poniedziałek, 1 marca 2010

We dwoje... a nawet we troje

Dni mijają, podobne do siebie jak dwie krople wody. Tylko pogoda, brak śniegu i temperatury utrzymujące się już przez całą dobę na poziomie dodatnim sugerują, że coś się zmienia - idzie wiosna. Najwyższy czas!
   Pod koniec lutego przyjechał Adaś. Smutne, że tylko na 3 dni, ale cudnie, że był. Po prostu pobyć razem, zjeść śniadanie, iść na spacer, kupić firanki do pokoju - te proste czynności, robione wspólnie, nabierają większego znaczenia w moich oczach. Że jesteśmy MY, a nie tylko ja czy on. Teraz było jeszcze słodziej, bo brzuszek z maleństwem coraz bardziej wystaje poza linię paska od spodni. Adaś się do niego tulił, dotykał, rozmawiał z małym ludzikiem, który mieszka w środku, mówił mu "dobranoc" przed snem. Poczułam, że naprawdę mamy rodzinę i że to spaja nas jeszcze bardziej - o ile to tylko możliwe. Piękne to. Niespodziewane. I jednocześnie takie oczywiste.
   Teraz znów sama, odliczam dni do kolejnego powrotu, tym razem na dłużej (w końcu bierze urlop i dwa tygodnie będą nasze), wyszywam kolejne obrazy, niańczę kotusia i wypatruję wiosny. Trudno wraca się do pustego domu, gdy jeszcze przed momentem był tak pełen nas. Byle do kwietnia.

3 komentarze:

  1. a_net_ka@buziaczek.pl, 2010-03-02 13:2412 lipca 2011 12:13

    Doskonale Cię rozumiem... Ale jak ludzie się rzadko widują to bardziej doceniają chwile spędzone razem :) no i podobno rozłąka wzmacnia związek:) choć ja też wolałabym swojego mieć już tu ze sobą...

    Pozdrawiam!
    Kffiatek

    OdpowiedzUsuń
  2. Katarina, 2010-03-02 14:1912 lipca 2011 12:14

    Mi też brzuszek dopiero zaczyna wystawać zza paska u spodni..:) Ale jeszcze jak ktoś nie wie to nie widać nic a nic :)
    Jak tam u Ciebie z pierwszymi ruchami?? Poczułaś juz coś? Bo mi się udało:)
    A idziemy tym samym niemal tempem- ja 16t1d.
    pierwszaciaza.blog.onet.pl
    Pozdarwiam
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, szczęściaro jedna! Ależ ci zazdroszczę! Ja się od 3 dni wsłuchuję w brzuch, zwłaszcza wieczorem przed snem i jak dotąd nic... Ale co ma wisieć nie utonie. :)

    Na twojego bloga zaglądam dość regularnie, choć może się nie wpisuję. :)

    ~kaczuszka, 2010-03-02 21:06

    OdpowiedzUsuń