piątek, 15 lipca 2011

Remanenty

Najpierw trzęsienie ziemi, jak u Hitchcocka: postanowiłam przenieść bloga na inny serwis. Tak, tak, dość już Onetu. Powód jest bardzo prozaiczny i, rzekłabym, trywialny - onetowe blogi są... brzydkie. :P A mi się marzy fajny layout. Po prostu ze mnie snobka wychodzi, no, i tyle. :P
   Na razie żmudnie przenoszę notkę po notce, bo nic w przyrodzie zginąć nie może. Nie po to od 1,5 roku piszę te swoje zwierzenia matczyne, żeby mi to przepadło w czeluściach sieci. A przy okazji przenoszenia notek (i komentarzy! Tak, komentarze też, jeden po drugim, kopiuj-wklej, dramat!) czytam sobie to, co pisałam i co mi ludzie pisali. Czasem to śmieszne, czasem żadne. Ale dziś trafiłam na moją Bardzo Kontrowersyjną Notkę z maja zeszłego roku o gadżetach dla niemowląt, kosztach i dlaczego uważam to wszystko za zupełnie zbędne. Komentarze też czytałam (i przeniosłam, 127 bodajże!) i postanowiłam zrobić małe podsumowanie po prawie roku mamowania, czyli: co FAKTYCZNIE się przydało, a co nie, i dlaczego.

1. Zapas używanych i (paru) nowych ubranek w rozmiarach od 56-74, ponad 100 sztuk, w tym czapeczki, skarpetki i łapki-niedrapki: przydały się bardzo. Gdybym miała kupić to wszystko nowe, to chyba bym z kredytów do dziś się musiała tłumaczyć. Antek wyrósł z tych rzeczy w 5 miesięcy. Ale też moje dziecko nigdy do najmniejszych nie należało. Córka koleżanki do dziś (a kończy zaraz 8 miesięcy) chodzi (a raczej leży) z powodzeniem w sweterku rozmiar "0-3 miesiące". :P Ubranka, po wstępnej segregacji i wywaleniu tych, które naprawdę były niefajne, zostały spakowane w wielkie worki i czekają na kolejne kaczątka w rodzinie. Nawet jakby się nam miały same córki teraz rodzić, to swoje pierwsze miesiące życia spędzą w bodziakach i pajacach z misiami i autkami, bo mi się kompletnie nie widzi kupowanie nowych "dziewczęcych" ubranek (zapewne różowych, bo wybór kolorystyczny dla dziewczynek jest żaden) dla bobasa, który nawet dobrze jeszcze nie widzi. :P A potem się zobaczy. Obecnie Antol ma już wszystko nowe, ale nadal nie z "Mothercare" czy innych cudów-niewidów. Normalne, ładne, nie zawsze nawet niebieskie. :P

2. Używany fotelik samochodowy: jak wyżej - był super i teraz leży i czeka na lepsze czasy, bo Antek jest na niego za duży. Straszono mnie w komentarzach zagrożeniem dla dziecka, że taki używany to może być "powypadkowy" (cokolwiek to oznacza... co - wyklepali mu blachy i puścili w drugi obieg?), że co ze mnie za matka. No taka, jak widać - dziecko żyje i ma się aż za dobrze. :P

3. Wózek - mieliśmy dwa: jeden w Polsce (już sprzedany), drugi w Dublinie (już sprzedany). Tak - nie mam wózka dla dziecka! Szok i kosmos! :P Nie wydałam na wózek ciężkich pieniędzy, co okazało się o tyle rozsądne, że Antek wózków nienawidził. Więc i sprzedać mi nie było żal, bo się do nich emocjonalnie nie przywiązywałam: że to takie cudo z bajerami za bogowie-wiedzą-ile pieniędzy, a ja teraz mam obcym oddać. Chociaż teraz chodzi za mną jakaś lekka spacerówka-parasolka MacLarena, ale sama jeszcze nie wiem, czy za mną chodzi, bo wszyscy mają, więc wypada mieć, czy faktycznie potrzebuję tego czegoś. :P

