środa, 19 października 2011

Pięknie jest się różnić

   Im więcej znam mam z dziećmi, tym bardziej zadziwia mnie, jak każde z tych dzieci jest inne, niezwykłe na swój sposób. I że każde rozwija się swoim własnym torem, niepowtarzalnym, który próżno porównywać z innymi dziećmi.
   Porównania się nieuniknione. Chyba każda matka i/lub ojciec porównuje swoje dziecko do innych dzieci w podobnym wieku i sprawdza, czy wszystko jest OK, czy jest w normie. Jeśli coś odbiega od średniej statystycznej, zaczynamy się martwić. Albo puchnąć z dumy, gdy "inność" oznacza, że nasze dziecko robi coś szybciej, łatwiej lub lepiej, niż statystyczny Jaś.
   Mój synek dość szybko zaczął sam chodzić (piszę: dość szybko, bo spotkałam ostatnio kobietę z córeczką, która chodziła już sama w wieku 9,5 miesiąca!) i obecnie chodzi tak dobrze, a przy tym jest na tyle wysoki, że wydaje się znacznie starszy niż te jego 14 miesięcy. Każde pytanie o wiek Antka kończy się stwierdzeniem: Wow, wygląda na starszego! Wow, chodzi już naprawdę dobrze jak na swój wiek! Matka puchnie z dumy, jakie ma wspaniałe dziecko. :)
   Córka koleżanki nie chodzi jeszcze wcale. Jest młodsza od Antka o całe dwa dni. Raczkuje, staje przy meblach, chodzi z podparciem, ale sama ani myśli ruszyć w świat. Za to dużo mówi. Mówi "cześć" i "daj", wymawia naprawdę dobrze końcówki, nie trzeba się tych słów domyślać. Antek poprzestał na razie na "mama", "tata", "bobo" i "da", coś tam gada po swojemu, ale do polskiego to jeszcze trochę mu brakuje. Instynktownie poczułam, że "z moim dzieckiem jest coś nie tak". No bo czemu on nie mówi tak dużo jak Milenka? Że co - żę mniej zdolny? Może ma problemy z wymową, może za mało go stymulujemy (choć nie mam pojęcia, jak moglibyśmy jeszcze BARDZIEJ go stymulować, bo ja nawijam do niego jak najęta), może za mało przebywa z ludźmi... I tak sobie mogę wkręcać, a prawda jest taka, że wszystko jest ok. Coś za coś - Antoś biega, ale mówi mało, Milenka inwestuje w komunikację werbalną, a podróże na dwóch nogach odkłada na "potem", jakoś jej się nie spieszy. ;) Jej mama oczywiście martwi się w drugą stronę - że przecież ona POWINNA już chodzić, może coś jest nie tak...

   Matkom nie dogodzisz.

  Córka znajomej przez bardzo długi czas nie raczkowała ani nic. Umiała się przeturlać z brzuszka na plecy, bo patologicznie nienawidziła leżeć w pozycji na brzuchu. Nawet na basenie nie można było z nią pływać w tej pozycji, bo od razu wyginała ciało do przewrotu na plecy. :P Gdzieś do ok. 9 czy 10 miesiąca Matylda głównie siedziała albo leżała na plecach. Jej mama zaczynała się już martwić, że coś jest nie tak. Na szczęście mieszkamy w Irlandii i tutaj zazwyczaj lekarze nie wszczynają alarmu tak szybko, jak to ma miejsce w Polsce, gdzie pewnie od razu wysłano by dziecko na rehabilitację (takie porady dostała też na forum internetowym). Aż nagle, ni z tego ni z owego, Matylda zaczęła jakoś koślawo raczkować, a potem szybko wstawać i teraz już biega lepiej niż Antek. Jest starsza od niego o dwa miesiące. To raczkowanie zupełnie jej do niczego nie było potrzebne widocznie.
   Antoś przeskoczył jakoś niezauważalnie fazę turlania się. Jak już opanował manewr z pleców na brzuch, to potem od razu płynnie przeszedł do pozycji na czworakach. Po co się turlać z brzucha na plecy? Przecież w ten sposób nie da się iść! ;) A przemieszczanie się w przestrzeni jest dla Antka priorytetem.

   To może banalne, ale takie porównania pomiędzy dziećmi doprowadziły mnie do starej prawdy "każde dziecko jest inne". Staram się już nie porównywać, a raczej przyglądać i patrzeć, jak niesamowicie różne są dzieci, jak inaczej myślą, jak próbują po swojemu, jak realizują swoje cele w tempie, który jest właściwy tylko dla nich. To tylko my, dorośli, mamy problem z tymi różnicami, zwłaszcza przy pierwszym dziecku, które jest wielką niewiadomą. Przy drugim już chyba ma się większy spokój i pozwala dziecku być takim, jakim chce, a nie takim, jakim być powinno wg wszelkich fachowców i poradników. Wspiera ich indywidualność. Uczy, że różnić się jest fajnie, bo inaczej świat byłby bardzo nudnym miejscem.
 

4 komentarze:

  1. u nas jest tak samo- ruchowo znakomicie, ale z owa tak jak uwas kilka slow polskich, rszta chinskich:D nie ma co porownywac, to po prostu jest bez sensu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać nic ująć, ale dlaczego tak ciężko wprowadzić to w życie i nie porównywać? U nas aparat mowy dosyć rozwinięty, choć nie są to jeszcze zrozumiałe wyrazy, ale gada jak najęta :) Z to ruchowo bez zmian. Ale czekam cierpliwie! ;0)

    OdpowiedzUsuń
  3. to mnie moge powiedziec pocieszylaz, bo Emma tez dopiero kroczkuje, ale gada jak najeta, wszystko rozumie i wszystko powtarza, odpowiada na proste pytania, uff jak dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz całkowitą rację, ja nie próbuje porównywac choc co prawda czasem czuje ze moje dziecko jest w tyle - ale jezeli widze ze jest wesole, szcześliwe i robi wszystko jak trzeba tylko w swoim tempie to wcale sie nie zamartwiam :) tak jak napisałas, moj zaczął samodzielnie chodzic później ale jadaczką nawija jakby urodził sie z krasomówstwem na ustach hihihi.
    Każde dziecko jest inne i to własnie jest najpiekniejsze.
    Pozdrawiamy ciepluko, kattrinka z Alankiem

    OdpowiedzUsuń