środa, 24 października 2012

Mity

   Spójrzcie proszę na prawą stronę mojego bloga, na ostatnie linijki zakładki "o mnie", gdzie wpisuję maniakalnie "parametry" wagowe i wzrostowe moich dzieci.
   Spójrzcie na przyrosty Ali z ostatnich 5 tygodni. Na wielkość jej ciała.
   Bo panuje ponoć taki mit, że dzieci piersiowe wolniej przybierają na wadze niż te karmione mm.

  BUAHAHAHAHA! :D

Tak, wiem, to taki post bez sensu, ale jak patrzę na to, jak mi moja Alutka rośnie, to po prostu dech zapiera. :)

sobota, 20 października 2012

Prawda stara jak świat

   Dzieci są różne. Wiadomo, prawda? A jednak jak się ma drugie dziecko i można w praktyce to zobaczyć, to dopiero dociera tak naprawdę. Że dzieci od początku już są JAKIEŚ. Mają swoje przyzwyczajenia, preferencje, swój rytm. I trzeba to wziąć pod uwagę, dopasować swoje metody, wypracowane już przy pierwszym dziecku, do dziecka kolejnego. Do jego niepowtarzalnej osobowości.
   Alutka jest niesamowicie spokojnym dzieckiem. Ja wiem, że teraz jestem też bardziej wyczulona na jej potrzeby, bo wiem, jak patrzeć i czego szukać, ale jednak to nie tylko to. Pamiętam, że Antoś, gdy się budził ze swojej drzemki, od razu uderzał w głośny płacz, obwieszczając mi (i całej okolicy), że oto Książę wstał i jest głodny jak sto diabłów, i cycek ma się pojawić tu i teraz, JUŻ!!! ;) Alicja wręcz przeciwnie: przebudza się spokojna, rozgląda się swoimi WIELKIMI oczami po okolicy, zaczyna dziobka otwierać, język wysuwać, mlaskać, wykręcać główkę na wszelkie strony i robić wiele innych rzeczy, które ewidentnie sugerują głód. Dopiero przegapienie całego tego repertuaru zachowań kończy się popłakiwaniem, a - jeśli nadal jest ignorowane - płaczem głośnym. Zresztą do etapu głośnego płaczu dochodzi dość sporadycznie, bo reaguję szybko i pewnie (niech mi żyje chusta!).
   Ala jest chustouzależniona. Naprawdę. :P Najgorszym wrogiem jest płaskie podłoże. Najlepiej się śpi w "szmacie", pionowo, ubrana w kombinezon swój polarkowy (wiem, wiem, miałam fotki wrzucić...). Inaczej praktycznie nie ma szans na długi sen dziecka, nawet na rękach zasypia na max.30 minut do godziny. W chuście spokojnie śpi 3h, więc po śniadaniu i myciu (i pierwszej małej drzemce na rękach u mnie albo u babci), pakuję Alę do polarku i idziemy na spacer. Antoś też. :) I tak do obiadu, a po obiedzie najchętniej spacer nr 2, żeby Jaśnie Pani Hrabina zażyła kolejnej długiej drzemki, zakończonej tuż przed kąpielą. :) Ale zauważyłam, że wystarczy po prostu ubrać ją w to wdzianko, wpakować do chusty i można po domu chodzić, a dziecko śpi - oszukane. :P Czegoś takiego u Antka kompletnie nie pamiętam. Owszem - nosiłam go sporo, ale nie AŻ tyle, i też chętnie spał w chuście, ale po domu nie lubił być noszony.
   No i karmienie piersią. Kompletny kosmos dla mnie, przyzwyczajonej do tego, że cyc jest dla Antka lekarstwem na całe zło, a zasypia się najlepiej przy piersi właśnie. Gdy Antoś był śpiący czy zdenerwowany - dostawał pierś i ssał tak długo, aż nie zasnął. Ala nie zna takiego zachowania - pierś jest dobra na uspokojenie, owszem, ale jej się prawie nie zdarza zasnąć z ciumkiem w buzi. Gdy jest najedzona, wypluwa pierś z widocznym obrzydzeniem, wygina się do tyłu i nie da się jej przystawić ponownie, choćby się na głowie stanęło. Mało tego - próby ponownego przystawienia wkurzają moją Księżniczkę strasznie, zaczyna się krzyk i płacz pt. "Mamo, ja już NIE CHCĘ! Przestań mi to do buzi wkładać!". Byłoby to piękne, gdyby nie fakt, że w nocy też czasem jest problem, gdy Ala się przebudzi jakoś bardziej (bo np. jest kupa i trzeba ją przebrać), bo nie idzie jej uśpić zwykłym podaniem cycka, ale trzeba polulać na rękach (patrz - zasypianie w chuście). O.O No ja Cię bardzo przepraszam, Alutko, ale o 4 nad ranem ostatnią rzeczą, o jakiej marzę, jest wstawanie z łóżka i huśtanie Cię na rękach. Cyc i spać! Ale Alicja ma kompletnie inne plany i ani jej się śni współpracować z niewyspaną matką. Czasem pomaga położenie jej sobie na piersi, brzuszek do brzuszka. Ala zasypia kołysana moim oddechem i bliskością, ale ja trochę niespokojnie jednak śpię, bojąc się, czy ona nie spadnie itd. Chyba sobie jakieś dodatkowe poduchy do łóżka muszę dokupić i się nimi w takich chwilach poobkładać z dwóch stron, żeby móc spać spokojnie. ;) Takie dziwne jakieś to moje drugie dziecko, no. ;)

