piątek, 4 stycznia 2013

Sylwestrowo z dziećmi

   Nie zawsze to oznacza siedzenie w domu w ciepłych kapciach. Choć tak właśnie wyglądały ostatnie dwa sylwestry z moim pierwszym dzieckiem. Ale w tym roku siostra zaproponowała mi wizytę u niej w domu. w Łodzi, gdyż organizowali tam mały Kinder Bal, połączony z "normalnym" dorosłym Sylwestrem.
   Mąż 31 grudnia rano poleciał do Dublina, więc w sumie co mnie tu trzymało? Wsiadałam z Dziabągami w pociąg TLK i "już" po 5,5h byłam w Łodzi. :P
   Powiem wam, że jazda pociągiem z małymi dziećmi wcale nie jest taka zła. Trzeba tylko mieć cały wolny przedział dla siebie. Dlatego jestem głęboko wdzięczna PKP za instytucję "przedział dla matki z dzieckiem do lat 4", z którego skwapliwie skorzystałam. Pełna swoboda, intymność karmienia piersią młodszej dziabągówny i spokojny sen starszaka, kołysanego przez pociąg, wyciągniętego na całej długości siedzeń. :) Zleciało mi to 5,5h całkiem szybko. Na tym tle powrót samochodem, choć krótszy czasowo, wspominam dość kiepsko - dzieci spały z przerwami, wybudzane przez nierówności terenu (ach, te polskie drogi...) i ogólny dyskomfort spania w fotelikach.
   Zabawa sylwestrowa udała się całkiem fajnie - Antoś wytrzymał do północy i podziwiał wielkie fajerwerki nad łódzkimi blokowiskami, Ala sporą część imprezy przespała (pomimo hałasu z pokoju obok - jestem pod wrażeniem! Zwykle wybudza się przy najmniejszym szmerze...), pozwalając mi delektować się czasem tylko z dorosłymi (bo Antoś przepadł w gronie dzieciaków - 7 chłopców w wieku od 7 miesięcy do 9 lat + dziewczynka lat 10). Gdy się obudziła, wzięłam ją po prostu do pokoju i zachwycały się nią wszystkie zgromadzone kobietki. :P I padła, bujana na rączkach, tuż przed północą, co było dla mnie zupełnie niepojęte, bo muzyka grała baaaardzo głośno, a ona po prostu zamknęła oczka i odpłynęła...
   I nawet sobie troszkę potańczyłam.
   I tylko po północy, gdy Antoś padł już ostatecznie, a Ala wybudziła się znów i chciałam już w sumie położyć ją spać tak na dobre, a siebie razem z nią, to czułam wieeelkie zmęczenie. A goście bawili się do 2:30, my padliśmy gdzieś ok. 2:00. Dawno tak późno spać nie poszłam. Ala, niewzruszona, obudziła się w pełni wypoczęta już o 6:00 rano. O.O Więc kolejny dzień chodziłam z lekka nieprzytomna, Antolek zresztą też. Ale już odespaliśmy na szczęście. :)
   Dobrze się tak czasem wyrwać do ludzi. I miło, że dzieci tak ładnie współpracują wtedy ze mną, że dają mi te przysłowiowe 5 minut oddechu. Miło. Ale na razie mam dość imprezowania z dziećmi. :P
  

1 komentarz:

  1. Fajnie, że się udało...a co do PKP to niestety tylko nieliczne składy mają przedział dla Matki z Dzieckiem a na dodatek Pani w informacji nie jest w stanie powiedzieć który pociąg taki przedział ma, a który nie. Nigdy nie wiadomo jakie wagony podepną pod lokomotywę. Także byłaś szczęściarą!!!

    OdpowiedzUsuń