4. Chusta - ponoć mogłam nią zadusić dziecko, a w ogóle to moje plecy i kręgosłup tego nie wytrzymają, że już o kręgosłupie Antka nie wspomnę. Toż to czarna rozpacz - dziecko takie omotane, zamiast sobie leżeć w wózku. Antek zamotany pozwala się nosić już 11 miesięcy. Zaczęliśmy zaraz po zagojeniu pępka (wcześniej miałam lęki, że mu coś uszkodzę z tym pępkiem, a że można przecież nosić dziecko też na leżąco, to jakoś nie wpadłam :P) i trwamy do teraz. Chociaż chusta nam już coraz mniej pasuje, Adam coś przebąkuje o ergonomicznym nosidle, mi się znowu ostatnio podobają mei-tai'e, nawet się z Antkiem zawiązaliśmy w takiego "mietka" u koleżanki, która sobie to coś kupiła dla swojej córeczki - powiem wam, że o niebo prostsze w zastosowaniu niż chusta i świetnie się sprawdza przy noszeniu dziecka na plecach! A mi się właśnie takie noszenie ostatnio marzy, a w chuście się jakoś cykam, nie umiem tego dobrze dociągnąć, ciągle mam obsesje, że Antek mi wypadnie, że ja go nie widzę. Także mietek konta ergo. Jeśli wózek nie przejdzie, to pewnie kupimy po prostu dwa nosidła. :P

5. Przewijak - totalnie zbędny. Ceratka z IKEI sprawdza się do dziś, choć jest już odrobinę "zużyta" (czytaj - naddarta). Ale widziałam też bardziej zaawansowane takie przenośne ceratki do przewijania i może nawet się skuszę i sobie taką zafunduję. Jeśli nie dla Antka nawet, to na przyszłość. W każdym razie przewijam Antka gdzie się da: podłoga, łóżko, ławka w parku itd., plecy nadal żyją, masażysta jeszcze nie był potrzebny. Generalnie więcej biadolenia na temat tego, jakie to straszliwie niewygodne niż czegokolwiek innego. Dla mnie bardziej hardkorowe jest właśnie przewijanie na jakimś meblu z przytwierdzonym przewijakiem, bo to jednak na wysokości, a jak dziecko spadnie albo co? Z dywanu spaść nie sposób, jak pisał Talko w którejś ze swoich świetnych książek, a ja się z tym zgadzam. :)

6. Wyparzacze do butelek, sterylizatory itd. - nie mam. Bo karmię piersią. W ogóle uważam, że listy wyprawkowe, które się zamieszcza w różnych poradnikach i ulotkach dla przyszłych mam są jakieś tendencyjne. Ponoć stawia się w Polsce na karmienie piersią, a do tego - jak sama nazwa wskazuje - potrzebne są głównie piersi. To po cholerę mi wyparzacz? Cycki mam sobie wyparzać przed karmieniem? Toż jasne jest, że takie cudo służy do butelek. Ale po co butelki, jak karmić trza piersią? Stąd tendencyjność - od razu zakłada się, że butelka MUSI BYĆ, a jak butelka, to i cała reszta akcesoriów. Jakoś tego nastawienia pro-piersiowego nie widać. A ponoć gdzieś też jest terror. :P W każdym razie jakieś butelki w domu miałam - dostałam za free wraz z jakimiś próbkami kosmetyków itd.

7. Termometr do wanienki: tak, są też takie wanienki od razu z wbudowanym termometrem. Kosztują oczywiście więcej niż takie bez, choć do takiej bez można sobie przecież dokupić termometr pływający w kształcie np. kaczuszki (zgadnijcie, jaki ja mam :P), za jakieś grosze po prostu. Na to samo wychodzi, a taniej. Z tym, że po jakimś czasie i tak już się wie, jaka ta woda ma być i termometr w ogóle nie jest do niczego potrzebny. Jakaś mama mnie w komentarzu ostrzegała, żeby dziecka nie ugotować niechcący, że bez tego termometru to Sodoma i Gomora może być. Doświadczenie mi jednak mówi, że zwykle woda u nas była za chłodna raczej niż za ciepła i jeśli już, to można dziecko wychłodzić (noworodki zwłaszcza reagują gwałtownie, bo to szok termiczny po cieplutkich wodach płodowych z brzucha mamy). A poza tym taki pływający termometr jest fajną zabawką do kąpieli dla malucha. :)

