Kiedyś tam, dawno temu, wspominałam, że Antoś zrobił siku do nocnika. I że to był dla nas SZAŁ. Że już widzieliśmy oczami wyobraźni, jak lada dzień dziecko wyskoczy nam z pieluch i zacznie załatwiać swoje potrzeby w miejscu do tego przeznaczonym, a nie "robić pod siebie" w pampka.
Oczywiście, jak zawsze, myliliśmy się.
Antek miał dwa dni lepszej formy czy co, a potem obraził się na nocnik i dalej radośnie sikał w pieluchy. Pół biedy, gdyby tylko sikał - zdejmujesz ciężką od moczu pieluchę, wywalasz ją do kosza, a na jej miejsce zakładasz dziecku czystą i leciutką jak piórko. Pięknie i miło. Najgorsze były kupy. Cuchnące obrzydliwie, potężne (ja nie wiem, jak taka mała istotka jest w stanie wyprodukować tyle fekaliów???), często gęsto rozmazane po całych pośladkach, klejnotach rodowych Antonia itd. Ble! Chętnych do przebierania dziecka z TAKIEJ pieluchy jakoś nie było.
Potem przyjechała babcia Antka i zaczął się dodatkowy problem - Antoś uznał, że uciekanie przed babcią z gołym tyłkiem, to jest super zabawa: babcia się tak fajnie denerwuje, gada jakieś śmieszne rzeczy (no bo przecież nie grozi na poważnie, prawda?) i w ogóle super fun. A najfajniej jest uciekać z taką pupą usmarowaną kupą... Najczęściej do akcji musiała wkraczać mama (czyli mła). Babcia się ewidentnie męczyła z tym zmienianiem pieluchy.
Potem jeszcze się dwa razy zdarzyło tak, że Adam zabrał syna na basen, gdzie młody uznał za wskazane załatwić swoje grubsze potrzeby wprost do basenu. Pieluszka-kąpieluszka niewiele pomogła. :/ Siara na maksa. Mąż zapowiedział, że dopóki dziecko nie ogarnie załatwiania się na nocnik, basen idzie w odstawkę. I jeszcze się posprzeczaliśmy w tym temacie. :/
W końcu uznałam, że trzeba po prostu zadziałać, bo dorośli się męczą, dziecko jest skołowane i ogólnie jakaś chora sytuacja się robi z tym Antka sikaniem i kupaniem. A póki babcia jest pod ręką - trzeba działać zdecydowanie. Poszłam do sklepu i zakupiłam 21 par majtek chłopięcych. I zaczęliśmy po prostu je Antkowi zakładać w ciągu dnia. Przez pierwsze cztery czy pięć dni po prostu wycieraliśmy kilka razy dziennie podłogę tam, gdzie młody uznał za stosowne sobie siknąć (dzięki Ci synu, że nie na dywany!). I gatki z kupongiem przebrać, dziecko wymyć pod prysznicem... W sumie nawet nie było to takie uciążliwe, jak myślałam. I nagle, ni z tego ni z owego - Antek zawołał ZANIM zrobił siku. Dwa razy jednego dnia. A potem na spacerze, gdy zesikał się w pieluszkę (bo na spacer jednak jeszcze zakładamy), to POCZUŁ ten fakt i zażądał zmiany pieluchy, bo on w obsikanej nie będzie chodzić (a kiedyś potrafił pół dnia chodzić z jednej i tej samej, wiszącej mu niemal w kostkach - tak była ciężka). A po powrocie ze spaceru normalnie usiadł na nocnik i grubszą akcję tam zaliczył też. I od tego dnia jakoś pooooszłoooo! :)
Jeszcze nie ma 100% trafień, czasem trzeba Antolkowi "przypomnieć", że może by siku poszedł zrobić czy coś. W nocy też pielucha jest w użyciu, ale od dobrych kilku dni jest sucha po całej nocy i pierwszy sik ląduje w nocniku.
Jestem mega-dumna! I zaskoczona, że tak szybko i łatwo to poszło. Nastawiałam się na zasikany cały dom, wieczne pranie majtek (dlatego kupiłam ich sporo, żeby nie prać codziennie) i jakiś stres ogólny. A wyszło jakoś naturalnie i całkiem fajnie. I teraz mi zostało tak naprawdę tylko jedno dziecko do pieluchowania - UFFF!
Oczywiście, jak zawsze, myliliśmy się.
Antek miał dwa dni lepszej formy czy co, a potem obraził się na nocnik i dalej radośnie sikał w pieluchy. Pół biedy, gdyby tylko sikał - zdejmujesz ciężką od moczu pieluchę, wywalasz ją do kosza, a na jej miejsce zakładasz dziecku czystą i leciutką jak piórko. Pięknie i miło. Najgorsze były kupy. Cuchnące obrzydliwie, potężne (ja nie wiem, jak taka mała istotka jest w stanie wyprodukować tyle fekaliów???), często gęsto rozmazane po całych pośladkach, klejnotach rodowych Antonia itd. Ble! Chętnych do przebierania dziecka z TAKIEJ pieluchy jakoś nie było.
Potem przyjechała babcia Antka i zaczął się dodatkowy problem - Antoś uznał, że uciekanie przed babcią z gołym tyłkiem, to jest super zabawa: babcia się tak fajnie denerwuje, gada jakieś śmieszne rzeczy (no bo przecież nie grozi na poważnie, prawda?) i w ogóle super fun. A najfajniej jest uciekać z taką pupą usmarowaną kupą... Najczęściej do akcji musiała wkraczać mama (czyli mła). Babcia się ewidentnie męczyła z tym zmienianiem pieluchy.
