środa, 11 sierpnia 2010

Jak to jest w tym szpitalu?

Znów jesteśmy z mężem zmotoryzowani, więc dziś postanowiliśmy przejechać się do szpitala, w którym chcę rodzić. Raz - żeby zobaczyć, jak długo tam się jedzie (jakieś 15 minut, wliczając korki) , dwa - by zadać kilka nurtujących mnie pytań odnośnie podejścia szpitala do rodzenia, procedur medycznych, opłat dodatkowych itp. Co prawda jestem już na 100% zdecydowana na ten konkretny szpital (im. Raszei w Poznaniu), głównie ze względu na dobre opinie w internecie, skupianiu się na naturalnych porodach, miłym personelu. Niemniej, każda opinia jest bardzo subiektywna, no i każda kobieta na co innego zwraca uwagę. Niektóre opinie to po prostu jedno zdanie "bardzo polecam ten szpital", co niewiele mówi mi o tym, jak tam faktycznie jest. Mało detali. A ja postanowiłam odrobić swoje "zadanie domowe" z przygotowania do porodu od A do Z, więc pojechała przepytać personel szpitalny. ;)

   Pierwszy zonk - nie ma możliwości rodzić w wodzie. W ogóle. Absolutnie wykluczone. Kiedyś niby była taka możliwość, ale z opowieści koleżanek wiem, że istniała jednak tylko teoretycznie (pokój porodowy z wanną do tego celu szpital miał, ale z niej nie korzystał) i nikt tam kobiet rodzących do rodzenia w wodzie nie zachęcał. Nawet na stronie fundacji "Rodzić po ludzku" jest wpisany dla tego szpitala jakiś znikomy odsetek porodów wodnych (5%), więc się zastanawiałam, czemu tak mało, czy szpital utrudnia taki sposób rodzenia, może mają za mało przeszkolonego personelu, może żądają za to jakiejś straszliwej dopłaty, na którą nie każdego stać itp. No cóż, położna, z którą rozmawialiśmy, od razu naprostowała nasze myślenie: nie ma WCALE takiej możliwości. Owszem - siedzieć sobie w wannie w trakcie skurczów można jak najbardziej i jest to przyjęte i popierane na całej linii, ale dziecko nie może urodzić się do wody. Czemu - tego niestety pani położna nie była w stanie mi powiedzieć. Nie jest możliwe też rodzenie w jakiejś dowolnej pozycji: kucki, kolankowo-łokciowej, stojącej... Rodzimy tylko na łóżku i nie ma zmiłuj, koniec i kropka. Poczułam się zawiedziona takim podejściem szpitala. Zero wyboru.

   Zonk drugi - jak rodzę pierwszy raz, to mogę niemal na 100% liczyć się z nacięciem krocza. Po prostu. Szpitalne statystyki mówią, że 90% rodzących jest nacinanych i już. Jeśli nie wyrażę zgody na nacięcie, to mnie nawet tam nie przyjmą (sic!). O.O Na izbie przyjęć, na wejściu, dostaje się pod nos stos druczków do podpisania, w tym zgoda na cesarkę, na nacięcie i na bogowie-wiedzą-co-jeszcze, i wszystkie podpisy muszą tam być, bo jak nie, to jedź sobie pani rodzić gdzie indziej. Szok! A co z prawem do wyrażenia lub też nie wyrażenia zgody przez pacjenta? To prawo jest zapisane w karcie praw pacjenta, a szpital najwidoczniej ma to w nosie. Ja rozumiem: zagrożenie zdrowia i życia matki lub/i dziecka - jest interwencja. Ale tak a priori zgoda na ciachnięcie? Dlatego, że rodzę pierwszy raz? Myślałby kto, że rodzenie pierwszy raz to jakaś skrajna patologia dla ciała kobiety, która nijak sama rodzeniu nie podoła i MUSI być nacięta, bo inaczej... no właśnie co? Oczywiście usłyszałam od położnej standardowy "straszak": bo może pani popękać aż do odbytu, itd., itp. Mogę, ale nie muszę, prawda? Moje ciało-moja sprawa. Poza tym czyta się wszędzie, że pęknięcia najczęściej są mniej upiorne niż nacięcia, goją się szybciej i w ogóle, a przy rodzeniu w pozycji wertykalnej (a nie leżącej na łóżku) jest bardzo małe prawdopodobieństwo pęknięcia, bo główka dziecka naciska jednocześnie na całe krocze (a nie na dolny odcinek, jak to jest w przypadku pozycji lezącej), a kobieta nie musi aż tak siłowo przeć, bo grawitacja jej pomaga i dziecko powoli wyślizguje się z kanału rodnego niejako samo. No ale skoro szpital nie zachęca do rodzenia innego, niż na łóżku, to będzie o takie coś trudno. Qrcze, naczyta się człowiek o porodach w UK, Holandii, Niemczech, gdzie odsetek nacięć wynosi w porywach jakieś 15% (komplikacje okołoporodowe) i się zaczyna zastanawiać: czy coś z kroczami Polek jest nie "teges" czy po prostu polska służba zdrowia jest daleko "za murzynami" w stosunku do Unii Europejskiej?

