Lubię takie tygodnie jak ten, który właśnie przemija.
Tydzień pełen wyjść z domu, spotkań ze znajomymi mamami i ich dziećmi, wizyty w kawiarniach i restauracjach z Antolem, który już coraz odważniej i śmielej podbija nowe przestrzenie na czworakach. :)
Tydzień, w którym nasze mikroskopijne mieszkanko służyło tylko do konsumpcji śniadań rano i wieczornej kąpieli oraz snu. I to pomimo beznadziejnej pogody w wydaniu iście irlandzkim (13 stopni, pochmurno, wieje i pada).
Dobry tydzień po prostu, bez nudy i rutyny siedzenia w domu. Bo to jest naprawdę uciążliwe, i dla mnie, i dla Antka.
Zauważyłam, nie pierwszy raz zresztą, że Antek dłużej potrafi wytrzymać w trybie "czuwania" poza domem właśnie, gdy jest w nowym miejscu, są inne dzieci albo chociaż jacyś inni ludzie niż ja czy Adam, gdy jest nowa przestrzeń do zwiedzenia i podbicia. Mały odkrywca. :) Wczoraj ustanowił jakiś nowy rekord nie-spania: 5h od pobudki o 7 rano do 12:00, gdy to w końcu wyszłam z kawiarni z koleżanką, zapakowałam Antka do chusty na drzemkę, chociaż wcale jeszcze nie był bardzo "miągwiący". Ale i tak padł momentalnie, uszłam może z 5 kroków poza drzwi lokalu. :P
Ilość snu się też ogólnie zmniejszyła: ok. 10-11h w nocy + 2-2,5h w ciągu dnia, w dwóch turach po 1h. Niech te wyliczenia nikogo nie zmylą - to nie jest tak, że Antek przesypia jednym ciągiem 10h w nocy. Pobudki na ciumka są nadal, są ostatnio znów częściej (nowy ząb?) i pewnie będą jeszcze długo. Ale mi to kompletnie nie przeszkadza - takie prawo rozwojowe. Dlatego podczas gdy różne mamy prześcigają się w wyliczance, ile to ich dzieci już nie śpią i jakimi to metodami one nie próbują nauczyć swoje pociechy spania przez całą noc, ja przyjmuję Antka z całym dobrodziejstwem śródnocnych pobudek i cycowania się nocami. Jego prawo. Nadal śpimy razem, więc nawet niespecjalnie się muszę budzić, gdy moje dziecię życzy sobie pociumkać. :) Gorzej, gdy życzy sobie co godzinę, przez całą noc - wtedy faktycznie jestem niedospana. Ale te ustawowe 2-3 pobudki są dla mnie zupełnie nieszkodliwe.
Niemniej są zmiany ilościowe - nie da się Antka położyć spać o 19:00, jak to drzewiej bywało. Teraz pora snu przesunęła się gdzieś między 20:00-21:00, a pobudki poranne i tak są tuż po 7:00. A czasem, jak wczoraj, gdy Antek zabaluje z drzemkami, potrafi odmówić snu aż do 23:00, więc o tej porze to już kładziemy się wszyscy troje, wtulamy się w siebie i kończymy dzień.
W związku z późną porą snu wczoraj, dziś Antonio obudził się ok. 9:00 (jupi!!!) i tak właśnie uczciliśmy sobotę. 43 tygodnie życia Antka za nami. Zaraz minie 10 miesięcy. Time flies.
Tydzień pełen wyjść z domu, spotkań ze znajomymi mamami i ich dziećmi, wizyty w kawiarniach i restauracjach z Antolem, który już coraz odważniej i śmielej podbija nowe przestrzenie na czworakach. :)
Tydzień, w którym nasze mikroskopijne mieszkanko służyło tylko do konsumpcji śniadań rano i wieczornej kąpieli oraz snu. I to pomimo beznadziejnej pogody w wydaniu iście irlandzkim (13 stopni, pochmurno, wieje i pada).
Dobry tydzień po prostu, bez nudy i rutyny siedzenia w domu. Bo to jest naprawdę uciążliwe, i dla mnie, i dla Antka.
