sobota, 5 lutego 2011

Latam, gadam - pełen serwis!

Dyskusja o żywieniu się chyba wyczerpała póki co, to przechodzimy do nowego tematu. :) Na szczęście nie będzie kontrowersyjny. :P
   Niemal w tym samym czasie, co przewroty, pojawiły się także u naszego kaczątka łączone sylaby. Najpierw pojedyncze, nieśmiałe. Np. budzę się rano, Antoś muczy i buczy, i piszczy... i nagle bardzo wyraźnie mówi "lala". Ale tylko raz, potem cały dzień już nic.
   Albo leży sobie popołudniu na macie i zaczyna mlaskać ustami, otwiera je i zamyka, ale żaden dźwięk się nie wydobywa... aż tu nagle "tatata". Ale tylko raz. Jak zawołałam Adama, żeby sobie posłuchał, jak go synek woła, to już niestety nic się nie wydarzyło.
   Aż tu nagle pojawiły się piękne "lale" i "baby" i inne. Antoś powtarza je do znudzenia, bawi się dźwiękami i tym, że on w ogóle potrafi coś takie wyartykułować, a mama i tata się cieszą. :D "Lalalala", "bababababa", "blablablablabla" (to, jak rozumiem, taka zbitka dwóch poprzednich, jak się Antoś nie umie zdecydować, co chce powiedzieć), "dadadadada". "Mama" i "tata" na razie nie było, ale widzę, że się nasz synek stara, bo często mu te słowa powtarzamy. :)
    Dodatkową atrakcją jest to, co Antek potrafi zrobić z własnym językiem w trakcie wymawiania tych sylabowców. Ustawia język jakoś w poprzek, pionowo tak jakby, często zwija go w różne trąbeczki i połamańce... :P Nawet nie wiedziałam, że język ludzki jest w stanie powykręcać się na tak różne strony. :D
   Czyli: rozwój mowy - zaliczony! :)

10 komentarzy:

  1. Rivulet, 2011-02-05 13:1929 lipca 2011 13:03

    Hihi nie ma mojego komenta pod adresem zory, chyba był zbyt obraźliwy :P Gratulacje dla małego! Ech ja się nie mogę doczekać, kiedy wreszcie usłyszę "mama" :) Też małemu to powtarzam często, jak na razie kiedy to mówię to się śmieje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Danutella, 2011-02-05 16:5429 lipca 2011 13:05

    Kurczę szkoda że nie włączyłam się w dyskusję pod wcześniejszą notkę;) więc może tu napisze co o tym wszystkim myśle:) Też jestem otwarta na wszelkie nowości bo niektóre na prawde uważam za sensowne. Co do tego samodzielnego jedzenie też czytałam, słyszałam ale już chyba po fakcie:) zaczełam od papek:) ja troche leniwa jestem więc pewnie jakbym się i tak wczesniej o tym dowiedziała to nie wiem czy zastosowałabym ;d a powiedz mi a jak jest później? jak już dziecko zaczyna jeśc mięsko jakieś czy zupki? jak to wredy wygląda? no i jak już taki maluch dajmy na to 7 miesięczny powinien tam swoją racje obiadową jeść to jak wyłożysz mu wszystko na talerz to on połowe "zmarnuje" czy coś to się nie naje;) chyba że jakoś inaczej to wygląda? a co do chusty to myślałam że spadne z krzesła...to przepraszam dzisiejsze mamusie to jakie są? nowoczesne, byle by dalej od dziecka czy co? nierozumiem tego. Sama swojego łobuza nosiłam w chuście ale u mnie to faktycznie plecy wysiadały a teraz zima więc jakoś tak nie fajnie...chusta to powrót do natury a co naturalne to najlepsze każdy chyba o tym wie. Karmienie piersią, wiadomo temat rzeka...ale masz racje z braku wiedzy biorą się takie różnie testy w stylu: nie najada się, masz za mało pokarmu, dziecku nie smakuje bla bla bla. Znam przypadek gdzie matka skonczyła karmić swoje 2tyg dziecko bo jak stweirdziła pokarm jej się przepalił? w ogóle nie rozumiem takiego stwierdzenia ale mniejsza z tym. A dlatego się jej przepalił bo w nocy maluch nie wołał jeść więc obydwoje po porstu spali a ona budzi się rano i ma cyce jak skała i dziecko nie chciało ssać, nie będę pisać jak można było temu zaradzić i dalej karmić piersią bo to pewnie też wiesz:) tylko z braku zainteresowania i wiedzy matki idą na łatwizne bo butle możesz zawsze dać bez problemu i masz święty spokój. Ógólnie mnie na maxa wkurzają matki które jakby były ślepe na dobro dziecka. Już nawet nie ma sesu takim tłumaczyć że chusta jest lepsza od nosidełka bo bioderka bo chwiejne niestabilne ciało itd (wiadomo mówie o takim ledwo 3 miesięcznym dziecku) albo jaki jest sens kupowania bucików dziecku które ledwo co wstało samo na nóżki? tylko krzywde można zrobić. A właśnie urzywasz pieluszek wielorazowych? Przy drugim dziecku nie wiem czy się nad tym nie zastanowić jak na razie mój 13 miesięczny senek uczy się robienia na nocniczek i nawet nieźle mu to wychodzi;) dużą masz wiedze:) oby więcej takich matek;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już o karmieniu i chustach pisałam gdzie indziej, więc nie będę poruszać już tych tematów, bo się znów zacznie dyskusja o KP, a notka zgoła o czym innym. :P
    A w kwestii BLW: sens tej metody zakłada, że po pierwsze - dziecko do skończenia 1 r.ż. i tak głównie żywi się jeszcze mlekiem (matki albo z butelki), gdyż jest to bardziej kaloryczny posiłek niż przecier warzywny czy owocowy. Dodatkowe jedzonko jest - jak sama nazwa wskazuje - dodatkowe, taka jakby dokładka. Nie chodzi o to, żeby dziecko ileś-tam zjadło, jakąś określoną ilość, tudzież żeby się najadło tym dodatkowym posiłkiem, ale żeby w ogóle uczestniczyło w jedzeniu pozamlecznym, uczyło się o tym, jakie są rodzaje jedzenia, jak smakują, wyglądają, że jedne są miękkie a inne twarde, słodkie lub gorzkie lub kwaśne itd. Powoli dziecko poznaje coraz szerszy zakres jedzenia i zaczyna nie tylko bawić się nim, memlając i (zwykle przypadkowo) połykając, ale zaczyna normalnie jeść, intencjonalnie. Czy dzieje się to od razu przy 7-miesięcznym dziecku? Nie wiem, mój ma niecałe 6, na razie głównie próbuje trafić do buzi tym jedzeniem i, jak już trafi, memla i ślini to jedzenie, czasem nawet coś mu się uda połknąć, ale jest tym faktem zawsze mocno zdziwiony. Przy za dużych kawałkach kaszle i wypluwa. A większość i tak ląduje na ziemi.
    Głównie chodzi o to, żeby nie mieć tego ciśnienia na "ile on zjadł, on MUSI zjeść". Niech sobie poznaje w swoim tempie. Ja tylko proponuję różne rodzaje tego jedzenia i pilnuję bezpieczeństwa (przy ewentualnym zadławieniu).
    Z doświadczenia innych rodziców stosujących tą metodę w Polsce wynika, że wyrastają z tego dzieci chętne do poznawania nowych smaków i chętnie jedzące w ogóle. Trudno wychować sobie w ten sposób niejadka, co często bywa zmorą rodziców obecnie (on nie chce nic jeść, jak go przekonać/zmusić itd.)
    Jest polska strona o BLW: babyledweaning.pl, jest tam opisane z grubsza, o co chodzi, są też fajne zdjęcia jedzących niemowląt. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-05 17:18

