wtorek, 28 sierpnia 2012

Nostalgicznie o tańcu

   To taki epizodzik był, ale zapamiętałam, więc piszę. Nie ma bezpośredniego związku z Antkiem ani z Kijanką. Chodzi tylko o mnie. O taniec. Że mi go nagle strasznie zabrakło.
   Kiedy byliśmy z Antolkiem na Tall Ship Races i pobliskim lunaparku, była tam taka atrakcja dla dzieciaków "Jungle madness", dla której efekty dźwiękowe robiła muzyka salsowa. Jejku! Jak mi się tego dobrze słuchało, aż nogi same chciały tańczyć. Aż mi się przypomniało Muchos w Poznaniu i te wtorki kochane, gdy tuż po pracy leciałam na autobus, żeby jak najszybciej być w ulubionej salso-knajpie. Tam mnie wszystkiego nauczyli od zera, za friko, i tam przetańczyłam wieeeeele wieczorów.
   A teraz tego nie ma. :( Z wielkim brzuchem to sobie mogę iść co najwyżej na jogę się zrelaksować. Salsowanie odpada. A nawet gdybym tego brzucha nie miała - to nie mam tu z kim iść. Bo salso-bar już jakiś czas temu znalazłam w Dublinie, jest w samym centrum miasta, nie sposób nie trafić. Ale samej tak... ech...
   Tęsknię za Poznaniem. Tak nagle i bez sensu. Za salsą. Za znajomymi stamtąd. Żeby tak móc wyjść na całą noc potańczyć... Głupie, nie? Ja tu zaraz rodzić będę swoje drugie dziecko, a salsa mi w głowie. Może właśnie dlatego?

3 komentarze:

  1. kochana nic nie jest glupie, mnie brakuje Warszawy, spotkan ze znajomymi i rodzina i tez wielu rzeczy ktorych za bardzo nie moge zrobic poniewaz jest i brzuch i Emma i daleko

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że głupie.
    http://www.youtube.com/watch?v=N17YbVsM5xU

    (Mi się też tęskni za Poznaniem.)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja miałam iść na kurs tańca i kurcze nie wyszło, a teraz z dwójką dzieciaków to nawet nie mam jak się do kina urwać :/ Ale może kiedyś jeszcze się uda ;) A nawet też miałam ochotę na salsę zawsze hehe. Jak tam sobie radzisz teraz z brzuszkiem i dużym Antkiem? Pozdr

    OdpowiedzUsuń