Jak byłam mała, zawsze jesienią obowiązkowe było zbieranie kasztanów i żołędzi w lesie. Las mieliśmy zaraz pod domem, więc nie było trudno o takie wypady. A potem z tych jesiennych skarbów robiło się ludziki, przy pomocy taty, który uczył, jak się wywierca dziurki w kasztanie czy żołędziu, jak ostrzy zapałki...
Antek na ludziki z kasztanów jeszcze jest za mały, zresztą nie mam tu dobrego dłutka do robienia otworów na nóżki i rączki ludzika. Niemniej skoro już jesień przyszła, kasztany muszą być! Nazbierałam ich ostatnio sporo i przytargałam do domu. Do kompletu też mam jesienne, wielobarwne liście. Liście nakleiłam na ścianę, nisko przy podłodze, odrysowałam też z e-kolorowanek motywy jesienne: jeżyka z jabłkiem na grzbiecie, wiewiórkę z żołędziem w łapkach, liście różnych drzew... pokolorowałam je i nakleiłam również. Antek ma teraz taki jesienny kącik. :) Kasztany służą głównie do rzucania nimi, przenoszenia z pokoju do pokoju oraz wyjmowania i wkładania do pudełka. ;) Przy okazji liczymy sobie: Antek rzuca kasztanem do pudła, a ja mówię "raz", rzuca kolejnym, a ja "dwa" itd.
Gdzieś obok kasztanów dałam Antkowi do zabawy białą fasolę, taką suchą. Zjeść się tego nie da (a Antek próbował :P), ale rzuca się świetnie, podobnie jak kasztanami. No i można celować taką fasolką do butelki, więc Antonio bierze po jednej fasolce w paluszki i celuje do otworu butelki. Jak wrzuci, to się bardzo cieszy. :) I tak sobie wrzuca, a potem potrząsa tą butelką i wszystko wypada i jest zabawa od nowa. :)
Fasolki i kasztanki są hitem tego tygodnia.
Marzy mi się jeszcze znaleźć gdzieś takie małe pudełeczko albo tackę podzieloną na cztery części (może też być więcej) i do każdej przegródki powkładać coś a la jesiennego: kasztany, listki, piórka ptasie (już zbieram, mam dwa :P) itp. Podpatrzyłam coś takiego u koleżanki, ona też zbierała dla swojej córki korki od butelek po winie i otoczaki z plaży. Bardzo to fajnie wygląda i daje dziecku możliwość poobcowania z różnymi fakturami, ciężarem i z naturą przede wszystkim, nawet jeśli za oknem leje i wieje (a o to w Dublinie nie trudno :/).
Na razie Antoś cieszy się z listków na ścianie, chętnie je obrywa i, mówiąc wprost, demoluje moje całowieczorne starania, żeby ten kącik jesienny zrobić, ale cóż - nie robiłam go, żeby był piękny i trwał po wsze czasy, tylko żeby Antoś mógł się nim pozachwycać... no i porozwalać go, jeśli taka jego wola. ;) Trochę więcej sprzątania nie zrobi mi już żadnej różnicy.
Antek na ludziki z kasztanów jeszcze jest za mały, zresztą nie mam tu dobrego dłutka do robienia otworów na nóżki i rączki ludzika. Niemniej skoro już jesień przyszła, kasztany muszą być! Nazbierałam ich ostatnio sporo i przytargałam do domu. Do kompletu też mam jesienne, wielobarwne liście. Liście nakleiłam na ścianę, nisko przy podłodze, odrysowałam też z e-kolorowanek motywy jesienne: jeżyka z jabłkiem na grzbiecie, wiewiórkę z żołędziem w łapkach, liście różnych drzew... pokolorowałam je i nakleiłam również. Antek ma teraz taki jesienny kącik. :) Kasztany służą głównie do rzucania nimi, przenoszenia z pokoju do pokoju oraz wyjmowania i wkładania do pudełka. ;) Przy okazji liczymy sobie: Antek rzuca kasztanem do pudła, a ja mówię "raz", rzuca kolejnym, a ja "dwa" itd.
Gdzieś obok kasztanów dałam Antkowi do zabawy białą fasolę, taką suchą. Zjeść się tego nie da (a Antek próbował :P), ale rzuca się świetnie, podobnie jak kasztanami. No i można celować taką fasolką do butelki, więc Antonio bierze po jednej fasolce w paluszki i celuje do otworu butelki. Jak wrzuci, to się bardzo cieszy. :) I tak sobie wrzuca, a potem potrząsa tą butelką i wszystko wypada i jest zabawa od nowa. :)
Fasolki i kasztanki są hitem tego tygodnia.
