niedziela, 1 lipca 2012

Bajki dla dzieci - Świnka Peppa

   Najlepiej zacząć z nimi jak najpóźniej. Bo jak już się zacznie, to trudno przestać. Dzieci UWIELBIAJĄ bajki, tkwią z nosem w ekranie godzinami, chłoną obrazy i dźwięki jak małe gąbeczki.
   Rodzicom to nieraz bardzo na rękę- i obiad da się spokojnie ugotować, i ma się chwilę na odsapnięcie. ;) Nie jestem święta w tym względzie - też włączam Antkowi bajki. To prawda, że nie mamy TV, za to mamy dwa laptopy z dostępem do neta, a tam już tylko czyha na nas Jutub. :P
   Zaczęłam puszczać Antkowi bajki jak miał coś ponad rok. Najpierw jakieś pioseneczki z Tubisia, potem krótkie bajeczki typu "Świnka Peppa". Byłam zresztą zauroczona Peppą i wydawała mi się ona bardzo fajną bajką dla dziecka: zero przemocy, fajnie pokazane relacje w rodzinie.
   Ale...
   Bajki to jednak ZUO! :P Bo oprócz treści fajnych przekazują też sporo g..wna, stereotypów i umacniają w dzieciach złe nawyki, zamiast promować dobre.

 Czego nie lubię w Śwince Peppie?

1. W co drugim odcinku wszyscy jedzą ciastka. Mama co chwila wyciąga jest spod ziemi i daje dzieciom. Albo idą do babci, a ona ma zawsze tort czekoladowy na podorędziu. Ciastka rządzą! W ogóle w bajce jest mało sytuacji jedzeniowych typu śniadanie czy obiad, ale ciastka są zawsze... Czasem też są lody. Morał z bajki płynie taki, że dzieci żyją głównie słodyczami, inne pokarmy są im zbędne.

2. Z rzeczy do jedzenia występuje głównie spagetti oraz płatki z mlekiem na śniadanie (chyba 2 odcinki na 60, które posiadamy). Warzyw ani owoców nie uświadczysz. Moje dziecko ma odtąd fazę na makarony, no bo przecież skoro świnki jedzą...

3. Jak się już pojawia jedzenie warzyw (RAZ!), to oczywiście kontekst jest taki, że George ich nie lubi, a cała rodzina stara się go namówić, żeby je zjadł, więc on w końcu płacze (też bym się wkurzyła, gdyby ktoś na siłę starał się mi wepchnąć coś, czego nie lubię, pomimo, iż wcześniej już mówiłam, że tego nie chcę). A na końcu dziadek wpada na super-pomysł i robi dla wnuka postać dinozaura (ulubiony stwór George'a) z warzyw na talerzu, które oczywiście wnuczek zjada skuszony takim podstępem, i w nagrodę dają mu... ciasto! :/ Moje dziecko po tym odcinku odmawia jedzenia warzyw, choć wcześniej jadł je z ochotą... :/

4. Ojciec w rodzinie pokazany jest jako życiowa oferma, obżartuch i leń. Jeśli już się za coś bierze, to zazwyczaj to zepsuje/wywróci się/rozwali pół ściany itp. Wcześnie się oczywiście sporo nagada, jak to on jest "ekspertem od tych spraw". Ulubione czynności taty to jedzenie ciastek i spanie. I głośnie chrapanie. Z opresji ratuje go zazwyczaj mama, czyli jego żona, czasem też dzieci. Ja nie wiem, czy to jest taki super pomysł pokazywać w ten sposób tatusia dzieciom. Dla odmiany mama pokazana jest jako osoba niemal bez wad: pracuje w domu, gotuje, piecze tony ciastek, bawi się z dziećmi, wszystko z uśmiechem i pieśnią na ustach. Jak się wybrudzą błotem od stóp do głów, to też uśmiech i super. Mama świnka nigdy nie jest zmęczona (w przeciwieństwie do taty), zawsze ma na wszystko czas i zazwyczaj mądrzejsze pomysły od taty świnki.

