sobota, 17 grudnia 2011

Wielki shopping i parasolka

   Tydzień do świąt, czyli przedświątecznych zakupów czas najwyższy. Spędziliśmy dziś w centrum miasta CAŁY dzień szukając prezentów dla siebie nawzajem, dla Antolka (pchacz na kijku z zielonym smokiem został zakupiony, a Antek już go uwielbia - WIEDZIAŁAM! HA! :D), spożywczych półproduktów do przyrządzenia wigilijnych potraw itd.
   Jednym słowem - masakra. Ale przeżyliśmy.
   Ponieważ Antek waży już 12,5 kg (tak, tak...), a w zimowym ubranku to pewnie nawet powyżej 13... na rowerek już za zimno, a noszenie Antka w nosidle/na rękach do spółki z tobołami ze sklepów przerasta już nasze możliwości, postanowiliśmy jednak kupić wózek!
   Ponoć tylko krowa nie zmienia poglądów. :P Lubię krowy, ale nie aż tak.
   Także w końcu, w wieku 16 miesięcy, Antoś doczekał się wózka. No dobra, nie dramatyzujmy - miał już dwa, ale dawno sprzedane, a były to wielkie i ciężkie kolumbryny typu gondolka + spacerówka 2w1. Od takich wózków to niech mnie ręce boskie bronią. Teraz za to mamy leciutką spacerówkę-parasolkę. Używaną, a jakże - jeszcze nie oszalałam, żeby kupować teraz nowy wózek, i to tuż przed świętami, gdzie mamy tyle innych potrzeb. Dla znawców rynku wózkowego - jest to Maclaren Techno XT. Dałam za niego jakąś "oszałamiającą" kwotę 30 euro, a wózek jest zupełnie w porządku (no dobra, coś-tam ma oderwane przy budce, ale tego prawie nie widać, a budka działa). Antek nawet chciał w nim jechać, choć ja sama czułam się dziwnie mówiąc do jego pleców gdzieś z wysokości.
   Nie łudzę się jednak, że Antek będzie spędzał teraz w wózku całe godziny, podczas których my spokojnie będziemy robić zakupy. Taka opcja nie istnieje raczej, i chyba nawet bym jej nie chciała. Ważne natomiast jest to, że gdy przyjdzie pora drzemki, to i tak będzie można wyjść z domu, z dzieckiem śpiącym w wózku (bo oparcie się rozkłada), a jak Antek będzie i tak chciał na ręce, to się przynajmniej te wszystkie torby wrzuci na wózek, dziecko na rączki i wio do domu. Sam wózek jest leciutki, jedną ręką się świetnie prowadzi (dziś testowany na tą okoliczność), więc na drugiej mogę trzymać mojego małego koalę. :)
   Jak dobrze pójdzie i wózek się przyjmie, to sobie go zostawię na przyszłe dzieci. Do kompletu z chustą i nosidłem. :) Pierwsze dziecko to zawsze taki eksperyment, no. Z kolejnym to już będę miała wszelkie potrzebne akcesoria pod ręką (a raczej w schowku :P).
   Shopping można więc chyba uznać za udany. Ciekawa jestem tylko, co dla mnie w tym roku przyszykował mój "Mikołaj". Torba była spora, ale nie zaglądałam do środka - jeszcze tydzień, jeszcze tydzień...

3 komentarze:

  1. My własnie mamy taka kolumbrynę 3w1 czy jakos tak. Cięzki ogromnie, ale małej wygodnie. i co dla mnie okazało się wazne i ogromnie wygodne to to, że ma ogromny kosz na zakupy :0)
    Cieszę się, że zakupy udane!

    OdpowiedzUsuń