środa, 2 lutego 2011

Ujeżdżanie Antylopki, czyli nie samym przecierem bobas żyje

Z cyklu - coraz więcej nowości w kaczorkowym życiu: Antoś rozpoczął przygodę z jedzonkiem pozapiersiowym. :) Rozpoczęliśmy od poniedziałkowej wycieczki do IKEA, z Antkiem w chuście, po zakup zestawu Prawdziwego Smakosza: krzesełko Antilop razem z tacką + zestaw ubranek ochronnych, sztuk: dwie. Antek pierwszy raz jechał autobusem, i to od razu piętrowym, i to od razu na górnym piętrze, skąd świetnie było widać całą trasę, a spokojne bujanie uśpiło bobasa. :) No bo skoro Antek nie chce już wózka, to nie - jest chusta, a i pogoda łaskawsza się zrobiła do jej zakładania...
   I tu następuje mała zmiana - nie będzie słoiczków i papek marchewkowych. Nie będzie łyżeczek i "samolotu" wlatującego do dziobka. Nie będzie karmienia. Będzie samodzielne jedzenie. :) BLW - znacie ten skrót? Ogólna zasada: dziecko je samo normalne jedzenie, samo je bierze do rączki i decyduje, na co ma ochotę. Pomija się starte jabłuszka i zmielone warzywa na rzecz warzyw i owoców w kawałkach. :) Bobaskowi proponujemy różne jedzonka, a on sobie je bierze do dziobka, memla, ślini, liże, gryzie i (czasem) nawet je. :P Ten spoób przemówił do mnie znacznie bardziej, niż łyżeczkowe podawanie rozdrobnionego jedzenia. Sama też wolałabym jeść warzywa w ich naturalnej postaci, a nie rozpapkowane. :) No i bobas od początku jest samodzielny. Przecież chwytanie przedmiotów i pakowanie ich do szeroko otwartej paszczęki Antoś już dawno ma opanowane, nie będzie to zatem dla niego żadna nowość.
   Wczoraj nastał TEN DZIEŃ. Antek dosiadający Antylopki, a przed nim ugotowane na parze różyczki brokuła, kalafiora i kawałki marchewki. Mniam! Po wyrzuceniu połowy warzyw na ziemię, rozsmarowaniu 40% po tacce na papkę i trafieniu do buźki kilkoma kawałkami, posiłek Antka zakończył się. W tym czasie rodzice kaczorkowie jedli swój obiad - wszyscy razem przy wspólnym stole - i spoglądali roześmiani na poczynania swojego synka. :) Pierwsze próby samodzielnego jedzenia zostały uwiecznione na zdjęciach: roześmiany Antoś, z brodą umazaną resztkami brokuła i śliną! :D Cud, miód i orzeszki. :)

87 komentarzy:

  1. ivette, 2011-02-02 13:3229 lipca 2011 10:28

    nie znam tego skrotu a co to za nowa moda?? wyglada fajnie z tego co opisujesz ... a nie zachlysnal sie niczym?? bo moj sie zachlystuje przetartym jabluszkiem:))
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  2. BLW - Baby-led weaning. Nie ma polskiej nazwy na to. Czy moda? Może też, ale dla mnie to po prostu brzmi logicznie. :)

    Dziś się trochę zakrztusił kawałkiem chleba na śniadanie, bo sobie wpakował duży kawałek do buzi i nie wiedział, co dalej z tym fantem. Ale zaraz odkaszlnął i go wypluł. :) Myślę, że prawdopodobieństwo zadławienia jest małe, bo Antek siedzi prosto, a nie w pozycji półleżącej, gdzie łatwiej kawałkom jedzenia spaść na tylną ścianę gardła, a poza tym sam kontroluje, co, ile i jak głęboko sobie do buzi wkłada. :)

    Pierwszy raz przeczytałam o BLW tutaj: http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79410,8255890,Czy_niemowle_moze_jesc_jak_dorosly_.html , potem sama zaczęłam zgłębiać temat.

    ~kaczuszka, 2011-02-02 13:47

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama, 2011-02-02 16:3229 lipca 2011 10:31

    Moze to i dobry pomysl, tylko powiedz, Antos zabki ma? Bo tak sie zastanawiam jak on to "memla" tzn je???

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano tak - zapomniałam napisać o ważnej sprawie. Otóż zęby nie są potrzebne, by móc zacząć jeść normalne jedzonko. Dziecko potrafi dobrze gryźć dziąsłami, poza tym ślina pomaga zmiękczyć jedzenie, można lizać lub ssać jedzonko, dopóki nie nabierze odpowiedniej konstystencji. :)

    I druga ważna rzecz - Antek na razie nic nie je, w sensie prawdziwego jedzenia tych warzyw i innych składników. On się na razie z nimi zapoznaje - z fakturą, kształtem, kolorem, smakiem itd. Jeśli cokolwiek uda mu się na takim wczesnym etapie przełknąć, to raczej jakieś śladowe ilości. Czyli - nie chodzi o to, żeby on to jadł czy się tym najadł. Mleko i tak do ukończenia pierwszego roku życia dziecka jest podstawą jego diety, poza tym jest znacznie bardziej kaloryczne niż taki, dajmy na to, kawałek marchewki. Na razie Antoś poznaje, jedzenie przyjdzie za czasem, jak nauczy się przeżuwać. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-02 16:42

    OdpowiedzUsuń
  5. Karolina., 2011-02-02 17:0829 lipca 2011 10:32

    Nie chcialabym byc Twoim dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś nas łączy - ja bym też nie chciała, żebyś była moim dzieckiem, Antek mi w zupełności wystarcza. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-02 17:22

    OdpowiedzUsuń
  7. córa, 2011-02-02 17:2929 lipca 2011 10:33

    Kliknęłabym Aniu przy Twoim ostatnim komentarzu "lubię to", ale tu się nie da. ;)
    Dzięki za zdjęcie, Antek wygląda bosko z tym rozpaplanym jedzonkiem i ten jego uśmiech od ucha do ucha. :) Buziaki dla całej trójki. :* Siostra jest dumna z braciszka. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. esperanza, 2011-02-02 20:4829 lipca 2011 10:33

    Słyszałam ostatnio o tej metodzie, zastanawiam się tylko czy Antoś nie ma problemu z przełykaniem? Koleżanka z pracy mojego męża ta metodę stosuje.Nasz Misia miała odruch wymiotny przy papkach i lekarz kazał mi rozdrabniać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisałam o tym wyżej w komentarzu, ale napiszę jeszcze raz:

    - Antek z tego całego obiadu swojego praktycznie nic nie je. Włoży do buzi, pociamka, poślini, poliże i wypluwa. Nie umie tego jeszcze przełknąć ani przeżuć na miazgę. Wszystko przyjdzie w swoim czasie. Na razie zapoznaje się tylko ze smakami, kształtami, konsystencją, fakturą jedzonka. Tyle.

    Żucie rozwija się u dzieci ok. 8-9 miesiąca życia. Wtedy też zacznie się prawdziwe jedzenie. :) Na razie mleczko wystarcza w 100%. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-02 21:34

    OdpowiedzUsuń
  10. Mama Kangurzyca, 2011-02-02 21:3529 lipca 2011 10:34

    BLW to jest to :)
    Moje dziecię tez tak głównie jadło, chociaż ja długo nie wiedziałam, że ta metoda jakoś się nazywa - po prostu Młoda nie przepadała za papkami, ale juz np owoc w całości był super

    OdpowiedzUsuń
  11. Rivulet, 2011-02-03 08:4929 lipca 2011 10:35

    U mojego by nie przeszło, jak tylko jest jakaś grudka nawet to wymiotuje i nie umie przełykać jeszcze, więc siłą rzeczy na razie jedziemy na przetartych posiłkach... Ale spoko, że próbujecie coś takiego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zora, 2011-02-03 09:5029 lipca 2011 10:35

    Zauważyłam że lubisz odchodzić od tradycyjnych metod wychowywania małych dzieci.Zastanawiam się tylko czemu ma służyć ta metoda (??): na czasie nie wygrasz, minie dokładnie tyle samo zanim mały będzie jadł schludnie i tak jak się jeść powinno (czyli bez umazywania wszystkiego naokoło i siebie), niż jakbyś zaczęła od papek.To chyba raczej służy bardziej zabawie i Twojej rozrywce.Bo owszem marchewkę polubi, kalafiora nie, a groszek zwymiotuje.I co z tego?
    Co do karmienia piersią: wiesz jak kaloryczne i zdrowe jest i będzie Twoje mleko, zanim mały ukończy 1-szy rok życia?badasz to, kontrolujesz?wiele kobiet ma po czasie więcej wody niż mleka w pokarmie, więc żebyś się nie musiała niemiło rozczarować.Wtedy raczej nie będziesz mieć wyjścia innego niż bogate w witaminy papki, podawane łyżeczką symulującą samolocik.

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę nie wiem, w czym problem - w tym, że nie idę schematem, jak większość matek? Że chcę długo karmić piersią? Twoje informacje na temat zawartości "mleka w mleku" są wyssane z palca, mam nadzieję, że masz tego świadomość.

    I nie, nie chodzi o to, żeby wygrać na czasie i nauczyć Antka w 3 dni jedzenia samodzielnie nożem i widelcem, żeby mieć święty spokój, ład i porządek na stole. Chodzi o naukę samodzielnego jedzenia, dokładnie tak samo, jak samodzielnego poruszania się - rodzic stwarza warunki, dziecko resztę robi samo, zgodnie z samym sobą. I tyle.

