niedziela, 28 listopada 2010

Blaski i cienie macierzyństwa... dziś głównie cienie

Nie lubię się użalać nad sobą, ale dziś sobie pozwolę. Wpiszę się w ogólnonarodowy trend marudzenia "jaka ja biedna i jak mi źle". :P
   Parafrazując Kabaret Potem: dzieci to skarb. Dlatego trzeba trzymać je w sejfie. ;P Najpierw się ich pragnie, czeka na nie, na dwie kreseczki na teście. Potem oczekiwanie ciążowe, liczenie tygodni do porodu, kompletowanie miliona bajerów dla dziecka, piękne marzenia o tym, jak to będzie: śliczny bobas, ja i On, przytuleni, szczęśliwi. Cudowny obrazek...
   ... który rzadko ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością! Owszem - dziecko rośnie i się rozwija, ale BARDZO WOLNO! Ja naprawdę nie wiem, która matka widzi, że jej dziecko CODZIENNIE coś nowego robi, poznaje. Ja nie widzę. Czasami tygodniami nic się nie dzieje: wstajemy zdecydowanie za wcześnie i po zdecydowanie za małej ilości snu, niewyspani przebieramy i zabawiamy Antka, potem karmienie, jakaś krótka drzemka, potem znów karmienie, spacer, potem karmienie, zabawa na macie, karmienie, zabawy, karmienie, kąpiel, karmienie, usypianie, chwila wolnego tylko dla siebie, a potem rytm nocnych karmień i tak w kółko. I nagle po paru tygodniach np. widzę, że Antoś ZACZYNA wyciągać łapki w kierunku zabawek. I tak je wyciąga i wyciąga dzień po dniu i żadnej jakościowej różnicy w tym wyciąganiu nie widać. Więc nuda.
   Dziecko absorbuje sobą. Straszliwie i do końca. Chcesz sobie coś ugotować, wyjść gdzieś, może posprzątać, zmyć naczynia albo - prozaicznie - iść spokojnie do toalety? Nic z tego, dziecko woła, że jest samo w wielkim pokoju, mamy nie widać, więc jest trochę przerażająco i na wszelki wypadek można zacząć płakać. Więc przybiegam i biorę na ręce i noszę po domu: z pokoju do kuchni, potem z kuchni do pokoju, potem na przedpokój do lustra (bo Antek lubi swoje odbicie w lustrze), potem znów do pokoju. Na chwilę usiądę na kanapie, bo ręce bolą... ile czasu minęło? Może godzina chociaż? Nie, minęły trzy minuty. Próby odłożenia bobasa do łóżka czy na jakąkolwiek powierzchnię płaską (kanapa, mata edukacyjna, dywan), spotykają się ze spazmami i płaczem - dziecko ostro protestuje. Ręce opadają coraz niżej, więc wiążę chustę i cieszę się, jak to sobie sprytnie wymyśliłam. Owszem - chusta działa... przez 10 minut. Czasem przez 15. ;) Potem znów płacz Antka, że mu nudno, a w ogóle to jest zmęczony i poszedłby spać. Brak mi czasu dla siebie.
   Spanie... taaa... temat rzeka. Ogólnie sprowadza się do tego, że Antol zasypia normalnie na dwa sposoby (okazjonalnie też na trzeci): na spacerze w wózku/chuście, a w domu - przy piersi. Nie ma innej opcji. Więc zazwyczaj siedzę, a ostatnio leżę (ręce nie bolą od dźwigania :P) na kanapie z Antkiem wtulonym w moją pierś, gdzie sobie słodko śpi i przez sen ciumka. I tak, dajmy na to, 1,5h, czyli standardowa, spora drzemka. Mogę w tym czasie co najwyżej książkę przeczytać, bo o ruszeniu się z tej pozycji nie ma w ogóle mowy - bobas budzi się natychmiast, z płaczem, i żąda powrotu ciumka. Jeśli nie pomyślę zawczasu o przygotowaniu sobie podręcznych przekąsek/picia czy tej książki nawet - leżę przez tą godzinę czy półtorej i patrzę w ścianę, ignorując ssanie żołądka, zaniedbanego od śniadania. Czasem nie dojadam przez cały dzień, a wieczorem mój skurczony żołądek już w zasadzie nic nie chce. Waga leci więc w dół i już dobiłam do progu wyjściowego sprzed ciąży. Niby fajnie, ale nie bardzo, bo przecież nadal karmię i jedzenie jest ważne, nie tylko dla mnie.
   Wieczory po położeniu Antola spać (zasypia przy piersi, a potem robimy delikatne "siup" do łóżeczka) mam dla siebie, ale czasem nie wiem, co tak naprawdę chcę zrobić. Niby trzeba zjeść, może zęby w końcu umyć od rana? Poćwiczyłoby się jogę zaniedbaną od tygodnia, dokończyło moduł internetowego kursu dla młodych przedsiębiorców (chcę rozkręcić firmę), mąż coś wspomina o cieście marchewkowym - że dobrze by było, jakbym zrobiła, chociaż sam jak zwykle siedzi przed komputerem... Czasem nie wiem, co zrobić, więc nie robię nic. Albo standardowo pranie. Albo idę gdzieś, gdzie mnie nie widać i płaczę, że życie jest beznadziejne, mąż do d..., bo mnie nie wspiera, a dziecko - choć tak wyczekane - tak straszliwie irytuje ciągłą potrzebą bycia blisko. Że mam ochotę wyjść z domu i nie wracać, urwać się od macierzyństwa, od małżeństwa, które przechodzi jakiś kryzys w związku z Antkiem (o tym to chyba osobna notka), pójść do klubu, zalać się w trupa albo wyrwać kilku przystojniaków, flirtować i poczuć się młodą, atrakcyjną i zajebistą kobietą. Ale dupa - pranie czeka od wczoraj na rozwieszenie, stos garów w kuchni straszy od rana, moje włosy błagają o mycie, a całe ciało o dużo snu. Standardowy zestaw bluzki z getrami, w którym zwykle chodzę po domu, bo wygodnie - jest totalnie aseksualny i sama sobie się nie podobam w nim, to czego chcieć od Adama? Może to dlatego nie rusza się od tego kompa? Kiedy ostatnio mówiliśmy do siebie coś miłego i intymnego, zamiast wymieniać się pytaniami typu: jesz obiad? Kiedy idziesz z Antkiem na spacer? Idziesz już spać? Kupić Ci coś w drodze do sklepu? Ech...
   Żeby nie było - kocham swojego synka. Ale bycie mamą to nie tylko pierwsze "mama" i wspólne fajne zabawy. To też duży trud, czasem aż za duży jak na jedną osobę. Czasem są takie dni, że widzi się tylko to, co przeszkadza, tylko cienie...

