poniedziałek, 13 września 2010

Powyjazdowo

Home sweet home... Nareszcie. :) Prawie wszystko już rozpakowane i poukładane na miejsca, śniadanko za mną, Antolek śpi zachustowany, więc czas na mały misz-masz powyjazdowy.

   Kocham "polecanki" Onetu, naprawdę! :P Wczoraj znów zalała mnie fala odwiedzających stronę główną, kilkanaście osób nawet coś napisało. I, przyznam szczerze, aż się dziwię, że tak mało komentarzy poniżej poziomu (choć oczywiście takie też się trafiły :P). Jakiś nieurodzaj? ;) Standardowa grupa frustratów internetowych miała wolne czy co? Nie wiem. Niemniej, jak zwykle przy tego typu "nalotach", dowiedziałam się, że jestem niewdzięcznicą i gówniarą, mój syn ma przerąbane w życiu z takim imieniem i że to wszystkie takie rady są dla mojego dobra i powinnam je przyjąć z pokorą. Spoko. :P Uśmiałam się do łez.

   Moi rodzice nie odpuścili swoich teorii. W związku z licznymi u nich odwiedzinami, przejazdami w tę i we w tę, kolejnymi ciociami wpadającymi w odwiedziny zobaczyć Antolka itd., młody po prostu totalnie wypadł z harmonogramu dnia. Miał takie dni, że nie spał od 11:00 do 18:00, po drodze oczywiście dużo marudził, płakał, krzyczał itp., a potem padał na swój mały dziobek i spał ciągiem 6h. Skończyły się wizytki, skończyły się płacze i krzyki. Niestety, moi rodzice już sobie ubzdurali, że jak Antek nie może spać i płacze, to NA PEWNO jest głodny, a - co za tym idzie - się widocznie biedaczek nie najada z cyca (znaczy - mam za mało pokarmu) no i trzeba by go dokarmić mlekiem modyfikowanym. Na nic tłumaczenia, że to przez wyjazd, że na wadze przybiera jak złoto (ok. 5kg na liczniku na dziś dzień), że już się uspokoił. Wg mojej mamy ja nie mam pokarmu i zagłodzę dziecko, więc wczoraj, tuż przed naszym odjazdem, kupiła mi mleko modyfikowane jako swoisty prezent na drogę. Mleka nie wzięłam i po raz kolejny wyjaśniłam jej, że się myli - mama się obraziła. Tata rzucił na odchodnym, że "ile ja mam zamiar tylko tym cycem karmić, przecież dziecko potrzebuje zjeść i inne rzeczy". Zupełnie, jakbym Antola karmiła już z piersi z pięć lat, a tu niecały miesiąc za nami. Próbowałam tacie wyjaśnić, że do pół roku dziecko nie potrzebuje jeść innych rzeczy i mleko matki wystarcza, ale - co ja tam wiem, prawda? Ojciec wie lepiej (nie wiem, może karmił piersią kiedyś?), a opinie lekarzy i doradców laktacyjnych to naprawdę żadna ekspertyza. Także nie rozstaliśmy się w dobrych nastrojach. No i smutne to, że jak raz sobie ubzdurali jakąś teorię, to się jej będą uparcie trzymać, choćby całe stada dowodów świadczyły przeciwko niej. Ich sprawa. W każdym razie podjęłam decyzję, że wizyty u nich ograniczam totalnie: szkoda mi siebie i bobaska, bo jak ja się denerwuję, to on tym bardziej i koło się nakręca. I po co nam to.

   Tymczasem Antoś włączył sobie nowy "update": nieświadomie jeszcze łapie się rączką za swoje długie kudły i je szarpie, przy czym oczywiście krzyczy wniebogłosy, jaka to mu się krzywda dzieje. :P Za pierwszym razem na ten krzyk przylecieliśmy w te pędy sprawdzać, co u licha. Potem się już tylko śmialiśmy. :D A teraz, dla spokoju Antka i naszego, zakładamy mu czapeczkę, żeby sobie nie robił krzywdy. No i już wiem, czemu noworodki są zwykle łyse. :P

15 komentarzy:

  1. mama3serc, 2010-09-13 12:5619 lipca 2011 07:48

    Dobrze, że potrafisz się sprzeciwić własnej rodzicielce, że "wygarniesz" co myślisz, ja...."dla świętego spokoju" (a tak serio to ubolewam strasznie..) przytakuję, a... i to mleko zapewne bym chapnęła i.. włożyła na sam koniec w szafce:( Pozdrawiam!
    A 'uszczypliwcami' to Ty się dziewczyno nie łam, byli i będą:) Widać - nuda im doskwiera.
    Mnie imię Antoni bardzo się podoba, a Twój sposób wychowywania malca tym mocniej, buźka:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż twierdził, że powinniśmy wziąć to mleko ' dla świętego spokoju" i żeby się cieszyli, ale uważam, że to hipokryzja - skoro nie zgadzam się z ich teoriami, dlaczego mam tego nie wyrażać? Przecież to nie są małe dzieci, które trzeba chronić przed niewygodną prawdą.