    ~kaczuszka, 2011-02-03 10:57

    OdpowiedzUsuń
  14. zora, 2011-02-03 12:0129 lipca 2011 10:37

    Skoro są wyssane z palca, to dlaczego niektóre kobiety nie mogą po prostu karmić zbyt długo lub wcale?odpowiedź brzmi: dlatego, że ich pokarm nie spełnia warunków, czyli nie zawiera dostatecznie dużo związków potrzebnych do prawidłowego rozwoju dziecka, lub w ogóle nie maja pokarmu.myślę, że możesz sobie na ten temat poczytać choćby w internecie.
    Druga bardzo ważna sprawa:
    Nie określiłam ani negatywnie ani pozytywnie twoich metod, chyba ze w zdaniu "zauważyłam że lubisz odchodzić od tradycyjnych metod wychowywania małych dzieci", gdzieś to widzisz.Twoje metody owszem są dla mnie OSOBISCIE głupie ( noszenie dziecka w chuście po pierwsze: kojarzy mi się po z pokoleniem naszych babć, które aby robić w polu, jednocześnie karmić dzieci i nie tracić czasu, pasały się w chusty, po drugie: jestem zdania, że należy dbać o swój kręgosłup, który zresztą i tak w ciąży jest dostatecznie obciążony (a najmłodsze nie jesteśmy), i po trzecie: co byś zrobiła, jakbyś nagle poślizgnęła się (nawet na głupiej skórce od banana, czy na "prostej drodze") i upadła niosąc Antka w chuście? Nie muszę ci chyba pisać, że upadając na brzuch mogłabyś go nawet zabić.Oczywiście pewnie wyskoczysz zaraz, że przy stosowaniu tradycyjnych wózków też może się coś stać, że nie mamy wpływu itd.Ja uważam, że mamy wpływ, i że nosząc dziecko w chuście narażamy je o wiele bardziej (pomimo, że jest blisko nas) na niebezpieczeństwo.Dyskutować można o tym do nocy. Karmienie piersią do drugiego roku życia dziecka,( za wszelką cenę!) jest DLA MNIE również nienormalne). Widzisz, w życiu nie stosowałam i nie będę stosować twoich metod, ale to, że ja tego nie robię, nie znaczy, że są one ogólnie złe. Myślę, że nikt by cię do sądu nie pozwał nawet jakbyś karmiła piersią do 18 roku życia swojego dziecka.Robisz tak jak chcesz, jak ci wygodnie, jak lubisz i jak uważasz i jest ok. To, że ktoś napisze swoje zdanie nie znaczy wcale, że chce zmienić Twoje, nawrócić cię i sprawić abyś od tej chwili robiła inaczej tylko najnormalniej w świecie wziąć udział w dyskusji.Ile ludzi na świecie tyle zdań i opinii.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Od czego by tu zacząć...

    www.laktacja.pl - strona Polskiego Komitetu Upowszechniania Karmienia Piersią. Naprawdę warto przeczytać i zdać sobie sprawę z tego, że mleko matki ZAWSZE jest wartościowe dla dziecka, nie ma czegoś takiego, jak ZA MAŁO składników odżywczych, a brak pokarmu (o ile nie jest spowodowany dysfunkcją gruczołów mlekowych) często wynika z wielu innych czynników, np. płytkiego ssania piersi przez dziecko, zbyt rzadkiego przystawiania dziecka, dokarmiania mm, podawania smoczków-uspokajaczy, które dziecko ssie zamiast piersi itd. Bo hasło "w internecie" to jest bardzo szerokie pojęcie i przede wszystkim dużo bzdur można tam znaleźć, jakichś mitów i legend przekazywanych sobie przez babcie/ciocie/mamy/koleżanki itp. A nie mają one nic wspólnego z tym, jak wygląda mechanizm laktacji.

    Odnośnie żywienia dzieci - wyrwałaś moją odpowiedź z kontekstu, ale niech Ci będzie, napiszę bardziej obszernie:
    uważam, że nie ma sensu karmić dzieci np. 4miesięcznych papkami z łyżeczki, ponieważ po pierwsze - one tego w ogóle nie potrzebują, bo mleko (czy to matki czy modyfikowane) wystarczy im w zupełności, a po drugie - ich organizm nie jest jeszcze gotowy na przyjmowanie stałych pokarmów. Taką gotowość osiągają dzieci po 6m.ż., gdy już w miarę stabilnie siedzą, potrafią wziąć jedzonko w łapkę i wpakować do buzi. Gdzieś w okolicach 8-9m.ż. uczą się, o co chodzi z żuciem i wtedy zaczynają na serio zjadać to, co wcześniej rodzice im proponowali do zapoznania się. Działa tu ten sam mechanizm, co przy przemieszczaniu się: rodzic nie ćwiczy dziecka w chodzeniu, pełzaniu czy raczkowaniu, tylko stwarza warunki do naturalnego rozwoju tych umiejętności, np. poprzez zapewnienie płaskiego, wygodnego miejsca do zabawy na podłodze/kocyku/dywanie/macie edukacyjnej itp. Dziecko nie zacznie chodzić czy pełzać wcześniej, niż samo będzie na to gotowe, niezależnie od tego, jak bardzo byśmy chcieli, żeby było inaczej. Dlaczego więc z jedzeniem ma być inaczej?

    A w kwestii chusty: pewnie Cię nie przekonam, skoro kojarzy Ci się ona ze starą chłopką w polu. Mi się kojarzy z bliskością, jaka jest między matką a dzieckiem, z poczuciem bezpieczeństwa, jakie dziecko otrzymuje będąc w stałym kontakcie fizycznym z mamą. Wózek to jednak późniejszy wymysł, no i głównie krajów europejskich. Afrykanki, Azjatki - noszą swoje dzieci w różnych chustach, chodzą z nimi w przysłowiowe "pole", na zakupy, gotują tak obiady i zajmują się codziennym życiem bez konieczności biegania od kołyski do kuchni i z powrotem. Wygoda dla obu stron. :)
    A wywrócić mi się jeszcze nie udało, także spokojnie. :)
    No i chusta bardziej obciąża mi ramiona, mniej plecy. Kręgosłup nie protestuje, gorzej mi było z brzuchem w zaawansowanej ciąży niż z Antkiem w chuście, choć waży więcej. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-03 13:07

    OdpowiedzUsuń
  16. zora, 2011-02-03 15:3729 lipca 2011 10:40

    "Naprawdę warto przeczytać i zdać sobie sprawę z tego, że mleko matki ZAWSZE jest wartościowe dla dziecka..." Jeśli jesteś zdania, że ZAWSZE jest wartościowe to proszę cię wybierz się może do lekarzy, porozmawiaj na ten temat z ludźmi, którzy się na tym znają bardziej od ciebie.Mówisz, że internet nie jest dostatecznym źródłem wiadomości na ten temat, a sama się na niego powołujesz i w tym momencie generalizujesz, co jest strasznie dziecinne.chcesz aby Twoje zdanie na temat karmienia piersi było najlepsze i najbardziej trafne.otóż powiem ci, że niestety nie zawsze! i zrozum też kobiety,które nie mają mleka, bądź tak jak ci mówię nie ZAWSZE ich mleko nadaje się w ogóle do karmienia.Uwierz mi, że wiele z nich bardzo chciałoby karmić swoje dziecko piersią.Idź, porozmawiaj ze specjalistami oraz innymi kobietami na ten temat. I ciesz się, że ty możesz karmić swoje dziecko i nie masz żadnych problemów.

    OdpowiedzUsuń
  17. Powołuję się na stronę specjalistyczną, gdzie dokładnie wyjaśniony jest cały proces karmienia piersią, produkcji mleka itd.
    Brak mleka czy też jego niewystarczająca ilość może być uwarunkowana kilkoma czynnikami, o których już pisałam, więc powtarzać się nie będę. Przeczytaj może moją odpowiedź jeszcze raz, a potem jeszcze raz dla pewności, że WSZYSTKO zrozumiałaś.
    I nadal odsyłam na stronę laktacja.pl albo do jakiegoś certyfikowanego doradcy laktacyjnego.

    ~kaczuszka, 2011-02-03 16:08

    OdpowiedzUsuń
  18. Kobieta w sukience, 2011-02-04 10:1729 lipca 2011 10:41

    moja kolezanka karmiac dziecko piersia niemal je zagłodziła, bo wlasciwie nie miala mleka tylko wode, to tak apropos tego, pokarm jest zawsze wartosciowy i dobry. coreczka jej nie tyla wrecz chudla i dopiero poz robieniu badan wyszlo, ze jej pokarm to niemal woda. ale byla tak pewna swego jak ty, wolala meczyc dziecko, ktore glodne plakalo dniami nocami, bo przeciez kamrienie piersia jest zawsze najlepsze, dopiero lekarz postawil ja do pionu pytajac czy chce dalej glodzic dziecko. pewnie w wiekszosci przypadkow mleko mamy jest najlepsze,a le nie zawsze, a kobiety czytajace takie blogui jak ten i potem wierzace slepo potrafia krzywdzic swoje dzieci, bo upieraja sie przy swoim nawet jesli widza, ze dziecko chudnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawa jestem, jakie to badanie wykazało mało "mleka w mleku"? Lekarz kazał ściągnąć trochę pokarmu i dał do analizy? Bo wiesz, skład mleka kobiecego zmienia się w trakcie ssania i najpierw to faktycznie jest prawie sama woda, mleko I fazy służy jako picie dla dziecka. Dopiero jak possie dłużej, to zaczyna lecieć gęste mleko, czyl treściwy pokarm "do jedzenia".

    Nie ma takiej fizycznej możliwości, żeby mleko było za mało wartościowe/wodniste/niewystarczające. Może dziecko po prostu ssało krótko albo zbyt płytko, a lekarz niestety nie wykazał się w tym temacie. A szkoda, bo może gdyby znaleźć faktyczną przyczynę spadków wagi, Twoja koleżanka mogłaby dalej karmić z powodzeniem.

    Żeby nie było - to nie jest moje widzimisię, konsultowałam się z doradcą laktacyjnym w tej kwestii.

    No i notka jest o czym zgoła innym, nie o karmieniu piersią.

    ~kaczuszka, 2011-02-04 12:08

    OdpowiedzUsuń
  20. Kobieta w sukience, 2011-02-04 12:2829 lipca 2011 10:42

    wiem, czytalam. i jak zwykle dziwia mie twoje matody,a le to Twoja sprawa czym i jak karmisz. Ja uwazam, ze jedzenie sluzy do jedzenia, a zabawki do zabawy. nie chcialabym cie obrazic, ale to, ze jestes tak krotkowzroczna i uwazasz, ze pozjadalas wszystkiei rozumy nie swiadczy o wysokiej inteligencji. gdybym ja zalozyla storne internetowa i powypisywałabym teksty typu trzeba bic dzieci i bym sie podpasali jako jakis lekarz to znajac to co tu piszesz- uwierzylabys, bo wystarczy ze cos przeczytasz i swiecie w to wierzysz. Malo tego, nie docieraja do Ciebie argumenty wziete z zycia, bo przeciez skoro jakis lekarz tak czy tak napisal, to tak absolutnie musi byc. I nie chodzi mi tylko o karmienie piersia. Uwazasz, ze tylko to co TY robisz jest dobre. Idąc |Twoim tokiem myślenia, skoro ja np rodzilam naturalnie to wszystkie mamy po cc sa zle. Na pewno nie chcialo im sie rodzic albo sa do niczego bo maja jakas wade. To tylko taki przykład parafrazujący Twoj tok myslenia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdzie na moim blogu, ani w tej notce ani w innych, nie jest napisane, że ludzie, którzy robią inaczej niż ja, są głupsi czy gorsi. Sama to sobie dopowiadasz.

    Informacje o karmieniu piersią czerpię z tej strony: www.laktacja.pl oraz z tego forum: http://forum.gazeta.pl/forum/f,570,Karmienie_piersia.html Jest tam wyraźnie napisane, kto udziela porad, jak się nazywa, forum jest podstroną gazety eDziecko, więc sądzę, że pracują tam i piszą ludzie kompetentni, przez ten portal zatrudnieni. Jest tam wiele historii "z życia", które dało się rozwiązać na korzyść karmienia piersią. Zachęcam do lektury. :)

    W kwestii zabawy jedzeniem: dziecko w tym wieku nic innego nie robi, tylko się bawi. W ten sposób uczy się o świecie, jego prawach, zależnościach itd. Dlatego sądzę, że zabawa jedzeniem na tym etapie wyjdzie tylko na zdrowie - w swoim czasie Antoś poprzez zabawę dojdzie do tego, że tą marchewkę czy brokuła czy inne jabłko można nie tylko włożyć do buzi, ale też zjeść, i że to ma różne smaki - jedne fajniejsze, inne mniej - i że po zjedzeniu takiego czegoś można poczuć sytość w brzuszku, nie tylko po mleku pitym z piersi (tudzież z butelki).
    Jeśli dziecko karmi się łyżeczką w "ląduje samolocik w buzi", to też jest dla dziecka zabawa, choćby Ci się wydawało inaczej. Dopiero z czasem dzecko kojarzy to jako jedzenie samo w sobie. Trudno też, żeby było inaczej, gdyż dotąd jadło zupełnie inaczej (ssąs pierś lub butelkę).
    Przechodzenie od picia mleka do jedzenia stałego jest procesem. My pozwalamy Antosiowi sterować tym procesem samemu, w zgodzie ze swoimi potrzebami i możliwościami. Żadna w tym rewolucja.

