wtorek, 29 marca 2011

Kuchenne rewolucje

Jak się ma w domu bobasa, który je wg BLW, czyli: to samo, co dorośli, własnymi rączkami i w kawałkach, to przychodzi czas na totalne zmiany w kuchni. No dobra - może nie totalne, ale jednak zmiany. Może pod tym względem rodzice "słoiczkowych" dzieci mają prościej (przynajmniej na początku), bo dalej jedzą tak, jak jedli, a dla dziecka jest coś osobno.
   U nas też tak jest, do pewnego stopnia. Niemniej sytuacją idealną byłoby, gdyby rodzice jedli dokładnie to samo, co dziecko, w myśl zasady, że dzieci chcą we wszystkim naśladować rodzica, więc czemu - jeśli tenże rodzic je gulasz z kapustą kiszoną - dziecko miałoby się zadowalać kawałkiem gotowanego na parze selera czy kabaczka? Przecież to gołym okiem widać, że u mamy na talerzu jest coś zupełnie innego. :P
   Więc przychodzi taki czas, kiedy rodzic spogląda w swój talerz i zaczyna się zastanawiać, czy to, co je, jest aby na pewno fajne i zdrowe. Wydawało mi się, że jemy z Adamem w miarę zdrowo, ale jednak nie do końca tak jest. Nagle okazało się, że "Antek tego nie może jeść", że "to mu może zaszkodzić", że "w tym jest pełno chemii!" itp. Nagle okazało się, że Fix Knorra do spagetti to nie jest super wybór, że Ziarenka Smaku odpadają, że straszliwie dużo słodzimy i solimy wszystko, ja już o ostrej papryce nie wspomnę (mąż uwielbia i dodaje do wszystkiego w straszliwych ilościach). Że jednak strasznie mało w tej naszej diecie warzyw i owoców, a przynajmniej - bardziej urozmaiconych niż tylko jabłko, banan, pomidor i ogórek. Sporadycznie sałata masłowa, jeszcze bardziej sporadycznie rukola. A co z innymi? No i w ogóle - jakie są te inne?
   Więc dzięki rozszerzaniu diety Antka nasza dieta też się ostatnimi czasy poszerzyła o szeroki wybór owoców i warzyw, na które pewnie sama bym nie wpadła. No bo co to jest ten jarmuż, na ten przykład? A teraz już wiem. Wiem, co to jest pasternak. Jadłam mango, melona; wiem, czym się różni czarna jagoda od borówki amerykańskiej. :P Na naszym stole zagościła soczewica czerwona (zielona w planach na najbliższą przyszłość). Umiem zrobić pastę z tejże soczewicy na kanapki, mam dwa tuziny przepisów na domowej roboty pasztety warzywne. Pierwszy raz w życiu robiłam mielone kotlety z indyka z marchewką, i to bez dodatku jajka (Antek jaj nie lubi - może kwestia alergii? Może po prostu nie lubi? :P). Poznałam i rozróżniam mnóstwo rodzajów kasz i w końcu wiem, co to jest kasza manna i dlaczego wcale nie jest taka fajna. ;) No po prostu zmiany, kochani, zmiany.
   Zawsze się mówi, że dziecko wszystko zmienia w życiu. Człowiek nie śpi już tyle, co dawniej, tryb życia całkowicie się zmienia, często zmienia się grono znajomych, priorytety się zmieniają, centrum wszechświata wypada dokładnie tam, gdzie jest Twoje dziecko, a nie Ty sam/sama, jak to bywało dawniej. Jakoś rewolucja w kuchni nigdy mi się nie nasunęła jako pierwsze skojarzenie z tymi zmianami generowanymi przez dzieci. A jednak. :) I muszę przyznać, że to jest bardzo dobra zmiana. Horyzonty żywieniowe się nam poszerzają, zwracamy uwagę na to, co jemy, a ja mam coraz większą ochotę na szalone eksperymenty w kuchni i na wymyślanie "cudów-na-kiju" do zjedzenia dla mojego Antolka. Ot, fajnie jest być gotującą mamą. :)
   Z cyklu - postępy żywieniowe: Antek chyba w końcu załapał, o co chodzi z tym piciem z niekapka! Well done! :D