5. No i te subtelne stereotypy płciowe: Peppa jest OCZYWIŚCIE na różowo, jej głównym marzeniem jest być królewną-wróżką i machać różdżką (i przeglądać się w lustrze), a George jest na niebiesko i bawi się dinozaurem (w sumie to nawet lepiej, że nie samochodzikiem, bo tu bym już nie zdzierżyła). Dobrze, że chociaż rodzice noszą inne kolory...

Jest też sporo fajnych rzeczy, jak sposób zwracania się do siebie całej rodziny, sporo szacunku dla dziecięcych pomysłów, zaangażowani w zabawę rodzice itd. Tylko po co ta cała reszta???

16 komentarzy:

  1. właśnie takiego postu potrzebowałam :-) dzięki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez puszczam Kini bajki, ale wlasnie swinki pepy nie oglada. Jak masz youtube to poszukaj mu bajek z BABY TV.. wpisz BABY TV i wyskocza Ci wszystkie bajki ukazujące się na tej stacji telewizyjnej, super sa;) Kinia ogladala je wlasnie od malutkiego, bo duzo kolysanek, duzo spiewania i bajki krotkie, ze dziecko sie nie znudzilo i nie bylo zadnych stereotypow itp. Tak jak wlasnie poruszylas w notce. Teraz jest troche starsza i oglada Dore albo Diego, ale to sa bajki juz 30minutowe. Jesli tyle Ci usiedzi, sprobuj poszukac mu takich wlasnie bajek, bardzo pouczających, z lekcją angielskiego ;) Kinia przez te bajke nauczyla sie mowic po angielsku ;) tzn. liczyc.. Sa takie bardziej uczące dla dzieci. Poszukaj innych bajek, bardziej takich dla dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sieci znalazłaś tylko Świnkę Peppę? Przecież na tą bajkę szkoda tracić czasu!
    Co ze starymi pięknymi bajkami jak Reksio, Bolek i Lolek, Miś Uszatek?
    Dzisiejsze bajki to totalna pomyłka. Niby mądre, bez przemocy i czegoś uczą ale... to przerost formy nad treścią. Migają kolorami, pełne są zbędnych szczegółów tak, że dziecko w sumie gapi się w ekran i nie wie w który kąt ma się patrzeć.
    Z filmów polecam Bambi i Misia Puchatka.
    A z zagranicznych Kajtusia. Wspaniała bajka o codziennych sytuacjach znanych dziecku. W miarę prosta grafika, proste kolory, łatwe wyrażenia, które zna każde dziecko.
    No i filmy o zwierzętach. Ale takie prawdziwe prosto z gospodarstwa. Takie robią na dzieciakach wielkie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy - z Reksiem czy Bolkiem i Lolkiem problem jest taki, że to bajki nieme. A ja szukam czegoś, żeby gadało, i to po polsku. :) Bolka i Lolka moje dziecko też zna, nawet bardzo lubi, ale tam są same obrazki. A chodzi o to, by młody rozwijał się językowo.

      Usuń
  4. Właśnie, "Krecika" spróbuj - on nie był na różowo ani na niebiesko:))
    Ale załamałam się tekstem o warzywach. No bo popatrz - ktoś pewnie miał dobre intencje, żeby dzieci do warzyw zachęcać... A tu faktycznie wychodzi dokładnie na abarot.
    Inna sprawa, że trochę pewnie strach się bać zacząć przyglądać się dobrze starym bajkom, bo nie wiadomo, co się znajdzie;) Taka cudna Musierowicz przecież to też chodzący pean na cześć poświęcającej się Matki Polki - żeby daleko w głowie nie grzebać za przykładami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że intencja jest taka, żeby pokazać, że te warzywa nie gryzą i da się je jeść, aczkolwiek jest to pokazane tak... hmmm... no z perspektywy dorosłych: że dzieci NIGDY tych warzyw nie lubią, że trzeba je specjalnie zachęcać i cudować, żeby je zjadły... No i że ciastka są super, bo są smaczne, a warzywa to są "zdrowe" i się je "powinno" jeść. A nikt nic nie wspomina o tym, że też są smaczne, mają różne smaki i że po prostu warzywa są ekstra, wszędzie wyolbrzymiane jest znaczenie dla zdrowia. Co pewnie dzieciom jest totalnie obojętne, bo jedzenie ma być przyjemnością i zabawą. :P

      I dokładnie z tej samej półki piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=85sUeVJXz5o
      Najpierw dwie zwrotki o tym, jakie te cukierki są smaczne i nie można się im oprzeć, że są kolorowe i kuszące, a potem pół zwrotki o owocach i warzywach: że dobre dla zdrowia, że potrzebne... Nuuuuda, panie, nuda. Choć niby to dydaktyczne.