Marzy mi się jeszcze znaleźć gdzieś takie małe pudełeczko albo tackę podzieloną na cztery części (może też być więcej) i do każdej przegródki powkładać coś a la jesiennego: kasztany, listki, piórka ptasie (już zbieram, mam dwa :P) itp. Podpatrzyłam coś takiego u koleżanki, ona też zbierała dla swojej córki korki od butelek po winie i otoczaki z plaży. Bardzo to fajnie wygląda i daje dziecku możliwość poobcowania z różnymi fakturami, ciężarem i z naturą przede wszystkim, nawet jeśli za oknem leje i wieje (a o to w Dublinie nie trudno :/).
Na razie Antoś cieszy się z listków na ścianie, chętnie je obrywa i, mówiąc wprost, demoluje moje całowieczorne starania, żeby ten kącik jesienny zrobić, ale cóż - nie robiłam go, żeby był piękny i trwał po wsze czasy, tylko żeby Antoś mógł się nim pozachwycać... no i porozwalać go, jeśli taka jego wola. ;) Trochę więcej sprzątania nie zrobi mi już żadnej różnicy.
Fajnie. Ja ciągle powtarzam, że nie ma sensu wydawać kasy na kolejne super zabawki, bo najprostsze pomysły są najfajniejsze! Grunt to na nie wpaść ;0)
OdpowiedzUsuńja już nie mogę się doczekać ludzików z kasztanów i bukietów z liści...dla nas to też jeszcze za wcześnie, ale czekamy cierpliwie..może za rok...
OdpowiedzUsuńMamy dwa. Zrobione dzisiaj rano. Zaraz wychodzimy do parku żeby "dorobić resztę rodzinki".
OdpowiedzUsuńPolecam użycie śrubokręta i śrubki :) - to dla mamy. Dla Antka mam propozycję odciskania jesiennych liści na kartce. Maluch rączkami naniesie farbę na liść, mama odwróci liść do kartki a Antoś go przygniecie - jaka piękna współpraca, prawda? Dodam, że nie tylko liście będą w farbie :)
@Monika: Bardzo fajny pomysł, tylko farbek mi brak. Jak tylko wrócimy z Polski (wylot jutro), lecę je kupić. :)
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałe pomysły na zabawy, może którys podkradnę od Ciebie, bo ja juz nie mam weny co mam wymyslac by zająć moje wciąż rozszalale dzieciątko hihi :)
OdpowiedzUsuńMy też gonimy za kasztanami, choć Gabryś preferuje rzucanie nimi po Plantach czy innych parkach :) Także ludziki na razie odpadają, cieszy go nieziemsko robienie BAMM BAMM :D Czymkolwiek :P Pozdr z już deszczowego (wrrr) Kraka
OdpowiedzUsuńno coz dziecko jakby tylko patrzylo to byloby z nim cos nie tak, zwlaszcza ze Antek taki zywiolowy chlopak jest . Fajny pomysl z tymi pudelkami, musze tutaj tez cos takiego wymyslec, zwlaszcza ze u nas "takie hity tygodnia" trwaja krotko i zawsze cos w pudeleczku mozna zmienic
OdpowiedzUsuńFajne masz pomysły, ja się boję, że mała by chciała pożreć, bo jeszcze wiele rzeczy ląduje w buzi:))))))))
OdpowiedzUsuńNasze dzieciaki zaczynają myśleć i kombinować :0 To jest cudowne!@ :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Katarina z Boryskiem
www.pierwszaciaza.blog.onet.pl
hehe a Mati ostatnio zbierał sam w prku rzołędzie a potem dostał od jakiejś pni starszej dwa piękne kasztany od tak za usmiech:) kochm jesień... Czekam ż więcej liści spada by sobie z synkiem poszaleć i zażyć" kąpieli liściowej"
OdpowiedzUsuńMy za rok będziemy robić jesienne ludziki z kasztanów ;))
OdpowiedzUsuńpomysłowa mamusia jesteś ;-)
Pozdrawiam.
P.S.
OdpowiedzUsuńChciałam pobawić się z małą w zbieranie kasztanów, skończyło się jak tylko zobaczeyłam jak wkłada do paszczy wielkiego kasztaniocha:))))
no i super pomysł :***takie najprostsze pomysły są najlepsze:) a teraz zapraszamy do nas na BABYLANDIE jest typowo jesienna zabawa ze Skarbów jesieni:**:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Dzieciom nie są potrzebne zabawki tylko zabawa
OdpowiedzUsuń