Mam jadka w domu. To takie przeciwieństwo "typowego" niejadka. :P Antek jest klasycznym jadkiem. Je wszystko. Naprawdę. Może czasem nie są to ilości oszałamiające, które dorośli, ze swojej Wielce-Ważnej-Dorosłej-Perspektywy patrząc uznaliby za wystarczające do przeżycia :P, niemniej nie ma chyba rzeczy, której Antek by nie lubił.
Warzywa? Proszę bardzo. Surowe, gotowane i smażone. Brokuły, marchewka, pieczony pasternak, groszek zielony, fasolka, ogórek (także kiszony), kapusta (także kiszona), sałata. Z tychże warzyw zupy wszelakie, jedzone samodzielnie przy pomocy łyżki... a czasem i łapkami, jak łyżka nie chce współpracować i wszystko z niej cieknie. Zupy kremy i zupy "z grudami". Pomidorowe, Minestrone. cukiniowe itp.
Owoce podobnież. Jabłka i banany niemal codziennie. Do tego kiwi, cytrusy (najbardziej lubi sam sok wyciskać na naszej "cytrusiarce" i potem tenże sok pić), jagody (ulubione!), maliny (ulubione!), truskawki. Owsiankę z gruszkami i morelami. Suszone śliwki i daktyle oraz figi (najczęstsza przekąska między posiłkami).
Pestki i orzechy. Przede wszystkim migdały, które Antek zjada w ogromnych ilościach. Sam je gryzie, ja tylko sparzam skórkę i obieram. Orzechy włoskie (to przez święta), pestki słonecznika i dyni, siemię lniane, sezam (jako posypka do owsianki albo element koktajlu bananowego). No i oczywiście masło orzechowe z orzeszków ziemnych oraz pasta tahini, z mielonego sezamu. Mniam, mniam i jeszcze raz mniam!
Wafelki ryżowe na sucho? Proszę bardzo! Chrupki kukurydziane (które wg mnie nie mają żadnego smaku, ale Antek lubi). Bułeczka od mamy z pracy (tak zwane bajgle, takie z dziurką w środku). Pełnoziarnisty żytni chleb. Gofry robione przeze mnie w ramach kolacji, nawet na sucho. Tylko chleb jako taki, zwykły, jasny, jakoś mu nie podchodzi. :P
Mięso. Każde. W całości. Razem z kością! Mąż zrobił pieczone skrzydełka w piekarniku, Antek zjadł dwa, razem z kostką... Masakra! On normalnie wgryza się w szpik i go wyjada, jak jakaś hiena czy inny padlinożerca! :P Wędlinki drobiowe i wieprzowe. Kabanosy. Parówki (ostatnio bez keczupu, choć wcześniej była faza, że keczup musiał być), "suchą krakowską". Bez różnicy.
Ciasteczka. Z czekoladą i bez. Pierniczki posypane makiem. Lody o smaku ciasteczek (choć po dwóch łyżeczkach Antek stwierdził, że ma dość), ciasto marchewkowe made by me, itd. Słodkości się u nas je rzadko, tradycyjnie w weekendy i wg zasady, że co my jemy, to i Antek (o ile sobie zażyczy). Jedyna rzecz, jakiej do tej pory nie dostał, choć chciał, to wino, które piliśmy w Wigilię i na Sylwestra. No jakieś zasady trzeba mieć, nie?
Nabiał, głównie w postaci jogurtów. Mleka nie dajemy, ma moje. Ostatnio odkryliśmy mleko ryżowe i na tym robimy pyszne koktajle z banana na śniadanie. Jogurty tylko naturalne + owoce dowolnego wyboru, zmiksowane i podane na świeżo. Słodzonym jogurtom nie ufam.
No i jajka. Często na śniadanie. Ale tylko białko - żółka Antek nie lubi albo po prostu trochę jeszcze nie wie, co to jest, bo się kruszy w palcach albo rozpływa, gdy jajko jest na miękko, i nie wiadomo, jak to jeść. Więc oskubuje białko i żółty środek zostawia. No, jedna rzecz jest, której dzieć nie je. :P
A on ma dopiero 17 miesięcy... I pamiętam, że był czas, że jadł bardzo mało, prawie wcale, i się martwiłam po cichu, ile taki stan rzeczy może jeszcze potrwać. Nigdy nie zmuszałam, nie karmiłam na siłę, nie bawiłam się w samolocik lecący do buzi. Jakoś samo przyszło. Dziecko dorasta i zaczyna potrzebować większej ilości paszy, poza mlekiem mamy. Fajnie, że miał przez ten czas okazję spróbować tak wielu różnych rzeczy, w tym curry na przykład. :D I że generalnie jest na TAK, jeśli chodzi o jedzenie. Teraz to już sam prosi: z rana biegnie do kuchni i przywołuje nas swoim "niam-niam", żądając śniadania. Fajnie. :)
Gdyby nie te kości...