8. Łóżeczko dla dziecka, pościel itd. - pościeli nie kupiliśmy, łóżeczko owszem, bo nam się wydawało Super Niezbędne. Antek nas szybko wyprowadził z błędu w tej kwestii, odmawiając w drugim czy trzecim miesiącu spania w łóżku w ogóle. Kiedyś na początku po wieczornym karmieniu, odkładałam go do łóżeczka i on tam sobie zasypiał, a gdy się budził w nocy - Adam go przenosił do nas i resztę nocy spał z nami. Chyba mu się to przenoszenie wydało w końcu idiotyzmem. :P Odtąd śpi z nami cały czas i na razie nic nie zapowiada zmiany, a Adam już dawno przestał marudzić na ten temat i mówi, że mu się świetnie z Antkiem śpi. :P Łóżeczko muszę sprzedać też, bo drugie dziecko po prostu od razu będzie spało z nami, bez ceregieli.

9. Kosmetyki za dziecka: zasypki, pudry, oliwki, kremy itd.: z tego wszystkiego, to mam krem. Choć w zasadzie dziś akurat nie mam już, bo się skończył. :P No i płyn do kąpieli. I tyle. Mam też od groma próbek Sudocremu, chyba z 8 takich małych opakowań, z czego nie zużyłam przez te 11 miesięcy nawet jednego takiego maleństwa. Także kupować nie musiałam, rozdają to na prawo i lewo. Żadnych pudrów ani zasypek Antek na oczy nie widział i na skórze swojej nie testował. W ogóle nie wiem, do czego by się to miało używać.

10. Pieluszki: po Huggiesach dla noworodka, krótkiej przygodzie z wielorazówkami, teraz używamy... Pampersów! Tak - zarzekałam się, że za drogie i w ogóle. Ale tutaj cena jest w miarę ok, zawsze zresztą polujemy na promocje. Przeciekają jak wszystkie inne pieluchy, zwłaszcza jak kupong jest bardziej wodnisty, ale widzę komfort w dotyku: są bardziej miękkie, elastyczne niż tańsze wersje z Bootsa. Z utęsknieniem czekam jednak dnia, gdy Antonio przestanie używać jakichkolwiek pieluch, bo z tego jest tyle śmieci, które trzeba non-stop wywalać... 3/4 śmietnika to antkowe pampki.

11. Chusteczki nawilżane: ponoć ekologiczniej po prostu wodą przegotowaną przemywać dziecku pupkę, zanurzając w niej wacik. Może. Mi się wody nie chce gotować i cudować, więc "jedziemy" na chusteczkach, jak znaczna większość ludzkości. Na jakichś najtańszych, jakie tu są - różnicy w skórze Antka nie widzę żadnej, a w portfelu i owszem, bo idzie tego cholerstwa miesięcznie sporo, niestety. Akurat marka Pampers jest tutaj moim zdaniem beznadziejna - za małe te chusteczki, przez co więcej ich trzeba zużyć, więc wychodzi drożej i bez sensu.

12. Bujaczek - "odziedziczyłam" go wraz z mieszkaniem, które teraz wynajmujemy, bo wcześniej tu też mieszkało młode małżeństwo z synkiem. Synek wyrósł, bujaczek został, więc Antek z niego korzystał. Czy sama z siebie bym kupiła? Nie wiem, pewnie nie. :P Natomiast bujaczek był ok przez dłuższy czas, znacznie lepiej Antol znosił siedzenie w nim niż leżenie plackiem na podłodze: lepiej wszystko widział i wiedział, gdzie się przemieszczam. No i nóżkami można sobie tak fajnie pokopać, a to coś się rusza i buja! Radość dziecka wielka. :) To tak z cyklu: jak dziwnym trafem miałam coś, czego kompletnie nie planowałam, a co się sprawdziło.

Więcej kontrowersji nie pamiętam. Ale pewnie jeszcze kilka popełnię. :P

Nowy blog TUTAJ. Na razie nic nowego tam nie ma, nadal się "przeprowadzam", kopiuj-wklej, kopiuj-wklej...

