Mija tydzień życia Antoszka, od kilku dni jesteśmy w domu... i jest dobrze! :D Naprawdę. Psychicznie już się przygotowywałam na dramat, nieprzespane noce, wieczne płacze i krzyki dziecka i ogólny brak zrozumienia dla całej sytuacji. Ale jest dobrze. Noworodek to wbrew pozorom dość prosta w obsłudze istotka: głównie chce jeść i spać. :P A ponieważ śpi bez niczyjej pomocy, to moja rola sprowadza się na razie do przenośnej mleczarni.
Karmię piersią. Nigdy nie chciałam inaczej. Początki były nieco trudne, zwłaszcza w szpitalu, gdzie pomocy laktacyjnej jako takiej nie było, a dziecko chciało jeść. Długo kombinowaliśmy z Antkiem, jak to ma być z tym ssaniem. Jak podać dziecku ten sutek, żeby go porządnie złapało? I czemu młody ciągle wpada nosem w pierś i prawie się dusi? Antek zasysał jak mały odkurzacz (nie sądziłam, że taka malutka buźka ma tyle siły! Do tej pory sądziłam, że ssanie mleka z piersi to bardziej takie cium-cium, ciamkanie jakieś czy co, a tu taka niespodzianka), mleka jeszcze nie było, bo to dopiero pierwsza doba, a na moich sutkach robiły się jakieś takie banieczki/bąbelki, potem pękały, wszystko bolało jak diabli. Czułam, że to nie tak ma być. Przecież gdyby karmienie piersią miało być bolesną torturą, to byłaby jakaś totalna pomyłka ewolucyjna.
Wróciliśmy do domu i zaczęłam się kształcić na własną rękę - niech żyje google i portal edziecko. O pozycjach do karmienia (dzięki czemu od razu skorygowałam, co robię źle), o radzeniu sobie z popękanymi brodawkami, ewentualnymi zastojami, zapaleniami itd. Trzeciego dnia piersi miałam twarde jak kamienie, odciągany pokarm laktatorem sączył się słabo - czyli jakiś zator. Lekarstwo - przystawiać dziecko często do problematycznej piersi, ciepłe okłady/prysznic przed karmieniem i zimny po. Sprawa zatoru zniknęła w jeden dzień. Sutki się wygoiły jeszcze szybciej i odtąd karmienie to sama frajda. :) Choć teraz dla odmiany zmagam się z nawałem mleka: z piersi kapie i kapie, zwykle przy karmieniu (jedną je Antek, a druga się "skrapla" :P). No ale od czego są wkładki laktacyjne? :)
Pory karmienia to na razie totalne pomieszanie z poplątaniem, ale karmimy się "na żądanie" Antka i jakoś idzie. Czasem co 3h, czasem nawet co godzinę. Średnio wychodzi co dwie. :P W nocy podobnie: po kąpieli o 21:00, a potem o północy, koło 2:00, 4:00, a potem po 7:00. Wiadomo, przebudzenia nocne to żadna frajda, ale nawet się wysypiamy, tym bardziej, że na razie Antoś śpi z nami w łóżku, więc karmienie nocne polega na ułożeniu się na odpowiednim boku, podaniu cyca i można znów sobie drzemać. :)
Wczoraj rozmawiałam przez telefon z babcią. Pierwsze pytanie: czy karmię piersią. Ja ochoczo odpowiadam, że tak. :) Pytanie drugie - czy starcza mi pokarmu? O.O Zonk. A dlaczego miało by nie starczać? Przecież piersi produkują tyle mleka, ile dziecko zjada. Można o tym usłyszeć i przeczytać wszędzie, gdzie głos zabierają doradcy laktacyjni. Niestety, ciągle gdzieś krążą jakieś dzikie historie na temat niepełnowartościowego mleka z piersi niektórych kobiet czy wręcz za małej jego ilości i pojawia się "dobra rada" dokarmiania z butelki. Zawsze w takim momencie zastanawiam się, jak w takim razie radzą sobie kobiety w takiej np. Afryce czy Azji, albo dzikie plemiona indiańskie w puszczy amazońskiej. Tam nie mają butelek. Za to mleka z piersi jakoś starcza. Mają "lepsze" piersi czy co? Ech...
grzeczniutka ta dzidzia Twoja :) powodzenia
OdpowiedzUsuńwww.moja--ciaza.blog.onet.pl
Ja sama się tego karmienia troszkę boję, czy będę potrafiła, czy będzie odpowiednio dużo pokarmu itd. Mam nadzieję, że jakoś to pójdzie,w szkole rodzenia niby pokazywali co i jak. Cieszę się, że u Ciebie wszystko się unormowało.
