poniedziałek, 18 czerwca 2012

Mamo, daj!

"Da, DA!" - Antoś wyrywa mi butelkę z miodem przy śniadaniu. Chce sobie sam nalać miodek na kanapkę. "Da!" - przy kąpieli Antoś wyciąga rączki po konewkę, on SAM będzie nalewał i wylewał z niej wodę.

Czyli - nowe "słówko" do naszej małej kolekcji. :)

Jestem wyczulona na nowości werbalne jak najczulszy radar. Słyszę, że młody coś tam sobie "dziamdzia" pod nosem coraz ciekawszego, ale trudno rozpoznać w tym słowa z języka polskiego. Ale coś się dzieje, więc czekam...
Dziś przy czytaniu książeczki o Bobo (tak, tak, Bobo wrócił do łask :P) Antoś tak jakby chciał powtórzyć za mną nazwy zwierzątek: zebra (ziba?), słoń (olo?), żyrafa (nawet nie staram się oddać na piśmie, ale coś tam zamamrotał takiego, że WIEDZIAŁAM, że chodzi mi o żyrafę). Zaczyna więc powtarzać, wcześniej jakoś tego nie zauważyłam. Qrcze - jak tak dalej pójdzie, to jest normalnie realna szansa, że mój dwulatek będzie mówił coś zrozumiale! :D Oprócz "mama", "tata" i "cio to", bo to mamy na co dzień od dawna. :P

3 komentarze:

  1. ojej Emma to taka gadula ze szok. Siedzimy i gadamy, choc jak sie "zapedzi" albo zdenerwuje to nic a nic nie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  2. a moj pokazuje przedmioty paluszkami.. masakra. jeszcze niedawno lezal na brzuchu i ledwo glowke do gory unosil a teraz?! chodzi jak stary a nauczyl sie tego dopiero miesiac temu (za 5 dni) heh :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy dziecko nas rozumie a my jego i możemy się dogadac to jest najcudowniejsza sprawa pod słoncem

    OdpowiedzUsuń