25 komentarzy:

  1. mujer, 2011-07-15 08:0331 lipca 2011 03:17

    Też uważam, że te listy z wyprawką są dziwne :) Wiele niepotrzebnych rzeczy wiele takich bez których można się obejść, ale... dla mnie wózek musi być! Mała uwielbia w nim jeździć, jest duży dla niej wygodny ( dla mnie nie :( ale nie o moją wygodę tutaj chodzi :) Przewijak też musi być :) ale to raczej kwestia przyzwyczajenia bo na wyjeździe/spacerze/u znajomych świetnie sprawdza się nam taki mini przewijak ( ceratka-podkładka) sterylizatorów wyparzaczy i innych akcesoriów butelkowych nie posiadamy a jak wiesz mała od samego początku praktycznie na butli. Po każdym użyciu butelkę przelewamy wrzątkiem raz w tygodniu gotujemy i żyjemy póki co bardzo dobrze, ale nasłuchałam się o tym, że ho, ho ! I mamy tylko dwie butelki jedną do mleka drugą mniejsza do soków/wody. A wg listy powinnam ich mieć co najmniej 6 :) Myślę, że do wszystkich tych list i rzeczy trzeba podchodzić z głowa jednemu przyda się coś co innemu zupełnie. Nie wyobrażam sobie życia bez pampersów i chusteczek. Pupę tez smarujemy maścią i używamy płynu do kąpieli, ale nie mamy żadnych balsamów i kremów, pudrów i oliwek. Uważam, ze nadmiar szkodzi :)))) i można by tak wymieniać i wymieniać, ale firmy żyją z tego i zarabiają nie mało na rodzicach szczególnie świeżo upieczonych :))) A wiesz, że od pewnego czasu chustujemy się?! Odkąd mała trzyma sztywno główkę i ogólnie jest już taka bardziej sztywna wychodzi nam to całkiem dobrze! Na razie na krótkie odcinki np. gdy muszę szybko wyskoczyć po coś do sklepu i nie chcę się tarabanić z wózkiem, ale widzę, że nie taki diabeł straszny :)))) A najważniejsze, że małej też się podoba! Ależ się rozpisałam :))) Pozdrawiamy Gorąco! Choć pogoda u nas raczej irlandzka :))))) Ps. Czyli te ekologiczne pieluchy to nie taki fajny wybór?

    OdpowiedzUsuń
  2. mujer, 2011-07-15 09:1831 lipca 2011 03:17

    Dodam jeszcze, że najfajniejszy u nas zakup to...leżaczek-bujaczek! Mała uwielbia w nim siedzieć i obserwować co tez my robimy ( do krzesełka jeszcze za malutka), do jedzenia też znakomity, tylko trzeba podpierać, aby się nie bujał i najważniejsze! Mała uwielbia ise na nim bujać :) Tak śmiesznie odpycha się nóżką i wprawia leżaczek w ruch uśmiech od ucha do ucha, a ja tylko się zastanawiać czy ktoś materiał na ten leżaczek dał dobry i mi się kiedyś dziecię nie znajdzie na podłodze od tego szaleństwa!

    OdpowiedzUsuń
  3. ivette, 2011-07-15 08:1231 lipca 2011 03:17

    nowy blog bardzo fajny, masz racje ze te onetowe bez jaj sa po prostu:) z wiekszoscia "kontrowersji" sie zgadzam, sucocrem zero uzycia (zmyc to tluste cholerstwo...), termometr w wanience....NIE UZYLAM ANI RAZU. nie wiem w jakiej temp kapie sie moje dziecko ale chyba w odpowiedniej:) przewijak tez u mnie bez sensu (mam ceratke z ikei tez, kotra sie swietnie sprawdzala w aucie) ale od wielu mieisecy juz nie uzywam. ja nie uzywam tez chusteczek wogole bo myje malego po prostu w bidecie po kuponqu (a ze regularne to latwo przewidziec kiedy:) w lozeczku moj jednak spi bo z nami sie nie da bo sie przemieszcza non stop podczas snu i chce wypasc z lozka. mam tez wozek (jeden z najdrozych ale prezent). chusty mi sie podobaja ale z moimi stawami odpadaja. wozek musialam kupic lekki, wysoki i wogole. u nas sie sprawdza super. co do kosmetykow - to samo - plyn do kapieli, ktorym myje tez wlosy i co z tego:) zadnej oliwki nigdy nie mial na sobie a cera oliwkowa:)), bujaczek tez dostalismy a krzesla do auta tez uzywane, czy powypadkowe - nie wiem:) co do jedzenia to moj dojrzal do BLW chyba bo wlasciwie tak sie odzywia wlasnie. wszystko probuje a najbardziej smakuja mu ogorki kiszone:) czekam na nowego bloga gotowego, powodzenia przy wklejaniu i pozdrowienia dla Was od nas:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Marysia, 2011-07-15 08:1431 lipca 2011 03:18