63 komentarze:

  1. Karolina., 2010-11-28 20:2223 lipca 2011 07:55

    Ja poki co (oby nie przechwalic) moge w domu sprzatnac,ugotowac,pozmywac,wyprac,wyprasowac. Maly nawet do godziny bawi sie w lezaczku sam, tylko zazwyczaj musze byc gdzies w zasiegu reki.A w nocy nie wstaje w ogole :).

    [tylko-moja-milosc]

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 w 1, 2010-11-28 22:5023 lipca 2011 07:55

    Nie wiem, ja nie widzę żadnych trudów.Wszyscy wiele razy mnie starszyli, a tu nic.Albo ja jestem taka zakochana i odporna na te trudy, albo ich najzwyczajniej nie ma.Dla mnie wsyzstko jest banalnie proste, naturalne.Widze codziennie postepy swojego dziecka, codzienny rytm dnia nie jest dla mnie monotonny-i podejrzewam ze gdyby go nie bylo byloby kiepsko:)
    Jak dla mnie jest bosko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. alisiecka@onet.eu, 2010-11-28 23:0923 lipca 2011 07:56

    Moja droga, chwilowe kryzysy ma chyba każda z nas (hm, chyba wyjątkiem są tylko moje poprzedniczki).. Co do umiejętności zaś dziecka, to zobaczysz, daj Antkowi jeszcze miesiąc, z zacznie zaskakiwać Cię codziennie czymś nowym. I zacznie sam się troszkę sobą zajmować - poleży dłużej na macie, bo będzie chciał strącić zabawki wiszące nad nim albo będzie próbował się przekręcić na brzuch.. Będziesz miała 15 minut dla siebie :)
    Co do aseksulaności i wersji ubioru/wyglądu 'po domowemu', ja dla własnego zdrowia psychicznego pomimo tego, że wychodzę głównie albo jedynie do sklepu czy na spacer z małą, to rano się maluję :) Może bez wyzywających czerwonych ust, ale puder, cień do powiek i mascara są w użyciu! Nawet nie wiesz jak to dobrze robi młodej matce :) A jak gdzieś w przelocie spojrzę w domu do lusterka to nawet tych worków pod oczami nie widzę hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. alisiecka@onet.eu, 2010-11-28 23:1023 lipca 2011 07:57

    Ups, zapomniałam się podpisać wyżej
    Agrafka/ www.ciazicodalej.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że załamka jest chwilowa, ale musiałam z siebie tą flegmę wyrzucić, żeby zacząć wychodzić na prostą. :) I pomalowałam dziś oczy, nawet mąż zauważył. :D

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:12

    OdpowiedzUsuń
  6. ivette, 2010-11-29 07:4923 lipca 2011 07:58

    co by tu na pocieszenie... ja tez laze po domu w wyciagnietym dziurawym dresie, nie umalowana, nie uczesana... bo po co.. dzien sie niedlugo konczy i ide spac o 20.00.... jak mi moj nie ugotuje to tez nic nie jem albo marchewke surowa, ktora zawsze jest po reka... o praniu i prasowaniu nie wspomne. juz dawno tego nie robie. obrazek mama, tata, dziecko bawiace sie na dywanie miedzy bajki mozna wlozyc:) rzeczywistosc przerasta. seks... malo mam jeszcze roboty??? czekam jak na zbawienie az ktos mnie odwiedzi i wezmie szkraba na rece i porobi z nim cos innego niz ja. poki co spi w ciagu dnia bardzo duzo, nie wiem czy to normalne ale spi czesto. w nocy regularne pobudki 2.00 4.00 i 6.00. ale coraz czesciej sie nudzi i trzeba zaskakiwac. mimo to widze codziennie cos innego, a to inny dzwiek, a to inny chwyt... nie wiem moze to kwestia wieku ale jestem odporna i przyjmuje to co jest. wyszalalam sie juz po klubach i jak mam isc z dziewczynami w pt to juz mi sie nie chce. ale pojde bo wiem, ze potem bedzie mi lepiej. mama mi duzo pomaga, bardzo lubi jak zostawiam u niej dziecko i jade do pracy, bo jezdze czasami... jakos sie to pouklada. dla mnie najgorsze co jest to ta zima, jeszcze sie nie zaczela na dobre a juz marze o wiosnie.A z Adamem chyba trzeba pogadac... tak wyczytalam miedzy wierszami, moze sie myle, nie chce sie wymadrzac... Ty wiesz najlepiej. pozdrawiam cieplutko
    towarzyszka niedoli

    OdpowiedzUsuń
  7. Z mężem wczoraj mieliśmy Rozmowę. Pomogło. Czy na długo, zobaczymy, ale dziś jest fajnie. :)

    Antol też dużo śpi, z tym, że głównie przy piersi, co nieco utrudnia robienie czegokolwiek w porze jego drzemki. :P Za to już 3 książki przeczytałam w ostatnich tygodniach! Są plusy. :P

    pozdrawiam również

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:14

    OdpowiedzUsuń
  8. ivette, 2010-11-30 07:0923 lipca 2011 07:59

    dlatego ja oprocz piersi 2 razy dziennie daje butelke - szybciej je, dluzej spi, jest wiecej spokoju. przepisali mi bebilon pepti, z racji nietolerancji u malego laktozy - to dlatego po moim pokarmie ma wciaz rewolucje zoladkowe. ze swojego pokarmu przed kazdym karmieniem musze sciagac poczatkowy pokarm z najwiekszym stezeniem laktozy i podawac "srodek". jak jest u babci to tez dostaje butelke. je chetnie, nic sie zlego nie dzieje, dalej usmiechniety i szczesliwy. staram sie nie miec wyrzutow sumienia bo karmic ze wzgledu na odpornosc chce przez zime przynajmniej jeszcze. na szczescie nie sprawdzilo sie to, ze po butelce nie bedzie chcial juz piersi - je chetnie obojetnie co. a kryzysy chwilowe zawsze sie pojawiaja po urodzeniu dziecka. moj oglada tv do rana i czasem wogole do nas nie przychodzi bo dziecko w nocy sie budzi. wkurzajace to jest. kobiety maja gorzej dlatego fajnie, ze mamy synow:)) pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Madzia:), 2010-11-29 08:2623 lipca 2011 08:00