OdpowiedzUsuńBuziaki
A, bo to mit z tym mało treściwym pokarmem... nie wierzę w takowy i już:)
OdpowiedzUsuńKaczuszko... przeczytałam dwie ostatnie notki (zresztą nie tylko) i jestem pod wrażeniem Twej wiedzy:) Jako pierworódce... należą Ci się gromkie brawa i obfity kosz gratulacji! Dzielna Kaczucha z Ciebie! GRATULUJĘ! A z Antoszkiem, raczej z cycuszkami, poradziłaś sobie świetnie! Pozdrawiam życzliwie:-)
~Luiza
[www.fajnie-miec-rodzinke.blog.onet.pl]
Ojej, dziękuję za tyle dobrych słów. :) Jest mi bardzo miło. :)
OdpowiedzUsuńCo do wiedzy - coś musiałam robić w ciąży, to dużo czytałam. :) Lubię dużo wiedzieć na różne tematy. Poza tym to dość logiczne moim zdaniem, że kobieta zawsze ma dość dobrego pokarmu. Gdyby było inaczej, ludzkość dawno by wyginęła. :P
~kaczuszka, 2010-08-21 23:53
Logiczne, logiczne, ale z zastrzeżeniem, że "wypadki chodzą po ludziach" - i tak jak niektóre kobiety mają trudności z zajściem w ciążę, tak zdarza się, że niektóre nie mają pokarmu. Stąd pewnie troskliwe pytania.
OdpowiedzUsuńAle na szczęście Hohonie są z tych, co to wszystko mają w jak najlepszym porządku:D Żeby Ci się więc zaraz wielka klucha nie zrobiła z kaczątka;P
Krasnalu:) Nie mieć pokarmu, a mieć rzekomy: mało treściwy, o jakim rozmawiamy, jest różnicą:))) Naprawdę posiadanie pełnych piersi mleka - co za tym dalej idzie - karmienie malca - może znaczyć, iż dzieciątko "przeinaczy się" w kluchę... ?
OdpowiedzUsuńWiem, że to różnica - chodzi mi o ogólną zasadę, że generalnie natura wszystko logicznie przewidziała, ale zdarza się, że u niektórych ludzi po prostu coś nie działa zupełnie sprawnie (mimo że jednak działa). I dotyczyć to może wszystkiego - począwczy od oddychania (bo niektórzy mają astmę, dajmy na to) czy krążenia, po właśnie laktację. Więc podejrzewam, że to nie działa całkiem zero-jedynkowo: albo jest pokarm, albo go nie ma. Cała masa takich, powiedzmy, dysfunkcji, miewa różne nasilenie.
OdpowiedzUsuńNatomiast z pewnością są to rzadkie przypadki i nie ma sensu pytać każdej mamy, czy na pewno pokarmu wystarcza. Co nie zmienia mojego podejrzenia, że teoretycznie sytuacja taka jest zupełnie możliwa.
A kobiety w Afryce dość często same są niedożywione, więc i ich dzieci karmione piersią są niedożywione, że tak wrócę do porównania Kaczuszki.
Co do "kluchy" - to był tylko żart;) Ale jak dziecko ma duży apetyt to przecież bywa, że robi się z niego grubasek, prawda?:)
Prawda, prawda:)
OdpowiedzUsuńCo do całej reszty..powiedzmy, że Cię rozumiem:) ale któż powiedział, że muszę:=) Pozdrowienia zasyłam.
Wszystkie Tosie sa grzeczne! :) na laktacje najlepsze migdaly.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Maleńki ni daje popalić. ;). Po kim taki grzeczny ? heheh. ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że masz maleństwo przy sobie. ;) Też bym chciała już przytulic tego mojego Syna. ;)
Pozdarwaim, Klara. ;)
No właśnie nie wiem, po kim, bo ani ja ani mąż nie należymy do cichych i pokornych. :P
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-22 11:03
dobrze sobie radzisz, ja tez zamierzam karmic piersia, choc wszyscy mi tu wmawiaja ze lepiej butelka... Zostaly 2 miesiace, a jakos zdania nie mam ochoty zmienic.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, myśl po swojemu. :) A karmienie piersią jest bardzo fajne i darmowe. :P
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-23 12:53
a ja mam pytanko co do karmienia ile Ci czasu zajmuje karmienie??bo u mnie to nawe4t godzina a tak piszą że w ciągu 20 min. dziecko powinno się najadać. No ja w nocy nie dokarmiam butelką ale w dzień to naprawde uwierz mi musze. Pokarm mi leci bardzo wolniutko Mateuszek się złości że mu nie leci a po 20 min to jest nadal głodny a czasami to nawet i po godzinie. Jesteś wielka szczęściarą choć ja na początku też nie miałam problemu z karmieniem Maluszka
OdpowiedzUsuńA z karmieniem to na razie różnie - są momenty, że zje i śpi 2h, a czasem co pół godziny chce do cyca, trochę pociamka i lekko przysypia, a za chwilę znów chce. Mleko leci porządnie (wiem, bo mnie ciągle zalewa :P), po prostu on zjada takie małe porcyjki i widać tak mu dobrze. :) I niech tak na razie będzie, laktacja i głód bobasa w końcu się unormują.