    ~kaczuszka, 2011-02-04 13:23

    OdpowiedzUsuń
  22. zora, 2011-02-04 14:0729 lipca 2011 10:44

    czy ty jesteś aż tak ograniczona, ze nie możesz zrozumieć tego, że pokarm wielu kobiet nie nadaje się dla dzieci?.przez totalny przypadek trafiłam na tego twojego bloga, ale to co teraz wypisujesz jest naprawdę idiotyczne.
    Tak, koleżanka miała dobry pokarm, bo ty tak chcesz! bo ty wiesz, bo na laktacji.pl tak napisano! a ty będziesz mieć pokarm do 80 -tki! Lżej ci? Usatysfakcjonowana?
    A biologie kiedyś w szkole miałaś?

    OdpowiedzUsuń
  23. Zora, 2011-02-04 14:1629 lipca 2011 10:45

    http://forum.gazeta.pl/forum/f,5
    Kiedyś miałam zaburzenia miesiączkowania. Nie miałam okresu pół roku i dziewczyna na TWOIM forum napisała mi że to bardzo źle i że zacznę niedługo wymiotować krwią bo ta krew nie będzie miała sie gdzie zbierać i trafi do żołądka.
    Myślę, że ty byś w to uwierzyła:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz co - ja Ci po "prywacie" nie wypisuję, a mogę, więc wróć do poziomu dyskusji albo nie pisz wcale.

    Kobieta w sukience napisała, że jej koleżance zbadano pokarm i orzeczono, że jest to prawie sama woda, którą dziecko się nie najada. Otóż jest to kompletnie niemożliwe, a takie badanie nie wiem jak miało by być zrobione. Faktem jest, że mleko matki w dużej mierze składa się z wody, ale to normalne jest., zwłaszcza pokarm pierwszej fazy.

    Jeśli nie podoba Ci się to, co piszę, zawsze możesz tu po prostu nie wchodzić. Ja Cię widzę i tak nie przekonam, ty mnie zresztą tym bardziej. Kolejne obraźliwe komentarze pod hasłem "jesteś ograniczona" będę po prostu usuwać.

    ~kaczuszka, 2011-02-04 14:25

    OdpowiedzUsuń
  25. zora, 2011-02-04 14:3629 lipca 2011 10:47

    okej, sorry może trochę przegięłam.rzeczywiście usuń tego posta.
    myślę że będzie lepiej jak zakończymy ta dyskusje, bo ja się denerwuje, ty również.mamy odmienne zdanie i tyle.nie będziemy sie tutaj kłócić jak dzieci.
    W każdym razie życzę ci wszystkiego dobrego, i aby twoje dziecko, niezależnie od metod jakie stosujesz rosło zdrowo.Na pewno chcesz dla niego jak najlepiej i bardzo je kochasz i to się ceni.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Strona o podanym adresie nie istnieje, więc albo link jest zły, albo masz jakieś halucynacje.

    Forum, które czytam, jest tylko i wyłącznie o karmieniu piersią. Na gazeta.pl jest cała masa różnych forów, o różnej tematyce, i niewątpliwie nie wszystko, co tam jest napisane, ma sens. Niemniej forum "karmienie piersią" jest forum specjalistycznym i wypowiada się tam osoba znająca się na rzeczy, poza całą rzeszą kobiet karmiących i tych, które karmić chcą lub mają z tym jakiś problem i proszą o radę. I ja tylko o tym jednym pisałam, czytaj proszę ze zrozumieniem, bo już któryś raz dajesz dowód, że masz z tym problem.

    ~kaczuszka, 2011-02-04 14:29

    OdpowiedzUsuń
  27. Karolina., 2011-02-04 21:5429 lipca 2011 10:49

    Kaczuszka zawsze uwaza sie za najmadrzejsza i to co ona powie to świętość. Tak więc nie ma co się wdawać w zbędną dyskusję, bo i tak to,co Ty myslisz podważy śmiesznymi argumenta,badz odesle Cie na strone,ewentualnie powie,ze za malo wiesz. I po co sie denerwowac :)? Pozdrawiam poprzedniczki. PS. SAMA NARAZASZ SWOJE DZIECKO NA BOL, POMYSL CO BY SIE STALO JAKBY COS POLKNAL I SIE ZADLAWIL...

    OdpowiedzUsuń
  28. jola, 2011-02-07 10:4629 lipca 2011 10:50

    Nie masz racji. U mnie mleko po wielu mękach pokazało się siódmego dnia po porodzie. Cudne położne w szpitalu używając takich argumentów jak Ty doprowadziły do odwodnienia (wymusiłam badania krwi) i sporego spadku masy, dopiero wtedy łaskawie pozwolono mi dokarmić malucha mieszanką. Pokarm utrzymał się trzy miesiące. To był koszmar, ściąganie co dwie godziny (dzień i noc) kiedy mały nie chciał jeść, herbatki, zupki laktacyjne, cuda, straszny ból sutków które pękały i krwawiły. I płacz. Płacz głodnego dziecka. Po miesiącu pokarm był już tylko w jednej piersi. Wyciągniecie go wymagało pracy. Kilkanaście sekund ssania żeby było co przełknąć. Więc ściągałam i dawałam z butli. Później nie wyrabiałam się między karmieniami bo ściągnięcie 90 ml zajmowało i godzinę. A to było mało bo - tu Cię zdziwię - to nie był wartościowy pokarm. Początkowo to miało nawet kolor mleka, pod koniec była to mętna woda. Nie masz racji. Nie każda kobieta ma mleko. Ja nie miałam. A co do tematu: Twoje dziecku umie już samo siedzieć?? Mamy synów w podobnym wieku ale nie odważyłam się mojego posadzić w takim krzesełku. Mój pediatra twierdzi, że dziecko umie siedzieć kiedy samo usiądzie. Gdzieś u Ciebie na blogu widziałam wpis, że trenujecie siadanie podciągając małego za rączki - z moich informacji wynika, że jest to całkowicie zabronione. No ale co lekarz to inna opinia.

    OdpowiedzUsuń
  29. Kobieta w sukience, 2011-02-07 11:4029 lipca 2011 10:50

    my tez nie sadzamy naszego synka nasile,ma jeszcze na to czas, jestes kolejnym dowodem na to, ze niekazda kobieta mozekarmic, ale kaczuszka i tak ci nie uwierzy, bo wie lepiej....

    OdpowiedzUsuń
  30. zora, 2011-02-03 12:0329 lipca 2011 10:51

    "I nie, nie chodzi o to, żeby wygrać na czasie i nauczyć Antka w 3 dni jedzenia samodzielnie nożem i widelcem, żeby mieć święty spokój, ład i porządek na stole. Chodzi o naukę samodzielnego jedzenia..."
    Chyba troszkę zaprzeczasz sobie:) Mam nadzieje, że masz tego świadomość:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Mama Kangurzyca, 2011-02-03 18:5929 lipca 2011 10:52

    Ło matko i córko!!! Mleko w piersi po roku? Skąd Koleżanka czerpie wiedzę?! Ręce opadają...

    Co do BLW... warto poczytać co nieco, zanim się skrytykuje... Dzięki tej metodzie w zasadzie nie da się wychować niejadka - choćby to poczytuję za zaletę. Do tego, owszem, dziecko szybciej stanie się samodzielne - szybciej nauczy się operować łyżką, widelcem. Moja mała sama jadła łyżeczką zanim skończyła rok. Piła z kubka jeszcze wcześniej, równiez dlatego, że NIGDY nie uzywałyśmy butelki, mimo, że ja wróciłam do pracy zanim ona skończyła pół roku. Do około roku podstawą jej żywienia była pierś, na bilans roczniaka była na 75 centylu - z wody? ;>
    Teraz ma ponad 2 lata, a ja wciąż karmię piersią. O!

    OdpowiedzUsuń
  32. Raczej się nie najadł, bo praktycznie nic nie zjadł. Ale nie o to chodzi, tylko o zapoznanie się się z jedzeniem w ogóle. :)

    Trudno powiedzieć, czy "od zawsze" się rozdrabnia jedzenie dzieciom. Z bardzo dawnych lat nie ma na ten temat żadnych wieści, bo nie było kiedyś znawców od wychowania i żywienia, a matki robiły to, czego nauczyły się od swoich mam i babć. Taka tradycja przekazywana drogą ustną.
    Odkąd się specjaliści pojawili, zaczęły się też różne teorie, co trzeba i dlaczego. Kiedyś jedzenie wprowadzano już dzieciom w trzecim miesiącu, czasem wcześniej, bo taka był rada "specjalistów". Dzieci w tym wieku nie są w stanie jeszcze nic zjeść samodzielnie, więc karmiono je łyżeczką, rozdrobnionym pokarmem. Dziś ta granica przesunięta została do wieku 6 miesięcy, więc i karmienie powinno zostać zmodyfikowane.

    ~kaczuszka, 2011-02-03 16:04

    OdpowiedzUsuń
  33. Ligia, 2011-02-03 17:5829 lipca 2011 10:55

    Podoba mi się ta metoda. Planuję dziecko i pewnie ją przetestuję :-) Na pewno planuję używać pieluszek wielorazowych, może próbowałaś i masz jakąś opinię? :-)
    Moja mama była z tych osób, które nie cackały się z dzieckiem jak z jajkiem i nigdy nie stała nade mną z tekstami typu "leci samolocik...". Uważała, że jak będę głodna to sama po jedzenie sięgnę. I miała rację- kiedyś mnie znalazła z kromką suchego chleba ;-) Ja nienawidzę zmuszania do jedzenia (złe wspomnienia- babcia i przedszkole) i uważam, że im wcześniej dziecko pozna prawdziwe pożywienie a nie bezkształtne papki, tym lepiej. Oczywiście w granicach umiaru, który Ty, moim zdaniem, zachowujesz. Gratuluję nie podążania za głupią i niezdrową modą wpychania w dziecko papek ze słoiczków :-)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Carina, 2011-02-03 21:3029 lipca 2011 10:55

    Ligia, wybacz ze wtracam sie niepytana.Jesli interesuja Cie pieluchy wielorazowe to moze zainteresuje Cie EC (Elimination Communication) / bezpieluchowe wychowanie.Moja corka ma 12 tygodni i wysadzam ja na nocnik (a raczej nad nocnik) od 2-go tygodnia zycia. Uzywamy pieluch tetrowych na wszelki wypadek tylk dlatego,ze nie udalo mi sie kupic majtek na maly bobasowy tylek. Duzo jest infornacji na ten temat w internecie, wydaje mi sie ze na blogu kaczuszkowym jest link.Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  35. To ja też sobie pozwolę poza tematem - czy mogłabyś podać jakieś namiary do siebie, Carina, albo napisać do mnie na maila (link pod zdjęciem kaczuszki po lewej stronie), bo mam pytanie odnośnie EC. :)
    Z góry wielkie dzięki.