24 komentarze:

  1. mopsiarra, 2011-03-29 19:5529 lipca 2011 15:37

    masz racje ze przy gotowaniu trzeba rowniez patrzec na siebie... my odkad mlodzi skoczyli rok i moga jesc teoretycznie wszytsko bardziej myslimy nad obiadami kolacjami itp... jak zylo sie we dwoje to byly dwie zupy rosolek i pomidorowa ateraz wymyslam zupe z dyni ktora wszyscy pokochalismy a to z soczewiczy a to zurek z kielbaska i wogole... rozwinela sie i nasza dieta i co za tym idzie malz zgubil ciazaowy brzuch a ja nosze spodnie rozmiar mniejsze...:) wiec ma to swoje plusy hehe... sosy z torebki mozesz wybierac smialo tylko patrz czy maja sa bez glutaminnianu sodu jesli nie maja tego to mozesz raz na jakis czas kupic..:) ale tez nie do przesady...
    i brawo dla Antolka ze zakumal kubeczek hehe...

    OdpowiedzUsuń
  2. polkawuk@op.pl, 2011-03-29 23:5429 lipca 2011 15:37

    masz racje. u nas jest tak samo, poslilki sa bardziej podpasowane pod gust synka, wiec i zdrowsze. choc zdarza nam sie zjesc fast fooda, maly wtedy je odmrozona zupke albo cos sloiczkowego.
    jadlas kiedys zupe krem z pomaranczowej soczewicy i marchewki??? jest pyyyszna i ma piekny kolorek, nasz synus uwielbia, my rodzice tez!

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie jadłam, ale pewnie trzeba będzie spróbować. :) Soczewicę dopiero odkrywam.

    ~kaczuszka, 2011-03-30 12:57

    OdpowiedzUsuń
  4. olguska, 2011-03-30 09:2829 lipca 2011 15:37

    moje dziecię pije tylko z kubeczka... po części to utrudnienie dla mnie a inni mówią że mam się cieszyć . w ogóle to moje dziecię bardzo mało pije :/ co wiem że nie powinno tak być ale co zrobić lekarz powiedział że dziecięciu to się zmieni.. mam nadzieje że powiedział prawdę i zacznię synek pić z kubeczka soczki. a co do Twojego dziecięcia dało wam wiele pozytywu bo zdrowiej jecie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama Emmy, 2011-03-30 12:2829 lipca 2011 15:38

    Ja jakos nie moge sie przekonca zeby Emma jadla tak jak Twoj Antos, troche zaluje, ze nieeksperymentuje, ale zawsze uwazam ze przyjdzie na to czas.
    Polozy rzeczy, ktore wymienilas nawet nie wiedzialam ze istnieja, a teraz jak juz wiem, to nie wiem jak to wyglada i z czym to sie je- tak tak na wszystko przyjdzie czas

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba wszystko zależy od perspektywy - ja np. nie mogę sobie wyobrazić, że mam karmić Antka łyżką. Podejrzewam, że wyrywałby mi ją z ręki i byłby nawet dwa razy bardziej upaćkany jedzeniem niż teraz. :P A ponieważ je tak od samego początku, więc dla nas jest to normalne i naturalne. :)

    Soczewicę polecam, jak się ją ugotuje (zresztą bardzo krótko), to się robi paciajka i można tym normalnie karmić nawet łyżeczką. I można do niej dodawać różne warzywa i się robi z tego fajna sprawa. :) Ja smaruję tym Antkowi chlebek albo wafelka ryżowego i często to jest jego śniadanko. :)

    ~kaczuszka, 2011-03-30 12:54

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieta w sukience, 2011-03-30 15:4929 lipca 2011 15:39

    Wiesz, ostatnio probowalismy tej metody jedzenia co Ty i musze przyznac, ze musis zmiec wielka cierpliwosc,ja wymieklam:D A ilesprzatania bylo:D

