wtorek, 28 lutego 2012

Żyjemy (nadal zmęczona)

   Jesteśmy, jesteśmy. Żadne ufo nas nie porwało i wszyscy mają się dobrze na zdrowiu i w ogóle. Tylko że mi się NIE CHCE. Nic. Leżałabym cały dzień i nic nie robiła. Marzenie! Pięć dni w tygodniu do pracy i z pracy, a potem pełen etat mamowy w domu, zakupy, zabawy, gotowanie, mycie, usypianie... No wiecie - rzeczywistość. :P
   Marzę o końcu pierwszego trymestru, bo mam już dość siebie takiej zmęczonej. Antek jest dla mnie wyjątkowo łaskawy i tak, sam biega po książeczki do czytania, nawet nie muszę się z krzesła podnosić, jak już na nim usiądę po przyjściu z tej pracy. ;) Ale i tak jest mi ciężko i na pisanie bloga jakoś już sił i czasu nie starcza. Cierpliwości.

4 komentarze:

  1. Życzę ci, aby siły powróciły jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  2. och rozumiem... ale najwazniejsze ze Antoś grzeczny i daje mamusi odpocząć ;)
    Trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oby ten stan szybko minął.. ale juz niedlugo konczy Ci sie 1 trymestr to mysle, ze juz wtedy bedzie lepiej;) powodzenia i wytrwalosci zycze;*

    OdpowiedzUsuń