    Hej hej! Na razie skomentuję króciutko i tylko w jednej sprawie. Masakierka z tym przeklejaniem postów! Onet jest pod tym względem cienki! Jak się ma bloga na np. blogspocie (albo wordpressie) to można wyeksportować cały blog na dysk, a potem zaimportować go w innym serwisie (z wszystkimi komentarzami, zdjęciami itp.) w sekundę! Więc wielka krecha dla onetu... Ja na szczęście od razu dzieciowo blogowałam na blogspocie :)
    Do reszty odniosę się później bo też mam ciekawe spostrzeżenia w dziedzinie dziecięcych utensyliów :)
    Pozdrawiam z pyrlandii!

    OdpowiedzUsuń
  5. M@lenka, 2011-07-15 10:3131 lipca 2011 03:18

    Czytalam Twojego posta wtedy i czytalam i dzis!!No i podziwiam Cie za zdrowe podejscie do tematu wyprawki.Ja mam dwie corki 3 lata i 9 mies.za pierwszym razem kupilam mase rzeczy(troche za sprawa meza)i wszystko nowe,no i niestety nie zawsze potrzebne....np.elektroniczna niania z matami kontrolujacymi oddech!!przy drogiej corce bylam juz madrzejsza.na codzien sie chustujemy,ale tez uzywam wozka gdy idziemy na zakupy-zdaza sie ze duza do wozka ,a mala w chuscie!Foteliki mam cybex pollast 9-36 kg-super sie sprawdzaja zwlaszcza na dluga podroz do polski.karmie piersia-duza karmilam 19mies.kapie je razem w duzej wannie w plynie penaten -drugi mam pod prysznic i to nasze cale kosmetyki.Mala jak zrobi kupke(zawsze rano)to wstawiam do wanny i robie prysznic,a tak to chusteczki.Ja tez uzywalam pampersow,ale lepiej sprawdzaja sie pielucho-majtki -lepiej utrzymuja zawartosc i trudniej dziecku samemu zdjac u nas sprawdzily sie bebylove z Dm,luzeczko sluzy jako kojec...spimy razem.My tez jestesmy na etapie pierwszych kroczkow a najwieksza frajda dla malej jest picie z kubek z rurka:-) Pozdrawiamy i zyczymy samych slonecznych i radosnych dni... Magda z Sarah i Sofie

    OdpowiedzUsuń
  6. K&D&Z, 2011-07-15 10:4131 lipca 2011 03:19

    Ha ha zgadzam sie z Toba w 100% uzywane ubranka wozek chusta i nosidelko uzywany fotelik itp itd to wszystko racja. My tez nie szalelismy z wyprawka bo i po co? Teraz czekamy na Zosie i bedzie ona jezdzila w tym samym foteliku chodzila w tej samej chuscie i ubrankach. Nie widze potrzeby latania po sklepach i kupowania Bog wie jakich codacznych rzeczy to samo tyczy sie zabawek bo Zu ich NIE ZNOSI woli np garnek lyzke albo cos innego i sama sie bawi teraz wymyslila wchodzenie na meble!!! Najgorsze jest to ze jej to wychodzi i juz zaliczyla lozka fotele i teraz zostal stol...
    Zapraszam nasze-szczescia-dwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mama Emmy, 2011-07-15 15:5631 lipca 2011 03:19

    a ja bym chciala wiedziec jak przenosisz posty i komentarze, ja do tej pory nie umiem tego zrobic a bardzo bym chciala .
    Nam tez sie wiele rzeczy nie przydalo, pieluch i chusteczek uzywamy zwyklych, wrecz najtanszych, butelka nam sie przydaje ze wzgledu braku pokarmu, choc Emma i tak coraz mniej pije, poza tym nie mamy zadnych sterylizatorow i tym podobnych rzeczy, bujak jest fajny, a wozek-spacerowke kupilismy za 15 euro, fotelik tez uzywany do auta za 10 eruo

