piątek, 30 grudnia 2011

Zupełnie nie-Antkowo i życzenia noworoczne

   Zwykle tutaj nie piszę o takich sprawach, bo to ma być blog o Antku i dla niego, na pamiątkę. Ale dziś znów znalazłam w sieci, przez znajomą mamę, prośbę o pomoc dla mamy chłopca, który jest ciężko chory, nieuleczalnie. Link do ich strony: http://www.pomocantkowi.tk/index.php
   Kiedyś na wieść o takich dzieciach robiło mi się smutno. Teraz jestem po prostu zdruzgotana, za każdym razem, kiedy czytam podobne historie. Młoda kobieta wraz z jej mężczyzną czekają na Dziecko. Ciąża przebiega wzorcowo, wszystko jest ślicznie. Dom przygotowany, ubranka, wózek, łóżeczko, wybrane imię. A potem rodzi się ten cudowny mały Człowiek i przez chwilę wszystko jest jak w bajce... aż do momentu, kiedy pojawia się problem i diagnoza lekarzy, będąca wyrokiem.
   Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co może czuć matka takiego dziecka. Patrzę na Antka, który czasem mnie wkurza niemiłosiernie, na którego czasem krzyczę, i myślę sobie, że mam cholernie wiele szczęścia. Bo on jest zdrowy. Chodzi. Myśli. Wkrótce zacznie mówić. Nic mu nie dolega, poza katarem raz na przysłowiowy ruski rok. Gdyby się okazało, że coś mu jest... nie wiem, nie potrafię tego ogarnąć umysłem. Straszne, potworne, okropne.
   Na Nowy Rok życzę sobie więcej cierpliwości. Jeszcze więcej. Mnóstwo. Życzę sobie spokoju ducha, gdy Antek krzyczy, rzuca przedmiotami, gdy mnie bije w przypływie wściekłości. Życzę sobie więcej radosnych chwil z moim synem,. Życzę sobie bardziej go kochać takim, jakim jest i nie "urabiać" go, nie łamać. Jest cudem samym w sobie i wspaniałe jest to, że go mam. Życzę sobie o tym pamiętać każdego dnia.

2 komentarze:

  1. sobie też tego życzę... szczęśliwego Nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki, aby życzenia się spełniły. A od siebie dodam życzenia wielu szczęsliwych chwil i radości.

    OdpowiedzUsuń