    ~kaczuszka, 2011-02-03 22:04

    OdpowiedzUsuń
  36. Carina, 2011-02-03 18:4829 lipca 2011 10:56

    O matko i corko, slabo mi sie robi kiedy czytam te bzdurne komentarze na temat karmienia piersia i chustowania. Wieki cale dzieci byly karmione w ten sposob i noszone, nie bylo by nas dzisiaj tutaj gdyby pokarm kobiecy byl niewystarczjacy- butelki i formula to wspolczesny wynalazek. Przykro,ze spoleczenstwo nieswiadome... .Odsylam do stron La Leche League, Dr Jacka Newmana czy kellymom.com- skarbiec informacji!

    A co do BLW- dziecko wcale sie nie ma najesc tym 'normalnym jedzeniem'- ten dodatkowy pokarm ma duzo mniej kalorii niz mleko matki.Jak juz kaczuszka napisala dziecko uczy sie o jedzeniu a nie tylko jedzenia.Dzieki tej metodzie mozna zapobiec otylosci, bo dzieci nie sa napychane kaszkowymi samolocikami- jak juz sie naucza, beda jadly tyle,ile organizm potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
  37. zora, 2011-02-03 20:1229 lipca 2011 10:57

    zauważ, że wieki temu były troszeczkę inne warunki.żyjemy w innych czasach i mało prawdopodobne aby większość z nas przeżyła w tym momencie jakby musiała się znaleźć w warunkach sprzed wieków.tak jest i tyle.jesteśmy mniej odporni, bardziej rozpieszczeni. bazując na tych teoriach o karmieniu piersią mnie by już nie było, bo moja mama miała zakaz karmienia mnie piersią, ze względu na obecność toksycznych związków w pokarmie.oczywiście było to czymś spowodowane, ale tak czy owak miało miejsce.
    poza tym rozwój dziecka i to kiedy zacznie samodzielnie jeść nie jest uwarunkowane tym czy damy mu się badziać w marchewkach i brokułach.znam dzieci co jadły papki a mając rok tez jedzą łyżeczką całkowicie normalnie i estetycznie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Carina, 2011-02-03 21:2329 lipca 2011 10:58

    Widze,ze lubisz czepiac sie slowek wiec uscisle- wieki temu i od wiekow wlasciwie.I oczywiscie,ze duzo sie zmienilo. I swietnie,ze po drodze wynaleziono szczepionki itd. Ale w niektorych dziedzinach warto wracac do przeszlosci - to sa dobre, wyprobowane metody.

    Nikt nikogo do karmienia piersia nie zmusza. I zgadza sie- sa przypadki,kiedy karmic sie nie da- naleza jednak do rzadkosci.Ale niezaprzeczalnie pokarm matki jest najlepszym,najbardziej odpowiednim jedzeniem dla dziecka, ktory zawiera dokladnie to, co dziecku na danym etapie rozwoju potrzebne. Odsylam do strony Swiatowej Organizacji Zdrowia.

    Nie chcesz karmic piersia- nie karm. Nie chcesz nosic dziecka w chuscie- nie nos. Masz prawo do swojego zdania jak najbardziej. Tylko fajnie, jak komentarze podparte sa wiedza fachowa a nie jakimis mitami typu 'nie nalezy cwiczyc jak sie karmi piersia,bo mleko bedzie kwasne' lol

    I z ciekawostek....
    http://www.drmomma.org/2008/02/microscopic-view-of-human-milk-cows.html

    OdpowiedzUsuń
  39. zora, 2011-02-03 22:1629 lipca 2011 10:59

    wiesz co, proszę cię o to abyś poczytała moje dzisiejsze posty, i pokazała mi choć jedno zdanie w którym ja skrytykowałam karmienie piersią!choć jedno!
    napisałam że uważam ze karmienie dziecka (za wszelką cenę!) do drugiego roku życia piersią jest nienormalne.bo tak sądze! owszem, jeśli masz pokarm i dziecko nadal chce ssać, nie widzę przeszkód, ale trzymanie się rekami i nogami zdania:"zamierzam karmić do drugiego roku życia mojego dziecko piersią, bo tak chce i już" uważam za chore, co argumentuje tym, że mało kobiet do drugiego życia dziecka ma w ogóle pokarm.
    nosić w chuście nie zamierzam, bo nie uznaje tej metody (jw).myślę, że jeśli poczytasz wszystko to co napisałam wyżej dojdziesz do wniosku, że ja naprawdę jestem tolerancyjną osobą.Ja nie mówię, ze dawanie dziecku marchewek gotowanych jest złe i nie mówię też, że tego nie będę robić.mówię za to: nie uważam, aby papki były złe, głupie, tradycyjne, beznadziejne i gorsze. Wydaje mi się, że to autorka bloga wartościuje, uważa że nikt nie chce karmić piersią. Jeśli tylko będę mogła to dam swojemu dziecku pokarm, czyli to co, jak mówisz jest najlepsze.Usiłję tylko wytłumaczyć, że nie wszytskie mamy ten pokarm mają, i chwała Bogu, że technologia oferuje tak dobre zamienniki, bo nie wszystkie bobasy mogły by się dobrze rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  40. Po pierwsze - notka jest o rozszerzaniu diety, temat karmienia piersią to ty poruszyłaś. Nikt zresztą nie pisał tu o karmieniu "za wszelką cenę, do drugiego roku życia", więc nie wiem, skąd Twoje oburzenie w tym temacie.

    Jeśli natomiast kobieta karmi swoje dziecko piersią, to pokarm jest tam stale, czyli - jakby się uprzeć, to i do 18tego roku życia można by karmić. :P I pokarm będzie, bo jest produkowany tak długo, jak dziecko ssie (odsyłam raz jeszcze pod www.laktacja.pl, tam wyczerpująco i przystępnie o tym piszą). Więc argument "bo kobiety często nie mają tak długo pokarmu" jest chybiony.

    kaczuszka, 2011-02-03 22:23

    OdpowiedzUsuń
  41. zora, 2011-02-03 22:4029 lipca 2011 11:01

    wiesz co, jeśli twoja teoria nie jest chybiona, to po co my w ogóle spożywamy co innego niż mleko matki? idąc twoim tropem moja 80 letnia babcia mogłaby karmić moją mamę jakby się uparła, a moja mama mnie! i nic innego nie musielibyśmy jeść, bo przecież najzdrowsze jest mleko matki! nawet nie wiesz jak mnie rozśmieszasz :) Jeśli ty w ogóle tutaj piszesz poważnie to ja ci bardzo współczuję...i polecam trochę się dokształcić ogólnie, nie tylko z zakresu laktacji i dietetyki niemowląt.

    OdpowiedzUsuń
  42. Współczucie niepotrzebne, bardziej się Tobie należy, bo uparcie nie chcesz czytać tego, co piszę do Ciebie, ze zrozumieniem.

    Nigdzie nie napisałam, że karmić WYŁĄCZNIE mlekiem matki. Zapotrzebowanie na składniki odżywcze rośnie i dlatego rozszerza się dietę dziecka. Niemniej laktacja nie "umiera" ot tak sobie, tylko kończy się, gdy dziecko przestaje ssać. Więc karmić piersią (produkować mleko) można bardzo długo, nawet do us...nej śmierci. ;) Niemniej nie jest to potrzebne, dzieci zwykle pięknie same "wyrastają z piersi" ok. 2-3 roku życia.

    ~kaczuszka, 2011-02-03 22:52

    OdpowiedzUsuń
  43. Karolina., 2011-02-04 22:1129 lipca 2011 11:02

    Mój Hubert mlodszy od Twojego zaledwie 3 dni, pieknie je z lyzeczki i wcale nie bawie sie w "samolociki",jak widzi kubek z jedzeniem to juz sie cieszy. Zajrzyj do Mamy Kini, jej Mala juz nie chce pic mleka a ma 10 miesiecy,poczytaj o przypadkach w jej wsi,kiedy dzieci pija mniej niz rok, wiec skad te info,ze dziecko przestaje ssac piers ok 2-3 roku, w zyciu nie widzialam takiego duzego dziecka przy cycu. Poza tym jak Ty nie masz zadnych obowiazkow,tylko latanie z cyckami po domu, to chwala Ci karm dziecko do "usran.ej smierci" jak to sama napisalas. I mowisz,ze karmienie dziecka lyzeczka jest zabawa, to czym jest ta Twoja zabawa? nie dosc,ze moze byc niebezpieczna to nawet dziecko nie wie do czego to sluzy i traktuje to jako zabawke,bo przeciez dziecko w tym wieku wszystko pcha do buzi,myslisz,ze warzywo rozni sie czyms od grzechotki? watpie. (nie powolam sie na zadna strone www, lecz na wlasna wiedze). Po postach widac,ze nie masz zadnych obowiazkow,ani pracy,ani studiów, nic. Pozazdroscic wolnego czasu i latania z cyckami na wierzchu.

    OdpowiedzUsuń
  44. pediatra cham, 2011-02-04 23:5629 lipca 2011 11:03

    Twoja nieudolnie ukrywana zazdrość przekłada się na bezsensowne i mało konkretne komentarze. Nie dość, że bazujesz na swojej wiedzy, która jak wynika z wypowiedzi nie jest zbyt obszerna, to uważasz za wpychanie dziecku łyżki do gardła za zaj.biste karmienie dziecka. Wróć do szkoły rodzenia, albo doradcy laktacyjnego, tylko nie do tego Twojego klubu gospodyń wiejskich, którym w latach 60-tych powiedziano i tak ma być, a lekarz leczy w jednej wsi od lat ten sam i jak widać pojęcia o laktacji nie ma najmniejszego. A Ty uważasz, że nie narażasz swojego dziecka na ból? Ono nie ma pojęcia co się dzieje, nie wykształcił się jeszcze u niego odruch połykania, ale jak mu wepchniesz swoją zaj.bistą łyżeczkę do połowy gardła to co ma zrobić jak już nie da się wypluć. Pomyśl! Poczytaj może o rozwoju dziecka zanim zaczniesz się wypowiadać na temat, i nie zaglądaj do książek z lat 60tych czy tych, które Twój lekarz czytał, bo baranów wśród lekarzy nie mało. Może i autorka nie jest profesjonalistką (tak mi się wydaje), ale argumenty jakie przytacza jak i odsyłacze do fachowego źródła pozwalają mi przypuszczać, że jest bardziej profesjonalna w swoim bieganiu z cycami na wierzchu niż Ty ze swoją "wiedzą". Idź i się doucz, a później wróć i porozmawiaj na poziomie z rzeczowymi argumentami, bo teraz to co piszesz jest żałosne i pozbawione poziomu.

