Ciąża za mną, poród też. Teraz jestem w tzw. połogu. Głupio to jak dla mnie brzmi (a jeszcze głupiej słowo "położnica", że to niby ja), a sprowadza się w sumie do tego, że czekam, aż przestanie ze mnie cieknąć krew i będę mogła w końcu iść na basen. :P
Ciało dochodzi do siebie w tempie ekspresowym. Bardzo mnie to cieszy. Najgorsze po porodzie są pierwsze dwa-trzy dni: jucha cieknie straszliwie, co chwila trzeba iść się "przewinąć" i wymyć, chodzi się jak pingwin, wszystkie czynności wykonuje w slow-motion, a wstanie z łóżka do pozycji pionowej jest wyczynem ponad miarę. Niestety, nawet taki brak dyspozycyjności nie uprawnia do zwolnienia od macierzyństwa, czyli bobasa trzeba regularnie karmić, przewijać i ogólnie być dostępną. Nie wyobrażam sobie tych pierwszych dni bez wsparcia ze strony osób trzecich (tu WIELKI ukłon w stronę mojego męża, który troszczył się o mój komfort w tym pierwszym okresie połogu).
Krocze oczywiście było obolałe i opuchnięte. Szwy bywały niefajne i ciągnęły nawet, gdy po prostu leżałam, np. na boku. Robienie siku nie było dramatem (choć trochę szczypało - wiadomo, świeże rany), za to trzymanie moczu... tak, tu bywało różnie. :P Przez jakieś trzy dni po porodzie cały "spód" był dla mnie jednym wielkim opuchniętym miejscem, którego nie wyczuwałam do końca i nie do końca kontrolowałam, co się tam dzieje. Wstydliwa sprawa, ale cóż - tak bywa. Na szczęście upływ czasu + ćwiczenie Kegla dało świetne rezultaty i obecnie, po 10 dniach, nie ma z tym już żadnego problemu. :) Teraz zmagam się z regularnymi wypróżnieniami, bo podświadomie ciągle czuję lęk, że coś-tam sobie porozrywam czy ponaciągam, choć wszystkie rany i zszycia goją się świetnie. Przeżyjemy i to. :P
Po samym porodzie od razu spadło mi z wagi około 9kg. Tak po prostu. Bez żadnych diet i ćwiczeń (nie licząc wymuszonej diety szpitalnej, ale nawet nie było AŻ tak źle, nastawiona psychicznie byłam na większy koszmar żywieniowy :P). Wróciłam do domu w poniedziałek wieczorem, stanęłam na wagę i wyszło, że ważę już tylko 70kg. Teraz każdego dnia spadam troszkę z wagi, obecnie jest już 67,5kg. Jem normalnie i karmię piersią - dieta cud. :) Polecam. :) Figura wróciła niemalże do dawnego stanu, troszkę mam jeszcze na brzuszku dodatkowego tłuszczyku, ale na razie wydaje mi się to urocze. Tyłek i uda znów w normie. Rozstępów brak. Cycki nadal spore (co bywa fajne i niefajne, bo się nie da żadnej koszuli na mnie dopiąć). :)
Żadnych specjalnych wkładów poporodowych, poza szpitalem, nie stosowałam. Zwykłe, cienkie podpaski i gra muzyka. Dzięki temu nie czułam się jak w pieluszce dla dorosłych, które to poczucie towarzyszyło mi w szpitalu. Macica chyba już niemalże wróciła do swojego stanu pierwotnego. W każdym razie nie czuję już żadnego obkurczania (na początku przeszkadza to w rozkoszowaniu się karmieniem bobaska, bo jak on ssie, to wtedy momentalnie zaczyna się czuć skurcze macicy, tak trochę jak przy okresie), ale jeszcze trochę "cieknę", więc sprawa nie jest zakończona. Teoretycznie moje ciało ma na to 6 tygodni, a tu minęło dopiero półtorej, ale czuję po kościach, że całych sześciu czekać nie będę. :)
No i chcę już na ten basen! Marzę o przepłynięciu trzydziestu długości i powrocie do moich mężczyzn z poczuciem, że coś w końcu dla siebie zrobiłam. :)
ojej, kochana jak ja bym chciała by i u mnie wszystko wracało w tak ekspresowym tempie do normy. A ile w ogóle przybyło ci w ciąży?