   Odkrywam zupełnie nowe dla mnie uroki macierzyństwa. Tak minęło nam niepostrzeżenie 5 tygodni z Alą. Ciekawe, co nowego czai się za rogiem? :)

poniedziałek, 8 października 2012

Karmię tandem

   Dziś dostałam komentarz pod starym postem (i jakże popularnym wśród czytelników), o karmieniu piersią w ciąży. Z pytaniem: i jak? Karmię dwójkę czy nie i jak to wygląda?
   Ano karmię. :) Dwulatka i trzytygodniowego noworodka. :)

  Do końca miałam nadzieję na samoistne odstawienie Antolka, tym bardziej, że zostało nam tak naprawdę jedno tylko karmienie dziennie, do snu wieczorem. Ale Antoś uparcie się tego karmienia trzymał bez niego nie dało rady go spać położyć, i z tym karmieniem zostaliśmy do dziś. I z Alą na dokładkę. ;)

   Nie jestem AŻ taką hipiską, żeby puścić moje starsze dziecko na żywioł ponownego cysiania na żądanie. A wiem, że są takie kobiety, karmiące dwójkę. Im dłużej myślałam o tym, że mam spędzić kilka pierwszych tygodni/miesięcy przywiązana piersiami do dwojga dzieci non-stop, robiło mi się słabo. ;) Więc postanowiłam sobie, że "OK, mogę karmić dwójkę, ale Antek zostaje na tym swoim jednym karmieniu do snu, bo inaczej osiwieję". Tak też się stało. Co wieczór ok. 19:00 kąpiemy Alutkę, potem ją karmię do snu i przechwytuje ją babcia, a ja idę kąpać Antolka, czasem czytamy bajkę, a potem jest wieczorne cysianie i sen. Pięknie, prawda?

   Choć początki nie były takie cudne. Pod wieczór mój zmęczony Starszak dopominał się natarczywie o cycka, zwłaszcza jak widział, że Ala ZNÓW jest przy piersi. Wkurzał się wtedy okropnie, gdy odmawiałam. Musiałam go zapewniać, że jego kolej też nadejdzie, że nic się w naszym układzie nie zmieniło, czyli cyś jest do snu, jak co dzień. Po trzech tygodniach widzę, że się nam to pięknie unormowało i Antoś odpuścił walkę o cycki. ;) A może po prostu widzi, że faktycznie jest, jak mówię.

   I nie jest mi z tym układem źle. Ot, taki rytuał wieczornego kąpania i usypiania dwójki. ;) I bardzo lubię to antolkowe wieczorne cysianie teraz, bo to jest taki NASZ czas. W ciągu dnia rzadko mi się zdarza być z nim sam na sam, bo Ala zaraz woła jeść i muszę lecieć. Ale chociaż wieczory Antoś ma z mamą. Nocne pobudki z płaczem też się póki co skończyły, Dziabąg się wycisza. Cieszę się. :)