Rzadko choruję. Do lekarzy nie chodzę prawie nigdy. Najczęściej do ginekologa na kontrolne wizyty, sporadycznie do dentysty. Przynajmniej tak było, dopóki nie byłam mamą. Teraz u lekarza jesteśmy non-stop, bo to szczepienie jedno z drugim, bo jakieś USG bioderek, bo mały ma jakiś katarek, ot-tak kontrolnie do ważenia itp. W życiu się tyle po lekarzach, szpitalach i przychodniach nie nabiegałam, jak przez ostatnie 2 miesiące.
Generalna obserwacja jest taka, że medycyna to takie wróżenie z fusów dla zaawansowanych. Nauki ścisłej w tym jak na lekarstwo. Każdy lekarz mówi coś zupełnie innego i rodzic chodzi skołowany, co tak NAPRAWDĘ jest z jego dzieckiem. Ot, chrypka. Antolek chrumka i wydaje odgłos z gardziołka, jakby miał je podrażnione. Może nosek zatkany? Sama nie wiem. Aspirator nic nie wyciąga, psikamy solą morską w spreju i nic to nie daje. Zatem wizyta u pediatry:
PEDIATRA I: To alergiczne jest. Mają państwo jakieś zwierzęta? Kota... no tak, koty uczulają najbardziej. Trzeba kotu ograniczyć dostęp do dziecka. Może to też roztocza - na wszelki wypadek wszystkie pluszaki wyrzucić, uwaga na zasłony i inne tkaniny, w których roztocza mogą żyć (np. kocyki). Pan ma alergię na sierść? No, to sprawa jasna. Dziecko jest w grupie ryzyka. Pani karmi piersią? Świetnie, to karmić jak najdłużej, ale z diety musi pani wyeliminować białko mleka krowiego, orzechy, seler, czekoladę, itp. Tu jest recepta na preparat do noska, podawać też witaminę C w kropelkach.
PEDIATRA II: To od zmiany temperatur: w domach ciepło, a na dworze zimno, więc gardło jest podrażnione. Wiele dzieci teraz tak ma. Nie przejmować się, psikać solą morską i podawać wit. C w kropelkach. Alergia? Raczej nie. Karmi pani piersią? To dobrze. Ale z diety proszę wyeliminować mleko krowie. Przetwory takie jak jogurt czy kefir może pani jeść, ale broń boże żadnego sera żółtego, nic wzdymającego - fasolę, groch, kapustę ograniczyć. Widzę natomiast, że jest pewna asymetryczność w ciele. Główka głównie na prawą stronę trzymana... ja pani dam skierowanie do neurologa.
Diagnozy dwie, leczenie praktycznie to samo. Mam poczucie, że gdybym poszła do trzeciego pediatry, to dostałabym trzecią diagnozę, różną od dwóch poprzednich, ale pewnie i tak jedynym wyjściem byłoby podanie witaminy C oraz psikanie do noska roztworem soli. Co też robimy. W alergię nie wierzę, tym bardziej, że się jak głupia katowałam przez ponad 1,5 miesiąca dietą Bez-Niczego-Co-Może-Uczulać, wprowadzałam po kolei wszystkie produkty uczulające, z ręką na sercu, obserwując małego i co? I nic, nic mu nie jest, ani od pomidora, ani od kefiru, ogórka (nawet kiszonego), od kapusty, fasoli zresztą też nie, nie uczulają go orzeszki, jajka, ryby ani kompletnie nic. Kto nam zasugerował tą niby-skazę białkową? Moja zdecydowanie najbardziej "ulubiona" pani położna. :/ Kot Antka omija szerokim łukiem, bo się go zwyczajnie boi. :P Więc trudno będzie mu jeszcze bardziej ograniczyć dostęp do dziecka. A z całą pewnością nie pozbędę się go z domu, bo to jest mój kotek i już!
Nie lubię lekarzy chyba właśnie za te domysły. Nikt tak naprawdę nie wie, co jest przyczyną, ale każdy ma swoją teorię. Ot, taka zgadywanka. Czasem zastanawiam się, czego tak naprawdę uczą się ci studenci na uczelniach medycznych...
Generalna obserwacja jest taka, że medycyna to takie wróżenie z fusów dla zaawansowanych. Nauki ścisłej w tym jak na lekarstwo. Każdy lekarz mówi coś zupełnie innego i rodzic chodzi skołowany, co tak NAPRAWDĘ jest z jego dzieckiem. Ot, chrypka. Antolek chrumka i wydaje odgłos z gardziołka, jakby miał je podrażnione. Może nosek zatkany? Sama nie wiem. Aspirator nic nie wyciąga, psikamy solą morską w spreju i nic to nie daje. Zatem wizyta u pediatry:
PEDIATRA I: To alergiczne jest. Mają państwo jakieś zwierzęta? Kota... no tak, koty uczulają najbardziej. Trzeba kotu ograniczyć dostęp do dziecka. Może to też roztocza - na wszelki wypadek wszystkie pluszaki wyrzucić, uwaga na zasłony i inne tkaniny, w których roztocza mogą żyć (np. kocyki). Pan ma alergię na sierść? No, to sprawa jasna. Dziecko jest w grupie ryzyka. Pani karmi piersią? Świetnie, to karmić jak najdłużej, ale z diety musi pani wyeliminować białko mleka krowiego, orzechy, seler, czekoladę, itp. Tu jest recepta na preparat do noska, podawać też witaminę C w kropelkach.
PEDIATRA II: To od zmiany temperatur: w domach ciepło, a na dworze zimno, więc gardło jest podrażnione. Wiele dzieci teraz tak ma. Nie przejmować się, psikać solą morską i podawać wit. C w kropelkach. Alergia? Raczej nie. Karmi pani piersią? To dobrze. Ale z diety proszę wyeliminować mleko krowie. Przetwory takie jak jogurt czy kefir może pani jeść, ale broń boże żadnego sera żółtego, nic wzdymającego - fasolę, groch, kapustę ograniczyć. Widzę natomiast, że jest pewna asymetryczność w ciele. Główka głównie na prawą stronę trzymana... ja pani dam skierowanie do neurologa.
Diagnozy dwie, leczenie praktycznie to samo. Mam poczucie, że gdybym poszła do trzeciego pediatry, to dostałabym trzecią diagnozę, różną od dwóch poprzednich, ale pewnie i tak jedynym wyjściem byłoby podanie witaminy C oraz psikanie do noska roztworem soli. Co też robimy. W alergię nie wierzę, tym bardziej, że się jak głupia katowałam przez ponad 1,5 miesiąca dietą Bez-Niczego-Co-Może-Uczulać, wprowadzałam po kolei wszystkie produkty uczulające, z ręką na sercu, obserwując małego i co? I nic, nic mu nie jest, ani od pomidora, ani od kefiru, ogórka (nawet kiszonego), od kapusty, fasoli zresztą też nie, nie uczulają go orzeszki, jajka, ryby ani kompletnie nic. Kto nam zasugerował tą niby-skazę białkową? Moja zdecydowanie najbardziej "ulubiona" pani położna. :/ Kot Antka omija szerokim łukiem, bo się go zwyczajnie boi. :P Więc trudno będzie mu jeszcze bardziej ograniczyć dostęp do dziecka. A z całą pewnością nie pozbędę się go z domu, bo to jest mój kotek i już!
Nie lubię lekarzy chyba właśnie za te domysły. Nikt tak naprawdę nie wie, co jest przyczyną, ale każdy ma swoją teorię. Ot, taka zgadywanka. Czasem zastanawiam się, czego tak naprawdę uczą się ci studenci na uczelniach medycznych...