OdpowiedzUsuńJakieś 16-17kg... już 12kg za mną, zostały jakieś resztki do zrzucenia. :)
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-24 17:18
to kiedy mam przyjechać i idziemy na basen? ;p a tak serio to się cieszę, że u Was wszystko w porządku. i czekam na spotkanie z rodzicami i braciszkiem :D
OdpowiedzUsuńA kiedy ty, kochana, u nas będziesz? Bo grafik już prowadzimy. :P
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-24 17:19
Witaj !
OdpowiedzUsuńDzielnie to wszystko znosisz.. ja to myślę , że nie dałabym sobie rady po porodzie.. Karmienie dziecka , poza tym ten połóg..same słowo już mnie straszy :D
Życzę szczęścia i szybkiego powrotu na basen :)
Pozdrawiam !
W połogu nieocenioną pomocą jest partner albo ktoś z rodziny: żeby robić kanapki, piciu i dużo przytulać. :) Poza tym z każdym dniem jest lepiej.
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-24 18:49
Połóg... brr samo słowo takie mało przyjemne :-) zazdroszczę tego ekspresowego powrotu do formy! Mnie przeraża właśnie to co po porodzie ( choć sam poród też:) ) ale mimo wszystko nie mogę się doczekać, kiedy będe miała mojego bobasa w ramionach!
OdpowiedzUsuńKażda kobietka inaczej przechodzi połóg. Może Tobie też uda się szybko wrócić do formy? A tak to po prostu dużo odpoczywam, dobrze się odżywiam i tyle. :) Nie jest ani trochę strasznie.
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-25 12:17
oo bardzo fajnie że bez problemu wracasz do swojego ciała :) tez tak chcę :P karla-alex.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńMoze to rekompensata za to, ze porod sie opoznil? ;)
OdpowiedzUsuńAntoś urodził się tydzień przed terminem, więc poród był "o czasie". :)
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-25 12:18
Przepraszam, mam skleroze! :P Ucaluj Antoszka :**
OdpowiedzUsuńAntoś wycałowany. :)
OdpowiedzUsuńkaczuszka, 2010-08-25 17:32
Hej :) Dawno tu nie zaglądałam. Gratuluję szczęśliwego porodu :D I życzę dużo radości z synka ;)
OdpowiedzUsuńU mnie już prawie 3 miesiące mijają od porodu, ale wspomnienia jeszcze świeże ;P Zwłaszcza tych dni tuż po, kiedy nie mogłam usiąść na tyłku bez ketonalu :D Tyle że ja tydzień byłam w szpitalu z młodym i sama musiałam się nim zajmować, nikt mnie nie zmieniał... Teraz mam lepiej ;)
Połóg też mi się wydawał szczytem obciachu i nie mogłam się doczekać, aż się skończy i nie będę musiała myśleć o sobie jako o położnicy xD Zresztą krwawienie ustało wcześniej i wcześniej też zaczęliśmy z mężem współżyć ;) Jak tylko można, to nie ma na co czekać :) Ino wkładki to nosiłam dłużej niż Ty i nie było to przyjemne :/
Fajnie że karmisz piersią, ja też i widzę już, że się opłaca - młody rośnie błyskawicznie i zadowolony jest :) Już dogonił wagowo dzieci znajomych urodzone 4 miesiące wcześniej i karmione sztucznie... Masakra jaka różnica jest.
