sobota, 26 listopada 2011

Biały kieł, piana i "coraz bliżej święta..."

   Choć ostatnia czwórka jeszcze się wyrzyna, to już idą dwa dolne kiełki, czyli trójki. :) Kacza mama cieszy się niezmiernie, bo to oznacza, że coraz bliżej do końca - zostało nam 6 zębów do magicznej dwudziestki.
   Dzieci to mają przekichane z tym ząbkowaniem, przysięgam.
   Na szczęście bobas znosi trójkowe wyrzynanie całkiem dobrze, nawet się oboje wysypiamy w ciągu nocy. Podejrzewam, że po prostu nie ma czasu zastanawiać się nad tym, czy go coś w dziąsłach boli czy nie, bo jest moc innych atrakcji.

   Otóż przeprowadziliśmy się. Przedwczoraj. HURA!!!

  Poprzednia klitka, którą przez ostatni rok zwaliśmy mieszkaniem, odeszła w zapomnienie. Teraz mamy dwie sypialnie (jedna w planach jako antkowy pokój, ale na razie w totalnej rozsypce, używany głównie jako pomieszczenie gospodarcze ;)), duży salon z jadalnią, całkiem fajną kuchnię i dwie łazienki, z czego jedna z mega wanną, w której Antek uwielbia się kąpać i pluskać, i generalnie w ogóle by z niej nie wychodził. Dodatkową atrakcją stała się PIANA, bo dolewam Antkowi płynu do kąpieli wprost do wanny i to się pieni! Antek jest zachwycony, bierze pianę w rączki, nakłada sobie na ciało, rzuca nią w powietrze (czasem też poza wannę, ale cóż...) i mówi "ana" (czytaj: piana) praktycznie przez całą kąpiel. Gumowe kaczuszki i tygrysek przestały go kompletnie interesować, nawet butelki nie są tak fajne przy kąpieli jak piana. :P
   Jak dobrze mieć w końcu trochę miejsca na te wszystkie wygłupy. Nawet wszechobecny bajzel nie rzuca się tak w oczy, bo można go rozwłóczyć na sporej przestrzeni i w zasadzie wygląda, że jest nawet czysto. :P Niemniej nadal jesteśmy w okropnej fazie rozpakowywania się (poprzednie 3 dni pakowaliśmy się i myślałam, że to jest okropne, ale to był pikuś! TERAZ jest wyzwanie dopiero!) i szukania miejsca na 1001 drobiazgów, które ze sobą przytargaliśmy.
   Znajomy, który nam to przewiózł samochodem, ze zdumieniem stwierdził, że nie ma zielonego pojęcia, jak my to wszystko daliśmy radę trzymać w tamtym mieszkaniu. Polak potrafi! ;)
   Antoś z nowym miejscem oswoił się tak szybko, że nawet nie wiem, czy w ogóle wystąpił jakikolwiek lęk przed nowym miejscem. Wielka wanna w łazience została odkryta dość szybko, podobnie jak wielka szczotka na kiju, z którą bobas biegał po całym domu, prawdopodobnie pragnąc pomóc nam w sprzątaniu. Latał z nią prawie cały pierwszy wieczór. :)
   Z tych przeprowadzkowych emocji nawet nie zauważyłam, jak do świąt został mniej niż miesiąc. A że przy okazji rozpakowywania wszelkich klamotów znalazła się też zeszłoroczna choinka, to czuję nagłą chęć przygotowań świątecznych. Już się zastanawiam, kiedy tą choinkę będziemy ubierać, co kupić w prezencie dla męża, jakie potrawy zrobimy...
  

10 komentarzy:

  1. rozumiem, ze plany na pozostanie w Angli przeciagaja sie, ale rozumiem, praca jest w koncu najwazniejsza, szczesliwie dziecko jest cudowne, a szczesliwa rodzina to sama milosc.

    Zycze aby ten humor pozostal jak najdluzej i super ze 'bobas" tak szybko sie zaklimatyzowal

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, "Polak potrafi", o tym samym własnie przed chwilą pisałam u siebie ;-).

    OdpowiedzUsuń
  3. my tez jestesmy na nowym miejscu od miesiaca. nie ma to jak wieksza chata :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. My klitkowi, nadal na 33 metrach:D
    Także dooooobrze Wam:D

    OdpowiedzUsuń
  5. No to super ze sie przeprowadziliscie ;)) w koncu cos wiekszego macie ;)) a Antek juz coraz wiecej ząbkow, gratuluje ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, gratuluję przeprowadzki! Pewnie w końcu wszyscy trochę odetchnęliście, gdy zwiększyła się Wam "przestrzeń życiowa" :)
    Jeśli chodzi o bałagan - u nas tak samo... Tylko że oczywiście przez parę godzin dziennie nie ja, a panie w żłobku są skazane na to bałaganiarstwo, i to nie tylko Leosia ;-) Ja oczywiście też 100 x dziennie mówię Leosiowi, że nie wolno rzucać tym i tym, nie wolno tego i tego, ale na razie dziubello chyba "nie czai bazy". Ale nie ustaję w upominaniach - może kiedyś zadziała ;-)
    Nawiązując do pierwszego komentarza pod tym postem - mam nadzieję, i mam przeczucie, że wcale nie sądzisz, że "praca jest w koncu najwazniejsza" :-)))
    Pozdrawiam! No i czekam na obszerniejsze info :)

    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj !
    Dawno do Ciebie nie pisałam . Nawet nie pamiętam , czy podziękowałam za poprzednie zdjęcia Antka . Jeśli nie to dziękuję .
    Fajne są przeprowadzki , ale tylko pod względem zwiększonej przestrzeni , bo jeśli chodzi o pakowanie i późniejsze rozpakowywanie to koszmar . Ostatnio sprzedawałam meblościankę..tyle ubrań , książek , itd nadal nie wiem gdzie to pomieścić..a dodam , że nie mam zakupionego w zamian jakiegoś regału . Czekam na okazję :)

    Pozdrawiam ,
    Ola

    olunias0@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. och fajnie jak tak czytam o przeprowadzkach to sama mam ochotę się już przeprowadzić ale zanim to nastąpi to nawet nie wiem czy wogóle nastąpi

    OdpowiedzUsuń
  9. ale super ze sie przeprowadziliście:)))

    Kochana zmieniłam login i adres bloga Login Kręcona , a adresik http://krecona-i-jej-chlopaki.blogspot.com . wysłałam Ci zaproszonko zobacz czy masz a jak nie , napisz mi na maila pauuulina@op.pl to wyśle jeszcze raz pozdrawiam Lot Anioła.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszamy do wspólnej zabawy :))) http://urwiskowo.blogspot.com/2011/12/ubierzmy-razem-choinke.html

    OdpowiedzUsuń