    Jak byłam w domu z Antkiem najbardziej doskwierała mi nuda, monotnia dnia i ciągły brak snu w nocy. To, że nie można się z nim pobawić, nic nie rozumie ;) Mnie uratował powrót do pracy jak Mały miał pół roku.Pocieszę Cię, że jak dziecko kończy rok zmienia się każdego dnia i wtedy nie ma mowy o nudzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. No widzisz - wkurza mnie mniej więcej to samo. :D :P Codziennie powtarzam sobie, że to minie, jak wszystko, i że będzie coraz ciekawiej, ale jak tak wlecze się dzień za dniem... i jeszcze ta zima... No nic, byle do wiosny. :D

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:16

    OdpowiedzUsuń
  11. ratka, 2010-11-29 09:4423 lipca 2011 08:01

    Pocieszę Cię troszkę. Ja mam 7 tygodniowe bliźniaczki z kolką, trzyletniego syna, który jest żywym srebrem, zazdrosnym o siostry i bijącym je gdzie popadnie. Jak włączą syrenę obie na raz to nie wiem, którą mam pocieszać, oprócz tego syn chce wtedy pić, siusiu itp. Nie wiem już jak się nazywam, śpię po 2 godziny na dobę i mam się cieszyć z macierzyństwa? Mam dość, chcę wyjść i nie wracać, tylko z głowy nie mogę myśli się pozbyć...........
    Pewnie za rok będę się z tego śmiała:)))
    Głowa do góry, to minie a kryzysy w związku to normalne jak rodzi się dziecko. Przerabiałam to już raz, a teraz drugi. Łzy się leją czasami.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. No przy bliźniaczkach to podziwiam siłę, naprawdę. Zwłaszcza ze starszakiem pod pachą...

    Kryzysy - mówisz - norma? Bo niby to wiem, ale co innego wiedzieć teoretycznie, a co innego być w środku sytuacji. :/

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:19

    OdpowiedzUsuń
  13. justynafb@onet.pl, 2010-11-29 12:2523 lipca 2011 08:02

    Dobrze będzie, tak już jest niestety przy dzieciach. Ale mogę Cię pocieszyć, że przy drugim będzie jeszcze gorzej bo swój czas będziesz musiała podzielić na dwoje. Warto czasami oderwać się od tego wszystkiego, poprosić babcie o pomoc, umalować, atrakcyjnie ubrać i wyskoczyć z mężem choćby na godzinkę na spacer. To pomaga i pozwala odpocząć psychicznie, a dodatkowo ożywia związek. Musimy zadbać nie tylko o dziecko ale i faceta, bo oni są jak dzieci :-). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. No tu właśnie mamy trochę pod górę, bo najbliższa (i jedyna) babcia jest 250km stąd. Podobnie jak większość rodziny, niestety. Ten Poznań to coś czuję nam bokiem wyjdzie.

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:22

    OdpowiedzUsuń
  15. justynafb@onet.pl, 2010-11-30 20:5523 lipca 2011 08:03

    No kurczę to rzeczywiście problem, to trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać aż mały podrośnie a wtedy na pewno będzie łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  16. tworzac-jednosc, 2010-11-29 14:2323 lipca 2011 08:03

    Trzymaj się kaczuszka!!! Wspieram cię całym sercem i wierzę, że będzie lepiej.
    Pozdrawiam i przesyłam moc uścisków!

    OdpowiedzUsuń
  17. polkawuk@op.pl, 2010-11-29 16:2023 lipca 2011 08:04

    Ojjj Kochana! skad ja to znam...Sama mialam to samo, pierwsze 3-4 miesiace z zycia z malym to tylko meka z dzieckiem przy cycu dzien i noc, a jesli juz sie malemu czasem zdarzylo przysnac to znowu z cyckow mi sie lalo srumieniami... wiec juz lepiej bylo go MIEC przy cycu :)
    Maly inaczej nie zasypial jak tylko przy cycu przez pierwsze 10 miesiecy zycia!!! Malo tego bylam wielka rozlazla nieatrakcyjna klucha w wiecznie zaplamionych ubraniach i tlustych wlosach... Maz tez nie mial na mnie ochoty i wcale mu sie nie dziwie :)
    I co??? szybko o tym zapomnialam i zachcialo mi sie drugiego dziecka :)
    Ty tez zapomnisz i jeszcze zatesknisz za tym czasem :) Poki co zycze Ci duzo wytrwalosci!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To pocieszające, bo Antol za jakieś 2 tygodnie kończy 4 miesiące - można liczyć na jakieś przełomy! :P A szczerze - zawsze chcieliśmy z mężem mieć trójkę dzieci, ale czasem zastanawiam się, czym dam radę przebrnąć przez okres wczesnoniemowlęcy mojego dziecka jeszcze te dwa razy... No nic, nie ma się z czym spieszyć. :P

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:24

    OdpowiedzUsuń
  19. polkawuk@op.pl, 2010-11-30 14:4023 lipca 2011 08:05

    Tez zawsze marzylam o trojce, ale chyba na dwojce poprzestane. Jakby nie bylo w kazdym wieku dziecka sa jakies problemy... czlowiek po rpsotu chyba sie do nich przyzwyczaja, na szczescie jest tez mnostwo radosnych chwil! :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. esperanza, 2010-11-29 18:4123 lipca 2011 08:06

    Kurcze, napisałam taki długaśny komentarz i nie ma:-/ W skrócie wiem o czym mówisz, mi już ręce w tyłek wchodzą, ale trzeba się jakoś trzymać i nie dawać demonom;)) Pomyśl o zorganizowaniu sobie wyjścia choć raz w tygodniu jak antek pójdzie spać, niech mąż przejmie stery, od razu będzie lepiej.
    Zapraszam do siebie, mam nadzieję, że jeszcze czasem do mnie wpadasz..:)

    OdpowiedzUsuń
  21. No ostatnio rzadko wpadam do kogokolwiek na bloga, a nawet jeśli, to zwykle nie komentuję - brak czasu i weny. Ale nadrobię w święta. :P
    Za 1,5 tygodnia lecimy do Dublina, zawsze to jakaś odmiana. Może pomoże.