Potem jeszcze się dwa razy zdarzyło tak, że Adam zabrał syna na basen, gdzie młody uznał za wskazane załatwić swoje grubsze potrzeby wprost do basenu. Pieluszka-kąpieluszka niewiele pomogła. :/ Siara na maksa. Mąż zapowiedział, że dopóki dziecko nie ogarnie załatwiania się na nocnik, basen idzie w odstawkę. I jeszcze się posprzeczaliśmy w tym temacie. :/
W końcu uznałam, że trzeba po prostu zadziałać, bo dorośli się męczą, dziecko jest skołowane i ogólnie jakaś chora sytuacja się robi z tym Antka sikaniem i kupaniem. A póki babcia jest pod ręką - trzeba działać zdecydowanie. Poszłam do sklepu i zakupiłam 21 par majtek chłopięcych. I zaczęliśmy po prostu je Antkowi zakładać w ciągu dnia. Przez pierwsze cztery czy pięć dni po prostu wycieraliśmy kilka razy dziennie podłogę tam, gdzie młody uznał za stosowne sobie siknąć (dzięki Ci synu, że nie na dywany!). I gatki z kupongiem przebrać, dziecko wymyć pod prysznicem... W sumie nawet nie było to takie uciążliwe, jak myślałam. I nagle, ni z tego ni z owego - Antek zawołał ZANIM zrobił siku. Dwa razy jednego dnia. A potem na spacerze, gdy zesikał się w pieluszkę (bo na spacer jednak jeszcze zakładamy), to POCZUŁ ten fakt i zażądał zmiany pieluchy, bo on w obsikanej nie będzie chodzić (a kiedyś potrafił pół dnia chodzić z jednej i tej samej, wiszącej mu niemal w kostkach - tak była ciężka). A po powrocie ze spaceru normalnie usiadł na nocnik i grubszą akcję tam zaliczył też. I od tego dnia jakoś pooooszłoooo! :)
Jeszcze nie ma 100% trafień, czasem trzeba Antolkowi "przypomnieć", że może by siku poszedł zrobić czy coś. W nocy też pielucha jest w użyciu, ale od dobrych kilku dni jest sucha po całej nocy i pierwszy sik ląduje w nocniku.
Jestem mega-dumna! I zaskoczona, że tak szybko i łatwo to poszło. Nastawiałam się na zasikany cały dom, wieczne pranie majtek (dlatego kupiłam ich sporo, żeby nie prać codziennie) i jakiś stres ogólny. A wyszło jakoś naturalnie i całkiem fajnie. I teraz mi zostało tak naprawdę tylko jedno dziecko do pieluchowania - UFFF!
Brawo dla Antka:) i dla Ciebie za upór i konsekwencję:)
OdpowiedzUsuńno to masz super, bo u nas chodzenie w majtkach nic nie pomoglo na wolanie, a chodzenie w obsikanej pielusze pol dnia dla Kingi dalej jest frajda.. bo ma 2lata i 8miesiecy a nie odczuwa tego, ze pielucha mokra, ciezka i smierdząca;/ ehh.. 2tygodnie potrafila chodzic w majtkach i sikac gdzie popadnie, nie wolac, robic kupe do majtek;/ koszmar jakis.. najgorsze jak nasikala na lozko;/ ehh zwatpilam i jeszcze biega w pampersie.. zobaczymy, moze przyjdzie samo.
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje! Antoś to bardzo mądry chłopczyk.Wydaje mi się ,że zawsze my rodzice bardziej się denerwujemy ,że coś jest nie do przeskoczenia a nasze dzieci potrafią nas niezle zaskoczyć.Pozdrawiam.xxx
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńbardzo spodobało nam się jak prowadzisz blog. W związku z powyższym chciałybyśmy przyznać Ci wyróżnienie Liebster Blog. Jeśli się zgadzasz, zapraszamy na nasz blog (www.multisupermama.blogspot.com), gdzie znajdziesz skrócone zasady i pytania, na które, prosimy, byś odpowiedziała na swoim blogu.
Pozdrawiamy ciepło.
Życzymy zdrowia.
Karolina i Gabi
PS. Obie też mamy synów Antków :-)
no to brawo! powiem Ci, ze ja jestem przekonana, że póki rodzic się nie skusi na zwykłe majciory to dzieciaka nie oduczy... ja do tej pory pamietam jak wracałam z pracy, a na kaloryferze suszyło się po 5-7 par gaci małej Zu... ale było minęło kupongi w majtkach odeszły w zapomnienie (no do momentu gdy pojawił się eM...)
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam Cie do zabawy Liebster Blog:) http://fajnaferajna.wordpress.com/2012/11/15/wyroznienie-liebster-blog/
OdpowiedzUsuńno udało sie super :) wielkie brawa:)
OdpowiedzUsuńKochana zostałaś wytypowana do zabawy szczegóły na moim blogu :D
no to gratuluje ;) u nas ze starsza corka poszlo szsybko, jeszcze przed 2 urodzinami przestala nosic pieluche, w nocy nie zalatwiala sie... mloda do tej pory (ma 2 lata) budzi sie z pelna pielucha, w dzien nocnik mija szerokim lukiem - wiem tylko, kiedy robi cos grubszego, to zawsze zdazymy wysadzic, wiekszy problem z siusianiem i z jej awersja do nocnika... ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Antka :)!
OdpowiedzUsuńP.S. Opis zawartości pieluchy - GENIALNY :D