   Pozytywnie: można pić w czasie porodu (ale już nie jeść... szkoda), można chodzić, skakać, leżeć w wannie, można mieć męża u boku za jedyne 50zł (to naprawdę plus, bo jak czytam na blogach, że kobietki dopłacają za taki "luksus" nieraz i 300zł, to ręce opadają), mąż może przeciąć pępowinę (nawet ponoć zachęcają do tego, bo okazja jest co najmniej wyjątkowa). Sale porodowe są jednoosobowe, kolorowe (widziałam na zdjęciach, bo wejść i pooglądać nie za bardzo można, bo są pozajmowane - stały komplet rodzących :P), odnowione i ten "luks" nie kosztuje nic. :) Ale i tak wyszłam stamtąd z mieszanymi uczuciami. Decyzji już nie będę zmieniać co do szpitala, bo w innych nie jest lepiej (a w niektórych nawet i gorzej), ale miałam nadzieję na bardziej postępowe podejście do kwestii naturalnego rodzenia. No nic: będę ja, będzie mąż, nie damy się tak łatwo. :)

21 komentarzy:

  1. mama-jagodzianki, 2010-08-11 18:4216 lipca 2011 16:28

    Ja im wiecej o tym mysle i debatuje to tym bardziej sie boje ;/ a to juz tuz tuz

    mama-jagodzianki.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. esperanza, 2010-08-11 21:0916 lipca 2011 16:28

    A brałaś pod uwagę rodzenie do wody? Ja mam co do tego mieszane uczucia, pewnie dlatego, że nie jest to jeszcze u nas zbyt popularne i mam wątpliwości co do wykwalifikowanego personelu. Wizyta .. cóż nie nastroiła zbyt pozytywnie, ale takie są chyba realia w większości polskich szpitalach. A jaki koszt znieczulenia?

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie brałam pod uwagę tą wodę, ale jak widać Polsce daleko do tego. A szkoda, bo dziecko ponoć dzięki temu ma mniejszy szok "przejścia" (z wody do wody). No i wydaje mi się to jakoś bardziej higieniczne. :)

    ZZO nie mają. Znaczy - nie można sobie zażyczyć.

    kaczuszka, 2010-08-11 21:15

    OdpowiedzUsuń
  4. A co do personelu... wiesz - rodzić to i tak rodzisz ty, a nie personel. Położna ma tylko sprawdzać, czy wszystko się ładnie rozwiera i postępuje. A czy do wody czy na lądzie... Bardziej chyba chodzi o to, że poród wodny jest w pionie (kobieta siedzi lub kuca w wodzie), więc lekarzom/położnym trudniej jest zobaczyć, co się tam na dole dzieje. Musieliby się schylać, kucać, a to mało wygodne. Więc każą kobietom rodzić tak, żeby się nie napracować za wiele.

    kaczuszka, 2010-08-11 21:21

    OdpowiedzUsuń
  5. dorisde@onet.pl, 2010-08-12 00:0716 lipca 2011 16:29

    Jakos ostatnio slowo SZPITAL dziala na mnie jak ogromna czerwona plachta na byka ...
    Ale co prawda to prawda... poczytalam troszke w internecie o Tym szpitalu o ktorym tak opowiadasz... i swierdzam ze ZAZDROSZCZE Ci!

    A moze i ja gdzies w warszawie znajde taki szpital ?
    Kiedys ...
    Jak bedzie trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  6. anairda, 2010-08-12 08:4216 lipca 2011 16:30

    wg konwencji who odsetek ciec cesarskich nie powinna przekroczyc 20 procent w danym szpitalu, natomiast wg tejze samej konwencji jesli nie ma wskazan do naciecia krocza, taki zabieg nie powinien byc wykonywany. Niestety nie masz racji co do rozerwania tkanek i popekania. Takie tkanki goja sie o wiele gorzej. Pozniej lezysz przez okolo 8 dni, z poczatku jesz jedynie papki zrobione z parafiny, masz robione codziennie lewatywy by nie dopuscic do parcia na odbyt i inne malo przyjemne rzeczy o ktorych nie pisze. W tym czasie dziecko jesli jest zdrowe i nie ma zoltaczki wypisuja do domu a ty lezysz.
    A jesli o chodzi porod w wodzie to masz ten sam problem jaki panuje w moim miejskim szpitalu. Jest oczywiscie wanna, dostosowana do rodzenia w wodzie ale nie ma przygotowanego odpowiednio personelu-polozna przyjezdza z Piotrkowa. Jesli chodzi o lodz to bodajze jedyny szpital(chyba Madurowicz) umozliwia porod w wodzie.
    wiem jakie sa polskie realia bo mam praktyki na porodowce. Ale z tym nacinaniem to w poznaniu totalna wg mnie glupota. W piotrkowie u pierwiastek nie jest to stosowane, widac wyraznie jak krocze bieleje i wtedy sie je nacina.
    Powiem ci ze ja tez jestem lekko zdegustowana tym co napisalas. Ale niestety takie sa realia:/
    pozdrawiam
    www.anairda.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Carina, 2010-08-12 10:1016 lipca 2011 16:31