    OdpowiedzUsuń
  45. Karolina., 2011-02-05 11:2929 lipca 2011 11:04

    Hahaha! smieszne! jak mu nie smakuje to wypluwa,nie ma z tym najmniejszego problemu :). z jedzeniem radzi sobie rewelacyjnie :). wiedzy wcale nie mam od lekarza, ktorych tu obrazasz,a co do czego to do kogo sie zglosisz o pomoc jak nie do lekarza? Poczytaj sobie nawet poradnik Nutricia lub Bebilon, tak wszystko szczegolowo jest opisane. PS. Kaczuszko,czy to twoj nowy nick? hahaha.

    OdpowiedzUsuń
  46. Wiesz co - żal mi Cię, jeśli sądzisz, że nie umiem wypowiedzieć się otwarcie pod własną ksywą, a uciekam się do "nowych pseudo", żeby kogoś zmieszać z błotem. :/
    Czerpiesz wiedzę z poradnika Bebilon? Sama sobie więc odpowiedz, kto go pisze i dlaczego.

    ~kaczuszka, 2011-02-05 12:33

    OdpowiedzUsuń
  47. Karolina., 2011-02-07 14:1729 lipca 2011 11:04

    Po pierwsze wcale nie czuje sie zmieszana z blotem, twoje komentarze jak i 'pediatra cham' poprawiaja mi nawet humor,bo dawno takich bredni nie czytalam ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. alex255@onet.pl, 2011-02-04 21:0729 lipca 2011 11:05

    Bardzo dobry pomysl. Czytalam kiedys o tym zeby nie zmuszac dziecka do jedzenia nie bawic sie w samolociki i garaze tylko poukladac fantazyjnie jedzonko na talerzu i pozwolic dziecko na wybor.
    Jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  49. Kinga, 2011-02-05 12:3829 lipca 2011 11:05

    Moze to i dobry pomysl , nie mowie ze nie tylko na poczaatek za nic w swiecvie nie dalabym kalafiora.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  50. A dlaczego nie? W schemacie żywienia zalecają go już od 6 miesiąca, czyli na sam początek. Podobnie brokuła, brukselkę, a nawet fasolkę szparagową. Obok marchewki i jabłka. :)
    Brokuła i kalafiora wybrałam, bo łatwo go podzielić w różyczki, które dobrze dają się chwycić w łapkę, a kwiat kalafiora/brokuła jest miękki i dobry do "memlania". :)

    ~kaczuszka, 2011-02-05 12:43

    OdpowiedzUsuń
  51. Kinga, 2011-02-06 09:5429 lipca 2011 11:06

    tabela zywieniowa tabela zywieniowa a wlasny rozum tez trzeba miec .kalafior powoduje wzdecia dlatego bym nie podala jako pierwsza rzecz do sprobowania i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  52. Może i powoduje, Antkowi nie spowodował. :)

    A polecana wszędzie "na pierwszy raz" marchewka często uczula dzieci. No ale własny rozum trzeba mieć. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-06 10:21

    OdpowiedzUsuń
  53. Karolina., 2011-02-07 14:1629 lipca 2011 11:07

    brukselka na pierwsze jedzonko? na prawde "wieeeeeeelka" wiedze posiadasz. marchewska uczula? w zyciu nie slyszalam o takiej bredni.

    OdpowiedzUsuń
  54. Kobieta w sukience, 2011-02-07 15:2929 lipca 2011 11:07

    tez pierwsze slysze zeby marchewka uczulala, nawet z hippa jest oznaczona jakoprodukt nieuczulajacy, dlaalergków. zreszta mojsynek maelergie, ale nie na marchewke...

    OdpowiedzUsuń
  55. To, że na słoiczku HIPP jest napisane, że TAM jest marchewka nieuczulająca nie oznacza, że to warzywo nie uczula. Bo uczula. Wpisz sobie to chociaż w google i zobacz, ile stron wyskakuje.

    ~kaczuszka, 2011-02-07 17:38

    OdpowiedzUsuń
  56. Kobieta w sukience, 2011-02-07 19:3829 lipca 2011 11:08

    na forach mozna znalezc wszystko, jak wpisze, zapytanie czy od pocalunku sie zachodzi w ciaze to tez mi wyskoczy, ze tak. internet to nie jest najlpesze zrodlo informacji.

    OdpowiedzUsuń
  57. Jak sobie wpiszesz nawet co całowanie i ciążę, to owszem - wyskoczą różne zapytania, ale warto wtedy też poczytać odpowiedzi, prawda?

    Nadal zachęcam do zapoznania się z tematem, by móc kontynuować dyskusję o faktach, a nie domniemaniach.

    ~kaczuszka, 2011-02-08 10:18

    OdpowiedzUsuń
  58. To wpisz sobie w wujka google "marchewka uczula" i zobacz, ile stron wyskakuje. I postów na forach dla mam. I że dużo dzieci ma uczulenie na marchewkę. Jednak.
    Warto sprawdzić, zanim się powie "bzdura", nie uważasz?

    ~kaczuszka, 2011-02-07 17:37

    OdpowiedzUsuń
  59. Kinga, 2011-02-07 19:1629 lipca 2011 11:09

    Witaj.
    JA nie krytykuje ani nie pochwalam. Jesli tak sa odbierane moje komentarze to trudno.Ale logicznie myslac.Uwazam ze jesli juz patrzy sie na tabele zywieniowe to na poczatek podaje sie marchewke , jablko, ziemniak. I nie wazne ze Malutki ma 6 miesiecy i spojrzalas na to co od 6 mozna podac.Wazne ze dopiero zaczyna przygode z jedzeniem wiec trzeba zaczac od podstaw.
    Ja osobiscie nigdy nie slyszalam zeby marchewka uczulala, a sama dwoje dzieci mam .Co nieoznacza tez ze jestem najmadrzejsza.Ale wiadome jest ze uczulaja truskawki, czekolada ,orzechy i cytrusy.A marchewce przenigdy nie slyszalam.
    A kolejna rzecz to to ,ze skoro maluszek przez 5 czy 6 miesiecy mial w buzce tylko piers to jak mozna mu nagle zaooferowac cos co ma konsystencje stala a nie jest papka.
    Dla mnie to wszystko jest logiczne, ze wszystko nalezy robic pokolei zeby maluszek mogl sie przyzwyczaic i nauczyc sie.
    Takie podawanie jedzenia to dla mnie tak jak by posadzic 3 miesieczne dziecko i niech siedzi .Dziwne.
    Ale koniec koncow Ty jestes mama skoro uwazasz ,ze tak jest dobrze i to co robisz w twoim przekonaniu jest dobre to dobrze.Kazdy ma swoj wybor.
    Pozdrawiam serdecznie.Calusy dla Malenstwa:)

    OdpowiedzUsuń
  60. Karolina., 2011-02-07 20:4429 lipca 2011 11:10

    Dokladnie! Zgadzam sie z Kinga! Gdyby marchewka byla taka uczulajaca to nie podawano by sie jej jako pierwszy posilek(badz jeden z pierwszych), no ale ty jak zwykle uwazasz inaczej. na pewno marchewka na pierwszy posilek jest bezpieczniejsza niz brukselka czy kalafior!

    OdpowiedzUsuń
  61. Kobieta w sukience, 2011-02-07 21:2429 lipca 2011 11:10

    no wlasnie, nie przypominam sobie zeby ktorakolwiek firma czy gerber hipp czy bobovita dawaly na pierwszy rzut, czyli po czwartym meisiacu kalafior, widocznie jakis powod tego jest....

    OdpowiedzUsuń
  62. Ponieważ nie podaję swojemu dziecku nic "od czwartego miesiąca", tylko w szóstym, to uważam, że jest to jednak spora różnica. Przede wszystkim w możliwościach jego układu pokarmowego na trawienie różnych pozamlecznych pokarmów.

    Tabele ze schematami żywienia niemowląt różnią się między sobą a tym, co jest na słoiczkach. W UK dziecko, które skończyło 6 miesięcy i nie jest alergikiem może po prostu jeść wszystko i nikt się specjalnie żadną kolejnością wprowadzania nie przejmuje. Polska pod tym względem jest, jak zwykle zresztą, straszliwie zacofana i przewrażliwiona.

    Antoś zjadł brokuła, kalafior i żyje. I nic mu nie było. Więc w kwestii "bezpieczeństwa" tych produktów 1:0 dla niego. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-08 10:06

    OdpowiedzUsuń
  63. osoba często odwidzająca, 2011-02-08 10:2929 lipca 2011 11:14

    Do Karoliny i Kobiety w "szmacie":
    Jeśli tego typu komentarze Ciebie bawią to najwidoczniej cały system naszej cudownej edukacji nie podniósł IQ jakim dysponujesz od urodzenia. Jeśli wiedza jaką czerpiecie to wiedza z czasopism popularnonaukowych typu "fakt" i poradniki Bebiko, Hipp, Gerber czy innego gów.... nastawionego na komercję i zysk, to tylko pozazdrościć rzetelnej wiedzy.
    Ktoś już chyba wspominał, abyście zaczęły MYŚLEĆ i nie kierowały się własną wiedzą, doświadczeniem czy Waszym "wydaje mi się", a zasięgnęły fachowej porady, dzięki temu może Wasze komentarze miały by sens. I tak się tu dziwię kaczuszce, że nie wywala Waszych komentarzy, bo i nie rozwijają wątku, i nie są na poziome osób kulturalnych.
    Aby nie było, że się tylko tu mądrzę i rozbawiam tutejszą "czytelniczkę" to podam linki do tematów, które ostatnio ostro potraktowałyście oczywiście bez sensownej argumentacji, artykuły podpisane przez lek. med., jeśli to dla Was za mało to może powinnyście postarać się o nominacje profesorskie.
    Marchewka:
    http://www.grabieniec.pl/pokaz_artykul.php?id_artykulu=338
    http://www.allallergy.net/fapaidfind.cfm?cdeoc=255
    http://www.ehow.com/about_5034861_signs-symptoms-carrot-allergy.html
    http://www.livestrong.com/article/214759-carrot-allergy-symptoms/
    prawdopodobnie ta pochodząca z ekologicznych gospodarstw już nie jest tak uczulająca, a na ich bazie zazwyczaj tworzone są słoiczki dla dzieci. Ale kaczuszka chyba nie pisała o ekologii.

    Kalafior:
    http://www.edziecko.pl/jedzenie/1,79377,4087721.html
    u jednych dzieci powoduje wzdęcia u innych nie, najwidoczniej jej dziecka nie wzdyma, zresztą z notki o WHO wynikało, że nikt nie ma zamiaru podawać kalafiora, czy JAKIEJKOLWIEK innej gów.... papki jej dziecku, gdyż będzie karmione TYLKO mlekiem matki do osiągnięcia odpowiedniego wieku, w którym będzie gotowe spróbować innego jedzenia. Nie rozumiem oburzenia, jej sprawa, jej cycki, jej blog, jej dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  64. osoba często odwidzająca, 2011-02-08 10:2929 lipca 2011 11:14

    Sadzanie niemowlaka (artykuł przestrzegający przed zbyt wczesnym sadzaniem):
    http://vojta.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18&Itemid=2
    pamiętajcie jednak, że nigdzie na blogu nie dało mi się doczytać, że dziecko kaczuszki siedzi godzinami na krześle czy na podłodze, wydaje mi się, że podchodzi do tego zdroworozsądkowo, jeśli Wy bierzecie dziecko na ręce (chyba że stronicie od kontaktu fizycznego, czego można by było się spodziewać po "ciepłych" komentarzach) to dziecko przyjmuje pozycję siedzącą, dziecko siedzące na kolanach tak samo, dziecko wysadzane na nocnik podobnie, foteliki samochodowe i bujaczki wymuszające pozycje pół siedzące, są to momenty, o których się tu pisze.

