piątek, 20 września 2013

Limo

   Sobotnie popołudnie, zamiast upłynąć na błogim celebrowaniu alutkowego roczku, zakończyło się wrzaskami, kłótnią, płaczem... Moim, Antka... Młody świrował, że on chce dostać tort, tort nie był gotowy, ja próbowałam ogarnąć WSZYSTKO (as always...) z Alą na ręku, Adam zajął się jakimiś swoimi Bardzo Ważnymi Sprawami... No wyszło to wszystko do doopy.
   Żeby okiełznać rozwrzeszczanego trzylatka Adam ubrał siebie i Antka, i zabrał go na dwór. I po 5 minutach z nim wrócił, niosąc go szlochającego, na rękach.
   Antoś skakał i źle skoczył. I wpadł twarzą prosto na drewniany kwietnik przed domem, a konkretnie walnął tuż obok brwi. :/ Miejsce momentalnie napuchło i zaczęło sinieć.

   Mój pierwszy odruch - SZPITAL! Ale Adam obmacał to miejsce (pomimo krzyków okropnych Antolka, że to boli) i powiedział, że nie jest złamane. Ufff... Próby przyłożenia lodu zakończyły się fiaskiem, bo Dziabąg nie dał tego miejsca tknąć palcem. Wył okropnie... Nie chciał się przytulić do mnie (się w sumie nie dziwię, wcześniej nawrzeszczałam na niego zanim wyszli), siedział tam i płakał i krzyczał, a ja nie wiedziałam, jak mu pomóc. W końcu z tego krzyku zrobił się senny i położyliśmy go spać (i Calpol do snu, bo tak go bolało, że nie mógł zasnąć).

   Następnego dnia opuchlizna zaczęła schodzić. Za to pojawiła się mega-śliwa! Cała powieka była fioletowa, wyglądał, jakbyśmy mu oko podbili. Albo jakby ktoś mu robił make-up, ale nie zdążył drugiego oka pomalować. ;) W sumie trochę tak śmiesznie, a trochę strasznie. A w poniedziałek z tym okiem poszedł do przedszkola (choć ja nie chciałam go puścić, tym bardziej, że kasłał i miał katar), nikt na szczęście opieki społecznej do nas JESZCZE nie wezwał. ;)

   Także pierwszy poważny upadek za nami. Obyło się bez złamań. Tylko niech mu już to limo spod oka (a raczej znad oka) zejdzie...

3 komentarze:

  1. w koncu zejdzie:) dobrze, ze tylko zbicie anie zlamanie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabryś już zaliczył takie parę razy ;) Bywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli generalnie w normie u Ciebie - z chaosu wyłoni się kiedyś ład:)

    OdpowiedzUsuń