wtorek, 7 sierpnia 2012

Sika

   Moje dziecko przejawia od dłuższego czasu silną fascynację toaletą.

   Nocnik? Hmmm.... A! To ten sprzęt, co od miesięcy stoi zakurzony i się tylko o niego potykamy w łazience? Mamy, mamy... chyba czas go sprzedać na Allegro. :P

   Antek jest zafascynowany działaniem normalnego, "dorosłego" kibelka. Że trzeba klapę podnieść, usiąść tam, zrobić "pupa" (kupkę) albo "sika" (siku), a potem wcisnąć guzik, żeby woda poleciała. Antoś wie, do czego służy szczotka do czyszczenia kibla i kilka razy próbował sam jej użyć (ku mojej zgrozie! Na szczęście nie bierze tej szczotki do buzi, ale dość energicznie nią sobie poczyna, więc woda chlapie poza sedes - BLE! :P). Antoś MUSI zajrzeć za każdym razem, gdy mama zrobi siku czy kupę, czy ona tam na pewno jest, po czym może spokojnie zamknąć sedes.

   (Tak, tak. Moje dziecko chodzi ze mną do toalety. W zasadzie od zawsze. W zasadzie dopiero od niedawna mi to kompletnie nie przeszkadza, bo widzę, że dzięki temu uczy się "w praktyce", o co chodzi z tym sikaniem do kibelka. Dla niego to czynność, jak każda inna. Skrępowanie jest tylko i wyłącznie po mojej stronie. A przynajmniej było.)

   Dziś po dwugodzinnym spacerze, na którym Antek "obalił" niemal cały bidon mleka ryżowego, a potem do kolacji jeszcze pół bidonu wody, ze zdziwieniem zauważyłam, że pieluszka jest zupełnie sucha. Nic, zero, nada. Ale pęcherz na pewno pełny, no nie ma zmiłuj... Znak od mojego dziecka był tak silny, że aż nie wypadało nie pójść za ciosem.
- Antoś, idziemy zrobić siusiu do kibelka?
- Ta!

   No i poszliśmy. Nocnikiem pogardził, pokazał na prawdziwy kibelek, że on chce tu. Zdjęłam mu pieluszkę, postawiłam go przed kibelkiem, ale tak mu nie pasuje - na nocnik zawsze go sadzaliśmy, zresztą mama też zawsze siada na kibelku (mąż Antka nie wpuszcza do WC, gdy sam idzie za potrzebą - a szkoda - więc na razie młody czerpie wzorce zachowań ode mnie). No to myk, Antka pod paszki, posadziłam. Powiedziałam "siusiu" i słyszę - COŚ LECI! Ha! Chwilkę tak go potrzymałam, po czym Antoś oznajmił że "nie-e, sika nie-e", czyli że już nie chce siku. Zamknęliśmy kibelek, wcisnęliśmy guzik i suchą pieluszkę założyłam bobasowi na pupkę, by mógł iść spać.

   To był oficjalny PIERWSZY ŚWIADOMY RAZ, kiedy dziecko SAMO chciało zrobić siku nie do pieluszki, i zrobiło. :D Jestem dumna jak nie wiem co! :D Chociaż przy całej akcji zachowałam "zimną krew" i nie robiłam szopki z klaskaniem i szalonym entuzjazmem. Ot - czynność, jak każda inna. ;) Ale jestem straszliwie szczęśliwa, że to się dziś tak odbyło, tak niby niedbale, bez spinki, bez "treningu", za to z pełnym świadomym udziałem mojego prawie-dwulatka, który po prostu powoli dojrzewa do rozstania z pieluszką. :) Pewnie do pełnego odpieluchowania jeszcze daleko, ale ten pierwszy raz... Ach! Dziecko mi dorasta, piękne to jest!


3 komentarze:

  1. Dobra, dobra, na razie to jest jednorazowy wybryk Antka, który nie został powtórzony niestety w dniu dzisiejszym. Ale i tak jestem w szoku, mąż też. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W razie problemów (o ile wystąpią :]) a może i na zachęte polecam naklejki do wc, które pomagają oswajac się dzieciom z "dorosłą" toaletą :) http://naklejkainterakcyjna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń