środa, 6 lutego 2013

Postanowienia noworoczne

   Zawsze miałam jakieś głupie, albo tylko słomiany zapał pod tytułem: zmienię WSZYSTKO w swoim życiu.

   Teraz mam już 30 lat (niestety...) i wiem, że wszystkiego naraz się nie da. Wybrałam więc 3 najważniejsze na ten rok sprawy. I to jeszcze tak, że każda jest dla kogo innego. :) Taka jestem zajefajna i myśląca o całej rodzinie, ha!

1. Nigdy, przenigdy nie uderzyć moich dzieci. Niestety w zeszłym roku zdarzało mi się czasem podnieść rękę na Antolka. :/ Qrde, te wzorce z dzieciństwa wyniesione odbijają się czkawką w dorosłym życiu... a najgorsze, że na własnych dzieciach. Postanowiłam uciąć to w zarodku, zanim mi w nawyk wejdzie. Także - żadnych klapsów, bicia w żadnej postaci. Jeśli poczuję, że mnie furia ogarnia - wychodzę z pokoju. Na razie działa, a już ponad miesiąc za mną. :) Jak wytrzymam do marca, to sobie funduję jakiś prezent motywacyjny. :) (to jest postanowienie dla dzieci)

2. Przestać przeklinać. Jak mnie nerwy poniosą, to średnio przebieram w słowach. Mój mąż mi to wypomina (i słusznie), postanowiłam więc zadbać o język. :) Za każde słowo, które mi się "wymsknie" wkładam do skarbonki 2 euro. Już 4 euro tam leżą... Co z tymi pieniędzmi się stanie? Jeszcze tego nie wymyśliłam, na razie kupiliśmy skarbonkę, której nie da się otworzyć bez zepsucia, więc nie ma pokusy, że sobie będziemy te pieniądze wyjmować ot tak. Te pieniądze, które "płacę" za przekleństwa idą z moich prywatnych zasobów "tylko dla mnie", czyli - na moje ubrania, na moje zachcianki, nie na jedzenie i potrzeby domowe. (to dla męża)

3. Znaleźć czas na jogę, min. 2 razy w tygodniu. Dobra - jestem mamą dwójki dzieci, zajmuję się też domem, czasem gotuję, sprzątam, bawię się z maluchami, chodzę na spacery, od czerwca wrócę do pracy... ale JA CHCĘ TEŻ MIEĆ WOLNY CZAS NA SWOJE PASJE! W ciąży znów wróciłam do jogi, choć niestety nie w takim wymiarze czasu, jaki bym chciała. I chcę to kontynuować. :) Także dwa razy w tygodniu Adam ma ogarniać dzieci sam, zabrać je na spacer czy coś, a ja w domu rozkładam matę do ćwiczeń i uskuteczniam Pierwszą Serię Asztangi. :) (i to jest postanowienie dla mnie). Jeśli mnie leń dopadnie i nawet te 2 razy w tygodniu nie zrobię jogi, to "za karę" prasuję mężowe ciuchy (15 sztuk za każdą przegapioną sesję!). Mąż w tym celu już gromadzi stos ubrań do prasowania, ale na razie nie daję mu satysfakcji. :D Chociaż... gdybym faktycznie olała którąś praktykę, to i tak coś pożytecznego z tego wyjdzie, prawda? :)

Musiałam do tych moich postanowień dorobić jakiś system motywacyjny, bo inaczej pewnie entuzjazm opadłby ze mnie gdzieś w okolicach końca lutego. ;) A tak na razie daję radę. :) I dam radę do grudnia, zobaczycie! Ha! :D

8 komentarzy:

  1. powodzenia w obrębie pierwszego i drugiego punktu bo do trzeciego myślę, że nie muszę Cię mobilizować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja trzymam kciuki abys wytrzymala:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Mam silne postanowienie wytrzymać. :)

      Usuń
  3. fajne postanowienia ja dzieki rodzicom swoim tez chodzę na jogę i jestem mega szczęśliwa... i jakos mniej nerwowa mnie też się zdarzyło kilka razy klapsa dać albo krzyczeć na synka ale teraz juz przestałam bo widze że skutek jest odwrotny teraz dziecku daje się wypłakać a potem z nim na spokojnie rozmawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi przyjaciółka podesłała adres szkoły jogi jak byłam jeszcze w ciąży z Antkiem, i tak się zaczęło... A teraz sobie ćwiczę sama w domu, jak dzieci podrosną, to sobie planuję chodzić gdzieś do jakiejś szkoły, żeby ludzi poznać przy okazji itd.

      Usuń
  4. Ja tez chyba sobie postanowie to pierwsze i drugie razem z Toba :) To pierwsze tez wynioslamz domu rodzinnego niestety a drugie... samo przyszlo :/

    OdpowiedzUsuń
  5. to bicie - ech tez tak mam, ze jak sie zdenerwuje to Emma ma klapsa w dupe (tak tak, wzorce z dziecinstwa), az mi smutno, na sama siebie, jak czytam...

    OdpowiedzUsuń