    ~kaczuszka, 2010-11-29 21:26

    OdpowiedzUsuń
  22. M.MAMUNIA, 2010-11-29 19:4323 lipca 2011 08:07

    JA JAK SIEDZIAŁAM W DOMU DO W OGÓLE NIE MOGŁAM SIE ZORGANIZOWAĆ NA NIC NIE MIAŁAM CZASU NIC MI SIE NIE CHCIAŁO I W OGÓLE WSZYSTKO BYŁO NIE TAK. MILENA MIAŁA 6 MIESIĘCY JAK POSZŁAM DO PRACY I WTEDY WSZYSTKO SIE ZMIENIŁO NIEWIEM CZEMU TAK JEST ALE ZNALAZŁAM CZAS NA PRANIE GOTOWANIE SPRZĄTANIE PIECZENIE NIC NIE ROBIENIE ALE PRZEDEWSZYSTKIM NA ZABAWE Z MILENĄ A PRZESTAŁAM SIE ZASTANAWIAĆ NAD TYM CO JEST NIE TAK. MYŚLĘ ZE JESTEŚ PO PROSTU ZMĘCZONA TYM WSZYSTKIM ALE TO JEST NORMALNE I TRZYMAM KCIUKI MOCNO ŻEBY SZYBKO SIĘ ZMIENIŁO;):*
    ZAPRASZAM NA NASZE NOWE MIEJSCE magda-i-dzieciaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. olguska, 2010-11-29 21:5423 lipca 2011 08:08

    oj tak czasami ma sie dośc szczegolnie jak Ty sie starasz flaki wypruwasz a maz nic nie pomoże w domu jak bardzo docenilam dzieki Twojej notce własnego męza on i ugotuje i nawet zrobi ciasto posprzata zabawi sie z dzieckiem dzielnie mi pomaga Dziekuje za pokazanie jaki mój mąz jest cudowny...

    OdpowiedzUsuń
  24. To nie do końca tak: Adam gotuje i sprząta, ale dużą część czasu spędza jednak przy kompie, głównie w tygodniu (praca), bo w weekendy jest prawie non-stop przy Antku, ja tylko karmię. :P

    ~kaczuszka, 2010-12-02 09:06

    OdpowiedzUsuń
  25. Mama, 2010-11-30 12:4123 lipca 2011 08:09

    No czasami jest ciezko, tez latam w dresie i maz po 2h pobytu w domu kladzie sie spac , bez buziaka na dobranoc... Ale wiem ze bedzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  26. olunias0@poczta.onet.pl, 2010-11-30 16:5423 lipca 2011 08:09

    Witaj !
    NIe martw się !! To wszystko przejdzie :) Na pewno powinnaś dużo rozmawiać z mężem o tym co Cię wkurza , martwi , że nie dajesz rady i potrzebujesz wsparcia . On na pewno Cię zrozumie , w końcu nie znacie się dwa miesiące :) Tylko kilka lat..
    Wspieram Cię i wierzę w Ciebie , że dasz radę !!!
    Trzymam kciuki !!
    Masz pięknego synka.. :)

    Pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  27. No widzisz - jeszcze tego samego dnia, gdy pisałam tą notkę, mieliśmy szczerą rozmowę i teraz jest fajnie znów. Najgorzej, jak narośnie jakiś mur milczenia i niedomówień, a o to łatwo przy małym dziecku, bo doba jest szczelnie wypełniona od wczesnego rana do wieczora.

    pozdrawiam :)

    ~kaczuszka, 2010-12-02 09:09

    OdpowiedzUsuń
  28. Katarina78, 2010-11-30 22:2723 lipca 2011 08:10

    Wiem, że to mega trudne ale dziecko trzeba przetrzymać aż się zmęczy płaczem. Na początku to bardzo długo trwa ale potem naprawdę można zaznać spokoju.. Takie małe dziecko wspaniale potrafi sobie ustawić rodziców ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Katarina, nawet nie wiem, co Ci napisać, tak mnie zszokował Twój komentarz. NAPRAWDĘ sądzisz, że dziecko, które nie ma jeszcze pojęcia odrębności, nie myśli abstrakcyjnie itd. jest w stanie manipulować rodzicem w świadomy sposób? I że jak płacze, to trudno - trzeba przeczekać? A mi się zawsze wydawało, że płacz dziecka jest komunikatem dla rodzica, że coś jest nie tak i że wtedy właśnie trzeba reagować. Tak w każdym razie robię i nie zamierzam tego zmieniać.

    Wyrzuć tą Tracy Hogg, radzę Ci z dobrego serca, bo to bardzo szkodliwa książka jest. Mówi o tresurze dziecka, na pewno nie o szacunku do niego, choć sama autorka często słowa "szacunek" tam używa, ale jej metody totalnie zaprzeczają temu.

    ~kaczuszka, 2010-12-02 09:15

    OdpowiedzUsuń
  30. przekora, 2010-12-02 12:3523 lipca 2011 08:13

    ona ma troche racji niestety. Przykład, ze drzemka tylko przy cycu. Usypianie przy cycu, albo w chuscie...
    Dwie kuzynki, rózica między nimi 3 lata. Ze starsza ciotka to potem nawet do wc chodziła, bo moda w ryk jak mama znikała. Spanie przy cycu, butelce, po prostu przy mamie. NAwet w wieku 6 miesiecy mloda juz ręką sprawdzała, czy mama nadal obok niej lezy. nic ciotka zrobic nie mogla nigdzie isc itd. A gotowanie obiadu tylko wtedy, gdy ktos pojechal z mloda na spacer a i to po dlugich wrzaskach i histerii ze strony młodej. Bo okazalo sie ze juz dziecko mające 3 miesiace potrafi sobie zyczyc, ze ma byc tak, jak ono chce... I potem a to dostawała w tyłek w przedszkolu, bo kto chce się bawic z taim samolubem, ktory zawsze musi miec wszystko jak chce i kiedy chce?? Mlodsza urodziła się trzy lata później. Ciotka postanowila wyprobowac sposoby płaczu. Tzn dziecko ma sucho, najedzone, odkladane do łozeczka płacze, mama odczekuje chwilke, by nie bylo, że biegnie natychmiast. Po chwilce płaczu np minucie przychodziła brała mała na rece, przytulała, mowiła do niej, głaskała, dawała buziaki itd i.. odkładała znow do lozeczka. Jak po chwili znów był płacz to znow to samo, ale czas swojej reakcji na płacz wydłużała. Doszło do tego, ze mała zapłakała po pogłaskaniu, huziakach i krótkiej bajce zasypiała sama w łózeczku,a nie miała jeszcze 5 miesiecy. No i teraz starsza ma 11 lat młodsza 8 i ten sposob widac juz po ich charakterkach i zachowaniu. Starsza juz nie jest az tak dyktatorska, ale zapedy nadal ma i zdarza sie ze usiłuje postawic na swoim, a jak sie nie udaje, to zamiast niemowlecego ryku jest foch. A młodsza?? pelno kolezanek i kolegów, najbardziej lubiana w klasie. owszem ma fochy czasami usiłuje dostac coś wbrew woli rodziców, ale jak jej się stanowczo odmowi to daje spokoj, a nie trzepie fochami...
    podałam przykład spania, bo mi było najprosciej opisac. I jak widac dziecku krzywda się nie działa. było najedzone, miało sucho, było szczesliwe, a mame moze wytresowac i kilkutygodnoiwy dzidzus, to niestety nie jest bzdura..
    Ja po cichu mam nadzieje, że uda mi się zastosowac sposob ciotki a propos tej mlodszej, bo nie wyobrazam sobie miec w domu malego potwora i tyrana... Bo niemowlak niby ok, ale dziecko kilkuletnie to wrzaskiw sklepie, typanie nogami, rzucanie się na ziemie itd, bo nie ma tego co chce teraz zaraz natychmiast i tak jak chce. A ja nie posiadam w sobie cierpliwosci, a przeciez nie chce byc zła matka, tylko najlepsza na swiecie. A jak zapanuje nad dzieckiem, to równiez nad soba i będziemy szczęsliwi.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. No cóż - uważam, że jest to jakiś chory system, bogowie tylko wiedzą, skąd wzięty - że dziecku, które ma miesiąc, dwa miesiące czy trzy, trzeba ustawiać granice i uczyć zasad, o których ono nie ma i nie może mieć pojęcia, bo nie zna języka i pojęć abstrakcyjnych. Małe dziecko chce być blisko mamy i blisko piersi, bo to jest naturalna sprawa - mama=bezpieczeństwo. Zresztą nie odkrywam tym stwierdzeniem żadnej ameryki, piszą o tym wszędzie, nawet na komercyjnych portalach internetowych. Także sądzę, że coś jest na rzeczy. Zresztą psychologowie potwierdzają ten stan rzeczy.