    Karmienie piersią:
    Najwidoczniej "jola" znalazła się w tej 2% grupie kobiet, która karmić nie może, ale polecam artykuł:
    http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79410,8128739,Dlaczego_Norwezki_polecaja_karmienie_piersia_.html

    i dlaczego u nich to 98% wie co najlepsze dla ich dziecka a u nas nie?
    Dlaczego u nich to norma a u nas "terror"?
    Czy populacja Polaków nie powinna się zmniejszyć biorąc pod uwagę ilość "kobiet z problemami"?
    Czy nie słyszycie tego końcowego zdania w reklamach mleka, czy nie widzicie drobnego druku na opakowaniu mleka modyfikowanego "najlepsze" "zaraz po mleku matki"? - to dla tych co ufają broszurom tworzonym przez koncerny, nawet koncerny to wiedzą, ale na czymś kasę muszą zbić. Wejdźcie sobie na stronę Bebiko.pl i w zakładce produkty, aby przejść dalej trzeba kliknąć oświadczenie, w którym między innymi: "Mleko matki jest najlepszym i najbardziej wartościowym pokarmem dla dziecka. Zawiera..." itd. Czytanie ze zrozumieniem nie każdy niestety opanował.
    Powyższe pytania dotyczące laktacji i karmienia są pytaniami retorycznymi i przez myśl by mi nie przeszło, by chcieć od Was odpowiedzi, więc proszę nie wysilajcie się, bo szkoda mi czasu na czytanie głupot.

    Na koniec może coś mniej profesjonalnego, ale idealnie oddającego rzeczywistość jaką tworzycie, może przeczytacie (choć szczerze wątpię) i przemyślicie sprawę, lub dołączycie do szerokiego grona owej społeczności:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie

    Tymi ciepłymi słowami Karolinie i Kobiecie "w szmacie" życzę udanego rodzicielstwa, a kaczuszce cierpliwości trolla ...

    OdpowiedzUsuń
  65. jola, 2011-02-08 15:0229 lipca 2011 11:15

    Ponieważ wymieniasz mnie w tej - hmm - wypowiedzi odpowiem: rzeczywiście chyba jestem w tych 2%, korzystałam z pomocy poradni laktacyjnej, w szpitalu w którym rodziłam była taka i całkiem miło ją wspominam. Niestety, żadne porady nie pomagają jeśli mleka po prostu nie ma. Nie był to problem z przystawianiem. Również synek nie miał problemu ze ssaniem, bidul ciągnął ta pusta pierś pięknie. Dzięki poradom profesjonalisty udało się laktacje pobudzić, na krótko, mleko w prawej piersi zniknęło po około miesiącu. Tak po prostu, ani kropelki. W lewej było prawie trzy miesiące. I też zniknęło. Wypowiedziałam się też na temat sadzania dziecka które siedzieć nie potrafi. Wybacz ale widzę zdecydowaną różnicę między fotelikiem samochodowym (pozycja pół leżąca) a krzesełkiem Antilop! To krzesło jest zdecydowanie przeznaczone dla dziecka które umie siedzieć bez podparcia (trzymając dziecko na kolanach podpierasz je). Co więcej, w metodzie BLW podkreśla się, że dziecko MUSI umieć samo siedzieć. Sama metoda w moim przekonaniu trochę drastyczna, ja zaczęłam od miksowania marchewki, ziemniaka, podałam też już pierwszą zupkę mięsną ale została wzgardzona. Pierwszym razem maluch nie rozumiał o co chodzi, teraz na widok łyżeczki śmieje się i z wielką przyjemnością zjada. Nie karmię go na siłę, je ile ma ochotę. W momencie kiedy będzie gotów przestanę miksować i zacznę rozgniatać widelcem. Różnica polega na tym, że autorka blogu karmi piersią więc wie, że jej dziecko dostaje co najlepsze. Moje dziecko je sztuczne mieszanki, dlatego zależy mi na tym żeby zjadał jak najwięcej innych - naturalnych - produktów, tak aby ilość mieszanki jak najszybciej zminimalizować. BLW to na początku przecież zabawa i oswajanie z jedzeniem i pewno jeszcze długo porcje rzeczywiście zjedzone będą minimalne. Przeciwniczkom karmienia tak małego dziecka ( mój synek ma pięć miesięcy i od trzech tygodni dostaje już marchew, ziemniaka, jabłko - które w większości wypluwa) powiem, że (taak ulubiony temat mamusiek) kupki mojego syna zdecydowanie się poprawiły odkąd dostaję warzywa. A wszystkim miłośniczkom słoiczków powiem: słoiczek marchewki kosztuje ponad 3PLN, ta sama ilość przygotowana w domu to koszt około 40 groszy (wliczyłam energię elektryczną). Ustosunkuję się jeszcze do baardzo kulturalnej i na wysokim poziomie wypowiedzi którą komentuję. Otóż "~osoba często odwidzająca" widzi drzazgę w oku bliźniego a belki w swoim nie dostrzega. Obawiam się, że Twoje IQ może i poziom szkolnictwa podniósł ale o elementarnych podstawach kultury w Twojej szkole (a i pewno w domu) raczej nie mówiono.

    OdpowiedzUsuń
  66. Karolina., 2011-02-08 15:4529 lipca 2011 11:16

    Dokladnie! U mnie jest identycznie! Maly cieszy sie na widok jedzenia, je zadowolony, jak mu nie smakuje to wypluje, nie ma z tym najmniejszego problemu, a jak smakuje to nawet "prosi" o wiecej. Pokarm jako taki mialam,ale maMNalyt sie nie najdal(!!!), piersi byly puste a on wciaz chcial jesc. Do tego doszla choroba 3 tygodniowa choroba. To,ze matka karmi butelka nie oznacza,ze jest gorsza matka! A co do 'osoby czesto odwiedzajacej', miej odwage chociaz sie przedstawic,a nie zmieniasz podpisy innych osob-gdzie sie podziala twoja kultura? Dlaczego uwazasz,ze poradniki Bebilony itd. sa klomercyjne? czy widzialas kiedykolwiek na sloiczku napis "jestem najlepszym produktem",ja takowego nie widzialam, jak sama napisalas na mleku widnieje "najlepsze zaraz po mleku matki", wiec skad ta komercja?

    OdpowiedzUsuń
  67. Kobieta w sukience, 2011-02-08 17:2329 lipca 2011 11:17

    Nie wiem do kogo ten glupi komentarz osoby ktora czestu tu odwiedza, bo ja nie ejstem kobieta w szmacie, coz widac bardzo wysoki poziom kultury, tylko pozazdroscic. i tez nei wiem co jest strasznego w kupowanieu sliczkow czy czytaniu poradnikow bebilona czy bebiko.

    OdpowiedzUsuń
  68. Zachęcam jednak do przejrzenia forów w tym temacie. I zdania lekarzy. I po prostu sprawdzenia informacji, zanim się krzyknie "właśnie, mam rację!".

    ~kaczuszka, 2011-02-08 10:08

    OdpowiedzUsuń
  69. Marchew niejako sama w sobie nie uczula, za to w korzeniu tej rośliny (który to korzeń właśnie zjadamy) gromadzą się wszelkie pestycydy i inne świństwa. I maluchy reagują alergicznie. Nie wszystkie. Nie zawsze. Ale jednak.

    Co do BLW samego w sobie - to nie jest tak, że od mleka przechodzimy do stałego jedzenia i już. Wszystko jest procesem. Przecież Antek nadal pije mleko i pić je będzie jeszcze długo, jak podejrzewam. Za to jedzenie jest na razie nową przygodą. Po prostu tak samo, jak chwyta grzechotkę czy piłeczkę i pakuje ją do dzioba, robi tak z jedzeniem. On jeszcze nie wie, że to się je. :P Pakuje do dzioba, bo takie prawidło rozwojowe. Niemniej gdy udaje mu się oderwać kawałek takiego jedzonka, przemielić w buzi i (czasem) połknąć, zaczyna zauważać różnicę. Gdy z czasem uda mu się zjeść więcej odkryje, że tym można nawet się najeść zamiast mlekiem. I wtedy mleczko zacznie sobie sam powoli ograniczać.

    Nie jest to więc taki przeskok, na jaki wygląda. Nie spieszy nam się, żeby on już JADŁ, w senie jakichś konkretnych ilości. Na razie te śladowe nam wystarczą. :) Karmienie łyżeczką natomiast jest tym właśnie - KARMIENIEM dziecka. Czyli robieniem czegoś za niego. A tu chodzi o samodzielne poznawanie i jedzenie. Tak samo, jak maluch sam kontroluje, kiedy i na jak długo chce do piersi, tak sam kontroluje i co i w jakich ilościach będzie zjadał z talerza. My mu tylko proponujemy różne zdrowe rzeczy, a on sobie wybiera. Także w ten sposób patrząc BLW jest prostym następstwem w osiąganiu kolejnych stopni samodzielności dziecka.

    ~kaczuszka, 2011-02-08 10:16

    OdpowiedzUsuń
  70. Kinga, 2011-02-06 22:1829 lipca 2011 11:19

    Ale ziemniak i jabko nie a to jest polecane na poczatek.

    OdpowiedzUsuń
  71. Odpowiadam pod wszystkim razem, bo się już takie porobiły zawijasy tej konwersacji, że czasem się gubię, kto komu i na odpowiedział.

