Bo ja jestem nienormalna i się będę jarać każdym jednym nowym słowem mojego dziecka. :P
Od tygodnia w słowniku Antolka zagościło OKO. Dokładnie tak wymawia, jak się powinno i fajne to jego "oko" jest. :)
A wczoraj mnie zaskoczył słowem "ka-k" (tak, ta przerwa w połowie jest istotna, bo Antoś nie mówi po prostu "kak", ale "ka-k", gdyż słowem docelowym jest KASK i Dziabąg WIE, że tam jest w środku jeszcze coś, ale nie umie tego czegoś powiedzieć, wiec robi taki przydech jakby).
Jest to oczywiście NIEZBĘDNE słowo w życiu dwulatka. :P A wzięło się z zamiłowania Antka do motoryzacji, motorów w szczególności. A jak motor, to na nim jest "pam" (pan), a na głowie ma "ka-k" (kask). Do bardzo niedawna Antolek po prostu mówił o kasku "papa", czyli czapka (używa też tej konstrukcji na wszelkie nakrycia głowy, kapelusze, kaptury...). Aż tu się nagle kask wyodrębnił. Widocznie motory i panowie z kaskiem wzbudzają w Antku niesamowite emocje. :D
Jeśli tylko w jakiejś książeczce pojawia się motor, a na nim człowiek z kaskiem - Antoś natychmiast musi mnie o tym poinformować. Gdy na obrazku jest dziecko jadące rowerkiem lub hulajnogą i ma na głowie kask - to samo. Przy czym w wersji z dzieckiem na hulajnodze Antoś od razu dodaje "Ja. Ka-k. Nie-e" (Ja nie mam kasku). Bo hulajnogę ma, ale faktycznie nie ma do kompletu kasku ochronnego. A jest dla Antosia jasne, że "ka-k" jest po to, żeby "bam, nie-e" (żeby się nie uderzyć, w domyśle: w głowę). Będzie to "bam, nie-e" powtarzał do znudzenia, tak długo, aż nie powiem tego własnymi słowami: "Tak, Antosiu, kask jest potrzebny, żeby się w głowę nie uderzyć".
Ciekawe, co nowego w słowniku Dziabąga przewidziano na jutro? :)
Od tygodnia w słowniku Antolka zagościło OKO. Dokładnie tak wymawia, jak się powinno i fajne to jego "oko" jest. :)
A wczoraj mnie zaskoczył słowem "ka-k" (tak, ta przerwa w połowie jest istotna, bo Antoś nie mówi po prostu "kak", ale "ka-k", gdyż słowem docelowym jest KASK i Dziabąg WIE, że tam jest w środku jeszcze coś, ale nie umie tego czegoś powiedzieć, wiec robi taki przydech jakby).
Jest to oczywiście NIEZBĘDNE słowo w życiu dwulatka. :P A wzięło się z zamiłowania Antka do motoryzacji, motorów w szczególności. A jak motor, to na nim jest "pam" (pan), a na głowie ma "ka-k" (kask). Do bardzo niedawna Antolek po prostu mówił o kasku "papa", czyli czapka (używa też tej konstrukcji na wszelkie nakrycia głowy, kapelusze, kaptury...). Aż tu się nagle kask wyodrębnił. Widocznie motory i panowie z kaskiem wzbudzają w Antku niesamowite emocje. :D
Jeśli tylko w jakiejś książeczce pojawia się motor, a na nim człowiek z kaskiem - Antoś natychmiast musi mnie o tym poinformować. Gdy na obrazku jest dziecko jadące rowerkiem lub hulajnogą i ma na głowie kask - to samo. Przy czym w wersji z dzieckiem na hulajnodze Antoś od razu dodaje "Ja. Ka-k. Nie-e" (Ja nie mam kasku). Bo hulajnogę ma, ale faktycznie nie ma do kompletu kasku ochronnego. A jest dla Antosia jasne, że "ka-k" jest po to, żeby "bam, nie-e" (żeby się nie uderzyć, w domyśle: w głowę). Będzie to "bam, nie-e" powtarzał do znudzenia, tak długo, aż nie powiem tego własnymi słowami: "Tak, Antosiu, kask jest potrzebny, żeby się w głowę nie uderzyć".
Ciekawe, co nowego w słowniku Dziabąga przewidziano na jutro? :)
a no widzisz;)) mowilysmy, ze jak Antoś się rozgada, to z kazdym tygodniem bedzie cos nowego ;)) a balas sie, ze tak dlugo nie mowi;p bedzie dobrze;)) za chwilke sie bedzie z Toba klocil ;)
OdpowiedzUsuń"Ciekawe, co nowego w słowniku Dziabąga przewidziano na jutro? :)"
OdpowiedzUsuńJuż znam odpowiedź na to pytanie - OGON ("ołon"), którym merda piesek. :P
taaak, dobrze znam tę przerwę na literkę, której jeszcze nie umie się wymówić :))
OdpowiedzUsuń