Warzywa? Proszę bardzo. Surowe, gotowane i smażone. Brokuły, marchewka, pieczony pasternak, groszek zielony, fasolka, ogórek (także kiszony), kapusta (także kiszona), sałata. Z tychże warzyw zupy wszelakie, jedzone samodzielnie przy pomocy łyżki... a czasem i łapkami, jak łyżka nie chce współpracować i wszystko z niej cieknie. Zupy kremy i zupy "z grudami". Pomidorowe, Minestrone. cukiniowe itp.
Owoce podobnież. Jabłka i banany niemal codziennie. Do tego kiwi, cytrusy (najbardziej lubi sam sok wyciskać na naszej "cytrusiarce" i potem tenże sok pić), jagody (ulubione!), maliny (ulubione!), truskawki. Owsiankę z gruszkami i morelami. Suszone śliwki i daktyle oraz figi (najczęstsza przekąska między posiłkami).
Pestki i orzechy. Przede wszystkim migdały, które Antek zjada w ogromnych ilościach. Sam je gryzie, ja tylko sparzam skórkę i obieram. Orzechy włoskie (to przez święta), pestki słonecznika i dyni, siemię lniane, sezam (jako posypka do owsianki albo element koktajlu bananowego). No i oczywiście masło orzechowe z orzeszków ziemnych oraz pasta tahini, z mielonego sezamu. Mniam, mniam i jeszcze raz mniam!
Wafelki ryżowe na sucho? Proszę bardzo! Chrupki kukurydziane (które wg mnie nie mają żadnego smaku, ale Antek lubi). Bułeczka od mamy z pracy (tak zwane bajgle, takie z dziurką w środku). Pełnoziarnisty żytni chleb. Gofry robione przeze mnie w ramach kolacji, nawet na sucho. Tylko chleb jako taki, zwykły, jasny, jakoś mu nie podchodzi. :P
Mięso. Każde. W całości. Razem z kością! Mąż zrobił pieczone skrzydełka w piekarniku, Antek zjadł dwa, razem z kostką... Masakra! On normalnie wgryza się w szpik i go wyjada, jak jakaś hiena czy inny padlinożerca! :P Wędlinki drobiowe i wieprzowe. Kabanosy. Parówki (ostatnio bez keczupu, choć wcześniej była faza, że keczup musiał być), "suchą krakowską". Bez różnicy.
Ciasteczka. Z czekoladą i bez. Pierniczki posypane makiem. Lody o smaku ciasteczek (choć po dwóch łyżeczkach Antek stwierdził, że ma dość), ciasto marchewkowe made by me, itd. Słodkości się u nas je rzadko, tradycyjnie w weekendy i wg zasady, że co my jemy, to i Antek (o ile sobie zażyczy). Jedyna rzecz, jakiej do tej pory nie dostał, choć chciał, to wino, które piliśmy w Wigilię i na Sylwestra. No jakieś zasady trzeba mieć, nie?
Nabiał, głównie w postaci jogurtów. Mleka nie dajemy, ma moje. Ostatnio odkryliśmy mleko ryżowe i na tym robimy pyszne koktajle z banana na śniadanie. Jogurty tylko naturalne + owoce dowolnego wyboru, zmiksowane i podane na świeżo. Słodzonym jogurtom nie ufam.
No i jajka. Często na śniadanie. Ale tylko białko - żółka Antek nie lubi albo po prostu trochę jeszcze nie wie, co to jest, bo się kruszy w palcach albo rozpływa, gdy jajko jest na miękko, i nie wiadomo, jak to jeść. Więc oskubuje białko i żółty środek zostawia. No, jedna rzecz jest, której dzieć nie je. :P
A on ma dopiero 17 miesięcy... I pamiętam, że był czas, że jadł bardzo mało, prawie wcale, i się martwiłam po cichu, ile taki stan rzeczy może jeszcze potrwać. Nigdy nie zmuszałam, nie karmiłam na siłę, nie bawiłam się w samolocik lecący do buzi. Jakoś samo przyszło. Dziecko dorasta i zaczyna potrzebować większej ilości paszy, poza mlekiem mamy. Fajnie, że miał przez ten czas okazję spróbować tak wielu różnych rzeczy, w tym curry na przykład. :D I że generalnie jest na TAK, jeśli chodzi o jedzenie. Teraz to już sam prosi: z rana biegnie do kuchni i przywołuje nas swoim "niam-niam", żądając śniadania. Fajnie. :)
Gdyby nie te kości...