    I myślę sobie, że najlepszym doradcą w kwestii tego, co jest najlepsze dla dziecka, jest matczyny instynkt. Jeśli dziecko płacze i matka czuje, że powinna do niego iść i wziąć je na rączki, to znaczy, że tak powinna zrobić, a nie powstrzymywać się i "dać dziecku zmęczyć się płaczem" w imię wymyślonych teorii wychowawczych. Czy ja Ty być płakała, to wolałabyś, żeby twoi bliscy patrzyli na to obojętnie z daleka czy żeby Cię przytulili?

    ~kaczuszka, 2010-12-02 15:13

    OdpowiedzUsuń
  32. przekora, 2010-12-02 19:0223 lipca 2011 08:15

    jak widac po twoim poscie nie zrozumiałas co napisałam, albo nie chciałas zrozumiec. Nie napisałam nigdzie o męczeniu płaczem, ale o tym po prostu by nie pojawiac się na płacz w ciągu sekundy, tylko odczekac ich kilka. A wtedy dziecko nie beczy nie wiadomo jak dlugo przecież. Chodzi o to by nie kojarzyło swojego miałknięcia z tym, ze natychmiast przybiegasz. Dzieci mimo, że sa dziecmi sa bardzo inteligentne i rozumieją o wiele więcej niz nam sie wydaje i o wiele więcej potrafią same wymyslec niż nam się wydaje, mimo, że maja kilka tygodni, miesiecy itd... Ten ryk przy odkladaniu do łózeczka jest stąd, ze Antoś dobrze juz sobie zakodował, ze wtedy zawsze robisz to co on chce, czyli na ręce go bierzesz. po prostu. A bliskosc mamy to wiele rzeczy, a nie lezenie placiem pół dnia, bo dziecko spi nam na rękach. Bliskosc to przytulanie, głaskanie, pieszczoty, a również spędzanie czasu razem. I chęc bliskosci u ludzi występuje zawsze nie tylko, gdy powinny spac... I kazdy płacz oznacza coś innego, ale to przeciez wiesz lepiej niż ja, bo ty masz juz dziecko po tej właściwej stronie brzucha, a ja dopiero będe sie uczyc rozpoznawac płacz potrzeby od płaczu wymuszającego..

    OdpowiedzUsuń
  33. Ależ jest oczywiste, że w pewnym wieku (3 miesiące) dzieciom przestaje wystarczać leżenie plackiem i chcą więcej: chcą patrzeć na świat z perspektywy dorosłego, bo tak po prostu więcej widać. Są ciekawe świata. Stąd płacz. Ale nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, jakby się mogło wydawać.

    Nie widzę też sensu w "odczekiwaniu" iluś-tam sekund/minut, gdy dziecko płacze. Czemu ma to służyć? A jeśli w związku z tym dziecko wyrabia w sobie pewność, że płacz=mama się pojawia, to dobrze się uczy, od tego właśnie mama jest, żeby być przy dziecku w potrzebie. :)

    I jeszcze jedno - zrozumiałam, co pisałaś, ale pisałaś to a propos komentarza Katariny, z którym się kompletnie nie zgadzam, gdyż ona tam zaleca pozostawienie dziecka do momentu, aż zmęczy się płaczem. A to już, moim zdaniem, barbarzyństwo.

    ~kaczuszka, 2010-12-02 19:34

    OdpowiedzUsuń
  34. przekora, 2010-12-03 10:5823 lipca 2011 08:16

    Z ostatnim akapitem sie zdecydowanie zgadzam. Barbarzyństwu mówimy NIE!

    OdpowiedzUsuń
  35. justynafb@onet.pl, 2010-12-02 17:3123 lipca 2011 08:17

    No chyba nie piszesz poważnie niemowlak nie szantażuje. On płacze nie po to żeby coś wymusić. Niemowlęta w ten sposób okazują, że coś im dolega, boli, są głodne albo najzwyczajniej w świecie chcą być przytulone. Jedne dzieci potrzebują czułości bardziej niż inne. A zostawienie niemowlaka płaczącego jest po prostu chore.

    OdpowiedzUsuń
  36. mamuska1991@onet.pl, 2010-12-01 11:3123 lipca 2011 08:18

    Doskonale Cie rozumiem chociaz w sumie pewnie nie rozumiem bo kazda z nas przezywa to inaczej. Ale u mnie bylo podobnie maz przed kompem albo tv a ja wiecznie z dzieckiem na rekach latalam gora dol zero przytulania zero milych slow i pomocy w koncu nie wytrzymalam i wygarnelam co mysle. Duzo sie od tamtego czasu zmnienilo. Zuza jest w miare grzeczna maz przecudowny pomaga we wszystkim jak jest w domu i strasznie dba o nas a na brak milych i czulych slow nie narzekam tylko chwila sam na sam by sie przydala:) Mysle ze powinnas z nim porozmawiac K&D&Z zuzankowy--swiat.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  37. zosienka_113@poczta.onet.pl, 2010-12-02 08:0623 lipca 2011 08:18

    z dnia na dzień będzie coraz lepiej, grunt to pozytywne myslenie :) trzymaj sie cieplo
    pozdrawiam
    Szczęściara