    Do Karoliny: Twoja ostatnia wypowiedź jest tak chaotyczna, że sama nie wiem, co Ci napisać. Przede wszystkim: NIGDZIE na tym blogu, w moich komentarzach itp. nie jest napisane, jakoby matka karmiąca butelką była gorszą mamą. Sama to sobie dopowiadasz. Nie wiem, czy gdzieś w głębi siebie masz nadal żal, że nie udało Ci się karmić piersią i doszukujesz się jakiegoś potępienia w wypowiedziach innych osób. Ale ja nie jestem tą osobą, wierz mi. Chcę tylko byś się przekonała, że karmienie piersią jest możliwe, nawet pomimo problemów, choć większość Polek twierdzi inaczej. I żebyś po prostu poczytała na ten temat, tak na przyszłość i tak po prostu, dla wiedzy.
    Dalej - to, że dziecko wisi cały czas przy piersi nie jest dowodem na to, że nie ma w piersiach mleka. Po prostu dzieci tak na początku mają i tyle. Mleko kobiece jest na tyle lekkostrawne, że dzieci szybko są po nim znów głodne. Do tego mały żołądeczek małego człowieczka... Potem to się na szczęście stabilizuje do ok. 2h, ale czasem mamy chcą, żeby dziecko od razu jadło "jak w zegarku", co 3h. A jak je częściej, to sądzą, że nie mają mleka, sięgają po mieszankę i potem niosą w świat nieprawdziwe informacje o KP.
    Co do diety dziecka: szkoda, że nie pociągnęłaś tematu marchewki. Ale widzę, że jak ktoś podaje Ci argumenty z podparciem literaturą, to wycofujesz się z tego frontu. Szkoda.
    Jeśli chodzi o "komercyjność" poradników typu Hipp, Bebilon itp. Komercyjny to nie znaczy, że pisze nieprawdę. Taki producent nie może napisać, że jego produkt jest najlepszy, bo to nieprawda, nie ma przecież na to żadnych badań (no chyba, że zbadał całą populację ludzką i wyszło, że najlepszy :P). Dlatego też musi napisać, że mleko matki JEST najlepsze dla dziecka - bo tu akurat badania są i to potwierdzają. Niestety, nie wszyscy umieją czytać (patrz: Kobieta w sukience), bo nadal krążą po Polsce jakieś zabobony o tym, że mleko może być np. wodniste, niewystarczające dla dziecka. I że czasem sami lekarze pediatrzy takie bzdury gadają, co jest uwłaczające dla ich zawodu moim zdaniem.
    Niemniej taki producent będzie Ci wmawiał, że jak już nie chcesz np. karmić piersią, no to najlepiej wybrać jego produkt. Dlatego też słoiczki sprzedaje się z etykietką "od 4m.ż", chociaż zalecenia dot. karmienia mlekiem podają wiek rozszerzania diety 6 miesięcy. Ale zaleceń nikt nie czytał, a słoiczki stoją w markecie na półce i widać, że tam jest ten 4 miesiąc, człowiek się opatrzy z tym i jest przeświadczony, że tak MUSI BYĆ.
    A nie musi. Ja nie podaję. Antek jest zadowolonym dzieckiem. A ja mamą. Jeśli Cię ta metoda nie przekonuje - rób, jak uważasz za najlepsze dla Twojego dziecka. Przecież nigdzie nie napisałam, że karmienie łyżeczką wyrządza jakąś wielką krzywdę dziecku, prawda? To ty pierwsza zaczęłaś na mnie najeżdżać z moim pomysłem. A po co? Chcesz tolerancji dla swoich wyborów, naucz się jej dla cudzych.

    ~kaczuszka, 2011-02-08 18:04

    OdpowiedzUsuń
  72. Kobieta w sukience, 2011-02-08 19:5829 lipca 2011 11:22

    naprawde uwazasz, ze nie umiem czytac ze zrozumieniem? jak widzisz umiem, umeim nawet przeczytac jak mnie obgadujesz za plecami, nie piszac bezposrednio do mnie, a do innej osoby komentujacej. A takw ogole, to ja rozumiem, że jestes psychologiem albo psychiatra? skoro tak dobrze wiesz, że osoba komentujaca pisze tak dlatego, ze gleboko wniej jest zal, ze nie kamrila piersia. wow, cos na miare Freuda....

    OdpowiedzUsuń
  73. Obgaduję za plecami? Przecież jest komentarz ogólnodostępny, można czytać.
    I tak, sądzę, że masz jakieś problemy z czytaniem tekstu, bo widzisz w nim tylko te słowa, które pasują do Twoich teorii, a resztę pomijasz milczeniem, jakby ich nie było. W ten sposób trudno o merytoryczną dyskusję.

    Rozumiem też, że jesteś rzeczniczką prasową Karoliny? "Uderz w stół, a nożyce się odezwą?" Bo ja pisałam z sympatią i nutką zaciekawienia, a bynajmniej, żeby obśmiać.

    I tak, jestem po psychologii. :)

    ~kaczuszka, 2011-02-08 20:28

    OdpowiedzUsuń
  74. Kobieta w sukience, 2011-02-08 20:4529 lipca 2011 11:23

    o, zgadlam:D co do obgadywania, to piszesz w odpowiedzi do akroliny, a wspominasz o mnie

    OdpowiedzUsuń
  75. A bo mi się nasunął temat "wody zamiast mleka", którego nie pociągnęłaś dalej. Zawsze się wtedy zastanawiam - brak argumentów, trudność z przyznaniem się do błędu, wyparcie? No w każdym razie robisz to dość nagminnie, naprawdę. Trudno dyskutować z kimś, kto rzuca zaczepkę, a gdy mu się odpowiada, nic nie pisze i pisze kolejną zaczepkę. Trochę to podpada pod trollowanie, o którym pisała "osoba często odwiedzająca", nie sądzisz?

    ~kaczuszka, 2011-02-08 20:50

    OdpowiedzUsuń
  76. Kobieta w sukience, 2011-02-08 20:5929 lipca 2011 11:24

    dla mnie trollowanie to albo komentarze typu fajny blog, wejdz do mnie albo pisanie obrazliwych tekstow typu idiotko, debilko itp. to dla mnie jest trollowanie. wiesz, ty przytaczasz jakies strony internetowe, ja przyklady z zycia, wiec nie mam mozliwosci wklejenia linka. dla mnie wazniejsze jest to, co w praktyce niz to, co w teorii. Moja znajoma tak jak juz pisalam wyladowala z dziekciem w spzitalu i tam sie okazalo w czym problem, zeby ci to udowodnic musialabym nie wiem co zrobic, dlatego tez nie pociagam tematu, bo nie mam mozliwosci udowodnienia, a TY zawsze wiesz najlepiej wiec nic nie mozna zrobic

    OdpowiedzUsuń
  77. Karolina., 2011-02-08 21:1329 lipca 2011 11:24

    Dokladnie, nie wiem gdzie w naszych komentarzach widzisz trollowanie.

    OdpowiedzUsuń
  78. Kobieta w sukience, 2011-02-08 21:3029 lipca 2011 11:25

    kaczuszko,a le wytłumacz nam jedno, skoro uwazasz, ze nie ma opcji ze nie ma kobieta pokarmu, to po co te kobiety klamia i zmyslaja, ze owego pokarmu nie ma i karmia mieszanka? co im to daje? to, z emusza wydawac kase na mleko, butelki, podgrzewaczem wyparzacze itp? wez pomysl, co im to daej i czy nie wolalyby wyciagnac cycka i juz?

    OdpowiedzUsuń
  79. Ale w jakich "naszych"? Toż ja tylko do Kobiety w sukience pisałam, i nawt napisałam, dlaczego tak sądzę. Naprawdę dobrze byłoby się wczytać czasem, no. Bo irytujące się robi takie powtarzanie po kilka razy.

    ~kaczuszka, 2011-02-08 22:18

    OdpowiedzUsuń
  80. Ale przecież tam, w linku, jest cała ładna definicja trollowania. Więc co to za argument "dla mnie trollowanie to jest to i to?". Zresztą napisałam, dlaczego tak mi się wydaje.

    A w kwestii zawartości mleka w mleku: pisałam chyba, że nie mam pojęcia, jak takie badanie miałoby być zrobione, w którym lekarz stwierdził, że "pani mleko to sama woda jest". Tym bardziej, że to prawda - mleko kobiety w większości składa się z wody, ale to jest NORMALNE i wszystkie kobiety tak mają.

    Co nie zmienia faktu, że coś tam się u Twojej koleżanki niedobrego działo, skoro dziecko spadało na wadze i musiało być hospitalizowane. Niemniej na pewno problem nie leżał po stronie za mało odżywczego mleka, bo coś takiego po prostu nie istnieje.

    ~kaczuszka, 2011-02-08 22:16

    OdpowiedzUsuń
  81. Karolina., 2011-02-08 21:0529 lipca 2011 11:27

    Może bezpośrednio nie piszesz "jesteś gorszą matką, bo nie karmisz piersią",ale ludzie potrafią czytać między wersami. Jak za każdym razem,któraś z mam piszę, że NIE MIAŁA MLEKA to i tak postawisz na swoje. Nie potrafisz zrozumieć, że na prawdę tego mleka nie miała! Mój Mały przez pierwszy miesiąc jadł pięknie, ja byłam zadowolona, bo uważam,że karmienie piersią jest cudowne, wtulone dziecko, ta bliskość, to było najważniejsze i dodatkowo nie zostawianie zbędnej gotówki za pudełka mm, nawet nie miałam problemu z brodawkami, Mały pięknie ssał, nie pękały, był to dla mnie naprawdę cudowny czas. Trafiliśmy do szpitala z zapaleniem oskrzeli, które później przerodziło się w zapalenie płuc. Mały na antybiotykach,aż dziwne, ale chciał jesc wiecej, przystawialam go do piersi, jadl, po pol godzinie znowu chcial jesc, przystawialam-jadl, po kilku kolejnych karmieniach co pol godz piersi nie wyrabiały, ciskalam je, nic nie lecialo, laktator tez nie pomagal. Jednej nocy plakal,ciagle plakal, nie pomagalo nic. Jak przystawialam go do piersi byl jeszcze gorszy krzyk. Pielegniarki juz nie wiedzialy czy to przez glod, czy po prostu reakcja na antybiotyki. Przyniosly mm, dla alergikow, wypil 150ml na raz! Z ciekawosci sprobowalam, myslalam, ze zwymiotuje,bylo tak ochydne, bardzo sie zdziwily, ze wypil tyle tak okropnego mleka. Kolejny dzien pil z piersi, ale wieczorem znowu byl placz, nic nie pomagalo, z czasem pokarm calkowicie zaczal zanikac, nie pomagalo nic- oklady, herbatki, laktator, porady u lekarzy z oddzialu dzieciecego, niestety u mnie w miescie nie ma czegos takiego jak poradnia laktacyjna czy cos podobnego, czytalam, duzo czytalam na ten temat,ale nic nie pomagalo. W 3 miesiacu karmilam juz tylko w nocy, po calym dniu piersi gromadzily tyle pokarmu, ze starczylo na jedno karmienie w nocy, ale z czasem i ten pokarm zanikl i dlatego jestesmy na mm. Nie mam zalu do siebie, ze nie karmie piersia, bo uwazam, ze jestem dobra matka dla mojego dziecka i staram sie jak potrafie, zeby mial to,co najlepsze, ale przyznam, ze jest mi przykro z tego powodu,ze tak krotko karmilam piersia i to bardzo.Ale czasami nie mamy przewagi nad natura. Tym bardziej,ze mam na prawde male piersi,ktore w ciazy niewiele sie powiekszyly.

