminacyjne" czyli już wiemy kiedy z domu uciekać i nie wracać.
a podczas tygodni ze słoneczkiem mamy małego aniołka, kochanego cukiereczka zadowolonego z życia.
Nie są to okresy związane z rozwojem fizycznym, ale rozwojem układu nerwowego czyli psychicznym. Rozwoj mózgu i systemu nerwowego sprawia, że dzieci poddawane są jeszcze wiekszym bodzcom, doznaniowym niz dotychczas. Stad stres, trudnosci w zasypianiu i ogolny niepokoj. Nie martw sie, to potrwa ok tygodnia. Kazdy skok poprzedzony jest bezposrednio okresem, kiedy dziecko jest marudne, ma problemy ze spaniem i wymaga wiecej uwagi od rodziców. Moze niekiedy sie wydawac, ze dzieci nawet cofnely sie w swoim rozwoju, natomiast, gdy nastepuje sam skok czesto ma sie wrazenie, ze dziecko nauczylo sie wielu nowych rzeczy doslownie przez jedna noc. Na poczatku okresy sa krótkie, moga trwac pare dni a im dziecko jest starsze, tym okresy te sa dluzsze.
(Uwaga: dzieci urodzone np. 2 tyg pozniej przechodza swoj skok 2 tyg wczesniej i odpowiednio dzieci urodzone wczesniej przechodza to pozniej. Wszystko zwiazane jest z rozwojem mozgu dziecka).
Okresy skokow:
5 tygodni (wrazenia),
7-9 tygodni (wzory),
11-12 tygodni (niuanse),
14-19 tygodni (wydarzenia),
22-26 tygodni (relacje- lek separacyjny),
33-37 tygodni (kategorie),
41-46 tygodni (sekwencje)
Jakie sa symptomy kolejnego skoku?
Przewaznie dziecko "chce z powrotem do mamy", zaczyna byc marudne, wymaga ciaglej uwagi, gorzej je, gorzej spi lub nagle przestaje robic to czego sie juz nauczylo tak jakby cofalo sie w swoim rozwoju. Taki kryzys jest dla mamy i dziecka bardzo stresujący bo z punktu widzenia dzidzi nagle wszystko się w jego światku zmienia i jest przestraszone, stąd to wiszenie na mamie i cycku- bo tam czuje się najbezpieczniej. Mamy czują się sfrustrowane ciągle płaczącym dzieckiem, i nie rozumieją co się z nim dzieje.
Skok w wieku 5 tygodni
Dziecko zaczyna byc bardziej uwazne i ”obudzone”, wszystkie zmysly sa wrazliwsze niz wczesniej. Od tej pory dziecko slyszy, widzi czuje zapach i smak zupelnie inaczej niz dotad i to moze sie mu wydawac niezrozumiale i przerazajace. Jedynym sposobem wyrazenia tego strachu jest krzyk i placz oraz szukanie bezpieczenstwa w ramionach rodziców.
Nowe umiejetnosci:
- Patrzy slucha uwazniej i dluzej
- Jest bardziej swiadome dotyku, zapachów
- Usmiecha sie po raz pierwszy lub czesciej niz przedtem
- Uklad pokarmowy moze funkcjonowac lepiej np dzecku odbija sie rzadziej,
rzadziej wymiotuje
- Moze plakac prawdziwymi lzami po raz pierwszy

8 tydzień
Dziecko zaczyna rozróżniać wzory w dźwiękach, zapachach i smaku, zauważa, ze jego dłonie należą do niego i jakie to uczucie gdy trzyma sie rece ponad glowa czy przed sobą. Dziecko zaczyna mieć kontrolę nad swoimi ruchami ale nadal są one nieskoordynowane.
Nowe umiejetnosci:
- Podnosi glowe
- Przekreca sie ze strony na brzuch i plecy
- Kopie nózkami i macha raczkami
- Chce siedziec na Twoich kolanach
- Dotyka przedmiotów
- Próbuje złapac przedmiot
- Trzyma przedmiot
- Patrzy na ludzi wokół
- Patrzy na wyraz twarzy
- Patrzy na przedmioty, które sie świecą
- Wydaje krótkie dźwieki i słucha siebie samego
- Lubi słuchać piosenek
Nie wszystkie dzieci umieja robic to wszystko – rózne dzieci preferuja rózne czynnosci i róznie intensywnie je cwiczą.