    OdpowiedzUsuń
  8. No to prawda jest - do najczystszych takie jedzenie nie należy. :P Ale ostatnio zaopatrzyłam się w takie plastikowe podkładki pod krzesełko do karmienia i teraz sprzątanie idzie łatwiej. :)

    A jeśli chodzi o samo jedzenie... ponieważ ster trzyma tu Antek, więc ja się po prostu nie przejmuję: jak coś zje, to fajnie, jak nie zje - trudno. Nie wnikam w to za bardzo, nie zachęcam, żeby jadł więcej niż sam chce. Po prostu siadamy wspólnie do posiłku i każdy zajmuje się sobą, więc można powiedzieć, że jest znacznie wygodniej. :)

    ~kaczuszka, 2011-03-31 10:15

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobieta w sukience, 2011-03-31 15:2829 lipca 2011 15:40

    Niestety- jak Patyrkowi nie dam sama to on nic nie zje, jest niejdakiem po prostu. Póbowaliśmy npz bananem, bo to slodkieiw ogole, ale co tam;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym Cię jakoś zachęcić do BLW, więc napiszę tak:
    - nie od razu Rzym zbudowano. Czyli - nic nie dzieje się w jeden dzień, czy dwa dni. Tym bardziej dla Twojego synka, który dotąd był karmiony i nie jest przyzwyczajony do samodzielnego testowania.
    A co do banana - Antek też ostatnio ma na niego "focha", sto razy bardziej woli brokuła. Albo jabłko - o!, jabłko jest na topie od dobrego tygodnia: pokrojone w małe ćwiartki, wraz ze skórką (kiedyś mu obierałam, ale było za śliskie i wypadało mu z łapek) i on sobie skrobie to jabłuszko swoim dwoma małymi ząbkami. :) Albo kiwi - ma fajny kolor i wyrazisty smak. :) Albo rzeczony brokuł: dobrze się trzyma i też jest ładny i zielony.
    Antol lubi wszystko, co ma wyrazisty kolor. Banan jest dość mdły w kolorze, no chyba że podany ze skórką. Ale wtedy to on zwykle chciał tą skórkę gryźć. :P A np. papryka jest super: żółta, czerwona... Bakłażan też ostatnio był na topie, bo taki fajnie fioletowy.
    Popróbujcie.

    ~kaczuszka, 2011-03-31 17:43

    OdpowiedzUsuń
  11. Kobieta w sukience, 2011-03-31 17:5229 lipca 2011 15:41

    dzieki za rady, tylko u nas dochodzi jeszcze jeden problem: alergia i musze bardziej niz mamy niealergikow uwazac na to co daje;/ a jablko? dobry pomysl, szkoda tylko, ze moj jeszcze zebow nie ma. ale TY na serio sie nie boisz, ze antek sie zadlawi np tym jablkiem? ogolnie bede probowac, bo szukam metosy na niejadka,moze akurat to cos da

    OdpowiedzUsuń
  12. Patryk ma alergię na coś konkretnego? Czy jeszcze nie wiecie na co? Czy na różne rzeczy?
    Brokuł powinien być w miarę ok, jakoś nie słyszałam o alergii na brokuła. Z papryką podobnie. Kiwi może być podejrzane, niemniej póki nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Albo osławione "straszne" cytrusy: może i uczulają, ale Antoś je mandarynki aż mu się uszy trzęsą, a żadnego uczulenia nie widać.