    OdpowiedzUsuń
  38. Beata, 2010-12-02 21:1223 lipca 2011 08:20

    Witaj, dziwi mnie bardzo jak Ty i inne mamy możecie się aż tak męczyć.Okres macieżyństwa jest najpiękniejszym okresem w moim życiu i wiem że będzie trwał już do końca moich dni.bycie matką jest trudne praktycznie tak samo zarówno kiedy dzieci są niemowlętami jak i też wtedy gdy są dorosłe.
    Jestem matka trójki dzieci.Najstarsze ma 4 latka, młodsze 2 ( chore na zespół Downa) i najmłodsze pół roczku. Moje dzieci wymagają praktycznie ciągłej opieki. Najstarsze idzie do przedszkola, a ja zostaję w domu z maluchami. Nie mówię,że jest to łatwe, ale nie wyobrażam sobie aż tak zaniedbać siebie i mojego małżeństwa jak ty.Nie pamiętam dnia kiedy ostatni raz chodziłam bez makijażu, ubrana w stare koszule.Choćbym miała pomalować się i ładniej ubrać tylko dla męża i dzieci robię to.Odwiedzam fryzjera i kosmetyczke tak samo często jak wtedy kiedy nie byłam matką. i uwierz mi że mój mąż nadal widzi mnie tak samo piękną jak w dniu ślubu, a nasze życie nie staje się w żaden sposób monotonne.Do tego wszystkiego dodatkowo studiuję. Od lutego najmłodsze dzieci także wysyłam do przedszkola i żłobka, aby mieć czas dla siebie, aby wrócić do pracy na pół etatu i napisać moją pracę magisterską.dzieci nie przeszkadzają mi w realizowaniu siebie.zdecydowaliśmy się na każde z nich świadomie i to wcale nie po to aby "zdziadzieć".Wychodzimy z mężem na różne imprezy, spotykamy się ze znajomymi.Rodzice mieszkają dość daleko, ale młode studentki chętnie zarobią parę groszy za posiedzenie wieczorem przy dzieciach, szczególnie wtedy kiedy maluchy śpią.Jestem trochę zaskoczona czytając to co napisałaś ty i inne mamy.Nie spotkałam się z czymś takim aby leżeć dwie godziny jak kłoda i czekać aż mały się wyśpi przy cycu.zwariowałabym, a dwójka moich pozostałych dzieci mogłaby sobie w tym czasie coś zrobić.Nie przyzwyczajaj małego do czegoś takiego, bo później będzie jeszcze gorzej.kiedy będzie starszy nie będziesz mogła pójść nigdzie (nawet do toalety) bo będzie histeria.postaraj się rozróżnić płacz dziecka.czasem naprawdę warto jest po prostu zostawić dziecko płaczące, szczególnie wtedy kiedy wiesz, że nic złego mu się nie dzieje. Męczysz się a możesz tego uniknąć.Zorganizuj trochę swój czas.na pewno znasz kogoś ktoś zostanie z małym na godzinkę lub dwie, chociaż raz w tygodniu.W ten sposób przyzwyczaisz go również do innych ludzi,a ty z mężem będziecie mieć choć chwilę tylko dla siebie. Moje koleżanki też mają dzieci i żadna nie skarży się na to że odlicza czas do wiosny.Jeśli w tej chwili już odliczasz to zapewne zawsze tak będzie : jak już pójdzie do przedszkola, do szkoły, na studia, jak już się wyprowadzi... będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  39. mujer, 2010-12-03 10:3123 lipca 2011 08:20

    A ja się cieszę z tego postu :)))) Nie, nie dlatego, że jest ( było) Ci źle, ale dlatego, że widzę, że Ty normalna babka jesteś!!! Która choć świetnie zorganizowana,ma gorsze chwile i nie boi się o nich opowiedzieć. Ufff :)))
    Pozdrawiam Gorąco! I wiem, że już lepiej :***

    OdpowiedzUsuń
  40. A myślałaś, że ze mnie ufok? :P Nie, spoko, zaliczam średnią statystyczną. I stwierdziłam, że napiszę o tym, co jest niefajnego czasem w byciu młodą mamą, bo inaczej pisałabym jakąś bajkę o swoim macierzyństwie, a nie stan faktyczny.

    No i jest już znacznie fajniej. :) Podejrzewam skok rozwojowy Antka, bo wróciliśmy na znane tory.

    ~kaczuszka, 2010-12-03 10:36

    OdpowiedzUsuń
  41. mujer@poczta.onet.eu, 2010-12-03 11:1923 lipca 2011 08:21

    A wiesz, że miałama takie myśli :)))))

    OdpowiedzUsuń
  42. karolina.krakowiak@op.pl, 2010-12-03 10:3623 lipca 2011 08:22

    Hej:) nadrabiam właśnie zaległości, więc do Ciebie też wpadam ;) no tak... macierzyństwo jest pięknym okresem, tylko... każda z Nas jest kobietą, chce się czuć piękna i kochana, tylko cały problem w tym jak to pogodzić z wychowaniem takiego Skarba, który absorbuje cały Nasz czas? Jeszcze do tego nie doszłam ale jak będę wiedziała to chyba to opatentuje ;)) Jak będziesz chciała się gdzieś wyrwać to daj znać ;p dokleje się do Ciebie i będziemy wyrywać przystojnych facetów na imprezie ;D;P

    mateuszekimy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  43. O, to, to! :D :P Jak już ten patent będziesz miała, to nie wahaj się podzielić, furorę na tym zrobisz. :D

    A Ty z Poznania jesteś czy mnie na ten podryw zapraszasz do innego miasta? :)

    ~kaczuszka, 2010-12-03 10:39

    OdpowiedzUsuń
  44. czarnoniebiesko@onet.pl, 2010-12-03 13:3123 lipca 2011 08:23

    Czyli u Ciebie wszystko w porządku. Jesteś mamusią jak każda z nas, która chce, kocha, daje z siebie wszystko, ale wiadomo... JESTEŚMY KOBIETAMI i ratunkuuu, musimy mieć czas dla siebie. Ja się tego po porodzie uczyłam stopniowo. Starałam się wykorzystywać niewielki zasób czasu między nawałem obowiązków, a tego dnia 10 minut na solarium, tego dnia 20 minut peeeling ciała i odprężająca kąpiel, gdy maluch śpi szybki manicure. A ładnie i seksownie się ubrać to już trzeba dłuższego czasu. Buty na obcasie zakładam jedynie, gdy mi i mojemu dziecku towarzyszy ktoś dodatkowo. Jak to się teraz często słyszy szczęśliwa mama daje z siebie wszystko. Egoistycznie rzecz biorąc trzeba się trochę pomizdrzyć przed lustrem i otoczenie najbliższe świeżo upieczonej mamusi musi być tego świadome.