12 tydzień
Jak wcześniej możesz zauważyc, że dziecko jest bardziej krzykliwe, marudne, spi i je gorzej lub jest cichsze niz przedtem. W wieku 12 tygodni dziecko wkracza w swiat zniuansowany: dziecko uczy sie rozumiec delikatne różnice i zachowywac sie zróżnicowanie. Może np. słyszec róznice w tonie głosu, zauważac jak zmienia sie światlo w pokoju, kiedy slonce skryje sie za chmure. Zauważysz, że ruchy dziecka są bardziej miękkie kiedy wyciaga rączki, by coś schwycić lub gdy odwraca głowe śledzac jakis ruch.

Nowe umiejętnosci:
- Potrafi skoordynowac ruchy oczu i glowy sledzac ruch
- Podnosci sie do pozycji siedzacej trzymajac sie Twoich dloni
- Odpycha sie obiema nózkami lezac w foteliku lub na kocu
- Łapie przedmioty obiema raczkami
- Wklada wszystko do buzi
- Oglada i bawi sie rączkami
- Zauważa, że może piszczeć i zmienia ton glosu
- Robi bąble ze śliny
- Wyraźnie daje do zrozumienia, że jest znudzone gdy np - zbyt dlugo patrzy na
ta sama zabawke

19 tydzień
Marudne okresy zaczynaja byc coraz dluzsze, moga trwac az do 6 tygodni i zacząć sie juz w 14-tym tygodniu.
Dziecko zaczyna rozumieć zdarzenia, w sensie krótkich sekwencji przechodzących z jednego w inny wzór. Innymi słowy moze np nauczyc sie wyciagnac reke po zabawke, zlapac ja jedna reka, potrzasnac, przekrecic i wlozyc do buzi. Inny przyklad to fakt, ze dziecko moze laczyc dzwieki w sekwencje – np mamama, tatata.
Nowe umiejetnosci:
- Przekreca sie z pleców na brzuch lub odwrotnie
- Próbuje raczkowac
- Podpiera się na rękach i podnosi tulów
- Lubi ruszać ustami, wypina jezyk
- Może wziąć przedmiot do jednej reki i przelożyc go do drugiej
- Wkłada rzeczy, reke mamy, taty do buzi, zeby je zbadac, ugryzc
- Próbuje uderzać zabawkami o stól
- Zrzuca swiadomie zabawki na podloge
- Szuka rodziców
- Reaguje na własne odbicie w lustrze radością lub strachem
- Reaguje na wlasne imie
- Rozumie słowa
- Wymawia nowe dzwieki vvv,sss, zzz, rrr itd
- Używa spółgłosek
- Wyciąga rece, gdy chce by je podnieść
- Cmoka ustami, gdy jest glodne
- Odpycha butelke/piers gdy sie naje
- Moze przesadnie reagować np zakasłac jeszcze raz gdy rodzice zareagowali na
poprzednie zakasłanie

26 tydzień
Okres marudzenia moze zacząć się już około 23 tygodnia i trwać około 4 tygodni. Typowe dla tego okresu jest na przyklad to, ze dziecko zle spi i wydaje sie miec koszmary senne, jest nieśmiale w stosunku do obcych, nie ma apetytu, nie chce, zeby zmieniac mu pieluche czy ubranie. Dużo sie teraz dzieje – dziecko zaczyna widzieć i rozumieć różne relacje/stosunki.
Zauważa fizyczną odleglość pomiedzy przedmiotami i pomiedzy ludzmi. Pierwszą rzeczą, która dziecko zauwaza i na co reaguje jest odleglość pomiedzy nim samym a rodzicami. Świadomość, że mama i tata niebezpiecznie zwieksza ta odleglość a w dodatku samemu niemozna miec na to wpływu moga byc dla dziecka przerazajace.
Bardzo absorbujaca i interesujaca jest obecnie obserwacja położenia róznych rzeczy wobec siebie – rzeczy moga byc w sobie wzajemnie, na sobie, pod soba itd.
Dziecko zaczyna zauważać jak wpływać na rozwój wypadków, co robic żeby sie cos dzialo. Wyłącznik swiatla jest super dla tego rodzaju eksperymentów! Dziecko zaczyna zauwazac, ze niektóre rzeczy/sytuacje sa ze soba zwiazane. Np ze klucz przekrecony w dziurce w drzwiach wejsciowych oznacza, ze tata jest w domu! Dziecko zaczyna rozumiec, gdy cos jest ”nie tak” np gdy ludzie zderza sie ze soba – to moze byc zabawne – ale i przerazajace. Fizycznie dziecko zaczyna lepiej koordynowac swoje ruchy, raczkowanie idzie mu coraz lepiej. Bardzo wazne jest, by pamietac, ze dla kazdego dziecka swiat relacji bedzie innym – wlasnym- przezyciem – calkowicie opartym na tych umiejetnosciach, które dziecko zdobylo w poprzednich skokach rozwojowych.
Nowe umiejetności:
- Siada samo
- Chwyta male przedmioty za pomoca palca wskazujacego i kciuka
- Umie uderzac dwoma przedmiotami o siebie trzymajac je w oby dłoniach
- Wyjmuje zabawki ze skrzynki i wklada je do skrzynki
- Przenosi wzrok z jednego obrazka na drugi w ksiazce z obrazkami
- Obserwuje ruchy osoby, która sie dziwnie zachowuje
- Patrzy uwaznie na szczególy np na metke przyszyta do misia
- Nasladuje machanie raczka na pozegnanie
- Protestuje, gdy mama czy tata wychodzi
36 tydzień
Okolo 36-40 tygodnia Twoje dziecko zaczyna zauwazac i rozumiec, ze swiat mozna
podzielic na grupy. Dziecko zauwaza, ze rzeczy moga miec cechy wspólne np moga
brzmiec lub pachniec podobnie.