    OdpowiedzUsuń
  4. Danutella, 2011-02-06 08:0229 lipca 2011 13:07

    a pieluszki wielorazowe? stosujesz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Stosowałam, ale musiałam zrezygnować, nad czym wielce ubolewam. :/ Pieluszki, które kupiłam (Naughty Baby) są już za ciasne na Antka, straszliwie odciskały się gumki na nóżkach, zaczęły też przeciekać bokami, a próba ich wygotowania skończyła się "puszczeniem koloru" z czerwonych pieluszek. :/ Także tych konkretnych kompletnie nie polecam.

    A na nowe nie mam kasy, po prostu. Więc na razie "jedziemy" jednorazówkami tutejszymi, ale idą jak woda, co chwila się kończą i trzeba biec po następne, co mnie dobija, bo przez dłuższy czas nie musiałam się o to martwić zupełnie. Ech...

    ~kaczuszka, 2011-02-07 17:41

    OdpowiedzUsuń
  6. justynafb@onet.pl, 2011-02-05 18:5429 lipca 2011 13:08

    Normalnie nie mogę, uśmiałam się z niektórych komentarzy pod poprzednią notką. U nas wciąż ludzie nie są tolerancyjni. Każdy ma prawo wychowywać swoje dziecko jak chce i wybierać takie metody jakie mu odpowiadają. Tylko po co od razu ta krytyka i obrażanie innych. To co inne nie oznacza, że złe. Więc nie daj się Kaczuszko, a najlepiej nie wdawaj się w dyskusję z tymi co rzucają mięsem, bo szkoda czasu. A co do Antkowego gadania, to gratulacje, teraz to się dopiero zacznie :-), z dnia na dzień będzie gadał jak nakręcony. Co do wywijania językiem, to zachęcam do właśnie takich zabaw z dzieckiem. Ja sama mojemu Maćkowi pokazywałam język, zwijałam w rulonik inne takie, aż z czasem sam zaczął mnie naśladować. Niektórzy myśleli, że zwariowałam ale w ten sposób ćwiczy się aparat mowy. Dzięki temu moje dziecko w wieku dwóch lat pięknie mówiło i wypowiadało r, sz, cz, tak, że aż niektorzy lekarze byli zdumieni. Polecam takie zabawy. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że piszesz o takich językowych zabawach. Część z tego jakoś intuicyjnie już dawno wprowadziłam, ale że nie umiem zwijać w trąbkę swojego języka, to tą część chyba będzie musiał przejąć mąż. ;) Bo on umie. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-07 17:43

    OdpowiedzUsuń
  8. olguska, 2011-02-05 21:0229 lipca 2011 13:09

    oj tak te łączenie sylab jest wprost genialne

    OdpowiedzUsuń
  9. esperanza81@onet.pl, 2011-02-06 21:1229 lipca 2011 13:10

    Ale fajowo, już się nie mogę doczekać kiedy Misia tak zacznie gadać:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Mama, 2011-02-08 15:1829 lipca 2011 13:10

    Ojej ale fajnie, my tez tak czekamy az Emusia cos z siebie wydusi, na razie to rusza usteczkami jakby probowala powtorzyc, wychodzi jej aa-a i jest smiech z jej strony, wiec my dalej ja zagadujemy i znowu jest aa-a i smiech...

    OdpowiedzUsuń