    OdpowiedzUsuń
  45. Rivulet, 2010-12-04 16:2623 lipca 2011 08:24

    Kaczuszko rozumiem, że jest Ci trudno, ale staraj się zrobić wszystko, żeby mieć trochę czasu dla siebie i dla męża. Pewnie, że dzieci nas potrzebują, ale najbardziej potrzebują rodziców, którzy się kochają (także fizycznie :P) i nadal są dla siebie bliscy. Wiesz, ja nawet jak nie wychodzę nigdzie, to robię sobie makijaż - bo wiem, że mąż wróci z pracy i chcę dla niego ładnie wyglądać. No i dla siebie, mała rzecz, a od razu czuję się lepiej. I na pocieszenie - im dziecko większe, tym bardziej samodzielne, mój ma pół roku i już mam więcej czasu dla siebie, bo on bawi się sam. Oczywiście nie cały czas, ale jednak. Aha, dobrym rozwiązaniem u mnie był fotelik, taki samochodowy. Sadzałam młodego w takim foteliku na stole (bo Gabryś lubi siedzieć, a nie leżeć) i mógł mnie obserwować w kuchni, a ja sprzątałam, gotowałam itede. Spróbuj, może zadziała. Odwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Pozytywna Mamisia, 2010-12-05 11:2223 lipca 2011 08:25

    O matko! Dzięki Bogu ja nigdy tak nie miałam, a mam 2 córki. To co opisałaś to dla mnie kosmos, zupełnie nieznany świat. A może chłopcy są tak absorbujący? Życzę wytrwałości..... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Kobieta w sukience, 2010-12-05 11:5723 lipca 2011 08:26

    skoro tak przywyczailas, to tak masz, pretensje mozesz miec tylko do siebie. nie napisze, ze trzeba dziecko zosatwic az sie placzem zmeczy bo nigdy tak nie robie, ale trzeba szukac roznych rozwiazan, a nie czynic z siebie wiezniem wlasnego dziecka. to nigdy nie jest wina dziecka tylk orodzicow, ktorzy widocznie jakos sobie nie radza. na przyklad nie rozumem rodzicow, ktorzy najpierw przyzwyczaja dziecko do wiecznego noszenia na rekach,a potem jak ma 8 czy 12 kg marudza, ze rece bola, kregoslup itp. a sami tego nauczyli! zanim sie do czegos przyzwyczai malucha trzeba sie sto razy zastanwoic nad tym, jakie to moze miec potem konsekwencje. uzaleznilas dziecko do cyca i ci wspolczuje bo bedzie juz tylko gorzej, nie wyobrazam sobie tego, jak przez caly dzien nie mialabym czasu umyc zebow czy zrobic cokolwiek innego. poza tym to moze troszke z lenistwa, antek jest juz w takim wieku, ze moglby sie zabawic czym innym niz cyckiem, sa zabawki grzechotki itp, nie musi lezec przy tobie caly czas!

    OdpowiedzUsuń
  48. Damka, 2010-12-05 15:0123 lipca 2011 08:26

    Tak, szczera prawda. Za to jakie i jak absorbujace jest dziecko odpowiadamy tylko i wlacznie my, rodzice. Dzieciatko rodzi sie przeciez nieswiadome niczego, dopiero po czasie domaga sie rzeczy do ktorych rzecz jasna my mamy je przyzwyczaimy. I prawda jest ze juz nawet 2mies. Bobas potrafi wyegzekwowac swe zachcianki placzem. Wiem, mialam podobnie z wlasnej winy ale dzis wiem ze przy drugim nie popelnie tego samego bledu i naucze samodzielnosci. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  49. Kobieta w sukience, 2010-12-05 19:1823 lipca 2011 08:27

    ja mam jedno dziecko i na poczatku np ciagle nosilismy go na rekach, dopiero moja mama mi usiwadomla co robie! mam mlodsza siostre i pamietam zmeczona mame, niewyspana, obolala, bo tak darie do chodzenia i noszenia na rekach przyzwyczaila. dobrze, ze mnie powstrzymala od popelnienia takiego samego bledu. moj patryk jak sie urodzil to wazyl 4 kg, wiec spore dziecko, teraz wazy okolo 9 i nie wyobrazam sobie co cy cylo gdybym w pore sie nie otrzasnela. zreszta daria tak samo egzekwowala lezenie ciagle przy cycu, ja mama kamrila piersia, nie spala nocami, w domu nic nie mogla zrobic, masa\kra, ja to doskonale pametam, bo mialam wtedy 6 lat.

    OdpowiedzUsuń
  50. A tak czekałam, czy się wpiszesz. :P

    Rozumiem, że nigdy nie miałaś gorszego dnia w swoim macierzyństwie, gdy wkurzało Cię wszystko i wszystko chciałaś rzucić i sobie iść w siną dal? Bo widzisz - ja miewam czasem. I dlatego powstała ta notka, żeby nie tworzyć sztucznej wizji tego, że macierzyństwo to jeden wielki pas radości i zachwytów. Bo zdarzają się i takie odczucia, zdarza się "zmęczenie materiału".

    A w kwestii karmienia i noszenia - nie wierzę w teorie rozpieszczenia dziecka poprzez częste noszenie na rękach, dlatego zamierzam Antka nosić długo i często. :) Choć waży już prawie 8kg i czasem nie jest lekko. Ale wychodzę z założenia, że jak już mam dziecko, to ja jestem dla niego, a nie odwrotnie, więc nie zamierzam "dostosowywać" dziecka do swoich wymagań, tylko być dla niego w bliskości, której 3 miesięczne niemowlę bardzo potrzebuje. Na "usamodzielnianie" przyjedzie jeszcze czas, i to podejrzewam, bardzo naturalnie. :)

    ~kaczuszka, 2010-12-05 21:51

    OdpowiedzUsuń
  51. Kobieta w sukience, 2010-12-06 08:2323 lipca 2011 08:29

    czesto wchodze na strone blog onet i czytam polecone posty i znowu tu traflam;)

    chyba mnie zle zrozumeialas, nie chodiz mi o dyscypline czy cos, ale masz zamiar miec jeszcze jedno dziecko? jak tak, to jesli sie poswiecisz bez reszty drugiemu maluchowi, bedziesz pl dnia z nim lezec i go nosic, to co wtedy z antkiem? porzucisz go w kat bo nie bedzies zmiec dla niego czasu? moze troche sie zapedzilam, w koncu nie wiem czy chcesz i czy bedzies zmiec drugiw dziecko, ale jak tutaj czytalam komentarz jednej kobiety, ona ma trojke i sobie poradzila, ale tylko dlatego, że potrafila sobie zycie zorganizowac. ja tez na samym poczatku ialam mniej wiecej dwa tygodnie chaosu kompletnego, ale potem jakos sie udalo wszystko rozplanowac. mysle, ze twoje gorsze dniw nikaja z tego, ze nie masz czasu dla siebie i jesli chcesz plepszyc ten stan to musisz cos zmienic, a dziecku mozna okazywac milosc na rozne sposob;)

    ale masz racje, macierzynstwo to nie pasmo szczesliwych dni, ja zkolei mam teraz straszne kompleksy na pnkcie wygladu po ciazy i to mnie dobija. inni tak jak ty, maja czasem dosc tego, czy tamtego, kazdy odreagowuje inaczej, wiadomo;)