    Ale i tak mam poczucie, że wcale niczego sobie nie wyjaśniliśmy i daleko nam do Prawdziwej Rozmowy.

    ~kaczuszka, 2010-09-14 15:14

    OdpowiedzUsuń
  3. anairda, 2010-09-13 13:4619 lipca 2011 07:49

    współczuje ci takich rodziców, serio...:)
    www.anairda.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama sobie czasem współczuję, serio. :)

    ~kaczuszka, 2010-09-13 14:58

    OdpowiedzUsuń
  5. tworzac-jednosc, 2010-09-13 14:3919 lipca 2011 07:50

    Twarda bądź, nmei daj sie szalonej rodzince!!!ja wierzę, że postępujesz dobrze :D, a historia Antośka o fryzurze super, szkoda maluszka ale widok musi być nieziemski:), Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. matka--polka, 2010-09-13 18:2019 lipca 2011 07:50

    haha taaa moj blog tez swojego czasu byl w propozycjach ;) eh ten onet

    OdpowiedzUsuń
  7. mujer, 2010-09-13 18:2319 lipca 2011 07:51

    Dobrze, że jesteś twarda i nie dasz sobie wejśc na głowę! I zazdroszczę Ci, że... mieszkasz w innym mieście niż rodzice. Rodzice, czasem potrafią być nie do zniesienia :( Kurcze czy my też takie w przysżłosci będziemy?! :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam szczerą nadzieję, że nie. Przecież gdzieś są fajne rodziny i wspierający rodzice, prawda? A że ciągle nie tu... :P

    ~kaczuszka, 2010-09-13 18:40

    OdpowiedzUsuń
  9. olguska, 2010-09-13 20:1119 lipca 2011 07:52

    i tak długo wytrzymałaś z rodzicami ja bym tyle nie dała rady ale mam to szczęście że mi takich rad nie dają a jak juz to im zaraz riposte rzucam lub mowie że ja po swojemu i koniec rozmowy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mama, 2010-09-14 10:5919 lipca 2011 07:52

    Moze i nie powinnam, ale usmialam sie do lez, hi hi hi. Ludzie to naprawde maja dobrze rady "komentatorskie", a co ich tam obchodzi, jak twoj syn ma na imie, moze powinnas go nazwac Olivier- bo to takie popularne?
    Co do rodzicow, to tez sie boje troche przyjazdu mojej mamy, ale mam nadzieje ze sobie poradzimy...

    OdpowiedzUsuń
  11. No widzisz - a mnie się jakoś "Oliwier" nie podoba, kojarzy mi się z Janiakiem, a to taki wymuskany laluś, że jakoś nie chciałabym dać synkowi tak na imię. :P

    Za to Antosiów teraz jak mrówków. :) Jakaś moda chyba przyszła.

    ~kaczuszka, 2010-09-16 14:22

    OdpowiedzUsuń
  12. esperanza, 2010-09-14 12:4419 lipca 2011 07:53

    Hahaha no to fajną ma Antoś zabawę hahaha, śmiesznie to musi wyglądać:))) Trzymaj się z tym karmieniem piersią, tak dużo kobiet ma teraz z tym problem, że szkoda by było odpuścić skoro masz normalnie pokarm, a rodzice niech sobie gadają, mieli już swoją chwilę rodzicielstwa i niech teraz pozwolą Wam mieć swoją

    OdpowiedzUsuń
  13. Karmienia piersią nie odpuszczę, nie ma mowy! :D A czy wiele kobiet ma z tym problem... wydaje mi się, że część po prostu zwyczajnie za szybko się poddaje i przechodzi na butelkę za "dobrą radą" kogoś z rodziny albo znajomych. Wiele problemów z karmieniem piersią daje się rozwiązać, ale też trzeba tego chcieć.

    ~kaczuszka, 2010-09-16 14:21

    OdpowiedzUsuń
  14. olunias0@poczta.onet.pl, 2010-09-16 14:0919 lipca 2011 07:54

    Witaj !
    Dziękuję za zdjęcia - Antoś jest taki śliczny.. fajnie się tak popatrzeć na niego :) Twój mąż też niezły :)
    Ja chyba nie będę miała dzieci.. :/
    chociaż mam jeszcze czas ale już stwierdzam ,że nie..bo nie mam warunków
    a mój chłopak to lepiej nie mówić .
    Czekam na kolejną notkę i oczywiście zaglądam na bloga - bardzo pozytywnego :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. E tam, takie gadanie. Minie czas i sama zobaczysz. Moja siostra przez wiele lat zarzekała się, że nie będzie mieć dzieci, a teraz sama już planuje kuzyna dla Antosia. :P

    ~kaczuszka, 2010-09-16 14:18

    OdpowiedzUsuń