    Ech Cale to nacinanie, golenie,lewatywy, podpisywanie tysiaca formularzy zanim dopuszcza do porodu i placenie za tzw. porod rodzinny to typowo Polska fanaberia. Na Wyspie ZIelonej nic z tych rzeczy nie ma - duzo sie za to mowi o perineal massage co by ewentualnym peknieciom/ cieciom zapobiec. Za ktosia asystujacego w czasie porodu placic nie trzeba- swiete prawo,zeby ktos byl (i nie musi to byc partner). Rodzic mozna jak sie chce ( o ile nie ma medycznych przeciwskazan) w kucki, na stojaco itp,itd. I nie ma t zadnegoprogramu "rodzic po ludzku" - tu sie po prostu tak rodzi. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. No na golenie krocza też się nie zamierzam godzić, barbarzyństwo jakieś, nie podyktowane zresztą względami medycznymi tylko... estetyką?
    Wiem, jak jest w UK, czytałam sporo opisów tamtejszych porodów i naprawdę zazdroszczę. Przede wszystkim - elastycznego podejścia do potrzeb rodzącej.

    ~kaczuszka, 2010-08-12 11:12

    OdpowiedzUsuń
  9. amaranth@autograf.pl, 2010-08-12 10:1616 lipca 2011 16:31

    Ja póki co nie chcę myśleć o bólu, nacięciach etc. :/ Wolę się skupić póki co na Małym, bo im więcej o tym czytam i myślę tym bardziej się cieszę ,że to jeszcze nie teraz,,,,Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja o bólu nie myślę wcale, ale dobrze jest wiedzieć, jakie szpital ma procedury, żeby móc się jakoś nastawić. To też pozwala oswoić sprawę porodu.
    Z nacinaniem będziemy walczyć. :)

    ~kaczuszka, 2010-08-12 11:13

    OdpowiedzUsuń
  11. mujer, 2010-08-12 11:3016 lipca 2011 16:32

    No właśnie, mnie też to nacinanie/szycie przeraża! Jak czytam opinie rodzących to gęsiej skórki dostaję. Szok.Mam jeszcze pół roku, żeby się przygotować, a raczej oswoić z myślą co mnie czeka :( Załamka w jakim kraju żyjemy :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasia z Maleństwami :) / www.dwa-skradzione-serca.blog.onet.pl, 2010-08-12 12:5616 lipca 2011 16:32

    Nienawidze szpitali, chyba zdecyduje sie na porod w domu :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Mówisz serio? Bo wiesz - można, prawo tego nie zabrania, ale wynajęcie prywatnej położnej, która będzie obecna przy porodzie domowym kosztuje ok. 1000-2000zł (zależy od położnej i miasta, w którym rodzisz). Jak dla mnie - kwota zaporowa, a też rozważałam poród domowy. :)

    ~kaczuszka, 2010-08-12 13:24

    OdpowiedzUsuń
  14. Szalonooka, 2010-08-12 15:3916 lipca 2011 16:33

    Nie wiem jak jest z porodem w wannie.U mnie wanna jest, i wiem że jesli skurcze beda bolesne na pewno bede mogla z niej skorzystac.Rodzic racezj nie bede, nie wiem czy mozna-ale nie bralam tego pod uwagę.
    Z jedzeniem podczas porodu to jest tak, że wplywa ono na twoje samopoczucie-moze Cie zemdlic-tak miala moja szwagierka, zjadla kanapkę i wiekszosc porodu wymiotowala.Do tego jakby to ujac, moze Ci sie przydarzyc maly wypadek bo podczas porodu nie jestes w stanie pewnych sytuacji kontorlowac-wiec po prostu lepiej ich unikac.Jesli chodzi o nacięcie, to z tego co wiem masz prawo go odmówic-oczywiscie podpisujac odpowiednie oswiadczenie.JEdnak wiem tez ze wszystkie polozne, lekarza, kogo nie zapytalam odradzaja to przy pierwszym porodzie.Raczej znikome szanse na nierozerwanie-podobno...
    A oplata z poród rodzinny...hm...Czytalam o prawach pacjetna wlasnie.Oplaty za porody rodzinne są nielegalne!!!U nas w szpitalu jest tez taka oplata-nie oplata .a dokladniej 10 zł, za ubranie ochronne.Znajoma powiedziała, że oplata obowiazkowa, ale w trakcie porodu wystarczy obuwie ochronne albo kapcie dla męża.A 10 zł to taka cegielka zbierana na oddzial noworotkow-wiec ok.Ale 50, 300 zł??!! To przegiecie.
    2 w 1