Zauważyłam, nie pierwszy raz zresztą, że Antek dłużej potrafi wytrzymać w trybie "czuwania" poza domem właśnie, gdy jest w nowym miejscu, są inne dzieci albo chociaż jacyś inni ludzie niż ja czy Adam, gdy jest nowa przestrzeń do zwiedzenia i podbicia. Mały odkrywca. :) Wczoraj ustanowił jakiś nowy rekord nie-spania: 5h od pobudki o 7 rano do 12:00, gdy to w końcu wyszłam z kawiarni z koleżanką, zapakowałam Antka do chusty na drzemkę, chociaż wcale jeszcze nie był bardzo "miągwiący". Ale i tak padł momentalnie, uszłam może z 5 kroków poza drzwi lokalu. :P
Ilość snu się też ogólnie zmniejszyła: ok. 10-11h w nocy + 2-2,5h w ciągu dnia, w dwóch turach po 1h. Niech te wyliczenia nikogo nie zmylą - to nie jest tak, że Antek przesypia jednym ciągiem 10h w nocy. Pobudki na ciumka są nadal, są ostatnio znów częściej (nowy ząb?) i pewnie będą jeszcze długo. Ale mi to kompletnie nie przeszkadza - takie prawo rozwojowe. Dlatego podczas gdy różne mamy prześcigają się w wyliczance, ile to ich dzieci już nie śpią i jakimi to metodami one nie próbują nauczyć swoje pociechy spania przez całą noc, ja przyjmuję Antka z całym dobrodziejstwem śródnocnych pobudek i cycowania się nocami. Jego prawo. Nadal śpimy razem, więc nawet niespecjalnie się muszę budzić, gdy moje dziecię życzy sobie pociumkać. :) Gorzej, gdy życzy sobie co godzinę, przez całą noc - wtedy faktycznie jestem niedospana. Ale te ustawowe 2-3 pobudki są dla mnie zupełnie nieszkodliwe.
Niemniej są zmiany ilościowe - nie da się Antka położyć spać o 19:00, jak to drzewiej bywało. Teraz pora snu przesunęła się gdzieś między 20:00-21:00, a pobudki poranne i tak są tuż po 7:00. A czasem, jak wczoraj, gdy Antek zabaluje z drzemkami, potrafi odmówić snu aż do 23:00, więc o tej porze to już kładziemy się wszyscy troje, wtulamy się w siebie i kończymy dzień.
W związku z późną porą snu wczoraj, dziś Antonio obudził się ok. 9:00 (jupi!!!) i tak właśnie uczciliśmy sobotę. 43 tygodnie życia Antka za nami. Zaraz minie 10 miesięcy. Time flies.
Moja Pszczółka odkąd skończyła miesiąc przespyia niemalże całe noce, tak więc niewiem co to nocne pobudki :) kiedyś zasypiala około 20 i spala do 5 rano, teraz trochę sie to przesuwa, no bo jak spac skoro za oknem widno :))) W dodatku chyba zaczyna sie coś dziac w sprawie ząbkow bo marudna ostatnio bardzo :)))
OdpowiedzUsuńCzas leci jak zwariowany, dzień za dniem i fajnie jak są takie zajete tygodnie- czlowiek odżywa! u mnie niestety tydzień nudny :( ale może następny bedzie lepszy? Pozdrawiamy Słonecznie!!
u nas wspolne spanie jest juz fizycznie niemozliwe ze wzgledu na ruchliwosc malego. podczas snu przemieszcza sie non stop, przechodzi po nas i boje sie, ze jak zasne snem kamiennym (co mi sie nie zdarzylo od poczatku ciazy) to spadnie po prostu. teraz mam fobie, ze ktoregos dnia wyjdzie z lozeczka, mimo ze jest nisko. ale wspina sie na poduszeczce i czym popadnie i probuje sie wydostac... pobudki identyczne, tez godzina snu sie przesunela z 19 na 21.00, pobudki tez przyjmuje z dobrodziejstwem bo co tu poradzic, co jednak nie znaczy, ze nie marze o przespanej nocy. jestem przemeczona i brakuje mi zwyklej fizycznej sily potem na caly dzien pelen wrazen. i tez uciekam z domu jak tylko moge miedzy ludzi:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy:))
ale pogody to wspolczuje chociaz pewnie mozna sie przyzwyczaic
A ja sie martwilam ze Emma sie budzi raz w nocy na jedzenie, Kochana pocieszylas mnie, My co prawda jedziemy na sztucznym mleku, ale jak widze jedna przerwa w czasie sniu nie jest szkodliwa :) az milo poczytac
OdpowiedzUsuń