czwartek, 22 marca 2012

W jednej szklance

   Nie mam ostatnio jakoś czasu, by pisać często, a pojawiają się nowe zachowania i umiejętności u Antolka, o których jeszcze nawet słowem nie pisnęłam. Jak się ich tak nazbiera, to potem nie wiem, o czym pisać. Nie lubię postów zbiorczych, bo to takie wyliczanki. Dziś się jednak skuszę na taki mix, bo inaczej chyba nigdy nie nadrobię zaległości i przepadną mi cuda antkowego życia.

1. Fikołki. Moje dziecko do wieczornych skoków po łóżku dołożyło niedawno przewroty w przód. No dobra, nie do końca jeszcze ten fikołek jest faktycznie "w przód", raczej przewala się na bok, ale młody coś-tam już fajnie kombinuje  i wygląda to cudnie. I bardzo dojrzale. I najlepsze jest, że nikt mu tego kompletnie nie pokazywał. :)
2. Ostatnio Antek lepiej sypia (w sensie - ma mniej pobudek, czasem nawet tylko 1!!! Wow!!!). Nie wiem, z czym to łączyć i komu za ten dar wysypiania się dziękować, ale mam przez to więcej sił na cały aktywny dzień z dzieckiem, na zabawy "bez sensu", na tłumaczenie (zamiast darcie japy :/), na spokojne znoszenie jego wybuchów frustracji. Ogólnie lepiej z tym stanem rzeczy dla wszystkich. I ja siebie bardziej lubię, i moje dziecko, i ono mnie taką chyba też bardziej lubi.
3. Nowe "słówko" w słowniku Antka to "ŁAŁ!". Używane zgodnie z przeznaczeniem, czyli wyrażenie zachwytu nad czymś (np. udało się nakłuć na widelec duży kawałek jedzenia :P). Czasem się zastanawiam, czy moje dziecko nie zaczyna preferować języka angielskiego nad polski, mimo iż na co dzień nie ma zbyt wielkiej styczności z angielskim. Ale kto go tam wie? Poza tym słownik nadal dość ubożuchny, ku mojemu utrapieniu. Za to bardzo dobrze Antolek opanował "body language" i umiejętność komunikacji za pomocą 5 słów. :P I najlepsze jest to, że ja go zazwyczaj dokładnie rozumiem! Ale i tak bym chciała, żeby mówił nieco więcej, tak bym chciała...
4. Najnowsze cudo zaczęło się jakieś 3 dni temu, po kąpieli, kiedy nakryłam mojego syna paradującego po domu... w moim bucie. Sam go sobie założył. Nie było to trudne zresztą, bo to była taka balerinka - tylko włożyć nogę i voila! Ale proces eskaluje i teraz Antek przymierza po kolei buty taty, kolegi taty (gdy do nas zawitał), a także (dziś) swoje własne, choć tutaj troszkę muszę mu pomóc, bo piętę trudno do końca włożyć do butka. I bobas zakłada teraz już oba buty na obie swoje nogi, najczęściej nawet poprawnie (prawy na prawą, lewy na lewą). Jeszcze chwila, jeszcze dwie, a zacznie też sam zapinać na rzepy, a potem sznurować. :P Zdejmować sam już dawno się nauczył, z moją małą pomocą "techniczną" ("Antolku, złap za piętę tego butka, to Ci będzie łatwiej go zdjąć" - bo zazwyczaj ciągnął za palce i się dziwił, że nie chce zleźć :P).


A z innej beczki: jutro lecimy do PL na tydzień, więc nie wiem, jak będzie z pisaniem i czytaniem Was. Neta co prawda moi rodzice mają, ale wiadomo, jak to jest w gościach, a poza tym tyle osób będzie chciało nas zobaczyć, że czasu mi nie starczy na siedzenie w necie. Także do usłyszenia za tydzień!

3 komentarze:

  1. Gratulacje dla nowych umiejetnosci Antka;)) fajnie ze odwiedzacie rodzine w PL.. a ja na smierc zapomnialam gdzie wy teraz mieszkacie, bo tyle wiem, ze za granica ehh.. umialabys mi dac znac jakos, bo jestem ciekawa.. az wstyd normalnie, bo wiedzialam, a zapomnialam:(

    OdpowiedzUsuń
  2. W Irlandii siedzimy, a konkretnie w Dublinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze ze mozecie poleciec do rodziny. Nacieszcie sie soba , bo ot jest najwazniejsze, ale to znaczy tez ze swieta spedzicie w Anglii?

    Super sa umiejetnosci Antka - zdejmowanie i zakladanie butkow to jest chyba pierwszy krok w "doroslosc".

    Poza tym rozumiem magie "opoczynku" wtedy wszystko jest jakos prostrze i nawet krzyk dziecka nie jest taki straszny :) Rozumiem...

    OdpowiedzUsuń