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-23 10:18
Fajnie ze karmisz piersia ciesze sie, ja niestety nie mialam mleka i nic nie pomagalo zeby sie pojawilo wiec moja coreczka od urodzenia byla na butelce. I wiesz zdrowa jest , odpukac, nie choruje i w swoim 3 letnim zyciu miala tylko 1 raz goraczke. A w Afryce jesli matka nie ma mleka to jej dziecko karmi inna kobieta z plemienia , ktora mleko to posiada, widzialam program na Discovery. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, co piszesz o Afrykankach. :) W sumie to dość logiczne.
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-23 14:26
Mi się też dzisiaj przypomniało, że przecież instytucję mamki ludzkość już dawno wymyśliła:)
OdpowiedzUsuńAle to zwykle dla bogatszych kobiet było. Jak rozumiem, w ówczesnych czasach, poniżej "godności" szlachcianki było karmienie z cyca i stąd taka profesja, a niekoniecznie dlatego, że matka nie miała pokarmu.
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-23 14:46
Dla szlachcianek to było, coby się "nie kalały";) Ale podejrzewam, że jak kobieta nie miała pokarmu, to też była angażowana mamka i że to znacznie starszy wynalazek, niż szlachta:) No bo jako żywo - mieszanek w aptekach nie mieli, a radzić sobie trzeba było;P
OdpowiedzUsuńA podejrzewam, że wtedy (w sensie - dawno, dawno temu) nawet częściej mogły się zdarzać kłopoty z pokarmem - bo to i okresy niedożywienia, i choroby, które się leczyły trudniej niż dziś.
ja też mam zamiar karmić piersią, ale tylko przez jakieś 5 miesięcy, tak, żeby po powrocie do pracy już nie karmić, ale zobaczymy jak to wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam '
Szczęściara
W tym wieku dziecko i tak powoli przechodzi na jedzenie inne niż pierś, więc myślę, że to ok. Aczkolwiek zawsze możesz odciągać pokarm laktatorem i karmić butelką, ale swoim pokarmem. :) No i tatuś/babcia/każdy inny może karmić malucha. :)
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-23 22:30
Ja też mam zamiar karmić Kacperka piersią i to jak się da najdłużej w końcu mleko Matki jest najlepsze dla niemowlaka. A wszyscy mnie od tego odwodzą nie wiem czemu, gadają : że będę mieć brzydkie piersi, obwisłe, pokaleczone etc. Ale ja mam to w nosie chodzi przecież o dobro mojego Synka...
OdpowiedzUsuńZ obwisłymi i pokaleczonymi piersiami to jakieś bzdury - piersi obwisają od tych tragicznych staników do karmienia z bawełny, bo nic nie podtrzymują i grawitacja robi swoje. Dlatego warto zainwestować w dobry stanik, albo przerobić swój normalny stanik na "karmnik". :)
OdpowiedzUsuń~kaczuszka, 2010-08-23 22:28
Super ,że karmisz piersią to jest bardzo ważne dla Twojego Maleństwa... nabierze odporności ... ja też karmię prawie pół roku i widzisz nie do końca to tak jest ..ja np. na początku miałam mało pokarmu i mi nie starczało...mimo że ciągle przystawiałam Maluszka do piersi w pewnym momencie mleka juz nie było i Maleństwo płakało i dlatego właśnie na samym poczatku misałam go dokarmiać... tak kazało mi 2 pediatrów... w pewnym momencie po piciu herbatek laktacyjnych pokarmu juz mi starczało wiec nie muaiałam dokarmiac ale niestaty nie zawsze jest tak fajnie z tym karmieniem jak Ty masz kochana ...pozdrawiam i zapraszam do siebie http://lot-aniola.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńDobrze, że sobie radzisz, jednak co my byśmy zrobily bez tego internetu? ;) Pozdrawiam 'zycie-sie-nie-konczy'
OdpowiedzUsuń