czwartek, 24 marca 2011

Umiem rzucać

Antoś rozpoczął jakiś czas temu etap rzucania wszelkimi dostępnymi przedmiotami. Ot, norma rozwojowa - w końcu zaczyna sam kontrolować swoje łapki, ich otwieranie i zamykanie. No i testuje grawitację. Są może gdzieś rodzice, którym takie zrzucanie zabawek z wózka czy rzucanie np. gumową zebrą po pokoju przeszkadza. Mi jakoś nie bardzo - cieszę się, że Antek się cieszy, że się rozwija, zmienia, usamodzielnia. Kiedy po raz piąty pluszowa kaczka ląduje na ziemi przy spacerze, po prostu uśmiecham się, podnoszę ją i podaję Antkowi do łapek, żeby mógł ją znów wyrzucić. :P
   Tylko przy jedzeniu mi to trochę przeszkadza, bo jest więcej sprzątania niż zwykle: pod karmistołkiem zalega sterta resztek jedzenia, zupełnie nieruszone kawałki, które Antkowi wydały się ciekawsze do zrzucenia, niż do jedzenia. To w sumie dość śmieszne, jak on tą gruszkę czy innego gołąbka wywala z tacki na ziemię, a potem wychyla się i patrzy na podłogę, gdzie spadło i czy na pewno tam leży. :P Ale sprzątanie... no sprzątanie mnie ostatnio wyjątkowo denerwuje. I fakt, że ja się tu staram, podaję różnorodne jedzonko, jakieś kotlety wymyślam, pasty z soczewicy do chleba i wegetariańskie gołąbki z bakłażanem, a wszystko i tak ostatecznie ląduje na podłodze. Wiem - nie ma rady, trzeba przeczekać.
   Zauważyłam za to, że chętniej i więcej Antoś wcina w terenie: na spacerze, pikniku, w kawiarni. Jedzenie w domu przy stole jakoś mniej kręci... a może właśnie ten stołek wysoki, z którego tak fajnie wszystko spada, stał się konkurencyjną zabawą? Niemniej z lubością obserwuję moje dziecię, gdy spotykam się ze znajomymi w kawiarni, po basenie: my przy kawie/czekoladzie/wodzie i muffinkach, a Antek obok w karmistołku pochłania ryżowego wafelka albo mandarynkę. Albo dziś, na plaży - nawet trochę skubnął tego gołąbka. Bo w domu - nic z tego. Wniosek jest taki, że po pierwsze Antonio jest bobasem na wskroś towarzyskim, a po drugie - świeże powietrze zaostrza apetyt. :)
   No i zupełnie spoza tematu: dziś w Dublinie była CU-DO-WNA pogoda! Zrobiliśmy sobie całą trójką z Antolem i Adamem dłuuuugi spacer na plażę i z powrotem. Antoś odkrył piasek i nie omieszkał go spróbować organoleptycznie. :P A my się troszkę opaliliśmy. Taka pogoda sprawia, że od razu chce się żyć i wszystko cieszy jakby bardziej.

5 komentarzy:

  1. Katarina78, 2011-03-25 15:0629 lipca 2011 15:31

    U nas jest podobnie. Młody bierze co do łapki pomacha i rzuca. Oczywiście czeka aż ktoś mu to odrazu poda :) ale nie ma tak łatwo :)
    Pozdrawiamy!
    Katarina z Boryskiem
    www.pierwszaciaza.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieta w sukience, 2011-03-25 16:3029 lipca 2011 15:31

    Taki okres i faktycznie trzeba przeczekac;)

    OdpowiedzUsuń
  3. IwosiaH, 2011-03-26 09:0829 lipca 2011 15:31

    wafle ryzowe powiadasz.... musze sprobowac ale mam jakis lek przed dawaniem wafli i chrupek kukurydzianych np. raz dalam i musial wyciagac z buci bo kaszlal... moj chyba nie umie jeszcze odgryza od razu duzy kawalek i sie krztusi... zabawa w rzucanie i podawanie przednia... i ta mina za kazdym razem tak samo zdziwiona bezcenna:))
    pozdrowienia dla Was id nas:))

    OdpowiedzUsuń
  4. olguska, 2011-03-26 22:4329 lipca 2011 15:32

    hehe nie ma to jak Matczyna cierpliwość:) a u nas etap podawania Mateuszek wszystko podaje a potem trzeba mu oddać :) i tak w kółko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. poli_love@buziaczek.pl, 2011-03-28 15:5929 lipca 2011 15:32

    No a ja mam juz dosc slonecznej pogody. choc rzeczywisce spacery sa duzo przyjemniejsze z promieniach slonca niz w dzeszczu, to powietrze jest ciezkie i to tez przezyjemy ... Emma tez rzuca czasami zabawkami i widac jej sie podoba, przyznam szczerze ze nawet lezac w bujaku rzuca zabawke a pozniej sie wychyla i szuka. Nam tez to nie przeszkadza

    OdpowiedzUsuń