    A co do dławienia: jeśli dziecko siedzi prosto i samo sobie pakuje do buzi jedzonko, jest bardzo mało prawdopodobne, że się zadławi. Może za to się krztusić czasem, zwłaszcza na początku, kaszleć, jak mu za daleko poleci kawałek, odkrztuszać jedzenie w powrotem na tackę (albo wręcz wymiotować nieco). Ale to normalne jest i nic z tym nie należy robić, póki dziecko sobie jakoś-tam samo radzi. Dzięki temu uczy się, jak daleko to jedzenie może mu do gardła wpaść i z czasem reguluje sobie to całkiem sprawnie. :) Więc nie gmeram paluchem w buzi Antka, jak zaczyna pokasływać, tylko czekam, aż się sam z tym upora. No chyba, że jest jakoś niebezpiecznie: dziecko nie może złapać tchu, to wtedy interweniuję, ale to się jak dotąd nie zdarzyło. :)

    ~kaczuszka, 2011-03-31 18:18

    OdpowiedzUsuń
  13. Kobieta w sukience, 2011-03-31 19:0429 lipca 2011 15:42

    na pewno na bialko mleka krowiego, na truskawki, czekolade. To na 100 procent. Kto wie na co jeszcze. jak gadalam z lekarka to powiedziala, ze do 3 roku zycia sie nie robi testow alergicznych boto bez sensu. I pozostaje metoda prob i bledow. wlasnie gotuje specjalnie marchewke, zeby zrobic dzis kolejna probe:D

    OdpowiedzUsuń
  14. eska, 2011-03-30 15:5529 lipca 2011 15:43

    A ja trochę nie rozumiem.to jak ty się odżywiałaś zanim pojawił się Antek?Ja od zawsze jadałam rukolę, soczewicę, sałatki z brokułów i szpinak. Od kiedy zamieszkałam sama gotuję różne potrawy, szukam przepisów, uprawiam sport i odżywiam się zdrowo.nie wiedziałam w sumie, że do tego potrzeba dziecka.A jeśli dziecko urośnie i posmakuje mu jedzonko z McDonalda znowu powrócisz do pizzy, solenia i tuczących makaronów?Dla przykładu: tak się właśnie stało z moją siostrą.Jak urodziła małą wyglądali z mężem super, dbali o kuchnie, jedli zdrowo, sport, wielogodzinne spacery, posiłki o stałych porach. Mała dziś ma 7 lat i cała rodzinka to z całym szacunkiem dla mojej siostry- "spaślaki". KFC nie ominą, dziecko jak woła "JEEEŚĆ" dostaje co mamusia ma pod ręką, a i sama mamusia nie pogardzi "skosztowaniem"A zapowiadali się na takich "zdrowoszy:)", z gromkim śmiechem przypominam sobie jej wegetariańskie lecza kiedy ja wcinałam mielonego.Teraz dałaby wiele za takiego mielonego, byle by był w dobrej panierce:)
    Może to ja jestem ewenementem w tej kwestii ale od długiego czasu odżywiam się zdrowo, dbam o figurę, uwielbiam warzywa i owoce w każdej postaci.I nie rozumiem ludzi, którzy tak nie robią. Mam nadzieję, że będziecie dbali o siebie już zawsze i że zawsze będziesz patrzyła na to co je Twoje dziecko i Ty.Życzę Ci tego z całego serca, bo grube dzieci to jest coś strasznego!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm... od czego by tu zacząć...

    Przede wszystkim: nigdy nie miałam problemów z figurą, nadmierną wagą itd. Ot, takie geny. Mój mąż ma to samo. Więc tutaj nie narzekam.
    Dziwi mnie trochę Twoje zdziwienie: jak to - jak się odżywialiśmy? Normalnie. Podejrzewam, że podobnie jak większość ludzi: trochę tego i tamtego, ale bez ogromnej różnorodności. Nie uciekamy też od fast-foodów, ale nie jest to nasze główne pożywienie. :P
    Natomiast dzięki rozszerzaniu diety Antka, zerkaniu w tabelki żywieniowe, gdzie rozpisane jest mnóstwo produktów spożywczych, w tym takich "dziwnych", które nigdy by mi do głowy nie wpadły, zaczynamy bardziej kombinować z potrawami. Co jest bardzo fajnie. :)
    A z dziećmi jedzącymi wg BLW jest zwykle tak, że raczej wyrastają z nich zdrowo odźywiające się maluchy. Co oczywiście zależy też od rodziców, jakie jedzonko proponują. My proponujemy Antosiowi spory wybór naprawdę fajnych warzyw, owoców, ale też makarony (bo ja bardzo lubię), pieczywo, mięso itd. A on tam już sobie sam wybiera, co lubi i czego mu potrzeba.