Niektózy badacze uwazaja, ze w tym wieku zaczyna rozwijac sie inteligencja. Kiedy dziecko zaczyna dzielic swiat wedlug kategorii jego sposób myslenia zaczyna być podobny do myslenia doroslych. Dlatego zaczynamy lepiej rozumiec wlasne dzieci poniewaz myślą w podobny sposób do naszego.
Nowe umiejetnosci:
- Pokazuje, ze rozpoznaje ksztalty
- Pokazuje, ze uwaza, iz cos jest zabawne – za pomoca - gestów czy odglosów
- Pociesza/przytula swoje zabawki
- Robi miny do wlasnego odbicia w lustrze
- Po raz pierwszy jest zazdrosne gdy mama lub tata przytula inne dziecko
- Bierze inicjatywe do zabawy

46 tydzień
W 46 tygodniu ( 44-48 ) dziecko zaczyna znajdowac i tworzyc sekwencje za pomoca swoich zmyslów. W poprzednim skoku dziecko czesto rozbieralo przedmioty na czesci po to, by je zbadac – obecnie zacznie je w tym celu skladac – na przyklad budowac wieze z klocków zamiast rozbierac zbudowaną wieze.
Twoje dziecko zaczyna laczyc zdarzenia – np zebranie swoich ubranek z podlogi i wlozenie ich do kosza na brudna bielizne. Zauwazysz, ze dziecko zaczyna rozumiec, ze niektóre zdarzenia zazwyczaj nastepuja po sobie i ze wie, jakie nastepne zdarzenie nastapi po poprzednim.
Nowe umiejetności:
- Wskazuje na i chce byś nazywal rzeczy
- Mówi ”nie” gdy nie chce czegoś zrobić
- Umie udawać głosy zwierząt
- Mówi ”mmm” gdy chce jescze jeść
- Wie, co pasuje do siebie i może włożyc okrągły klocek do okrągłej dziury
- Patrzy na lampę i wyciąga do niej rece, gdy naciskasz na włącznik
- Próbuje rysowac na papierze
- Próbuje uczyc sie chodzic pchajac np chodzik czy krzeslo
- Znajduje coś do wspinania jesli chce się do czegoś dostać
- Schodzi tyłem z kanapy czy schodów
- Próbuje celować gdy rzuca pilka
- Wyraźnie daje do zrozumienia, ze chce się z Tobą bawić i wyraźnie sie z Tobą bawi
- Szuka przedmiotu, który ukryłaś
- Ukrywa przedmiot samo, czeka i śmieje sie gdy go znajdziesz
- Uzywa szczoteczki do zebów
- Daje Ci posmakować, to, co samo je."
http://www.strefamamy.pl 

sobota, 5 lutego 2011

Latam, gadam - pełen serwis!