    OdpowiedzUsuń
  82. Karolina., 2011-02-08 21:0529 lipca 2011 11:28

    Co do marchewki, nie pociagnelam tematu,bo nie mialam czasu. Poczytalam, owszem znalazlam, ale rowniez wpisalam inne skladniki i na kazde moje wyszukiwanie znalazl sie odpowiednik. Dzieci alergiczne maja uczulenia na przerozne skladniki i tak to powstaja tematy na internecie. Sama nigdy nie spotkalam sie z tym,zeby marchewka uczulala, a rodzine mam dosc spora. Ale zawsze moga zdarzyc sie wyjatki od reguly,prawda? w kazdym badz razie, wole podac dziecku marchewke, jablko czy ziemniaka, bo jest bardziej lekkostrawne niz brokul czy kalafior. Nawet na przykladzie sloiczkow, choc wiem,ze tego nie lubisz, jest zachowana jakas kolejnosc, zaczynaja sie obiadki jednoskladnikowe, lekkostrawne, potem jest co raz to nowego, gdyby jablko mialo taka sama reakcje na brzuszek niemowlecia jak np. gruszka to tez by dawano ja na poczatek, ale jak wiadomo gruszka nie jest taka lekkostrawna i z nia trzeba poczekac. Na sloiczkach nie pisze "od 4 m.z", tylko "po 4 m.z",a to kolosalna roznica. (http://www.rodzice.pl/niemowle/rozszerzanie-diety/Czas-na-obiadek.html)
    wszystko zalezy od tego jak dziecko reaguje na nowosci, jak jego brzuszek, kupki itd. Co czlowiek to inna opinia, co strona to inna opinia i co lekarz to inna opinia - pamietaj. Robiac ankiete na 100 badanych osobach nigdy nie dostaniesz (akurat w tym temacie) jednoznacznego wyniku. Nie napisalas, ze karmienie dziecka lyzeczka wyrzadza mu krzywde? a te komentarze, ze moze sie tez zadlawic. Wybacz, ale uwazam, ze kawalek kalafiora jest o wiele bardziej niebezpieczny niz lyzka papki. Blog jest po to, aby opisywac problemy, dzielic sie smutkami, radosciami, zasiegac wiedzy i porad. Prowadzisz go liczac sie z tym,ze dostaniesz komentarz, niekoniecznie mily dla Twoich oczu,ja ( i reszta czytelniczek) wyrazamy swoje zdanie, opinie, dzielimy sie swoimi przezyciami, problemami, doswiadczeniami. Jezeli ktos pisze Ci swoje zdanie to nie musisz go odrazu skopac, a potem dokopac, bo jak ktos pisze, ze NIE MIAL MOZLIWOSCI KARMIENIA PIERSIA to uwierz,ze jej nie mial, bo pierd.olca (sorry za okreslenie, ale tak mnie akurat ten temat u Ciebie wkur***), mozna dostac, gdy Ty jeszcze piszesz, ze laktacja jest ZAWSZE. Jeszcze nigdy nie widzialam,zebys przyznala komus racje, zawsze masz jakies 'ale', zawsze jakas uwaga.

    OdpowiedzUsuń
  83. Damn, taką ładną odpowiedź napisałam i mi wcięło. :/ Spróbuję jeszcze raz, choć pewnie nie wyjdzie już tak dobrze...

    Najpierw w kwestii jedzonka: dziś sobie tak dla hecy sprawdziłam słoiczki w jednym z "polskich sklepów" tu w Dublinie i tam jak byk: "Brokuły - od 4 miesiąca." Firmy nie pamiętam, jakiś Gerber czy inna Bobovita.
    Irlandzkich słoiczków to nawet nie wiem, czy przytaczać skład, bo tam można znaleźć takie "niebezpieczne" rzeczy, jak np. fasolkę z bekonem dla dzieci w wieku 4-6 miesięcy. Przy tym mój kalafior to bułka z masłem. :P

    A co do piersiowania...
    Odkąd urodziłam Antka i zaczęłam karmić piersią oraz interesować się tym tematem, uderzyła mnie ilość historii polskich kobiet, które "straciły pokarm". Strasznie tego dużo jest w necie, co chwila się słyszy, że znów któraś nie miała. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak jest? Tuż obok, bo w Norwegii, prawie każda kobieta karmi piersią i daje radę, a Polki jakoś nie dają. Co my takiego innego mamy? No bo przecież nie gorsze piersi, prawda? Toż to jeden kontynent, nawet by się nie dało różnicą rasową tego wyjaśnić, rzut beretem przez Bałtyk nas dzieli, a taka różnica. I wygląda na to, że brak to jest przede wszystkim nie mleka, ale WIEDZY. O karmieniu. Nie tylko wśród kobiet, bo przecież młoda matka może nie wiedzieć, prawda? Ale wśród personelu: położnych, lekarzy. Nie dają kobiecie rzetelnej informacji i wsparcia w karmieniu: jak przystawiać, jak jest dobrze, co zrobić, gdy jest źle, jak często, długo i w ogóle jak to dziecko je, jak się to mleko produkuje, kiedy i gdzie i co zrobić, żeby go było więcej lub mniej. Jeszcze na porodówce coś-tam ktoś-tam młodej mamie powie, ale też nie zawsze, bo i czasu nie ma - rodzących tyle, a personelu mało, albo wręcz jak jest problem, to od razu "życzliwie" podpowiadają dokarmienie butelką. A potem kobieta idzie do domu i musi już radzić sobie sama, niestety. I często sobie, niestety, nie radzi. Spytać się nie ma często kogo, a jak już nawet ma, to i tak nic mądrzejszego ponad "ale MUSI pani karmić" albo "to proszę podać butlę" nie usłyszy. A tu sutki poranione, ból jak jasny gwint, dziecko płacze, wisi przy piersi niemal 24h na dobę, laktator odciąga raptem marne 20ml... Kobieta jest niewyspana, zmęczona ponad miarę, mąż w pracy, dziecko płacze... Zaczynamy sobie tłumaczyć, że pewno głodne, może ja nie mam pokarmu, może się nie najada? Podaje mieszankę, dziecko zapchane po sam czubek nosa, zasypia, a matka patrzy i widzi: no tak, nie było mleka.

    Miałam taką sytuację w trzecim tygodniu życia Antka. Teraz to już mogę sobie mądra napisać, że po prostu był skok rozwojowy, ale wtedy nie wiedziałam, że tak jest. Przez pierwsze dwa i pół tygodnia dziecko jak anioł: śpi i je. Równo co 2,5h, jak w zegarku. Samo tak ma, nikt mu prawa do piersi nie broni, ale po prostu nie potrzebuje. Jedziemy z wizytą do moich rodziców, a tu jakiś dramat: Antol co pół godziny chce do piersi, płacze i wyrywa się, nic go nie uspakaja, tylko cyc. Próbujemy wyjść na chwilę z mężem, zostawić Antola z dziadkami na godzinę. Odciągam mleko laktatorem, a tu jakieś marne 20 ml, i to z wielkim trudnem odciągane. No ale jak to? - myślę sobie. - Dlaczego nie ma mleka? Moja mama od razu: no tak, kończy Ci się mleko, on jest głodny, dlatego tak płacze. Ale jak to - kończy się? To tak może być? - myślę sobie. Naprawdę się przejęłam, cholera no. Tym bardziej, że mi to moja własna rodzicielka mówi, a sama ponoć mnie 1,5 roku karmiła piersią, to chyba się zna, co nie?
    Wróciłam do domu i w popłochu wpisałam w google "karmienie piersią". Na szczęście. Trafiłam na mądre forum, gdzie moje wątpliwości zostały rozwiane. Karmię dalej, mleko jest, a Antek rośnie jak smok.

    OdpowiedzUsuń
  84. Jak tylko pojawia się na moim blogu cokolwiek odnośnie karmienia piersią, to zaraz lecą argumenty: a ja nie miałam mleka, bo piersi mi sflaczały i były już puste. A ja od miesięcy mam takie sflaczałe, a Antek je i je. No i jak to wyjaśnić? Albo: bo laktator mi nic nie odciągał. No i mi też słabo odciąga, jak się długo umorduję, to może z 50ml wyskrobię. Ale po co, jak mogę przystawić dziecko i ono sobie wyssie znacznie lepiej i więcej? Albo wręcz: bo dziecko co chwila płakało i chciało jeść, czyli nie najadało się, czyli nie mam mleka. Był czas, że Antek wisiał przy piersi non stop 3h pod rząd. Szlag mnie trafiał, ale sobie tłumaczyłam: widać tego potrzebuje, to minie. I minęło. Teraz je średnio co 1,5-2h, sam z siebie. Nikt tego nie próbował kontrolować. Niemniej wiem, że ciągle pokutuje jakieś chore przeświadczenie, że dziecko powinno jeść co 3h, jak w zegarku. A jak chce częściej - o, to znaczy, że jest problem. To zdaje się po tej Tracy Hogg się kobietom tak popierniczyło, bo ta książka krąży po młodych matkach, a tyle z niej pożytku, co kot napłakał. :/ Ale w to wierzą, bo jest napisane w książce i już. Albo: bo mama powiedziała. Albo babcia. Czy inna ciocia. I choćby wszędzie trąbiono, że karmić trzeba na żądanie, to i tak kombinują, jak to zrobić, żeby jednak jadło co te 3h. Dziecko je rzadziej=rzadziej ssie piersi=mniej się mleka produkuje=laktacja spada.

    Piszę o tych "symptomach" braku pokarmu, które się najczęściej pojawiają. I które tak naprawdę nie są żadnymi symptomami, bo sama mam je wszystkie, a karmię. I może gdyby we właściwym czasie ktoś mądry powiedział tym kobietom: spokojnie, nic złego się nie dzieje, tak ma być - to może by karmiły nadal?

    To takie rozważania czysto abstrakcyjne. Takie moje przemyślenia. Brońcie bogowie, nie zarzucam matkom karmiącym butelką swoje dzieci, że są jakoś gorsze czy wyrodne. Nigdy nie miałam takiego zamiaru. Mi po prostu żal tego karmienia piersią jako takiego. Tak nas hojnie, nas kobiety, obdarzono tym karmieniem, a nie korzystamy. Niektóre kobiety wręcz nie chcą karmić piersią, tak po prostu. Bardzo trudno mi to zrozumieć - przecież chcemy dla naszych dzieci tego, co najlepsze, prawda?
    Pamiętam, że kiedyś przy okazji podobnej około-piersiowej dyskusji jakaś kobieta mi napisała: No przecież teraz mamy tak świetnie sztucznie wytworzone mleko dla dzieci, że po co w ogóle karmić piersią, jak jakieś kobiety w krajów trzeciego świata? Że tu My - te kobiety cywilizowane - jakieś lepsze jesteśmy, bo karmimy mm? To dopiero była wypowiedź spod znaku wywyższania się. I to od butelkowej mamy. Ale nie uogólniam, tylko się dziwię. Że można się czuć "fajniejszą" z takiego powodu.

    ~kaczuszka, 2011-02-08 22:55

    OdpowiedzUsuń
  85. Mama Kangurzyca, 2011-02-09 22:0929 lipca 2011 11:33

    Kurcze, kaczuszko, że tez ci się chciało taki wywód mądry produkować... Jestem pełna podziwu, ja chyba już dawno bym się wyłączyła z tej dziwnej dyskusji o karmieniu...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  86. Karolina., 2011-02-10 12:1029 lipca 2011 11:34

    Dziwna dyskusja? Ja w niej nic dziwnego nie widze :)

    OdpowiedzUsuń
  87. Karolina., 2011-02-10 12:0929 lipca 2011 11:34

    Przejrzalam wczoraj wszystkie sloiczki w markecie i nie znalazlam zadnego "od 4m.", tylko wszystkie "po". Mam nadzieje,ze za 5 lat bedziesz dalej prowadzic bloga, przy drugim dziecku zglosze sie do Ciebie po porady w sprawie laktacji, ale to dopiero za 5 lat ;)

    OdpowiedzUsuń