czwartek, 11 sierpnia 2011

Born to swim

    Na przełomie zimy i wiosny chodziliśmy z Antkiem na kurs pływania dla maluszków. Taką w sumie tylko pierwszą część 4-częściowego kursu, który trwa cały rok. Kurs był świetny, ale ze względu na wyjazd do Polski w maju i planowane wakacje w czerwcu (których ostatecznie nie było) przerwaliśmy go, z żalem.
   Niemniej nadal chodzimy na basen, w każdy wtorek, razem z zaprzyjaźnionymi mamami i ich pociechami (niestety, same dziewczyny :P). Powtarzam tam te wszystkie rzeczy, których uczyliśmy się na kursie, coby ich nie zapomnieć. Poza tym chlapiemy się, Antek zabiera wszystkim zabawki i ogólnie jest szał i zabawa. Powtarzane elementy kursu coraz bardziej mnie jednak nudzą, Antka chyba też, bo już ich tak chętnie nie wykonuje jak dawniej. A przecież woda to jego żywioł! Więc od września będziemy kontynuować przygodę z kursem pływania dla maluchów! :D Zapisaliśmy już Antola na następny "semestr", który zaczyna się dokładnie 2 września. I bardzo dobrze się składa, bo 1 września wracamy z Polski. :)
   Już się doczekać nie mogę, choć po drodze jeszcze mnóstwo innych atrakcji związanych z pobytem w Polsce, przyjęciem urodzinowym itd. Ale moje dziecko jest po prostu stworzone do pływania, o czym wiem nie od dziś, więc ten kurs będzie chyba najlepszym prezentem dla niego. :) Musimy tylko zainwestować w nowe kąpielówki, bo ze swoich poprzednich Antol już wyrósł.

7 komentarzy:

  1. No własnie i ja wkońcu musze zabrać Boryska na basen bo w morzu było za zimno żeby go wrzucic na głębszą wodę.

    Buziaki:)
    Pozdarwiamy
    Katarina z Boryskiem
    www.pierwszaciaza.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Basen?! No wiesz? a nie boisz się zarazków i tego, że Antosiowi uszka zamoczysz? :) Oczywiście żartuję i bardzo się cieszę, ze masz takiego wodnego bobasa! Wysłałam maila z nowym adresem bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak to nalepszy prezent Mati często chodzi na basen i jest rozkoszny poprostu bawi sie mach nuzkami i rękami jakby już dawno umiał pływać. My oczywiście bez żadnych kursow ale od nowego roku napewno zaczniemy chodzic

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas tylko wanna i to, czego dna można dotknąć stopami...
    PS Nominowałam Cię http://mamosapiens.blox.pl/2011/08/One-lovely-blog-award-czyli-troche-o-mnie-i.html
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mambo_mama: o ten lęk z zamoczeniem uszu to byłoby u mnie ciężko, bo za każdym razem na basenie nurkuję z Antkiem przynajmniej ze 3 razy. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Sto lat, Sto lat! Życzymy Antosiowi samych radości! mam nadzieję, że imprezka udana! Całujemy

    OdpowiedzUsuń
  7. My też chodziłyśmy z Zo na basen. I od wrzesnia zaczynamy kolejny etap - nauka pływania. Nad Adriatykiem Zo zakładała pas do pływania i płynęła. Nie straszne jej były ani jeżowce, ani brak możliwości dotknięcia dna, czyli nie przekazałam jej swoich lęków :)

    OdpowiedzUsuń