No i szybciej się dochodzi do formy dzięki temu. A ciało z brzucha idzie w piersi ^^
Umieszczę Cię w moich linkach to będę tu wpadać częściej ok? :)
Pozdr dla małego Antosia, trzymajcie się ciepło
O, fajnie, że znów zajrzałaś. :) Synalek mi rośnie jak na drożdżach - wczoraj był ważony u lekarza i jest już 4100g, czyli od wyjścia ze szpitala przybrał pół kilo! :D
OdpowiedzUsuńCzas leci powoli i leniwie, a jednocześnie patrzę w kalendarz i sobie myślę: jejku, jakie to moje dziecko już jest duże, ma 11 dni. :P Nim się obejrzymy, będzie niemowlaczkiem i zacznie się przygoda w odkrywanie świata.
~kaczuszka, 2010-08-25 09:26
Kurcze jak dobrze, że są takie blogi, nie czuję się sama :P Bo czasem mnie jednak dopada gorszy nastrój, jak muszę siedzieć w domu z młodym, czekam na męża i czuję się jak opiekunka 24h... Zwłaszcza jak Gabryś się gorzej czuje, to śniadanie zdarza mi się jeść po południu, bo wcześniej nie mam czasu. Ech bywa :)
OdpowiedzUsuńO to duży już Twój synek :D Mój się urodził 2470g... Coś pod koniec szwankowało w łożysku i mu się nie przytyło, chociaż donoszony był. Ale teraz ma już z 6kg więc spoko, wcina jak najęty :]
Hehe no dokładnie, ja też odkąd się mój urodził to codziennie mam wrażenie, że już jest taaaki duży i tak długo już jest z nami ;) Nie wyobrażam sobie już życia bez niego...
Pozdr :)
Hehe, a mi się zdarza zrobić kanapki, które stoją trzy godziny nieruszone, bo akurat młody zażyczył sobie stałego dostępu do przenośnej mleczarni albo po prostu mi się przysnęło, albo zapatrzyło w jego maleńkie stópki/rączki/nosek* (niepotrzebne skreślić). :P Wpatrywanie się w śpiące dziecko stało się jednym z moich ulubionych zajęć, gdzieś zaraz po obsypywaniu go milionem buziaków (czy można przesadzić w tej kwestii? :P)
OdpowiedzUsuńkaczuszka, 2010-08-25 17:36
Ooo dokładnie, potrafię się tak gapić godzinami :D Nie wiem, co mnie bardziej rozwala... Chyba oczka i buzia, nawet jak są zamknięte :P A co do kanapek to też mi się zdarza ;) Zwłaszcza że często zasypiam w trakcie karmienia młodego...
OdpowiedzUsuńmnie nawet wdomu podpaski nie wystarczaly, tak cieklam:D kobietawsukience.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńDługo miałaś tak? Bo właśnie szybkie zmniejszenie krwawienia sprawiło, że stałam się bardziej mobilna i jakoś tak... pewna siebie? Że znów mogę wszystko.
OdpowiedzUsuńkaczuszka, 2010-08-25 17:38
tez mysle o basenie po porodzie, a ze nie uzywam tamponow zwlaszcza ze wzgledu na nadzerke, a podczas pologu pewnie ze wzgledu na szwy i bolace nadal krocze, wiec bede czekac jak ty az przestanie ze mnie leciec, tylko ze teraz jeszcze liczymy czas
OdpowiedzUsuńMnie też już mąż namawia: chce zostać sam z Antoszkiem, z moim mlekiem odciągniętym do butelki w razie czego, a ja mam zająć się sobą na parę godzin, poćwiczyć, popływać, zadbać o kondycję. :) Mądrze gada ten mój mąż. :)
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-25 14:35
Hej!
OdpowiedzUsuńTrafiłam przez przypadek i zostaję :)
Termin porodu mam 10 wrzesnia :)
Pozdrawiam serdecznie i gratuluje Syneczka !
ja też szybko doszlam do siebie po porodzie chociaż wagowo jeszcze troszke i te rozstepy:/ ale z nimi tez jakoś trzeba sobie poradzić
OdpowiedzUsuń