    OdpowiedzUsuń
  52. No a mnie Onet co i rusz poleca, bogowie wiedzą czemu. :P

    Trudno powiedzieć, jak to będzie przy kolejnym dziecku (które z pewnością planujemy), bo po pierwsze - dzieci są różne, a i nasza sytuacja może do tego czasu zmienić się bardzo. Natomiast nadal nie wyobrażam sobie, że musiałabym od tak małego dzieciątka oczekiwać jakiejś urojonej samodzielności, bo dzieci tak małe po prostu nie są samodzielne i potrzebują dużo uwagi. Pewnie z dwójką będzie ciężko chwilami, ale też Antol będzie wtedy już starszy. No i będziemy mądrzejsi o obecne doświadczenia, bo jednak pierwsze dziecko to wielki skok na głęboką wodę. :) Także jestem dobrej myśli. :)

    ~kaczuszka, 2010-12-06 09:04

    OdpowiedzUsuń
  53. Kobieta w sukience, 2010-12-06 09:5123 lipca 2011 08:31

    tez bym chciala jeszcze jedno,ale... jest tyle ale:d balabym sie porodu, pomimo tego, ze mialam krotki i raczej bezproblemowy,a le to nie gwarantuje drugiwgo takiego samego. i tez latwiej wyrobic finansowo majac jedno dziecko a nie dwoje. ale z drugiej strony nie chcialabym, zeby patrula byl jedynakiem.a dzieci naprawde bywaja samodzielne, pare minut temu mylam podloge w drugim pokoju myslac ze patryk spi w lozeczku,a on sie obudzil i zdazyl sobie muzyke wlaczyc:D

    OdpowiedzUsuń
  54. marysia, 2010-12-06 13:1723 lipca 2011 08:32

    Hej!
    Kaczuszko , ale co sie stało?
    Przeciaż Malutki zasypiał sam , czytałam poprzednie posty .
    Wiem ,że stosowałaś zasadę jedzenie -zabawa-sen .
    Tez mam ten problem co Ty niestety , jaszcze nie wiem jak go rozwiazać.
    Są różne publikacje np Uśnij wreszcie , niestety metody opisane tam ....to godzint płaczu no i raczej powyzej 6 miesiaca do zastosowania .
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  55. Podejrzewam skok rozwojowy, bo już nam się unormowało fajnie znów. :) Ale to trzeci miesiąc, ponoć normalne, że tak się wtedy dzieje, niemniej byłam wykończona i niedospana na maxa. :P

    ~kaczuszka, 2010-12-06 15:54

    OdpowiedzUsuń
  56. Wspierka, 2010-12-07 14:4323 lipca 2011 08:33

    Oj niedobrze.. Bedzie Ci ciezko jesli tego nie zmienisz. Karmienie piersia nie moze rownac sie z ciaglym lezeniem i czekaniem az dziecko sie wyspi, tyle innych rzeczy moglabys zrobic w ten czas a tak nic.. to noszenie na tez nic dobrego nie wrozy, malutki juz wyczul sprawe ze gdy tylko zakwili mamusia go bierze, on juz Ciebie owinal wokol palca wiec co bedzie dalej ..

    OdpowiedzUsuń
  57. Dalej będzie rósł na szczęśliwego, wykochanego bobaska. :) A "tyle innych rzeczy" nie zając, nie uciekną. Przecież karmienie piersią skończy się, najpewniej przed 18-tką. :P

    ~kaczuszka, 2010-12-07 17:31

    OdpowiedzUsuń
  58. przekora, 2010-12-08 10:2623 lipca 2011 08:34

    potem kto inny będzie karmił A. piersią;))
    (sorry nie mogłam sie powstrzymac);))

    OdpowiedzUsuń
  59. matka--polka, 2010-12-07 17:1123 lipca 2011 08:34

    ojjj kochana 3mma za ciebie kciuki zeby bylo lepiej ;( u mnie tez sa nie zaciekawe dni ehh
    pozdrawiam i sciskam
    przenioszłam bloga na http://matka--polka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  60. Jima, 2010-12-07 21:0623 lipca 2011 08:35

    Po przeczytaniu Twego wpisu poczulam sie jakbym czytala swoje wspomnienia. Mialam identycznie, moj maly tez nic tylko cyc i przy nim spal a jak tak w "bez pozycji" trwalam 1,5godz straszne wciaz na rekach (to zasluga tesciowej), myslalam ze to minie ale gdy teraz ma 2,5roku widze ze to zostalo, nie potrafi sie sam zabawic itp... Takze zapedzilam sie w kozi rog. Przy nastepnym obrot o 180 st bez dwoch zdan!

    OdpowiedzUsuń
  61. anka080@op.pl, 2010-12-09 13:1523 lipca 2011 08:36

    Kochana zmienialm adres bloga...
    http://w-krainie-marzen.blogspot.com

    naancy
    bardzo prosze zebys zmienila mnie w swoich linkach ;**

    pozdrawiam ;**:)

    OdpowiedzUsuń
  62. i-am-a-woman, 2011-01-09 21:2823 lipca 2011 08:37

    problem w tym ze mlode matki nie potrafia sie zorganizowac...ja nie mialam jak dotad takich problemow jak ty...dziecko moze od czasu do czasu poryczec. ja jak moj Kubus byl w twojego synka wieku zostawialam go w lozeczku, bo tam bezpieczny i szlam sie kapac a on ryczal, no i co z tego?trudno dziecko i tak placze i tak...idealnych matek nei ma a o siebie trzeba dbac.

    OdpowiedzUsuń
  63. Problem w tym, że to ty masz najwyraźniej w d... potrzeby swojego dziecka, skoro wolisz zostawić go płaczącego i pójść się w tym czasie wykąpać. Dramat. Ale skoro własny wygląd jest dla Ciebie ważniejszy... no o czym to świadczy, doprawdy?

    ~kaczuszka, 2011-01-09 21:35

    OdpowiedzUsuń