    OdpowiedzUsuń
  8. Kopiuję txt notki z Onetu, na blogspocie klikam "nowy post", wklejam tam zawartość, i potem pod spodem są "opcje posta" czy coś takiego (na dole z lewej strony). Wtedy otwierają się opcje dodatkowe, wśród nich czas publikacji. Domyślnie ustawiony jest zawsze "automatyczny", ale możesz kliknąć na "Zaplanowano na" i tam ustawić dowolną datę, nawet z przeszłości - czyli datę swoich postów onetowych, oraz godzinę. I publikujesz. A potem pod notką musisz po kolei, po jednym, przenosić komentarze (o ile Ci się chce, mi się coraz bardziej nie chce :P). Komentarze niestety publikują się z aktualną datą.

    ~kaczuszka, 2011-07-15 18:44

    OdpowiedzUsuń
  9. Rivulet, 2011-07-15 21:3131 lipca 2011 03:20

    Heh też myślałam o przeniesieniu bloga, ale jak myślę o kopiowaniu postów od 2005 roku to stwierdzam, że sorki :P Zresztą mi się mój onetowy wystrój podoba.
    A co do popełnionych kontrowersji, to już co kto lubi :) Ja jestem zwolenniczką mojego terenowego, superciężkiego wózka, po którym mogę przejechać po każdych wertepach, co czynię namiętnie :P I jakoś wkurzają mnie chusty, choć wszyscy dookoła znowu zachęcali, że takie fajne. Nie lubię być skrępowana pewnie :P A reszta gadżetów no to też jak wygodniej. Mam przewijak i jestem zadowolona, jakoś łatwiej mi było tak obsługiwać młodego niż na podłodze, choć przerabiałam i takie warianty. Termometrem do wanienki była od zawsze moja ręka :D A z kosmetyków dla maluchów używam bepanthenu i emulsji na słońce. No i też mam chusteczki do wycierania, ganianie z wodą wydaje się stratą czasu i energii.
    A teraz jestem na etapie odstawiania młodego, bo już chcę pomyśleć o rodzeństwie dla niego :P Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  10. polkawuk@op.pl, 2011-07-15 22:1631 lipca 2011 03:20

    No nieeee.... Ty tez sie przenosisz na blogspota??? to chyba ja tu sama na onecie zostane niedlugo :(((((((
    Ale jakos wizja "kopiuj-wklej" do mnie nie przemawia :/
    ja podobnie jak Ty staram sie ciac koszty, kupowalam dla chlopakow uzywane uranka, zabawki i nadal kupuje a mimo to uwazam ich za szczesliwe dzieci :)
    kosmetyki tez ograniczam do minimum i krzywda im sie nie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. polkawuk@op.pl, 2011-07-15 22:1931 lipca 2011 03:20

    haha, wlasnie przeczytalam twoj post na blogspocie, o epitetach jakimi tytuluja Cie czytelnicy polecanych postow! mam dokladnie to samo i miedzy innymi dlatego nie lubie onetu... Kazda szczerosc konczy sie wulgaryzmami i obrzuceniem blotem z drugiej strony... :/ Phhhh... tez moge powiedziec to co Ty: po co mi byly studia skoro i tak jestem "zalosna" i "patologia" :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Krasnal, 2011-07-15 23:1931 lipca 2011 03:21

    Ja dzisiaj trafiłam w Wysokich Obcasach na felieton w temacie eko-matkowym, podsyłam link do bloga tej pani, bo tak w sam raz:)
    http://nadwojebabkawrozyla.blox.pl/2011/05/zderzenie.html#ListaKomentarzy