      Usuń
    2. Toteż ja się wcale nie dziwię reakcji Antka. Smuci mnie natomiast, że nawet jak ktoś ma dobre intencje w tych bajkach, myśli o tym, żeby coś wartościowego w nie włożyć, to niejednokrotnie paprze sprawę:(

      Usuń
  5. U nas na razie udaje sie zyc bez bajek w tv. Za to puszczamy malej duzo piosenek :) Ostatnim hitem jest ta o pociagu (Jedzie pociag z daleka...) i o Lajkoniku (Lajkoniku laj laj poprzez caly kraj kraj..). Po kilku dniach przylapalam nawet mala jak bawiac sie w pokoju podspiewywala sobie pod nosem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeżućcie się na Przytulaczki:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. He he, no rzeczywiście! Nigdy nie patrzyłam na Peppę z tej strony :) Choć Leo zbytnio się nią nie interesuje, w ogóle na razie nie ma jakichś ulubionych postaci z bajek. I całe szczęście, bo chcę jak najdłużej uniknąć kupowania koszulek i innych bzdetów z Zygzakiem, Bobem Budowniczym, czy rzeczoną Peppą.
    Polecam za to "Opowieści mamy Mirabelle" - to chyba jedna z ulubionych bajek L ostatnimi czasy. Też ją lubię :) To kreskówka przeplatana krótkimi filmikami przyrodniczymi, taka Krystyna Czubówna w wersji junior :D. I na pierwszy rzut oka nie mogę się do niczego w niej przyczepić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa, jeszcze a propos bajek! Pierwsza rzecz, jaka mnie odrzuca od bajek to piskliwe głosy bohaterów. I to, że bohaterowie mówią jakby mieli ADHD: szybko, "gwałtownie", przez to niewyraźnie (patrz: Świat Elmo i wieeeele innych). Byłam więc pod wrażeniem jednej bajki, na którą natknęłam się przed przypadek na youtube: Ludwik (http://www.youtube.com/watch?v=AkMK8sy4ehI i inne odcinki). Głos czytającej kobitki był jak balsam na moje uszy! Właśnie tego brakowało mi w innych bajkach - spokojnego czytania na niskich tonach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał właśnie uwielbia "Świat Małego Ludwika..."-narzędzia, pojazdy, instrumenty...polecamy:)!weronika

      Usuń
  9. a Emma baaaardzo zadko oglada bajki, wolimy jak rysuje, bawi sie pilka, czy jezdzie rowerkiem. Staramy sie jak najwiecej czasu z nia spedzac, bo niestety od czasow niani, jakos tak nam zal tych straconych 5 minut... TV ogladamy z mezem - staramy sie ogladac jak Niunka juz spi

    OdpowiedzUsuń
  10. My Pepy nie oglądamy widziałam jeden odcinek i ani mi ani Mili do gustu nie przypadł. Moje dziecko ogląda Dorę, Diego albo Klub Przyjaciół Myszki Miki nic innego nie chce;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przekonujesz mnie :).
    Co druga bajka taka jest. Weźmy na przykład teletubisie. Jedyne jedzenie, które tam jest to ciasto.
    Co bajka to inna... bajka o życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nikogo nie zamierzam przekonywać do niczego, to tylko moja opinia. :)
      A co do Teletubisiów: one tam jedzą "telegrzanki" (po angielsku "tubby toast", czyli tubisiowe tosty) oraz "tubisiowy krem" ("tubby custard" - rodzaj budyniu w kulturze aglosaskiej), więc ciastek tam nie ma. Choć bajka jest nieco psychodeliczna z punktu widzenia rodzica. :P

      A argument, że co druga bajka pokazuje to, co mnie mierzi, mnie nie przekonuje. To wcale nie świadczy dobrze o tych bajkach po prostu.

      Usuń