Dyskusja o żywieniu się chyba wyczerpała póki co, to przechodzimy do nowego tematu. :) Na szczęście nie będzie kontrowersyjny. :P
   Niemal w tym samym czasie, co przewroty, pojawiły się także u naszego kaczątka łączone sylaby. Najpierw pojedyncze, nieśmiałe. Np. budzę się rano, Antoś muczy i buczy, i piszczy... i nagle bardzo wyraźnie mówi "lala". Ale tylko raz, potem cały dzień już nic.
   Albo leży sobie popołudniu na macie i zaczyna mlaskać ustami, otwiera je i zamyka, ale żaden dźwięk się nie wydobywa... aż tu nagle "tatata". Ale tylko raz. Jak zawołałam Adama, żeby sobie posłuchał, jak go synek woła, to już niestety nic się nie wydarzyło.
   Aż tu nagle pojawiły się piękne "lale" i "baby" i inne. Antoś powtarza je do znudzenia, bawi się dźwiękami i tym, że on w ogóle potrafi coś takie wyartykułować, a mama i tata się cieszą. :D "Lalalala", "bababababa", "blablablablabla" (to, jak rozumiem, taka zbitka dwóch poprzednich, jak się Antoś nie umie zdecydować, co chce powiedzieć), "dadadadada". "Mama" i "tata" na razie nie było, ale widzę, że się nasz synek stara, bo często mu te słowa powtarzamy. :)
    Dodatkową atrakcją jest to, co Antek potrafi zrobić z własnym językiem w trakcie wymawiania tych sylabowców. Ustawia język jakoś w poprzek, pionowo tak jakby, często zwija go w różne trąbeczki i połamańce... :P Nawet nie wiedziałam, że język ludzki jest w stanie powykręcać się na tak różne strony. :D
   Czyli: rozwój mowy - zaliczony! :)

środa, 2 lutego 2011

Ujeżdżanie Antylopki, czyli nie samym przecierem bobas żyje

Z cyklu - coraz więcej nowości w kaczorkowym życiu: Antoś rozpoczął przygodę z jedzonkiem pozapiersiowym. :) Rozpoczęliśmy od poniedziałkowej wycieczki do IKEA, z Antkiem w chuście, po zakup zestawu Prawdziwego Smakosza: krzesełko Antilop razem z tacką + zestaw ubranek ochronnych, sztuk: dwie. Antek pierwszy raz jechał autobusem, i to od razu piętrowym, i to od razu na górnym piętrze, skąd świetnie było widać całą trasę, a spokojne bujanie uśpiło bobasa. :) No bo skoro Antek nie chce już wózka, to nie - jest chusta, a i pogoda łaskawsza się zrobiła do jej zakładania...
   I tu następuje mała zmiana - nie będzie słoiczków i papek marchewkowych. Nie będzie łyżeczek i "samolotu" wlatującego do dziobka. Nie będzie karmienia. Będzie samodzielne jedzenie. :) BLW - znacie ten skrót? Ogólna zasada: dziecko je samo normalne jedzenie, samo je bierze do rączki i decyduje, na co ma ochotę. Pomija się starte jabłuszka i zmielone warzywa na rzecz warzyw i owoców w kawałkach. :) Bobaskowi proponujemy różne jedzonka, a on sobie je bierze do dziobka, memla, ślini, liże, gryzie i (czasem) nawet je. :P Ten spoób przemówił do mnie znacznie bardziej, niż łyżeczkowe podawanie rozdrobnionego jedzenia. Sama też wolałabym jeść warzywa w ich naturalnej postaci, a nie rozpapkowane. :) No i bobas od początku jest samodzielny. Przecież chwytanie przedmiotów i pakowanie ich do szeroko otwartej paszczęki Antoś już dawno ma opanowane, nie będzie to zatem dla niego żadna nowość.
   Wczoraj nastał TEN DZIEŃ. Antek dosiadający Antylopki, a przed nim ugotowane na parze różyczki brokuła, kalafiora i kawałki marchewki. Mniam! Po wyrzuceniu połowy warzyw na ziemię, rozsmarowaniu 40% po tacce na papkę i trafieniu do buźki kilkoma kawałkami, posiłek Antka zakończył się. W tym czasie rodzice kaczorkowie jedli swój obiad - wszyscy razem przy wspólnym stole - i spoglądali roześmiani na poczynania swojego synka. :) Pierwsze próby samodzielnego jedzenia zostały uwiecznione na zdjęciach: roześmiany Antoś, z brodą umazaną resztkami brokuła i śliną! :D Cud, miód i orzeszki. :)