    OdpowiedzUsuń
  13. kobieta w sukience, 2011-07-16 10:4331 lipca 2011 03:21

    my tez nie kupowalismy przewijaka i najpierw przewujalismy na kanapie, potem na dywanie, zreszta aptryk tez byl i jest duzym dziekciem i jakos sobie ejgo na przewijaku nie wyobrazam:d jesli keidys sie zdecyduje na drugie dziecko to bede o wiele madrzejsza i kasy wiecej w portfelu tez soatnie, bo jak ma sie pierwsze to idzie czlowieka oglupic tymi reklamami, gazetkami itp i wtedy sie wydaje, ze wszystko jest absolutnie niezbedne.... ja np od kilku miesiecy w ogole nie kremuje pupy paryka, a jeszcze nigdy zaczerwieniona nie byla. jesli sie regularnie zmienia pampry to nie ma opci odparzen moim zdnaiem

    OdpowiedzUsuń
  14. K&D&Z, 2011-07-17 18:0131 lipca 2011 03:21

    Tlo mozesz z komputera zgrac na blogspota.

    OdpowiedzUsuń
  15. esperanza81@onet.pl, 2011-07-18 19:4431 lipca 2011 03:22

    Niezły remanent wyszedł:))) My na bieżąco pakujemy zbędne rzeczy i składujemy w piwnicy, czekają na kolejnych członków rodziny;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Andrzejkowa_mama, 2011-07-20 07:2031 lipca 2011 03:22

    Też myślę, że lista wyprawkowa to raczej chwyt marketingowy. Ja mam wózek i sobie go chwalę, bo Andrzejek się z chustą nie polubił, a z wózkiem i owszem. Wózek bez cudów-wianków. Tylko koła duże i pompowane, bo ulica jest z gatunku "doły i kałuże". Ubranka i zabawki w większości to prezenty od dziadków, cioć i innych krewnych i znajomych królika. Poza tym mam znajome, z którymi wymieniam ubranka. Kosmetyki: emolient, bo skóra sucha, atopowa, krem do paszczy, krem na słońce i na mróz, sudocrem, bo pupa się kilka razy odparzyła. Przy przewijaniu używam głównie ciepłej wody z kranu i płatków kosmetycznych (chusteczki tylko przy kupongu) Nie oszczędzam tylko na pampkach- pasują nam Huggies) i na foteliku. Tańsze pampki odparzały pupę nawet przy częstym przewijaniu. A fotelik po prostu musi być bezpieczny i wygodny. Trochę z małym jeżdżę, mieszkam pod Warszawą i wszystkie sprawy trzeba załatwić w mieście. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. polkawuk@op.pl, 2011-07-22 21:4831 lipca 2011 03:23

    Dzieki Kochana za komentarz u mnie :) Co do cieple wody, to zaskocze Cie, ale tam gdzie sie wychowalam nie ma jej do dzis(!!!) mimo, iz to kamienica w miescie(!) ;) A te zabawki grajace.... widze co dzieje sie u znajomych. Sa tacy, ze maja ich taaak ogrommna ilosc , ze czlowiek zawrotu glowy dostaje, mimo iz, jak piszesz, wszystkie wygrywaja te same melodie... Ale takie mamusie czuja, ze spelnily sie w roli mamy zastepujac taka zabaweczka matczyna opieke i czas... :/

    OdpowiedzUsuń
  18. Katarina, 2011-07-22 22:4131 lipca 2011 03:23

    No to u mnie troche podobnie, trochę nie :)
    1. Ubranek zdecydowanie za duzo. Na całe 6 miesięcy na drugi raz bym brała tylko body i półśpiochy.
    2. Foteli samochodowy kupiłam za 50zł, używany Romer Baby Safe, co się okazało po zakupie- jeden z najbezpieczniejszych. (Teraz mamy duży fotelik Coneco z allegro za 250zł, jest super).
    3. Wózek- używany, z allegro Jedo Vedi, bardzo dobry- nie trzeba spacerówki.
    4. Zamiast chusty (której nie miałam okazji wypróbować niestety) nosideło Baby Bjorn- rewelacja. Służy do teraz.
    5. Przewijak- zbędny
    6. Wyparzacze- nie miałam i uważam, że nie są potrzebne zupełnie. Cycek do 9 miesiąca a potem kilka butelek-0 jedna do mleka trzy do herbatki na dzień.
    7. Termometr- dobry w wanience- potrzebny przez pierwwsze 2 miesiące.
    8. Łóżeczko- tu sie nie zgodzę i wolę żeby młody spał osobno. Na allegro za 174zł, drewaniane z kołyską (kołyska zbędna bardzo..)
    9. Kosmetyki można kupić cały zestaw i powoli ich używać. u nas na bieżąco idze tylko płyn do kąpieli (jest trzeci już ).
    10. Pieluszki z Biedronki Dady lub z Rossmana. Dla mnie lepsze od Pampersa już nie mówiąc, że połowę tańsze.
    11. Chusteczki- tak.
    12. Bujaczek- świetnie sie sprawdza do karmienia :)
    Pozdrawiamy