    OdpowiedzUsuń
  15. No ale z jedzeniem jest też tak, że potrzebujesz energii, żeby rodzić. W przypadku porodu "lajt", kilku godzin - nie odczujesz braku jedzonka, ale są dziewczyny, które leżą na porodówce cały dzień i mają do dyspozycji tylko kroplówkę... Skąd brać energię na parcie, jeśli jesteś o pustym żołądku?

    Pisząc o jedzeniu nie mam też na myśli kebaba czy smażonego kotleta, ale jakieś przekąski byłyby dobre. :) Ważne, że można pić - przyniosę sobie zapas słodzonych soków. :P

    ~kaczuszka, 2010-08-12 15:45

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie wiem też, że opłata za osobę towarzyszącą jest nielegalna. Wiem też, że zdecydowana większość szpitali taką opłatę pobiera, niestety. 50zł aż tak mi nie żal, niech im będzie, ale u jednej dziewczyny czytałam o opłacie 300zł, to się przeraziłam. Przecież to się powinno zgłaszać! Niestety, kobiety po porodzie mają już zwykle wszystko "gdzieś", mają swoje dzieciątko, są obolałe i im się nie chce latać po jakichś izbach lekarskich czy sądach. I trochę szkoda, bo na zmiany w tej kwestii będziemy czekać długo, skoro pacjentki się nie buntują.

    ~kaczuszka, 2010-08-12 15:50

    OdpowiedzUsuń
  17. swiruskaxd@onet.pl, 2010-08-12 15:3916 lipca 2011 16:34

    Ja jak rodziłam to dopiero sie zastanawiali czy mnie ciąć czy nie. Ale wkońcu strwierdzili, że nie da rady i musza naciac. No coz.. Ale też w pozycji leżącej tylko. Zreszta mi to było wsio rybka, zeby tylko małej nic nie było, a ja jakos to zniose :))

    Pozdrawiam
    linka

    OdpowiedzUsuń
  18. anairda, 2010-08-12 21:5516 lipca 2011 16:35

    a ja uwazam ze powinnas sie zgodzic na lewatywe i na golenie krocza. Jesli chodzi o golenie krocza to ono goi sie o wiele lepiej, tym bardziej ze jak sama piszesz byc moze bedziesz miala naciecie krocza. Wlosy uniemozliwiaja tak dobre gojenie sie krocza. Lęgną się tam bakterie, i podmywanie cie po porodzie jest utrudnione. Czesto szyjac cie po nacieciu wlosy wchodza w rane. To tak z mojej strony i praktyki.
    No a jesli chodzi o lewatywe to wiadomo z jakich wzgledow trzeba sie jej poddac.
    pozdrawiam
    www,anairda.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. poli_love@buziaczek.pl, 2010-08-14 15:5416 lipca 2011 16:35

    Ah ja juz tez wybralam szpital- najblizej od domu, ale tez jest jakies 20 minut autem. Bede musiala wypytac o to co Ty a nigdy wczesniej nie myslalam. Jednak wizyte mam 31 sierpnia, to wtedy juz postaram sie dowiedziec, tez interesuje mnie rodzenie w wodzie...

    OdpowiedzUsuń
  20. No na pewno nie pozwolą urodzić ci w wodzie, ale w czasie porodu możesz liczyć na ciepły prysznic i leżenie w wannie. :)

    kaczuszka, 2010-08-17 14:43

    OdpowiedzUsuń
  21. MILKAaaa, 2010-09-12 21:1816 lipca 2011 16:36

    Ta Polska to nie jest normalna. Naprawde sie ciesze ze rodzilam w UK. Skonczylo sie cesarka, ale jest bardzo przyjemna atmosfera. Mozesz rodzic w wodzie, pic, jesc, chodzic (zalecaja by nie lezec). Naciecia to ok 30% ale staraja sie unikac. Przed porodem piszesz plan i pozniej tzrymaja sie tego jak tylko sie da. Oczywiscie za kazdym razem jestes informowana i pytana o zgode. Wszyscy sa jacys zyczliwi i szczesliwi ze nowy czlowieczek jest w drodze. Zupelnie inna kultura.

    OdpowiedzUsuń