    ~kaczuszka, 2011-03-31 10:24

    OdpowiedzUsuń
  16. eska, 2011-03-31 11:4529 lipca 2011 15:44

    Dziwi mnie to, ponieważ uważam, że człowiek powinien od siebie dbać. To jak o siebie dbasz w młodości, odezwie się do ciebie na starość.I ja nie jestem psycholem liczącym kalorie.Po prostu lubię się dobrze odżywiać, dzień zaczynam od szklanki wody z cytryna a kończę kieliszkiem soku z aloesu.(Polecam!!!-super cera, włosy i odporność).Nie oznacza to, że omijam szeroki łukiem McDonalda, choć nie należę do stałych bywalczyń tego typu restauracji.Nie krytykuję Cię, bardziej popieram to, że zaczęłaś patrzyć na to co jecie.Jeśli dziecko było "motywatorem" to tym bardziej dobrze bo i ono będzie prawidłowo i zdrowo odżywiane.Zdrowe jedzonko to nie tylko waga, ale przede wszystkim dobre samopoczucie, lepszy wygląd, cera, odporność, a nawet humor.Waga człowieka w sumie nie mówi wszystkiego o jego zdrowiu, są ludzie co będą zawsze chudzi, a są i tacy co mają tendencję do nadwagi.Znam chodzące "szkapy',, przepalone papierosami, siedzące non stop przed telewizorem lub komputerem i zamawiające na każdy obiad jedzonko z fast food (oczywiście doniesione przed same drzwi).A i znam osoby "lepiej wyglądające" o niesamowitej kondycji, zdrowej cerze, lśniących włosach.Dlatego, to, że jesteście szczupli nie świadczy o waszym stanie zdrowia ani teraz, ani w przyszłości.
    Podrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba nie doceniasz mojej inteligencji, skoro od razu uderzasz w taki moralizatorski ton. ;) Uspokoję Cię - wiem, co to znaczy zdrowy styl życia, ale nie - nie uważam, że mój styl życia do tej pory był niezdrowy. Co nie znaczy, że nie wymaga ulepszeń, pewnych zmian. Ale to chyba każdy tak ma, prawda? Chodzące doskonałości ponoć gdzieś istnieją, ale jeszcze nikt ich nie widział. :P

    Antek na pewno sporo wniósł w potrzebę poszerzenia i urozmaicenia naszej diety, przestawienia się z kupowania łatwych do szybkiego przygotowania półproduktów na rzecz domowego kucharzenia. :) Przyczynił się też niewątpliwie do jeszcze wnikliwszego czytania składu różnych produktów i, ku mojej rozpaczy, wywnioskowania, że dzisiejszy przemysł spożywczy nie karmi nas zbyt dobrze. Niby te wszystkie E-1504 itd. są dopuszczone do spożycia, ale jednak dziecku byśmy ich nie podali, prawda? Więc czemu sami to jemy? Toteż staramy się nie jeść, szukać czegoś lepszego (niestety często droższego). Niemniej to nie znaczy, że dotąd jedliśmy same gotowe dania w 5 minut. Jedliśmy różnie. Jak wszyscy. Teraz robimy się coraz bardziej "eko". :P

