środa, 26 czerwca 2013

Kobieta pracująca

No i stało się. Od trzech dni znów robię kanapki i parzę kawę dla obcych ludzi przez kilka godzin dziennie. Nawet nie jest źle, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło: pamiętam jakieś 99% z tego, co powinnam wiedzieć,  a że procedury się nie zmieniły, więc od pierwszego dnia byłam już na pełnych obrotach, intuicyjnie poruszając się po kawiarni. Jakbym nigdy nie była na urlopie!

Dzieci cudownie współpracują ze mną i Adamem w tym trudnym momencie naszego rodzinnego życia.  O Antolka byłam spokojna, to już taki duży facecik, ale były obawy co do Ali. Na szczęście młoda daje radę 5h bez mleka wytrzymać,  nie płacze. W sumie słusznie, niewiele się tak naprawdę zmieniło dla niej, bo mama nadal jest przez większość dnia (i całą noc ), a czas bez mamy spędza z tatą.   Nawet miałam pomysł, by odciągać mleko dla niej na wszelki wypadek, ale Dziubella nie chce pić mojego mleka z kubeczka czy też butelki. Widocznie mleko mamy jest zarezerwowane do picia prosto z dystrybutora ;).
I tylko czas szybciej leci, dni przychodzą i odchodzą jeden po drugim. Ani się obejrzymy, a dzieci skończą kolejny rok życia, minie lato... Mam jakieś dziwne, melancholijne myśli odnośnie przemijania. Nawet pobudki o 5:30 nad ranem (znów ) nie wprowadzają mnie z równowagi, bo wiem, że ten etap skończy się szybciej, niż mi się wydaje.
Dziś pierwszy raz Ala chodziła sama, pchając przed sobą wózek zabawkowy. Zaraz zacznie chodzić i bez niego. Leci czas, leci... 

4 komentarze:

  1. teraz czas bedzie lecial jeszcze szybciej, zobaczysz hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas mija nieubłaganie.. tak to juz jest , a dzieci to w ogóle szybko rosną - już masz okazję się o tym przekonać po raz drugi . Życzę dobrych wakacji :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. I oby dalej tak się świetnie układało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a w pracy to jeszcze szybciej... ojej Alutka juz chodzi, moj stara sie stanac na nogi, ale sam nie potrafi (jeszcze)

    OdpowiedzUsuń