No proszę, Mały Smakosz! :)Fajnie, że tak wiele smaków Antoś dostaje. U nas jeszcze jest przekonanie, że nie wszystko jest dla dziecka odpowiednie. Wszędzie słyszymy o schematach żywienia. pamiętam jak miałam obawy gdy moja córeczka sięgnęła w wieku 10 miesięcy po manadarynkę- no bo przecież cytrusy po 1 urodzinach! Uważam, że z umiarem (prawie) wszystko można. :0)
OdpowiedzUsuńooo co ja widzę;)) weszłam, a tu proszę.. suwaczek o ciąży, wcześniej nie miałąm kiedy wejść, żeby poczytać;) co za niespodzianka ;)) a Ty wiesz, ze podobno jesli sie karmi piersia, a zajdzie sie w ciaze, to ze juz nie wolno karmic? ja tak slyszalam, ale czy to prawda... chyba tak.. bo wydzielaja sie hormony szczescia, a one wydzielaja ten hormon, ktory jest odpowiedzialny za skurcze i mozna poronić...:/
OdpowiedzUsuńHej Aniu,
OdpowiedzUsuńLeo to też jadek CHOĆ dziś mnie trochę wkurzył... W końcu zdecydowałam się zrobić coś z ammniamu - owsiankę z gruszkami i morelami i, jak wiadomo, setką innych smacznych dodatków - Leoś POGARDZIŁ :-/// Czyli owsianka nie zdała egzaminu.
Ale generalnie to je. Przyznaję - fajnie mieć w domu takiego jadka :)))
margo: No dokładnie tak, jak piszesz. :) Trochę ze wszystkiego i jest dobrze. I nigdy na siłę. :)
OdpowiedzUsuńMama Kini: Z karmieniem a ciążą to nie jest do końca prawda. Że się wydziela oksytocyna to prawda, i że powoduje ona lekkie skurcze macicy. Ale tak samo w trakcie seksu, a przecież seks w ciąży nie jest zakazany, prawda? :) Jeśli ciąża przebiega zdrowo i bez problemów, można karmić do upojenia. Chyba, że jest jakiś problem i większe ryzyko poronienia, to wtedy lepiej odstawić starszaka. U mnie luz-blues, kijance nic nie jest i się chętnie jeszcze mamą podzieli ze starszym bratem. :)
M_M: Jadki rządzą! No i nie zniechęcaj się tak tym pierwszym niepowodzeniem. Gdzieś słyszałam, że ponoć dziecku trzeba czasem nowy smak/nowe danie zaserwować ok. 30 razy, żeby się z nim zapoznało i do niego przekonało. Także nic straconego, a owsianka dobra i dla dorosłych, to czego Leo nie zje, zostaje dla mamy. :D
Dziekuj Bogu ,że Antos to takie jadek :) Moja Emila to totalony niejadek .OD poczatku totalna masakra.Dzis ma 6 lat a ja nadal przechodze katusze. JAk chodzilam z Nastusia w ciazy to modlilam sie o jedzace dziecko.NO i mam.Moze nie je tak wszytskiego jak Antos ale je .I to njawazniejsze. Kochany smyk jest.JA tez slyszlam ze nie wolno karmic piersia i chodzic w ciazy.Pozdrawaim xxxxx
OdpowiedzUsuńNo to kariera szefa kuchni gwarantowana:D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę naprawdę ja mam z Matim kłopot prawdziwy już sama nie wiem co mu podawać co będzie jadł jakiś koszmar no i gratuluje kolejnego Maluszka w brzuszku
OdpowiedzUsuńHa ha duzo tego jest, u nas jest akurat moment na niejedzenie, choc Emma zostawiona u kolezanki pozera ponoc wszystko. Nic tylko mamy nie moze byc w poblizu, hi hi :)
OdpowiedzUsuńSuper ze Antek tak duzo je i ze lubi sobie posmakowac, Emka smakuje, ale jak wg niej jest be, to albo rzuca na ziemie, albo grzebie lyzka, albo nam oddaje, smakosz - ale nie wszystko lubi
U nas też jest w domu 'wszystko-jadek'. Jak na razie to Pola nie zasmakowała tylko w kiwi :)
OdpowiedzUsuńA przy okazji gratulacje :)
Buzki, trzymajcie sie cieplo, bo u nas ostatnio -20st :)
Agrafka: wiem, czytam o tych mrozach w sieci, brrr! Ale przynajmniej macie prawdziwą zimę, u nas jakieś takie pitu-pitu około zera, nawet śniegu nie ma. :P
OdpowiedzUsuńmam do sprzedania antyalergiczna chuste elastyczna za 90zl jestes moze zainteresowana lub znasz kogos kto chetnie kupi? kupilam ja na chusta.pl jest bordowo wisniowa
OdpowiedzUsuńjejku, jakbym czytala o moim synku! Moj synus ma teraz skonczone 16 miesiecy, ma na imie Antos i je absolutnie WSZYSTKO. Nie ma rzeczy, ktora by mu nie smakowala, a wszystko co je, nawet po raz pierwszy, wklada do buzki z glosnym "MNIAM!".
OdpowiedzUsuńPozdowienia!