    ~kaczuszka, 2011-03-31 14:17

    OdpowiedzUsuń
  18. eska, 2011-03-31 16:2829 lipca 2011 15:46

    wybacz, ale nie mam na celu ciebie umoralniać ;) zaczęłaś temat to wypowiadam moje zdanie.a jest on takie, że nie wiem jak można robić sos do makaronu, który sam w sobie ma dostatecznie dużo węglowodanów, z sosu proszkowego Fix Knorr! zresztą mój mąż by nawet takiego nie tknął, a ja bym mu nawet takiego nie podała,proszkowe sosy to można gotować na wakacjach.może wyniosłam to z domu, gdzie co roku pakowałyśmy z mamą przeciery pomidorowe z własnych pomidorów w słoiki. nie wiem jak można nie wiedzieć co to jest jagoda, a co to jest borówka amerykańska.choć w dialektach jest ta nazwa mylona i używana odwrotnie.Nie wiem jak można nie mieć nigdy w domu soczewicy. mówisz, że się odżywiacie jak WSZYSCY.a jak się odżywiają wszyscy?bo ja widocznie nie wiem. Wszyscy w moim otoczeniu robią sosy do makaronu na przecierach, mało kto kupuje proszkowane.Może więc chodzi tutaj bardziej o Twoje kulinarne umiejętności??Bo z tego co piszesz tak właśnie mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  19. eska, 2011-03-31 16:3429 lipca 2011 15:46

    dodam ci jeszcze;poczytaj sobie na internecie przepisy użytkowników, są ciekawe, różnorodne, zdrowe.Sam onet codziennie prezentuje jakiś dobry fajny przepis, np ostatnio był super omlet z cukinią (jeśli oczywiście wiesz co to jest, nie pomyl z kabaczkiem:) ).Bardzo wiele użytkowników sieci wypisuje przeróżne przepisy na sałatki, sosy małokaloryczne.nie wszyscy jedzą na szybko!nie wszyscy!

    OdpowiedzUsuń
  20. Hehehe, ale kabaczek i cukinia to JEST to samo. Dziwię się, że tego nie wiesz, skoro jesteś tak "obcykana" z różnymi warzywami. ;)

    ~kaczuszka, 2011-03-31 17:30

    OdpowiedzUsuń
  21. eska, 2011-03-31 19:2329 lipca 2011 15:47

    no i właśnie widać jaka z ciebie kucharka! zawiodę Cię ale to nie jest to samo.wzbogać wiedzę:)
    odsyłam do pierwszego lepszego linku:http://www.mojeprzepisy.pl/Artykul/cukinia_czy_kabaczek/

    choć myślę, że encyklopedia PWN powinna wystarczyć!

    OdpowiedzUsuń
  22. http://pl.wikipedia.org/wiki/Kabaczek to ja odsyłam pod starą, dobrą Wiki, z przypisami ze Słownika roślin użytkowych. :)
    I coś ty się do tej kucharki przyczepiła?

    ~kaczuszka, 2011-04-01 10:22

    OdpowiedzUsuń
  23. No no, widzę, że zaczyna się dokuczanie. Moje zdolności kulinarne nie są przedmiotem tej notki. Ale - dla Twojej informacji - są one na dobrym poziomie, mąż nie narzeka. :)

    Co do sosów z paczki: biorąc pod uwagę, że w supermarketach stoją całe wielkie półki z różnymi sosami instant, zupami w proszku i innymi "fixami", to wydaje mi się, że popyt na tego typu produkty jest spory. Czyli - jednak raczej większość, a nie mniejszość, kupuje i je takie "szybkie" półprodukty. Więc może, tak jak napisałaś, nie wszyscy jedzą szybko, ale jednak... ludzie jedzą, sporo ludzi. Nie sądzisz?

    Fajnie, że masz zdrowe nawyki żywieniowe wyniesione z domu rodzinnego, ale wierz mi - jesteś w mniejszości. Co nie jest jednakowoż powodem, żeby "najeżdżać" na ludzi tylko dlatego, że nie robią tak, jak ty. I domniemywać, że są złymi kucharzami. :/

    ~kaczuszka, 2011-03-31 17:35

    OdpowiedzUsuń
  24. olguska, 2011-05-28 10:1029 lipca 2011 15:50

    och u mnie też gotowanie pełna gębą bo kiedy Maluszek zasmakował gotowanego słoiczki poszły w zapomnienie...i dobrze bo teraz można sie wykazać synek wszystkiego probuje i wiele rzeczy mu smakuje

    OdpowiedzUsuń