    Katarina z Boryskiem
    www.pierwszaciaza.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Agrafka, 2011-07-29 21:1131 lipca 2011 03:24

    aktem jest, że przy pierwszym dziecku to się człowiek uczy, a przy drugim jest już mądrzejszy. Zwłaszcza w temacie tego co zbędna, a co konieczne :)
    Z większością Twoich podsumowań się zgodzę. Choć u nas np. w ciągu roku zeszły tylko 3 paczki chusteczek, z czego 2 w ostatnim czasie - w większości przypadków do wycierania.. rąk na spacerze :) Od początku stosowaliśmy zasadę z podmywaniem pupy wacikiem, ale nie przegotowaną wodą tylko zwykłą z kranu byle ciepłą. A jak mała zaczęła być bardziej 'mobilna' to przerzuciłam się na chusteczki, bo ledwo jej pampersa z pupy zdejmę, to już ucieka z chichotem i trzeba ją najpierw złapać.
    Sterylizatory, podgrzewacze - bez tego można się spokojnie obejść.
    Z rzeczy, które u nas były zbędne to niektóre ubranka, w które mała nie zdążyła się wbić, bo na starcie tak szybko rosła. Ale że większość ubranek była kupiona za grosze na allegro, to mi nawet nie żal.
    Ale nie zgodzę się z Tobą, że jak trafi się Antkowi siostra to nie kupisz jej nic nowego! :) Ubranka dla dziewczynek są takie fajne, że ciężko mi czasem się pohamować przed kupnem... :) Zresztą sama zobaczysz!

    OdpowiedzUsuń
  20. Agrafko - pewnie jakieś dziewczęce ubranka zakupimy w końcu. Ale chodziło mi bardziej o to, że nie będę kompletować od początku całej "dziewczęcej" wyprawki, bo bobas przez pierwsze miesiące może z powodzeniem nosić się w ubraniach po starszym bracie. ;) Także - sterta ciuchów po Antku jako "baza" + prezenty od rodziny w postaci dziewczęcych ubranek + to, co sami w końcu kupimy. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Skorzystałam z Twojego pomysłu i przeniosłam się z blog.pl na bloggera ;) Również jest bardziej funkcjonalny i ładniejszy :)
    Na blogu miałam Cię w linkach, więc teraz też dodałam.
    Jak zwykle lista bardzo przydatna, mam nadzieję, że będę miała okazję skorzystać z niej przyszłym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj,
    Czytam Was od dawna, lecz nigdy sie nie ujawnilam :) Jesli masz ochote czytac i mnie, prosze o kontakt na emaila, a wysle Ci zaproszenie - misiakowa26@gmail.com
    Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  23. Gratuluję zakończonej przeprowadzki!:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szybko Ci ta pzreprowadzak poszła. Co robi z człowiekiem własciwa motywacja. Fajny szablon. Przyjazna kolorstyka. I wciąz ciekawe teksty. Pozdrawiam słonecnzie mimo szarości za oknami, choć ja lubię szarości :)

    OdpowiedzUsuń
  25. hej!! fantastyczny prowadzisz blog! :-) zgadzam sie odnosnie przewijaka; lozka jeszcze nie mam - uzywamy moses basket (choc w sumie zazwyczaj spi z nami) butelki mam i nawet laktator - aby odcuagac mleko, by moc karmic w mijescach jak kosciol itp :-) trmometra do wody nie uzywamy; pieluszki Pampers owszem najmilsze w dotyku, ale jakies cienkawe sie wydaja; mi podpasowaly te z aldiego: grube i kolorowe ;-)

    OdpowiedzUsuń